Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość leżąca  na podłodze

Jak się podnieść w wieku 30 lat

Polecane posty

Gość leżąca  na podłodze

Jak odnaleźć sens, kiedy jest się w dołku i nie widzi się sensu w niczym? Nie idzie wybrnąć z tej czarnej dziury, nic nie cieszy, mimo prób zmienienia czegoś wpadło się w jeszcze większe błoto. Facet który miał być przyszłym mężem, zdradził oszukał upokorzył, i jest teraz na szczycie. Awans w pracy, doczekał się syna, wybudował dom, a ja jestem na samym dnie. Bez kariery, bez kasy, bez żadnych nadzieji i perspektyw. Czuje się jakby przejechał po mnie walec sto razy, choćbym próbowała nie idzie się podnieść. Nie widzę w niczym sensu, nie widzę sensu w weekendach wolnych bo one są dla rodziny, rodziny której tak bardzo pragnę a nie mam na nią szans. Nie cieszą mnie wyjścia ze znajomymi, po co mi one, co one mi dają, kiedyś jak się było młodym można było szaleć, teraz nie widzę już przyjemności w łażeniu po klubach i ubijaniu się do nie przytomności. To wszystko jest jak zamknięte koło, jak odzyskać sens czegokolwiek? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MCL
Przed chwilą, Gość leżąca na podłodze napisał:

Jak odnaleźć sens, kiedy jest się w dołku i nie widzi się sensu w niczym? Nie idzie wybrnąć z tej czarnej dziury, nic nie cieszy, mimo prób zmienienia czegoś wpadło się w jeszcze większe błoto. Facet który miał być przyszłym mężem, zdradził oszukał upokorzył, i jest teraz na szczycie. Awans w pracy, doczekał się syna, wybudował dom, a ja jestem na samym dnie. Bez kariery, bez kasy, bez żadnych nadzieji i perspektyw. Czuje się jakby przejechał po mnie walec sto razy, choćbym próbowała nie idzie się podnieść. Nie widzę w niczym sensu, nie widzę sensu w weekendach wolnych bo one są dla rodziny, rodziny której tak bardzo pragnę a nie mam na nią szans. Nie cieszą mnie wyjścia ze znajomymi, po co mi one, co one mi dają, kiedyś jak się było młodym można było szaleć, teraz nie widzę już przyjemności w łażeniu po klubach i ubijaniu się do nie przytomności. To wszystko jest jak zamknięte koło, jak odzyskać sens czegokolwiek? 

Obudź się, przecież ty masz D O P I E R O 30 lat!!!  Daj sobie kopa w 4 litery, życie bierz za rogi i walcz, nikt nie mówił ze będzie łatwo. Wygrasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lia

Te  trudności są po to, by się przebudzić, wyzwolić duchowo z matrixa. Dołujący to sposób, ale tak to działa. Poczytaj blog Pepsi Eliot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MCL

Jem kupe to sens moje zycia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzyciel
Przed chwilą, Gość MCL napisał:

Jem kupe to sens moje zycia!!!

Pryszczaty tornister spakowany? Znów lufę dostaniesz i przeniosą cię do szkoły specjalnej :(  Smacznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzyciel

wcinam az mi się uszy trzęsą : ) jeszcze tate mi czasami do wanny wchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MARZYCIEL
9 minut temu, Gość Marzyciel napisał:

wcinam az mi się uszy trzęsą : ) jeszcze tate mi czasami do wanny wchodzi

Psychiczni tak mają, to żadna nowość :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasss

Hej. Mam to samo co Ty. W tym roku stuknie mi 30-stka i zamiast szaleć, bawić się, poznawać nowych ludzi ja popadam w depresję. Prawie codziennie myślę o tym w jaki sposób się zabić i czy ktokolwiek by przyszedł na mój pogrzeb. Najgorzej jest w pracy, gdy trzeba udawać, że wszystko jest w porządku a nie jest. Mój obiekt westchnień, który dawał mi ewidentne znaki kopnął mnie i za 2 miesiące się żeni i jeszcze na dodatek muszę go codziennie oglądać. Wszyscy wokół mnie układają sobie życie - pobierają się, wyjeżdżają razem na wakacje, zachodzą w ciążę, planują nowe mieszkanie itd a ja stoję w miejscu i się zastanawiam co jest ze mną nie tak i dlaczego NIKT nie chce moją osobą się zainteresować. Nic mi nie sprawia przyjemności, weekend to dla mnie katorga bo nie mam co ze sobą zrobić, odechciewa mi się nawet wstawać z łóżka no bo po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja mam 40 lat i czuję dokładnie to samo... Witaj w klubie... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Takie życie. Pogodz się z tym bo kolejne 30 lat zmarnujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeh

Nigdy nie wiesz co przyniesie życie, ktoś kto jest na szczycie może szybko z niego spaść. Kto wie co będziesz robić za 5 lat? Może będziesz szczęśliwa mama i żona, a twój były rozstanie się z żoną, popadnie w alkoholizm itp. Raz zdradził będzie to robił nadal. Myślisz że tylko Ty masz myśli  o braku sensu życia? Może w około Ciebie są tacy sami ludzie jak ty w pracy, którzy udają uśmiech? Tak Ci się wydaje że wszyscy w koło są szczęśliwi tylko nie ty, ale tak na prawdę nie wiesz kto jak jest i jaką ka sytuacje. Zamiast siedzieć w domu i czekać na koniec weekendu to idź sama do kina, na spacer może jakiś odważny mężczyzna zagada do Ciebie i będzie to początek nowej fajnej znajomości? Jak będzie aktywbiejszw nie będziesz przyciągać negatywnych myśli, a wysiłek pobudza endorfiny:) głowa do góry

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Sensu życia nie szuka się w innych ludziach. A już na pewno nie w facetach którzy dziś są a jutro nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alek

Na wszystko przychodzi pora. Nie zazdrość jemu ze jest na szczycie. Moze jest na nim dzięki Tobie. Moze to Ty sprawiasz ze facet rozwija skrzydła. Moze jesteś wyjątkowa. Nie smuć sie często prawdziwa miłość przychodzi na półmetku życia . Poznajesz kogoś mając juz rodzine i jest za pozno. Ja miłość mojego życia poznałem mając dwoje dzieci i żonę. Wiem ze to straszne co powiem, ale chciałbym cofnąć czas :(. Chciałbym lepiej sie zastanowić ale co ma sie w głowie mając 20 lat. Ponoszę konsekwencje młodocianego ucxucia nie mającego nic wspólnego z prawdziwa wieka miłością. Wiec... moze Ty właśnie masz szczęście. Jesteś juz mądra życiowo juz wiesz co naprawde ważne w zyciu i nadal masz najważniejsze wybory przed sobą. Wszystko sie ułoży kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dvpa
36 minut temu, Bolek napisał:

Nie rozumiem tego, 20 lat temu mówiło się o depresji jak komuś zginęła cała rodzina w wypadku a sam stracił nogę. A teraz złamie paznokieć i ma depresję. A co będzie w przypadku długotrwałej klęski żywiołowej lub wojny? Połowa społeczeństwa się pochlasta bo nie daje sobie rady? Ludzie przeżywają ogromne traumy i tragedie i żyją a tu facet zostawil... No wielkie nieszczęście...

Po tobie by nikt nie płakał bolo. Nic nie bój 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek nikt

Ja sam od 9 lat nie potrafię się podnieść, więc nic konstruktywnego nie potrafię napisać. 😞 Mam 32 lata i przegrałem życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dvpa
37 minut temu, Bolek napisał:

Ty naprawdę jesteś upośledzona...

Na szczęście jeszcze nie tak jak ty desperację o zniekształconym obrazie rzeczywistości 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prywatny
3 godziny temu, Gość leżąca na podłodze napisał:

Jak odnaleźć sens, kiedy jest się w dołku i nie widzi się sensu w niczym? Nie idzie wybrnąć z tej czarnej dziury, nic nie cieszy, mimo prób zmienienia czegoś wpadło się w jeszcze większe błoto. Facet który miał być przyszłym mężem, zdradził oszukał upokorzył, i jest teraz na szczycie. Awans w pracy, doczekał się syna, wybudował dom, a ja jestem na samym dnie. Bez kariery, bez kasy, bez żadnych nadzieji i perspektyw. Czuje się jakby przejechał po mnie walec sto razy, choćbym próbowała nie idzie się podnieść. Nie widzę w niczym sensu, nie widzę sensu w weekendach wolnych bo one są dla rodziny, rodziny której tak bardzo pragnę a nie mam na nią szans. Nie cieszą mnie wyjścia ze znajomymi, po co mi one, co one mi dają, kiedyś jak się było młodym można było szaleć, teraz nie widzę już przyjemności w łażeniu po klubach i ubijaniu się do nie przytomności. To wszystko jest jak zamknięte koło, jak odzyskać sens czegokolwiek? 

chcesz szczerze porozmawiać to daj namiar, myśle że potrzebujesz tego a ja cie chcętnie wysłucham, anonimowo zawsze dobrze się wygadać myśle, nic do stracenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
3 godziny temu, Gość leżąca na podłodze napisał:

Jak odnaleźć sens, kiedy jest się w dołku i nie widzi się sensu w niczym? Nie idzie wybrnąć z tej czarnej dziury, nic nie cieszy, mimo prób zmienienia czegoś wpadło się w jeszcze większe błoto. Facet który miał być przyszłym mężem, zdradził oszukał upokorzył, i jest teraz na szczycie. Awans w pracy, doczekał się syna, wybudował dom, a ja jestem na samym dnie. Bez kariery, bez kasy, bez żadnych nadzieji i perspektyw. Czuje się jakby przejechał po mnie walec sto razy, choćbym próbowała nie idzie się podnieść. Nie widzę w niczym sensu, nie widzę sensu w weekendach wolnych bo one są dla rodziny, rodziny której tak bardzo pragnę a nie mam na nią szans. Nie cieszą mnie wyjścia ze znajomymi, po co mi one, co one mi dają, kiedyś jak się było młodym można było szaleć, teraz nie widzę już przyjemności w łażeniu po klubach i ubijaniu się do nie przytomności. To wszystko jest jak zamknięte koło, jak odzyskać sens czegokolwiek? 

Mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spać czy umierać
1 godzinę temu, Bolek napisał:

Nie rozumiem tego, 20 lat temu mówiło się o depresji jak komuś zginęła cała rodzina w wypadku a sam stracił nogę. A teraz złamie paznokieć i ma depresję. A co będzie w przypadku długotrwałej klęski żywiołowej lub wojny? Połowa społeczeństwa się pochlasta bo nie daje sobie rady? Ludzie przeżywają ogromne traumy i tragedie i żyją a tu facet zostawil... No wielkie nieszczęście...

depresje są z smotności i braku perspektyw, to nieraz gorsze niż choroba czy śmierć, choć depresja to nie choroba tylko nierównowaga psychicznych potrzeb i do której trzeba krok po kroku dojś, nieraz wiele nie potrzeba, ale bywa trudne do zrobienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krótko na temat
58 minut temu, Gość Człowiek nikt napisał:

Ja sam od 9 lat nie potrafię się podnieść, więc nic konstruktywnego nie potrafię napisać. 😞 Mam 32 lata i przegrałem życie. 

32 lata i to niby jak przegrałeś? gapisz się w TViluzje i chcesz to samo?

Brakuje ci materializmu? Czy masz chorą dusze?

Do życia nie potrzeba wiele pomimo durnych reklam w TV które ci wmawiają odwrotnie.

Przeanalizuj swoje myślenie, bo to główny problem i blokada w twoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość red pill
3 godziny temu, Gość leżąca na podłodze napisał:

Jak odnaleźć sens, kiedy jest się w dołku i nie widzi się sensu w niczym? Nie idzie wybrnąć z tej czarnej dziury, nic nie cieszy, mimo prób zmienienia czegoś wpadło się w jeszcze większe błoto. Facet który miał być przyszłym mężem, zdradził oszukał upokorzył, i jest teraz na szczycie. Awans w pracy, doczekał się syna, wybudował dom, a ja jestem na samym dnie. Bez kariery, bez kasy, bez żadnych nadzieji i perspektyw. Czuje się jakby przejechał po mnie walec sto razy, choćbym próbowała nie idzie się podnieść. Nie widzę w niczym sensu, nie widzę sensu w weekendach wolnych bo one są dla rodziny, rodziny której tak bardzo pragnę a nie mam na nią szans. Nie cieszą mnie wyjścia ze znajomymi, po co mi one, co one mi dają, kiedyś jak się było młodym można było szaleć, teraz nie widzę już przyjemności w łażeniu po klubach i ubijaniu się do nie przytomności. To wszystko jest jak zamknięte koło, jak odzyskać sens czegokolwiek? 

Facet przez lata miał darmowy seks bez zobowiązań a gdy się ustatkował i zyskał na atrakcyjności wymienił cię na lepszy i zapewne młodszy model. Proste to jak drut. To ty straciłaś w tym związku lata swojej największej atrakcyjności nie on.

Związki z rówieśnikami to pułapka dla dziewczyn. Jak jesteście młodzi to wszystko wygląda super i ma być miłość na całe życie. Niestety z wiekiem kobieta z reguły traci na atrakcyjności a mężczyzna przeciwnie zyskuje. Efekt jest taki że po latach jesteście porzucane przez swoich ukochanych którzy po prostu wykorzystują swoją lepszą pozycję na rynku związków damsko-meskich i wiążą się z młodszą atrakcyjniejszą partnerką tym raz już na stałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość red pill napisał:

Facet przez lata miał darmowy seks bez zobowiązań a gdy się ustatkował i zyskał na atrakcyjności wymienił cię na lepszy i zapewne młodszy model. Proste to jak drut. To ty straciłaś w tym związku lata swojej największej atrakcyjności nie on.

Związki z rówieśnikami to pułapka dla dziewczyn. Jak jesteście młodzi to wszystko wygląda super i ma być miłość na całe życie. Niestety z wiekiem kobieta z reguły traci na atrakcyjności a mężczyzna przeciwnie zyskuje. Efekt jest taki że po latach jesteście porzucane przez swoich ukochanych którzy po prostu wykorzystują swoją lepszą pozycję na rynku związków damsko-meskich i wiążą się z młodszą atrakcyjniejszą partnerką tym raz już na stałe.

Taaa ciekawe co faceci zyskują 😂- no może więcej kasy (Ci bardziej zaradni) ale na pewno nie wygląd, bo z czasem robią im się zakola, brzuchy piwne, brzydną na twarzach. Wystarczy popatrzeć na ulicach na +\- 30-latkow. Dobrze to widoczne na portalach randkowych gdzie faceci jako profilowe wstawiaja swoje zdjęcia sprzed jakiś 5 lat, gdzie jeszcze byli przystojni, a potem aktualne zdjęcia juz często wyłysialego, spasionego faceta z kartoflowata geba i entuzjazm momentalnie opada widząc takiego... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Zgadzam sie,duza czesc facetow po 30 wyglada jak dziady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bolek napisał:

Zamiast wam dawać prozak wysłał bym was na przymusowe wakacje w hospicjum, byście porozmawiali z dziećmi które umierają na raka, im wytłumaczcie jak wam źle i jakie wasze życie jest bez sensu. 

Prosty człowieku, nie rozumiesz, czym jest depresja, a do życia wystarcza ci... fakt, że żyjesz. Nie możesz wypowiadać się o czymś, czego nie rozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Gość leżąca na podłodze napisał:

Jak odnaleźć sens, kiedy jest się w dołku i nie widzi się sensu w niczym? Nie idzie wybrnąć z tej czarnej dziury, nic nie cieszy, mimo prób zmienienia czegoś wpadło się w jeszcze większe błoto. Facet który miał być przyszłym mężem, zdradził oszukał upokorzył, i jest teraz na szczycie. Awans w pracy, doczekał się syna, wybudował dom, a ja jestem na samym dnie. Bez kariery, bez kasy, bez żadnych nadzieji i perspektyw. Czuje się jakby przejechał po mnie walec sto razy, choćbym próbowała nie idzie się podnieść. Nie widzę w niczym sensu, nie widzę sensu w weekendach wolnych bo one są dla rodziny, rodziny której tak bardzo pragnę a nie mam na nią szans. Nie cieszą mnie wyjścia ze znajomymi, po co mi one, co one mi dają, kiedyś jak się było młodym można było szaleć, teraz nie widzę już przyjemności w łażeniu po klubach i ubijaniu się do nie przytomności. To wszystko jest jak zamknięte koło, jak odzyskać sens czegokolwiek? 

Psychiatra, sama nie dasz rady. A może zacznij od nowa, wyjazd na granicę, coś takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko, ktoś ci doradził psychiatrę i bardzo dobrze. Od tego zacznij. Pomysl też może o psychoterapii. Jak już trochę się podzwigniesz to spróbuj wychodzić z domu, musisz poznawać nowych ludzi, żeby znaleźć tego jedynego. Może jakiś kurs, studia podyplomowe albo wolontariat? Chodzi nie tylko o to, żeby kogoś poznać ale i o to, żebyś nie siedziała w weekendy w domu, bo to cię doluje i zamiast odpocząć w te wolne dni i nabrać energii to ty w poniedziałek idziesz zmęczona i rozgoryczona do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I pamiętaj, że masz DOPIERO, jak już ci też ktoś wyżej napisał, 30 lat. Dzisiaj kobiety rodzą dzieci nawet po 40-tce, wiesz masz dużo czasu, żeby założyć rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mix

Witaj, witajcie,

Choć podoba mi się to, co napisał Alek, może to być dobrym pocieszeniem, próbą dostrzeżenia plusów w ciężkiej sytuacji, ja jednak chciałbym, byś zarówno Ty, jak i inne osoby, w podobnym położeniu, spojrzały nieco inaczej na pewne sprawy.

Przerażający brak perspektyw, bezsens życia, możliwe, że idącą z tym w parze postępująca depresja, załamanie, z tego co tu czytam, wynika u Was przede wszystkim z samotności, braku odwzajemnionej miłości. Wydaje się to oczywiste, zważywszy na to, że zakochany człowiek rozkwita, dostrzega we wszystkim sens, wszystko staje się możliwe i wszystko się chce.

Czy jest to jedyna droga do szczęścia? Czy musi istnieć ta druga połówka, by życie nabrało kolorów? Na pewno tak jest łatwiej, nawet można powiedzieć szybciej, ale czy jest to trwałe? Czy ludzie w związkach, gdy opadnie już magia chemii, nie przeżywają rozterek, nie miewają problemów w związku, nie kłócą się, nie zaczynają żyć, przystając na różne niegodziwości partnerów, nie pozostają razem tylko że względu na dzieci, lub też w końcu nie rozstają się, dłużej nie mogąc znieść tak strasznego życia? To wszystko się dzieje, dylematy, tragedie, wszystkie te smutne historie, których mnóstwo zostało opisanych, choćby na tym forum.

Czym więc jest miłość? Oczywiście, najprościej można  powiedzieć, że jest wspaniałym uczuciem dwojga ludzi. Celowo pomijam tu miłość nieodwzajemnioną i inne, gdyż chodzi tu o tę konkretną, nadającą sens życiu.

Czym jeszcze? Czy można powiedzieć, że miłość to wolność? Ktoś powie, że miłość, to jakiś rodzaj zniewolenia wobec drugiej osoby, kochasz i zrobisz dla tej miłości wszystko, ale to oznaczałoby przecież, że miłość nas ogranicza. A przecież miłość jednak uskrzydla, daje, a nie zabiera. Można by tu długo pisać.

Ja zdecydowanie uważam, że miłość, to wolność. Gdy u jednego z partnerów zaczyna przybierać złą formę, czy to poprzez chorą zazdrość, czy poprzez zdominowanie drugiej połówki w inny sposób, przestaje być miłością piękną, a staje się toksyczną. Uczucie umiera z każdym dniem, aż do całkowitego upadku, co niekoniecznie oznacza od razu rozstanie, ale życie i tak już jest drogą przez mękę.

Czy zatem można coś zrobić, by było dobrze, by związek był trwały i szczęśliwy?

Ja jestem zdania, że punktem wyjścia musimy być my sami. Trzeba nauczyć się szczęśliwie żyć samemu ze sobą, pokochać siebie. Ty, tu i teraz, jesteś, naucz się cieszyć, być szczęśliwym człowiekiem, bez względu na to, czy jesteś w związku, czy nie. Życie jest piękne, jest tyle osób, miejsc, rzeczy i dosłownie wszystkiego, co na Ciebie czeka, co poznasz, zobaczysz, poczujesz. Bądź radosnym człowiekiem, życzliwym i przyjaznym, niczego nie zazdrość, pomagaj, uśmiechaj się do ludzi w najprostszych sytuacjach. Szybko przekonasz się, jakie to cudowne uczucie - czuć się dobrze ze sobą. Zaczną się dziać rzeczy niemal magiczne, ludzie będą do Ciebie lgnąć, nawet obcy. Poznasz kilka niesamowitych, niby oczywistych, choć dotychczas jakoś omijających Cię, praw, m.in. że dobro zawsze powraca, że gdy człowiek staje się radosny, szczęśliwy, przyjazny wobec ludzi, to wszystko zaczyna mu sprzyjać, świat zaczyna grać z nim do jednej bramki. To coś niesamowitego, ale to działa. Ja nie od razu to pojąłem, nawet chyba nie jest to możliwe. Gdy moje życie wywróciło się do góry nogami w wieku przeszło trzydziestu lat, byłem załamany, podobnie jak Ty teraz. Szukałem na oślep drogi, miałem mnóstwo pretensji do całego świata i do siebie, było bardzo źle. Nie zdawałem sobie sprawy, że odpowiedź na wszystko jest we mnie samym. Trafiłem na ciekawy artykuł, wróciłem do niego raz, drugi, dużo myślałem, wątpiłem, pytałem, szukałem odpowiedzi. Sam nie wiem, kiedy zacząłem wierzyć w to, czego się dowiadywałem, kiedy zacząłem po prostu wierzyć w siebie i dobrze się ze sobą czuć. Krok po kroku, życie stawało się znośniejsze,  coraz to lepsze i lepsze, piękniejsze... Pokochałem to życie i siebie w nim i było już dobrze, spokojnie i radośnie. Nie szukałem ukochanej, po prostu żyłem szczęśliwie sam, poznawałem kolejnych ludzi w sytuacjach, o które bym się nigdy wcześniej nie posądził, że w ogóle byłbym do nich zdolny. Ale nie miałem już zahamowań, nikogo przecież nie krzywdziłem, byłem szczęśliwy i zarażałem innych swoją radością. A upływający czas pokazał mi, że nie tylko leczy rany, nie tylko uszczęśliwia mnie każdego dnia, a właściwie, że sam już wiem, jak szczęśliwie żyć, upływający czas pokazał mi, że w życiu można zakochać się więcej niż jeden raz.

Zakochałem się i obdarowałem miłością wspaniałą kobietę. Miałem świadomość swojego szczęścia, że jest mi dobrze samemu i to właśnie ta świadomość sprawiła, że mogłem i chciałem podzielić się tym moim szczęściem z drugim człowiekiem.

Nie wiem, jak potoczy się moje życie, nadal popełniam błędy, ale jest dobrze, bardzo dobrze, patrząc na moje wcześniejsze lata. Kocham, wierzę i ufam, niczego nie chcąc narzucać, bo miłość to właśnie wolność. Ale wiem też, że cokolwiek się wydarzy, będę szczęśliwym człowiekiem, bo może wielu nie spodoba się to, co teraz napiszę, ale nie uzależniam swojego szczęścia od nikogo, od drugiej, choćby najukochańszej osoby. Przede wszystkim jestem szczęśliwy ze sobą i nie ma w tym żadnej sprzeczności.

Kiedyś jednym z moich ulubionych cytatów były słowa pewnego księdza: "Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, możemy latać tylko wtedy, gdy obejmujemy drugiego człowieka." Nazywa się Bruno Ferrero i choć nadal bardzo lubię tę piękna myśl, jakże odmiennie dziś pojmuję jej sens.

Pozdrawiam Ciebie autorko wątku, jak również pozostałych uczestników rozmowy i życzę Wam odnalezienia własnej drogi.

P.S.

Próbowałem się streścić... 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika
12 minut temu, Bolek napisał:

Kółeczko wzajemnej adoracji życiowych nieudaczników, jestem chory, pomóżcie mi, zróbcie wszystko za mnie bo ja chcę być szczęśliwy. Może i moje poglądy są radykalne ale dawno nie było żadnej wojny lub kataklizmu, miejmy nadzieję że będzie i natura zwycięży, słabe i niezdolne do życia jednostki po prostu nie przetrwają, nikt ich sztucznie nie będzie podtrzymywał przy życiu i nie rozmnorzą swych chorych genów, selekcja naturalna. 

No to po co w tym kolku siedzisz z uporem maniaka?

Masz tam jakies swoje poglady to poszukaj ludzi, ktorzy maja podobne i sobie poprzytakujecie.

Tutaj to kopanie lezacego nic wiecej... nie pomagasz, odejdz.

(i tak wiem,ze mozesz pisac gdzie chcesz...tylko w jakim celu? Oni w depresji tego nie zrozumieja, a tylko pogorszysz ich stan).

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w kość
4 minuty temu, Bolek napisał:

Kiedyś ludzie też bywali w dołku i jakoś psychiatra nie był potrzebny - zastanów się dlaczego. Bo musieli wsiąść się w garść nikt się nad nimi nie użalał, nie głaskał. Ok miałem doła po jakimś rozstaniu, zalewalem robaka i miałem wszystko gdzieś, ale w końcu nikt mi wolnego nie dał i musiałem iść do pracy, zapłacić rachunki itd. tu jak czytam miesiącami mogą leżeć pod kocem i z domu nie wychodzić, to albo mają ogromne oszczędności (nie sądzę) albo na kimś pasożytują. Użalanie się nad nimi powoduje że chcą być w tym stanie jak najdłużej. Ile procent z nich naprawdę ma poważne problemy psychiczne? Góra kilka, reszta to ciamajdy.

15 minut temu, Bolek napisał:

Wszyscy są mądrzy i potrafią krytykować

co jest miszczu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×