Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ona

Czemu niektórzy są takimi szczęśliwcami?

Polecane posty

Gość Ona

Ostatnio tak obserwuję otoczenie i zauważam, że życie nie jest sprawiedliwe, a bycie dobrą osobą nie popłaca. 

Taka moja dalsza znajoma ze szkoły ma w życiu masę szczęścia, choć zawsze była egoistyczna, złośliwa wobec innych, wywyższała się i była materialistką. Miała szczęście urodzić się w dość zamożnej rodzinie, zawsze miała wszystkie zachcianki i żadnych obowiązków. Od liceum miała chłopaka, którego po 4 latach zdradziła i zostawiła dla innego. Jej były bardzo cierpiał, dostał depresji, do tej pory nie ułożył sobie życia. A ona? Skończyła opłacane przez rodziców studia, przez całe studia nie pracowała i tuż po studiach w ciągu 2 tygodni udało jej się znaleźć pracę w zawodzie. Taką, o jakiej marzyła. I zaznaczam, że nie skończyła trudnych ścisłych studiów, tylko coś związanego z kosmetologią. Rodzice dawali jej pieniądze na liczne wycieczki, dali jej kasę na wystawne wesele. Jednocześnie skądś ma pieniądze na zakup mieszkania, wykończenie go i w międzyczasie kupiła sobie nowe auto. Po 3 miesiącach od znalezienia pracy już jest w 3 miesiącu ciąży, ciąża od razu w pierwszym cyklu po ślubie, więc długo nie popracuje, zaraz zaczną się urlopy macierzyńskie itd. Wszystko pięknie się układa, dopisuje zdrowie. 

Inna moja koleżanka skończyła trudne dzienne studia, podczas nich pracowała na utrzymanie. Po studiach ma pracę, ale do tej pory nie udało obronić się jej magisterki, promotor ciągle odrzuca (nawet swoje własne poprawki przekreśla jako złe, gdy zapomina, że to on sam poprawił...). Chyba już się poddaje i nie obroni ostatecznie pracy, więc nie będzie mieć magistra.. Od dziecka ma poważną wadę serca, dwa lata temu przeszła poważną operację. Udało jej się znaleźć miłość, ale mieszkanie wynajmują, zbierają pieniądze i kiedyś czeka ich kredyt.. Do tego ma problemy z zajściem w ciążę, a jest to jej marzeniem. Już ponad rok starań i nic, pewnie będą jakieś gorsze problemy. 

Druga koleżanka - samotnie wychowywana przez matkę, bo ojciec zostawił ją. Zwiał i nawet nie płacił alimentów nigdy. Nie był z patologii, po prostu krętacz. Zawsze była biedna i było im ciężko, tamta pierwsza z opisu zawsze ją wyśmiewała... Skończyła studia dzienne, podczas których pracowała. Mimo to już 2 lata po studiach nie może znaleźć pracy w zawodzie, tuła się po kawiarniach i sklepach... Znalazła miłość, ale ma kilka chorób ginekologicznych, które mogą utrudnić zajście w ciążę, w dodatku ma ciężko chorą matkę. W życiu spotyka ją dużo upokorzeń, trafia na niemiłych ludzi w pracy. Nie będzie robić wesela, bo jej po prostu nie stać... 

Ja - od lat staram się pomagać innym, zwłaszcza dzieciom i zwierzętom. Nikogo nie skrzywdziłam w żaden sposób świadomie. Skończyłam podwójne studia dzienne, podczas których w miarę możliwości pracowałam. Przeżyłam wielki zawód miłosny, facet mnie oszukiwał i bawił się mną przez kilka lat. Od kilku lat jestem sama i do tej pory do końca się jeszcze z tą nieszczęśliwą miłością nie uporałam. Mam problemy z zaufaniem i z uwierzeniem w czyjeś czyste intencje. Zwłaszcza, że wcześniej przeżyłam próbę gwałtu, a jako dziecko byłam molestowana przez nauczyciela. Pracy po studiach znaleźć nie zdążyłam, bo tyle co skończyłam studia, zaczęłam mieć poważne problemy ze zdrowiem, za 2 tygodnie czeka mnie poważna operacja. Boję się i nie wiem, jak to będzie i na ile to mnie wyrzuci z obiegu i czy nie spowoduje, że będę mieć trudności z szukaniem pracy w zawodzie. Mam też inne problemy zdrowotne, przez które nie wiem, czy nie będę mieć problemów z ciążą, a nigdy o niczym bardziej nie marzyłam niż o miłości i dzieciach. A nigdy nie miałam szczerej miłości i nie wiem, czy będę mieć, tak jak i dzieci. 

A ten, co mnie tak oszukiwał? Na studniach nie pracował, znalazł pracę tuż po studiach, w zawodzie i w wymarzonym miejscu. Ożenił się z dziewczyną, z którą długi czas spotykał się równolegle ze mną. Kupili mieszkanie, od razu bez problemów zaszła w ciążę, są szczęśliwi, zdrowi. Żadnych większych problemów. 

Czemu tak jest, że ci dwoje, którzy krzywdzili w życiu mają takie wielkie szczęście, spełnia im się wszystko, czego chcą i o czym marzą, a te osoby, o których wiem, że w życiu muchy nie skrzywdziły, w tym ja, ciągle mamy pecha, kłody pod nogi, problemy zdrowotne itd.? Czemu życie jest takie niesprawiedliwe? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To są właśnie efekty sprawiedliwości wszechświata. Samo z siebie nic się nie dzieje więc nie żałuj nikogo ani niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Życie, tego nikt nie pojmie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Twoja bogata koleżanka miała szczęście, a jako dziecko boagtych rodziców jest pewnie rozpieszczona i stąd jej paskudny charakter, ale życie ją może jeszcze naprostować.

Już pomijając to, szukanie pracy po kosmetologii i znalezienie pracy w zawodzie jest dużo łatwiejsze niż po cięższych, ale mniej praktycznych kierunkach. 

Jest coś takiego jak talent do ustawiania się, czyli patrzenie na to która opcja będzie najlepsza dla nas samych. Można to robić nie krzywdząc innych, ale Ty i Twoje koleżanki musicie się tego jeszcze nauczyć. Łapać szansę kiedy się nawinie...i nie starać o dzieci nie mając dobrej pracy. Z tego co piszesz to wszystkie trzy tylko patrzycie co zrobić żeby za 20 lat wasze dzieci zazdrościły dzieciakom z bogatych rodzin. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karma

Tak to wygląda, dlatego trzeba w pierwszej kolejności myśleć o sobie, a potem o innych. Życie jest brutalne, a dobroci nikt nie doceni, a jeszcze podepcze po głowie-czyt.rodzina...Umiesz liczyć?Licz na siebie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pppfghkk

Mam parę takich koleżanek co mają szczęście, ale z żadną bym się nie zamieniła. Podałaś tylko parę zmiennych np praca, ciąża, mieszkanie. Poza tym kim trzeba być by zazdrościć kasy od rodziców. Osób którym wszystko się udaje jest mniej niż sądzisz.

 Tekst "ciągle mamy pecha" odnoszący się do osób zdrowych, po studiach, w związkach, z jakaś tam praca nawet w sklepie ale zawsze, to nawet nie chce mi się komentować. Żalosne.

Jak można biadolic na swoje życie tylko dlatego że nie ma się kasy od rodziców, wesela czy mieszka w wynajmowanym? To jeszcze nie oznacza pecha! Pech to bo ja wiem, białaczka, czy śmierć męża lub dziecka dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona
8 godzin temu, Gość Pppfghkk napisał:

Tekst "ciągle mamy pecha" odnoszący się do osób zdrowych, po studiach, w związkach, z jakaś tam praca nawet w sklepie ale zawsze, to nawet nie chce mi się komentować. Żalosne

Na pewno czytałeś ze zrozumieniem mój post? Jakich "zdrowych"??? Jestem tak "zdrowa", że za 2 tygodnie czeka mnie ciężka operacja, a nawet nie wiem, czy to pomoże uratować ważny organ... Mam dwadzieścia kilka lat i już takie coś, co jednocześnie na długie życie mnie nie skazuje. W związku też nie jestem, ciągle mam pecha w miłości, zako...ę się nieszczęśliwie, jestem oszukiwana, zdradzana itd. Inne w wieku 18 lat znajdują miłość, wiele lat ze sobą są, potem ślub, od razu dziecko, praca. Bez żadnych problemów, nieszczęść, bez cierpienia..

Druga opisana koleżanka ma poważną wadę serca i już 2 lata temu miała ciężką operację na otwartym sercu, którą ledwo przeżyła. I kolejna operacja czeka ją za 10 lat. Trzecia koleżanka ma PCOS, endometriozę i w genach chorobę (która obecnie mocno rozwija się u jej mamy) polegającą na częstym łamaniu się kości, ciągłym bólu, a ostatecznie wózku inwalidzkim. No serio, naprawdę, żadnych problemów zdrowotnych nie mamy, nic tylko dziękować za super zdrowie..ile znasz osób w tak młodym wieku po operacjach? 

Sama z biednego domu nie pochodzę, ale mam dumę i godność i nie wykorzystuję rodziców. Co nie zmienia faktu, że niektórzy mają takie szczęście, że np. dostaną mieszkanie w spadku po babci czy dalekim krewnym, rodzice kupią im auto, opłacą studia. Od razu znajdą pracę. A inni nawet ze znalezieniem pracy mają problem, moja przyjaciółka już 2 lata szuka i nic, dostała przez to depresji. 

Naprawdę nie chodzi o to, że życzę komuś źle, bo nie życzę, nawet temu, który tak mnie skrzywdził, a teraz jest mega szczęśliwy ciągle. Po prostu mam doła, bo ile można liczyć, że w końcu los się odmieni? Jeśli nic się nie odmienia, a ciągle za to widzi się szczęście u innych, niefajnych osób, którzy mają ludzi za nic, krzywdzą ich itd.? Też bym chciała, żeby moim przyjaciółkom i mnie w końcu trafiło się trochę szczęścia. No ale życie jest jakie jest. Nawet dziś kupiłam pączka. Miał być z różą, a był pusty w środku... Pewnie jeden taki wadliwy egzemplarz na ileś tysięcy się trafił i akurat go kupiłam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×