Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dragon

Wierzycie w przeznaczenie? ;))

Polecane posty

Gość Dragon

:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie
1 minutę temu, Gość Dragon napisał:

:)

posłuchaj:    'Kto postanawia,
Że jedyny raz na Ziemi
Na jedną chwilę, ty i ja
Odnajdujemy się
I zwykłe to zdarzenie może odmienić cały świat? '

https://www.youtube.com/watch?v=bSeMlmSvSRM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M jak M

Nie ma czegos takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smoczek

Wierze...zeby na tym zjadlem..hehe

nie wierze szczerbaty nie jestem….

to nie przenaczenie,to energia

Krotko mowiac Ida jest mi przeznaczona energetycznie

Usunoles ciaze,cos naturalnego...dla Ciebie

Bedzie czwarte,Ona tak chce,nie wiem  jak ale to sie wydarzy

Jestes beznadziejny smoczek

Ale to nie do Ciebie

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boom bastic

I tak I nie. Ponieważ przeznaczeniem jest już TO jacy się urodziliśmy: zdrowi, chorzy, inteligentni, ograniczeni umysłowo, piękni, brzydcy, utalentowani, depresyjni, w bogatym albo biednym kraju, w takiej i takiej religii, etc. (dzieje się tak ze względu na system relacji stworzonych przez nas samych).

Drugą kwestią jest wychowanie (temat rzeka) i to rodzice, rodzina oraz przyjaciele determinują nasz charakter, wspierając albo tłamsząc, dając siłę do walki "o swoje" albo odbierając ją..

Kolejna sprawa to kwestia personalnej energii, którą mamy i którą kierujemy się w doborze "przeznaczonych" nam osób i sytuacji w życiu. Tak naprawdę wybieramy ludzi i sytuacje, które nam odpowiadają, wzajemnie się przyciągając. To nie kwestia przypadku... to kwestia odpowiednich wibracji (te same drgania = przeznaczenie).

Przeznaczeniem jest też coś, co mimo ogromnych wysiłków i ciągłych prób ucieczki i tak nas nie omija. Chodzi o walkę dobra ze złem. Niektórzy z nas mają do zrobienia "coś więcej", natomiast każdy musi wybrać stronę. Musi to zrobić.

I to jest przeznaczenie... brak możliwości ucieczki od tej kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Nie. To od nas zależy jakich dokonujemy wyborów i jak potoczy się nasze życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zpaznokcilakier

To los decyduje, ktoś pociąga za sznurki, Ty sobie planujesz, on  siedzi, znaczy  Twoje karty i myk myk pociąga -za sznury. Krzyżuje ludziom drogi, stawia na tych drogach Anioły, nie ma przypadków ,jest energia ,fale które drgają,jak usta,kiedy zbliża się godzina pocałunku. Lepiej czynić samo dobro , mieć otarta głowę i nie zamknięte serce. Nie wycinać holubcow cudzym kosztem , przytulać do piersi kota i psa. Nie wyśmiewać, nie igrać ze złymi mocami. Odrobić lekcje z życia, otóż słabszy zawsze jest brany na plecy przez mocniejszego. Ten który upada, jest podtrzymywany. Głodnych karmimy, spragnionych poimy. Co komu pisane, to go nie minie. Oszukać przeznaczenie można, ale tylko  do 3 razy sztuka. Szanse na poprawę też dostaje każdy z nas, jak po nieudanej klasówce. A kiedy odrobimy już wszystkie lekcje, to wchodzimy na wyższy poziom świadomości, ale tam z racji tego ,że jest to taki " pokój " w którym jesteśmy już wyłącznie sami , mało kto ma szansę  trafić. Słowa mają moc ,trzeba je ważyć przed wypowiadaniem  , jak cebulę przed zakupem. A kiedy masz otwarte oczy to widzisz więcej ,a kiedy dusze to  więcej czujesz. I wtedy robi się tak cicho jakbyb na naszą ziemię spadlo dużo śniegu.  Snieg  wytłumia dzwieki i nagle staje się cicho , pośrodku zgiełku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każdy z nas rodzi się z jakimś talentem, z jakimiś predyspozycjami. Jeśli będziemy je rozwijać, to będziemy czuć satysfakcję z życia.  Jeśli będziemy działali wbrew sobie / bo mama chciała, bo  moda  na jakiś kierunek,  bo...itd../ to będziemy czuli niedosyt, to więcej trudności będzie na naszej drodze.

Znałam młodego chłopaka.  Bystry, inteligentny, dobrze się zapowiadał.  Spotkałam go po paru latach.  Rozpił się, niczego nie osiągnął i wegetował.   Czy to jego przeznaczenie?  Nie. To jego wybór. Los nam daje narzędzia, ale jak je wykorzystamy, to już inna sprawa.

Dobór partnerów. Typy, jakie nam się podobają, to sprawa genów. Można powiedzieć, że ktoś jest nam przeznaczony i wcale nie musi to oznaczać, że rozumowo taki typ nam odpowiada.  Znajoma miała trzeciego męża i mówiła, że każdy jest do siebie podobny, choć w gorszym wydaniu.  To jest prawda. Wybieramy podobny typ, choć chcemy zmian.  I tak się dzieje puki nie "odrobimy lekcji życia" , czyli do czasu, aż nauczymy się tolerancji, albo przestaniemy się podporządkowywać itd.  Albo gdy zrozumiemy ten mechanizm i już świadomie dokonamy innych wyborów.,

Przeznaczenie, czyli jakieś ogólne wytyczne mamy w genach.  Jednak mamy wolną wolę i to my dokonujemy wyborów.  Np. zdolny, bystry człowiek może otworzyć biznes, albo zacząć kraść  i oszukiwać.  Jego wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Geny to w moim pojęciu, jest to "instrukcja życia"   To one decydują,  gdzie ma wyrosnąć  ręka czy noga,  jakie mamy predyspozycje i  ogólnie,  jaki będzie  nasz wygląd.

Gen to ta  "boska cząstka" , która ożywia ciała. Gdy ulatuje, to człowiek umiera i a jego ciało zmienia się w małą kupkę podstawowych pierwiastków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zibi

A ja wierzę w to że nasze losy są zapisane. Każdy kiedyś miał dejavu, macie wrażenie że to już kiedyś było lub że wam się śniło. Będąc w sklepie nagle zajażyłem że wiem co się dalej stanie bo to już przecież było, postanowiłem to zmienić, niestety nic z tego, mimo że chciałem zmiany moje ciało mnie nie słuchało, nie mówiłem to co chciałem tylko słowa były takie same jak we "śnie", walczyłem z tym aż zemdlałem. I teraz pytanie czy ta sytuacja była "zapisana" czy jednak coś zmieniłem bo zemdlałem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest. Dwa razy w życiu byłem krok od śmierci- nie o chorobę tu chodzi. Były to nagłe sytuacje bezpośrednio zagrażające życiu, z których cudem wyszedłem bez szwanku o czym zdecydowały ułamki sekund. Przeznaczenie miało dla mnie inne plany więc dane mi było nadal cieszyć się życiem. 

Teraz z innej beczki. Kobieta mojego życia. Tu moim zdaniem też rolę odegrało przeznaczenie. W wieku młodzieńczym spotkałem kilka fantastycznych dziewczyn. Każda z nich mogła być moją partnerką gdyż podobałem się im, a one podobały się mnie. To były 100% okazje, których nie miałem prawa nie wykorzystać. A jednak z różnych powodów, które często były wręcz irracjonalne i nieprawdopodobne, z żadną z tych dziewczyn nie byłem w związku. Gdy spotkałem moją partnerkę życiową, od razu wiedziałem, że to jest moja druga połówka. Ja zanim ją spotkałem, minąłem się z naprawdę świetnymi dziewczynami,z którymi nie miałem prawa się minąć. To nie mógł być przypadek. Ona zanim mnie poznała, odprawiła z kwitkiem kilku adoratorów. Ona była piękną i spokojną dziewczyną, która nie miała prawa być wciąż wolną, gdyż takie dziewczyny bardzo szybko znajdują partnerów. A jednak ona była wciąż wolna. Tak jakby czekała na mnie. To musiało być przeznaczenie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witaj, Zibi. Zaskakujace to, co napisałeś i nie wiem, jak się do tego ustosunkować.

O Tytaniku facet  napisał książkę na wiele lat przed katastrofą.  Podał dokładne wymiary statku, wystrój i sam opis tragedii.  To nie mógł być tylko zbieg okoliczności, za dużo szczegółów  się zgadzało.

O paru wielkich katastrofach  też pisali ludzie, na parę lat wcześniej. A wiec zapewne  jest coś, co się stanie, co już jest zapisane.

Ale w tak drobnych przypadkach, jak u ciebie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Esox

Jechałam kiedyś samochodem, za mną kolega w drugim aucie.  Nagle z podporządkowanej, w pełnym pędzie jechał   na mnie inny samochód. . Dodałam gazu, moje auto wprost "sfrunęło  " ze skrzyżowania.  Sfrunęło - właśnie dokładnie tak pomyślałam, choć wtedy w takie rzeczy nie wierzyłam.

Zatrzymałam się, kolega też stanął.  To cud!!  To cud!!! wołał podekscytowany.  Nie miałaś prawa mu uciec, on jechał wprost na ciebie!!  To cud!!

Były i inne przypadki w których stwierdziłam, ze KTOŚ tam się mną opiekuje.  Czyli moim przeznaczeniem nie była szybka śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zibi
31 minut temu, Dana napisał:

Witaj, Zibi. Zaskakujace to, co napisałeś i nie wiem, jak się do tego ustosunkować.

O Tytaniku facet  napisał książkę na wiele lat przed katastrofą.  Podał dokładne wymiary statku, wystrój i sam opis tragedii.  To nie mógł być tylko zbieg okoliczności, za dużo szczegółów  się zgadzało.

O paru wielkich katastrofach  też pisali ludzie, na parę lat wcześniej. A wiec zapewne  jest coś, co się stanie, co już jest zapisane.

Ale w tak drobnych przypadkach, jak u ciebie? 

Wtedy nie miało być żadnej tragedii, od poprostu zwykle zakupy w sklepie i zwykle deyavu. Myślałem nad tym co mogłem zmienić tym że przerwałem ciąg zdarzeń i zemdlałem. Wiadomo że kilku gapiów było, ktoś mnie wyniósł na powietrze, kilka osób zatrzymałem na minutę czy dwie, zaraz się ocknolem. Ale w tym czasie te osoby miały np wpaść pod samochód lub odwrotnie miały iść dalej a nie zdążyły na autobus itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dana

W pierwszym przypadku tylko ułamki sekund zdecydowały o tym, że nie wpadłem pod koła wielkiej ciężarówki. 

Drugi przypadek był wręcz nieprawdopodobny. Lata 80 te. Lato. To było w pociągu. Staliśmy z trzema kolegami w korytarzu głównym-na jego początku czyli na wysokości pierwszego albo drugiego przedziału. Pociąg był w ruchu-jechał już szybko. Zwróciłem uwagę na to, że drzwi wejściowe do wagonu były otwarte- ktoś ich nie zamknął za sobą. Powiedziałem kolegom, że je zamknę. Jeden z kumpli odpowiedział, że mam ich nie zamykać, żebym dał sobie spokój. Nadmieniam, że to były drzwi, które podczas zamykania składały się w dolnej części. Gdy były otwarte, ich zewnętrzna krawędź wystawała poza powierznię ściany wagonu. Dzięki Bogu posłuchałem kolegi i nie podszedłem do drzwi po aby je zamknąć. W tym momencie mijaliśmy się z pociągiem towarowym, który zasuwał sąsiednim torem. Kilka sekund po tym jak chciałem zamknąć te drzwi, usłyszeliśmy ogromny huk w przedsionku wagonu. Odruchowo skuliliśmy się gdyż posypały się na nas odłamki szkła. Spojrzeliśmy w stronę otwartych drzwi. Te drzwi były w strzępach. Byliśmy w szoku. Drzwi wyglądały tak jakby ktoś rozerwał je granatem. Po chwili dopiero zrozumieliśmy co się stało. Otóż z wagonu-platformy pędzącego pociągu towarowego zsunął się pień drzewa, który zsunął się na ścianę naszego wagonu i natrafił na przeszkodę w postaci otwartych drzwi, które zmasakrował. Gdybym w tym momencie stał przy drzwiach i chciałbym je zamknąć, zginąłbym na miejscu. Z solidnych, metalowych drzwi zostały tylko strzępy. Co by ze mnie zostało? Lepiej o tym nie myśleć. Na szczęście w przedsionku nikogo nie było. Nikomu nic się nie stało. Mój kolega uratował mi życie. Gdyby on się nie odezwał, na pewno podszedłbym wtedy do tych drzwi aby je zamknąć. Skończyłbym życie w bardzo pechowych okolicznościach. Prędzej można trafić szóstkę w lotto niż zginąć w pociągu w takich okolicznościach. Na szczęście przeznaczenie miało dla mnie inny scenariusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość B I U

Zmieniałam pas na trasie , a ta pani która jechała obok , zmiotła mnie z drogi . Na wyraźne życzenie mojego męża ,przyjechał do mnie kolega ,kolegi , z pomocy  drogowej , która jeździ do wypadków tzw. lapidduchy. Przedstawił się, spisał za mnie zeznania sprawczyni stłuczki. Dodał otuchy i rozjechaliśmy się ,bo nic poważnego się nie stało. Trzy tygodnie później w środku nocy do drzwi zadzwonił policjant i powiedział, że mam pojechać na miejsce wypadku mojego męża. Tam się stało, wszystko co zle i nie do ogarnięcia rozumem. Na miejscu wypadku znowu pojawił się tamten człowiek ....ale już się kiedyś widzieliśmy już nie byłam obca  , powiedział coś czego nie zapomnę do końca życia -jedz do szpitala do męża, ja się zajmę wszystkim ,będziemy w kontakcie. Jak powiedział tak zrobił. Po dziś dzień kiedy go gdzieś tam mijam w trasie  , czuję wdzięczność, on nawet nie wie, być może dla niego to było takie nic , zwykły odruch ,dla mnie wsparcie w bardzo trudnym momencie. Od tamtej pory nie wierzę w przypadki , wierzę w Anioły. Mąż nie przeżył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biu
1 godzinę temu, Gość B I U napisał:

Zmieniałam pas na trasie , a ta pani która jechała obok , zmiotła mnie z drogi . Na wyraźne życzenie mojego męża ,przyjechał do mnie kolega ,kolegi , z pomocy  drogowej , która jeździ do wypadków tzw. lapidduchy. Przedstawił się, spisał za mnie zeznania sprawczyni stłuczki. Dodał otuchy i rozjechaliśmy się ,bo nic poważnego się nie stało. Trzy tygodnie później w środku nocy do drzwi zadzwonił policjant i powiedział, że mam pojechać na miejsce wypadku mojego męża. Tam się stało, wszystko co zle i nie do ogarnięcia rozumem. Na miejscu wypadku znowu pojawił się tamten człowiek ....ale już się kiedyś widzieliśmy już nie byłam obca  , powiedział coś czego nie zapomnę do końca życia -jedz do szpitala do męża, ja się zajmę wszystkim ,będziemy w kontakcie. Jak powiedział tak zrobił. Po dziś dzień kiedy go gdzieś tam mijam w trasie  , czuję wdzięczność, on nawet nie wie, być może dla niego to było takie nic , zwykły odruch ,dla mnie wsparcie w bardzo trudnym momencie. Od tamtej pory nie wierzę w przypadki , wierzę w Anioły. Mąż nie przeżył.

Kto to podpisuje się tak samo jak ja? Hmm?😏 sprawa już zgłoszona na komendzie👮ha!😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biu

Moim przeznaczeniem w życiu jest nauczać ludzi rozumu☺🐒🌐.😰😒😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Biu napisał:

Kto to podpisuje się tak samo jak ja? Hmm?😏 sprawa już zgłoszona na komendzie👮ha!😜

Wciąż mnie lubisz:) to miłe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×