Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Joy Division

Gdzie temat kata? Usunięty?

Polecane posty

Gość Joy Division

Szukam i szukam, ale chyba usunęli. Chciałam się tam wypowiedzieć.  Przecież nie było tam niczego nieprzyzwoitego. Jakoś tematy o fekaliach i pedałach pozostają nienaruszone, a normalne ciekawe rozmowy są usuwane. Żałosne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

tak, skasowali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joy Division

Tak myślałam. Chamstwo. Wyznałeś jej miłość? Nie zdążyłam doczytać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Tak, ale niestety musiałem odejść dla dobra wszystkich. Ja byłem dla Niej swego rodzaju rozdrożem... A że była mądrą kobietą to poszła prosto, drogą, którą obrała wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joy Division

Czyli jednak wyznałeś. Twoja historia jeszcze bardziej umocniła mnie w przekonaniu, że On mnie nie kochał. Jestem zła na siebie, że upłynęło już tyle czasu od naszego rozejścia się każde w swoją stronę, a ja wciąż wszystko roztrząsam. Właśnie się zastanawiam kto z nas, Ty czy ja jest w gorszej sytuacji. Chyba jednak dostaliśmy po równo kopa, z tą różnicą, że Ty jednak się odważyłeś i powiedziałeś co czujesz. Domyślam się, że musiało okropnie boleć kiedy wybrała innego. Mnie byłoby głupio  wyznać mu miłość jako pierwsza. Nie jestem z tych nachalnych, narzucających się kobiet. Uważam, że jeśli mężczyźnie zależy, to postawi sprawę jasno, tym bardziej, że On do nieśmiałych nie należał. Bez żalu poszedł w swoją stronę i jeszcze zerwał całkowicie kontakt, a mnie to dalej okropnie boli 😞 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Nie miałem nic do stracenia. Na początku nie chciałem jednak tego robić z racji tego, że była z kimś. Miałem swoje zasady, które jednak obszedłem, jak złodziej zabezpieczenia. Uznałem, że nic złego nie zrobię jeśli powiem co mnie trapi, co czuję, jeśli pokażę jaki jestem... 
Eh... Trochę głupio postąpiłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joy Division

Przyjaźniliscie się? Czy z Twojej strony to jest taka miłość, ze oddałbyś za nią zycie, gdyby zaszła taka konieczność? W moim przypadku to jest właśnie tak silne uczucie. Od początku mojej z Nim znajomości miałam wrazenie, ze juz gdzieś się spotkaliśmy i ze jesteśmy sobie przeznaczeni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

To już 10 lat po i nadal jestem sam. Nawet nie myślę o innych. Generalnie jestem przeświadczony o tym, że spędzę życie sam. Gdy zrywaliśmy kontakt wydawało mi się, że umieram. To był największy dramat mojego życia i niesamowita trauma. Była najważniejsza w moim życiu i zrobił bym wszystko.... tylko, że z drugiej strony jestem specyficzny, introwertyk, który tak naprawdę nigdy nikogo nie miał. Była pierwszą i jedyną miłością mojego życia... ale czy na pewno to była miłość. Podszedłem do tego zbyt emocjonalnie i zachowałem się dziwnie, mało dojrzale i nieodpowiedzialnie. Wstydzę się tego, że nie byłem wystarczająco silny, że nie potrafiłem opanować emocji. Wiele błędów i głupstw zrobiłem... dziś gdy o tym myślę zadaje sobie pytanie, czy tak wygląda miłość z mojej strony? Nie byłem Jej godny. To co czułem nie było do końca normalne. Po tym wszystkim byłem wrakiem człowieka i musiałem udać się do specjalisty. Nie poradziłem sobie z emocjami. Przez rok brałem lek, który trochę stłumił te emocje i ich skutki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm
1 godzinę temu, Gość kat napisał:

To już 10 lat po i nadal jestem sam. Nawet nie myślę o innych. Generalnie jestem przeświadczony o tym, że spędzę życie sam. Gdy zrywaliśmy kontakt wydawało mi się, że umieram. To był największy dramat mojego życia i niesamowita trauma. Była najważniejsza w moim życiu i zrobił bym wszystko.... tylko, że z drugiej strony jestem specyficzny, introwertyk, który tak naprawdę nigdy nikogo nie miał. Była pierwszą i jedyną miłością mojego życia... ale czy na pewno to była miłość. Podszedłem do tego zbyt emocjonalnie i zachowałem się dziwnie, mało dojrzale i nieodpowiedzialnie. Wstydzę się tego, że nie byłem wystarczająco silny, że nie potrafiłem opanować emocji. Wiele błędów i głupstw zrobiłem... dziś gdy o tym myślę zadaje sobie pytanie, czy tak wygląda miłość z mojej strony? Nie byłem Jej godny. To co czułem nie było do końca normalne. Po tym wszystkim byłem wrakiem człowieka i musiałem udać się do specjalisty. Nie poradziłem sobie z emocjami. Przez rok brałem lek, który trochę stłumił te emocje i ich skutki.

a zastanawiałeś się co by było gdybyś wtedy milczał i zachował przyjaźń?>:) Jak dzisiaj by to wyglądało, może się nazbyt pospieszyłeś ze swoimi uczuciami>:?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Właśnie... nie potrafiłem sobie poradzić z emocjami.
Ona chciała tylko przyjaźni. Starałem się kilka razy, ale nie trwał mój spokój długo. Gdy wiedziałem, że spędza u niego noc coś we mnie kipiało. Gdy przytuliła mnie jeden jedyny raz tak po przyjacielsku w zasadzie na pożegnanie coś we mnie pękło. Choć z jednej strony wiedziałem, że nie jestem gotów, że mam wiele wad i że zasługuje na kogoś lepszego... pragnąłem zestarzeć się u Jej boku. 

Jak by to było gdybym przemilczał pewne sprawy? Zapewne dalej męczył bym się i ostatecznie tak czy inaczej zniknął bym z Jej życia. Odbyło by się to tylko trochę łagodniej... spokojniej, ale tylko dla Niej. Ja cierpiał bym tak samo lub nawet bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

dobrze zrobiłeś, ja też nie potrafię ukrywać uczuć. Jak kogoś kocham to muszę mu to powiedzieć, bo będzie mnie to męczyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Właśnie tak sobie myślę, że mogłem wcześniej zerwać znajomość... im dłużej to trwało tym bardziej się w Niej zakochiwałem. Tym więcej emocji we mnie buzowało. Co ja sobie myślałem... Byłem głupi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm
27 minut temu, Gość kat napisał:

Właśnie tak sobie myślę, że mogłem wcześniej zerwać znajomość... im dłużej to trwało tym bardziej się w Niej zakochiwałem. Tym więcej emocji we mnie buzowało. Co ja sobie myślałem... Byłem głupi....

mogłeś wziąć na przeczekanie i dalej sie przyjaźnic czasem w miare czasu uczucia slabną taka kolej rzeczy i moze byc sie przekonal ze zaden z Niej ideał>:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm
1 minutę temu, Gość hmm napisał:

mogłeś wziąć na przeczekanie i dalej sie przyjaźnic czasem w miare czasu uczucia slabną taka kolej rzeczy i moze byc sie przekonal ze zaden z Niej ideał>:)

zresztą równie dobrze kto wie czy Ona sama by soę do Ciebie nie przekonala bo jesli myslisz ze wyznanie uczuc wystarcza by zwiazac sie z innym to jestes w błędzie żle to rozegrałeś moim zdaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Nie jestem z tych co rozgrywają. Nie miałem wówczas i chyba nadal nie mam doświadczenia. Powiem tak... po półrocznej znajomości odkryłem, że nie jest mi obojętna. Po około roku wyznałem uczucie, a po około 2 latach gdy termin ślubu się zbliżał postanowiłem, że nic więcej nie mogę zrobić i trzeba to zakończyć... Mówisz, przeczekać... wiesz, przed ślubem powiedziałem, że zniknę tylko na pewien czas. Musiałem to przeczekać. Dziwnie się zachowywałem, Bałem się, że zrobię coś głupiego. Wiesz jak to się skończyło? Już następnego dnia odezwała się do mnie twierdząc, że nie potrafi milczeć, że boi się, że nigdy już się nie odezwę itp. Wówczas dotarło do mnie to, że oboje jesteśmy od siebie w pewien sposób uzależnieni. Uznałem, postanowiłem definitywnie zerwać kontakt. Jednak jak to bywa to Ona przejęła ostatecznie inicjatywę. Może to i lepiej w tym sensie, że to pozwoliło Jej lepiej sobie z tym poradzić. Po kilku latach odezwałem się aby powiedzieć, że u mnie jest ok. Skłamałem, nie było... chciałem tylko aby ewentualnie uspokoić Ją. Z tego co pamiętałem martwiła się nawet o swoich dawnych znajomych. Pomyślałem, że to dobry gest, przyjacielski, życzliwy. Nie chce aby się ewentualnie przejmowała itp. Odpisała trochę tak zdawkowo dając do zrozumienia, że mam zapomnieć o wszystkim co było. Nie rozumie chyba, że to niemożliwe. Wiem jednak teraz jedno... mam zamilknąć na zawsze. W zasadzie to najlepsze wyjście dla obu stron. Generalnie wraz z upływem kolejnych lat jest coraz lepiej. Tylko, że okres, który straciłem na walkę z tym co tkwiło wewnątrz mnie na zawsze przepadł. Ta znajomość odcisnęła ogromne piętno na mnie. Ale nie jestem zły. Wiele dowiedziałem się sam o sobie, o życiu, o ludziach. Zapewne jeszcze wiele przede mną małych wewnętrznych rewolucji. Np. aktualnie zastanawiam się czy przykładowo gdybym trafił na inna kobietę czy powtórzył by się ten sam scenariusz. Czy Ona mogła by być zastąpiona przez kogoś innego w tym sensie, że może tkwiły we mnie te pokłady emocji i frustracji od dawna i szukały ujścia, obiektu... może tylko była przypadkową ofiarą mojej chorej miłości. Może nie potrafię kochać... Wiele wersji rozpatruję. Dobrze, że nie jest ze mną. On zapewni Jej lepsze życie. Tego jestem pewien. Dlatego też jestem sam. Nie ufam sam sobie. Jestem nadal emocjonalnie rozchwiany. Chciałbym być silny, dążyć do celu, być wartościowym człowiekiem. Stabilnym, rozsądnym, dobrze sytuowanym.... chciałbym być Jej godzien. Może tylko była moim marzeniem, które od zawsze było skazane na porażkę. Smutno mi bardzo z tego powodu. Tkwi we mnie coś czego trudno się pozbyć... tym bardziej, że jestem introwertykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Są też pozytywy tej sytuacji. Dzięki temu co mnie spotkało odważyłem się na coś na co nigdy bym nie mógł sobie pozwolić. Ponadto chyba jestem bardziej otwarty. W tym znaczeniu, że ośmielam się czasami być sobą i nie przejmować się za każdym razem tym co o tym myślą inni. Staram się jednak przy tym być dobrym człowiekiem o ile to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

najwyższa pora żebys jakąs fajną babeczkę zapoznał, może na jakiejś wycieczce?>:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość www

Jak dla mnie, jesteś na dobrej drodze... Stawiający pytania znajdują odpowiedzi... Czasem trzeba na nie poczekać, ale w końcu się pojawią... Gorzej, jakbyś nie miał refleksji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Chyba nie jestem na tyle śmiały by zagadać od tak do obcej osoby, zwłaszcza kobiety. Tak, tak, wiem... dziecinada.
Tu jednak chodzi o to, że nie jestem pewien sam siebie i mam niewiele do zaoferowania. Tak na marginesie samotność mi nie przeszkadza, wręcz ją lubię. Zastanawiam się czy potrafił bym być w związku... już sam nie wiem.
Musiał bym trafić na kogoś równie wyjątkowego... a jeśli tak by się stało to z pewnością uznał bym, że nie jestem wystarczająco dobry. Pewnie coś bym wymyślił aby uciec. Trochę boje się powtórki z rozrywki. Ten stan który zaznałem był katastroficzny, destrukcyjny... Oczywiście mogło by być inaczej, zwłaszcza gdyby tym razem nie musiał bym z nikim konkurować. Nie mniej jednak to nie zmienia faktu, że sam siebie skreśliłem i nawet nie bardzo dbam o pewne rzeczy. Fajnie jest robić co się chce. 
Ps. Za dużo rozmyślam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Co do pytań i odpowiedzi. U mnie to trwa za długo. Introwertyk to taki ktoś kto zasypuje sam siebie pytaniami na które sam szuka odpowiedzi. Jesteśmy samowystarczalni... ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc

żeby być samowystarczalnym nie trzeba być introwertykiem;) byłoby Co łatwiej uwierzyć w siebie gdybyś chociaz miał przyjaciółke czy dobrą koleżankę, która bezinteresownie lubi Ciebie na obecny etapie taka Ci potrzebna a dzieki Niej rozwiniesz skrzydła, tj uwierzysz w siebie jakim jestes wartościowym człowiekiem nie ważne co się ma tylko kim się jest,a Ty jesteś Nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

W ostatniej i jedynej jak do tej pory przyjaciółce właśnie się zakochałem....
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Laska planuje ślub i na boku kręci z przyjacielem a ostatecznie i tak wychodzi za tego rogacza? To według ciebie jest dobra kobieta? Nie ośmieszaj się i nie bądź naiwniakiem bo już zawsze będziesz robił za frajera. Życie to nie bajka więc nie rób z siebie romantycznego męczennika który pieprzy to samo w koło Macieju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat

Ponadto to nie takie proste znaleźć przyjaciela.... Zwłaszcza będąc mną. Tym bardziej przykro mi było gdy musiałem odejść. Wiedziałem, a raczej podejrzewałem, że nigdy już taka sytuacja nie będzie miała miejsca. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Laska planuje ślub i na boku kręci z przyjacielem a ostatecznie i tak wychodzi za tego rogacza? To według ciebie jest dobra kobieta? Nie ośmieszaj się i nie bądź naiwniakiem bo już zawsze będziesz robił za frajera. Życie to nie bajka więc nie rób z siebie romantycznego męczennika który pieprzy to samo w koło Macieju.

A Ty nie rób z siebie alfy i omegi. Nic nie wiesz... potrafisz tylko oceniać po pozorach.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc
7 minut temu, Gość kat napisał:

W ostatniej i jedynej jak do tej pory przyjaciółce właśnie się zakochałem....
 

A czy jest taka jak tamta poprzednia czy inna? Zwierzyłeś się Jej z przeszłości? A i tylko nie mów,że się zakochałes po 2 miesiącach znajomosci? Może jednak więcej rozsądku? Kobietę wpierw tzreba dobrze poznać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość kat napisał:

A Ty nie rób z siebie alfy i omegi. Nic nie wiesz... potrafisz tylko oceniać po pozorach.
 

Jakich pozorach? Oceniam po twoich wpisach. Taki portret ciebie się z nich wyłania. Naiwnego jelenia i pozowanie na skrzywdzonego romantyka. Dla mnie to żałosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat
6 minut temu, Gość gośc napisał:

A czy jest taka jak tamta poprzednia czy inna? Zwierzyłeś się Jej z przeszłości? A i tylko nie mów,że się zakochałes po 2 miesiącach znajomosci? Może jednak więcej rozsądku? Kobietę wpierw tzreba dobrze poznać

Proponuje przeczytać raz jeszcze wszystko od początku i nie wyciągać pochopnie mylnych wniosków. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kat
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Jakich pozorach? Oceniam po twoich wpisach. Taki portret ciebie się z nich wyłania. Naiwnego jelenia i pozowanie na skrzywdzonego romantyka. Dla mnie to żałosne.

Skoro tak, to nie będę niczego tłumaczył. Ty wiesz lepiej. Radze zmienić zatem wątek i nie czytać takiego frajera jak ja. Marnujesz swój i mój czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilka
1 minutę temu, Gość kat napisał:

Proponuje przeczytać raz jeszcze wszystko od początku i nie wyciągać pochopnie mylnych wniosków. 

 

to masz nową ' miłośc' w sercu czy nie?:) odpowiedz, nie slędzę wątków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×