Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kasia0101

WALKA OD KILKU MIESIĘCY

Polecane posty

Drogie Panie. Mam do Was kilka pytań i zależy mi na obiektywnej opinii tych z Was które są mamami, tych które mają w sobie dużo empatii, tych które być może są pedagogami lub po prostu tych które chcą pomóc.

Domyślam się, że temat taki już kiedyś był, jednak uważam na dzień dzisiejszy, że znalazłam się w sytuacji beznadziejnej i poniekąd innej niż te które tu przeglądałam.

Od początku...

Mam 31 lat. Jestem mężatką. Mam 6 letniego syna.

Z dużego miasta jakim jest Gdańsk - we wrześniu przeprowadziliśmy się w inny rejon polski do niewielkiej wsi. Syn poszedł do zerówki na wsi (w Szkole Podstawowej) w której znajduje się 6 uczniów, a nauczycielką jest kobieta która za 2 lata wybiera się na emeryturę. 

Sądziłam, że to nawet dobrze. Starsza Pani, mała grupka, wszyscy będą zaopiekowani i przygotowani do pierwszej klasy jak należy. 

Syn zawsze był żywiołowym dzieckiem, ze swoim zdaniem, upartym, ale jak to określały Panie w poprzednim przedszkolu "To urwis. Ale nie da się go nie lubić, bo rozbraja uśmiechem". W zajęciach radził sobie świetnie, i nawet przeniesiono go do grupy o rok starszej w wieku 4 lat żeby mu pozwolić się rozwijać "szybciej" . Były z nim problemy wychowawcze, ale były one spowodowane nieobecnością jego ojca przez wiele miesięcy w domu. Przedszkole pomogło nam się uporać z problemami dotyczącymi nerwowych zachowań .

Po przeprowadzce - zaczął się koszmar.

Kacper zrobił się arogancki, nieuprzejmy. Od początku rozmawiałam i tłumaczyłam, że to nie w porządku zwracać uwagę nowym kolegom, że mówią "poszłem" czy "chcem", bo to bardzo niekulturalne. Sądziłam, że to taki wiek w którym nie bardzo rozumie co wypada a co nie więc tłumaczyłam wielokrotnie. 

Kacper w grupie często "przybiera" postać tzw klauna. Lubi się popisywać. Ma kłopoty ze skupieniem, bo ciągle przebiera nogami. Jest

W pewnym momencie zorientowałam się, że moje dziecko nie robi postępów w nauce a nawet powiedziałabym, że się cofnął. Nie chciał próbować niczego nowego, poddawał się bardzo szybko, zrobił się agresywny. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć, że to to samo dziecko co kilka tygodni wcześniej. Nie chciał nic powiedzieć natomiast skarżył się na panią, że go nie lubi, że ciągle jest niezadowolona, nigdy go nie chwali. 

Udałam się do szkoły i poprosiłam nauczycielkę o książeczki które wypełnia, żeby zobaczyć co już powinien umieć. Nauczycielka mimo mojego uprzejmego tonu odebrała to jako atak. W bardzo nieprzyjemny sposób zapytała "a po co to pani?!". Byłam zaskoczona takim obrotem spraw ale uprzejmie odpowiedziałam, że chcę zobaczyć co Kacper zrobił przez ostatnie tygodnie, bo zauważyłam brak postępów". Znów mnie zaatakowała : "Tak ?! A czyja to wina?!" I wtedy wiedziałam już z kim mam do czynienia... Odpowiedziałam, że"być może motywacji" Później poszło już z górki. Zaczęłam wypytywać o zachowanie mojego dziecka, powiedziałam, że boi się chodzić do przedszkola, codziennie muszę go tu ciągnąć siłą. Chcę żeby powiedziała co się dzieje. Usłyszałam coś co bardzo zabolało nie tylko mnie, ale i moje dziecko które było przy całej sytuacji. ) Powiedziała machając łapskami : "Kacper to dziwak on jest po prostu jakiś inny!" , "Nikt tu się tak nie zachowuje!" (śpiewał pod nosem jakieś "zmyślanki" ściągając pantofle) , "On jest inny!" <- to usłyszałam wiele razy plus inne absurdalne rzeczy.

Rozmowę zakończyłam tym, że już rozumiem dlaczego moje dziecko ostatnio pytało mnie co jest z nim nie tak i czy jest inne (nigdy nie chciał rozwinąć skąd te pytania). Surowo nakazałam, żeby lepiej się przygotowała do wywiadówki (tak. wywiadówka w zerówce), bo będę miała kilka pytań. Usłyszałam, że jestem gówniarą bez szacunku. Powiedziałam, że na szacunek trzeba zasłużyć. I dorosłych i dzieci. Wyszliśmy, bo widziałam, że dla mojego dziecka to już zbyt wiele. 

(Nawiasem mówiąc wcześniej zanim to dotknęło nas byłam kilka razy świadkiem poniżania jednej rodziny i dziecka z tej grupy - nie chcę wchodzić w szczegóły, ale nasza sprawa przy tym to pikuś.)

Po powrocie do domu wykonałam telefon do wyżej wspomnianej rodziny i poprosiłam o spotkanie. Okazało się, że dziecko z tej rodziny również się boi, zadaje pytania jak mój syn.

Zasiadłam do zapoznania się z książkami dziecka i zobaczyłam, że nie robił nic wiele tygodni. 

W między czasie odbyła się wywiadówka ( na której pojawił się dyrektor w formie...adwokata? mediatora?) Nauczyciel dostał reprymendę zmiany zachowań i metod. Pani wytrzymała tydzień.Moje dziecko było naprawdę szczęśliwe cały tydzień. Niestety później znów pojawiły się nieprzyjemne zachowania, odzywki do nauczycielki, do dyrektora.

Czułam, że coś jest nie tak. Kupiłam zegarek z nasłuchem o którym dziecko nie wiedziało. No i się nasłuchałam jak nauczycielka prowokuje moje dziecko, podpuszcza je na co on reagował złością, krzykiem a ona wtedy mogła powiedzieć "no widzicie dzieci ? ten Kacper jest niegrzeczny"

Na chwilę obecną moje dziecko jest nie do wytrzymania. Teraz już sam prowokuje złe zachowania zanim ktoś się do niego odezwie, mówi "kurde" do nauczycielki do dyrektora mówi "nie będziesz mną rządził". Pojawiają się również "teraz pani pasuje?" , "to co pani mówi jest nielogiczne" i wiele wiele innych. Wszystko z krzykiem. Rzuca przedmiotami. W domu jest już to samo

Próbowałam już tłumaczenia, proszenia, starałam się być przy nim, ale obiektywnie oceniać sytuację i kiedy trzeba to skarcić, kiedy trzeba pocieszyć. Bywały dni że cały dzień słuchałam co się dzieje w przedszkolu i często płakałam ze wstydu, bo naprawdę przesadził. Próbowałam kar, nagród... Nic nie działa. Złość narasta,sytuacja się pogarsza, a ja czuję, że już nie mam siły, bo jestem z tym sama. To mała wieś, wszyscy pokazują nas palcami, milknął jak wchodzimy do sklepu czy do szkoły. O mojej rodzinie krążą okropne plotki, że dziecko jest odzwierciedleniem rodziców... że to bezczelny, głupi bachor (to ostatnie określenie słyszałam przypadkiem stojąc za drzwiami...) Nie chcę by tak o nas mówiono. Jesteśmy dobrymi ludźmi, a moje dziecko jest mądre i bardzo je kocham.

Dziewczyny - co byście zrobiły ? 

Czuję się bezsilna.

Jak pomóc mojej rodzinie ? 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×