Opowiem Wam o opiece Matki Bożej.

Dziś I sobota miesiąca - uczczona... Po powrocie wzięłam się za prace domowe. (...)

Weszłam na stołek, chciałam coś sięgnąć...Niedaleko stała figurka Matki Bożej. Nie wiem, jakoś to tak było, że trochę mi się zakołowało,  straciłam równowagę...Spadłam, próbowałam się przytrzymać parapetu, potem próbowałam złapać się stołu, a stół przewrócił się na mnie... z ze stołu runął kryształ, i dwa kwiaty - to wszystko runęło na mnie...przez pierwsze minuty nie mogłam się podnieść. Ale patrzę, koło mnie leży figurka Matki Bożej. Boże... i tak  leżałam...byłam sama, więc do pomocy miałam tylko niebo...Ale wydobyłam siły i wstałam...Patrzę kwiatkom nic się nie stało, tylko nieznacznie wysypała się ziemia, a kryształ owszem rozbity, ale nie na mojej głowie, twarzy, tylko gdzieś dalej..Jaki to cud, że niczego nie złamałam, że głowy, twarzy nie mam poranionej...Uważam, że to Maryja mnie ocaliła. Mogło skończyć się znacznie gorzej. Nie wątpcie w interwencję niebieską, nigdy... Zmówcie chociaż jedno Zdrowaś Maryjo...

Mocno się jebłaś , zdecydowanie mocno. 

Ave Maryja.

Nawet nie czytałem. Zapewne chore wynurzenia kolejnej dewotki. Albo tej samej co zwykle.

58 minut temu, Gość Diabuł napisał:

Nawet nie czytałem. Zapewne chore wynurzenia kolejnej dewotki. Albo tej samej co zwykle.

szkoda, tyle idzie do piekła..

59 minut temu, Gość Diabuł napisał:

Nawet nie czytałem. Zapewne chore wynurzenia kolejnej dewotki. Albo tej samej co zwykle.

szkoda, tyle ludzi idzie do piekła..

up

Matka Boża zawsze pomoże. Zaufaj bez reszty Maryi.

To fajno macie ino.