Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdezorientowana

Problemy w malzenstwie

Polecane posty

Gość Zdezorientowana

Pisze tu bo już nie wiem co mam myśleć.. 

Jesteśmy małżeństwem od 5ciu lat. Mamy dwóch synów. Mąż jest kierowcą ciężarówki, a ja siedzę w domu z najmłodszym synem (1,5r). Ostatnio nie układa się nam. Coraz więcej kłótni, cichych dni. Nie spędzamy czasu razem. Wspólne zakupy, wyjścia do teściów lub moich rodziców. Nic więcej. On chce spędzać każda chwilę z dziećmi (z racji wykonywanego zawodu nie ma go ok 1,5 tyg), ja najchętniej ucieklabym od tych krzykow,  pisku i płaczu, bo jestem już tym zmęczona. 

W naszym związku nie ma wspólnych kolacji, spacerów tylko we dwoje czy wyjścia do kina. Wg mojego męża nasze życie powinno kręcić się wokół dzieci. 'Nawet się nie obejrzysz, jak będą dorośli'- to jego wytłumaczenie na wszystko. 

Gdy próbuje wspomnieć coś na temat wspólnego wieczoru czy kina, mąż od razu mówi, że nikt nam z dziećmi nie posiedzi, bo JA chce iść do kina. Przez ponad 6 lat związku byliśmy raz! w kinie. O jakiś prezentach czy kwiatach bez okazji nawet nie ma mowy. Ostatnio pod choinkę nic mi nie kupił tylko dal kasę kilka dni po świętach żebym sobie coś kupiła...

Gdy męża nie ma w domu to ja ogarniam wszystko- radzę sobie raz lepiej raz gorzej, ale nie narzekam.  Dzieciaki mają ugotowane, posprzątane itp. Na większe prace typu umycie okien czy gruntowne posprzątanie w szafkach czekam na męża. 

On w czasie kłótni potrafi mi to wypomnieć- nie jestem dobra gospodynią, w domu cały czas jest syf, pranie nie poprasowane. Potrafi powiedzieć, że tylko on pracuje bo bez niego nie miałabym nawet co do gara włożyć. A ja siedzę na dup...i nic nie robię. Jestem po prostu niewdzieczna za to, że mam pieniądze na przezycie. 

Takich 'argumentów' jest dużo więcej. I przez to zaczęłam wątpić czy jestem wystarczająco dobra mama, czy jestem aż takim nie ogarnem życiowym, że bez męża nie dałabym sobie rady...

W sypialni też się nam nie układa. Ja nie mam ochoty na zbliżenia, jak kilka godzin wcześniej zbeształ mnie jak psa. Wcześniej się starałam, zmuszalam się do tego, ale od dwóch miesięcy nie mam już na to siły. Też mam swoje potrzeby. Też chce poczuć się adorowana,  kochana a nie traktowana tylko jako maszynka do seksu! 

Czy ja wymyślam problemy tam gdzie ich nie ma, czy faktycznie mąż nie zwraca na mnie uwagi... Jestem już tym wszystkim zmęczona... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady A

Nie wymyślasz problemów. Zdecydowanie macie kryzys. Porozmawiaj szczerze i długo z mężem. Powiedz co Ci leży na sercu, ale bez zbytnich emocji czy unoszenia się. 

Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ugrol

Wyjedź do Anglii jutro. Znasz angielski, Znajdź pracę na zmywak, baw się w dyskotekach, a po 2 latach wróć i powiedz że już się wyszolałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana
31 minut temu, Gość Lady A napisał:

Nie wymyślasz problemów. Zdecydowanie macie kryzys. Porozmawiaj szczerze i długo z mężem. Powiedz co Ci leży na sercu, ale bez zbytnich emocji czy unoszenia się. 

Powodzenia.

Próbowałam. Każde podejmowanie próby kończy się tym samym. Wielką awantura. Wczoraj z tej złości powiedziałam mu, że żałuję, że za niego wyszłam... 

Ja już tego nie ogarniam. Najchętniej rzuciłabym to wszystko i wyjechała w Bieszczady....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ocena sytuacji
54 minuty temu, Gość Zdezorientowana napisał:

Pisze tu bo już nie wiem co mam myśleć.. 

Jesteśmy małżeństwem od 5ciu lat. Mamy dwóch synów. Mąż jest kierowcą ciężarówki, a ja siedzę w domu z najmłodszym synem (1,5r). Ostatnio nie układa się nam. Coraz więcej kłótni, cichych dni. Nie spędzamy czasu razem. Wspólne zakupy, wyjścia do teściów lub moich rodziców. Nic więcej. On chce spędzać każda chwilę z dziećmi (z racji wykonywanego zawodu nie ma go ok 1,5 tyg), ja najchętniej ucieklabym od tych krzykow,  pisku i płaczu, bo jestem już tym zmęczona. 

W naszym związku nie ma wspólnych kolacji, spacerów tylko we dwoje czy wyjścia do kina. Wg mojego męża nasze życie powinno kręcić się wokół dzieci. 'Nawet się nie obejrzysz, jak będą dorośli'- to jego wytłumaczenie na wszystko. 

Gdy próbuje wspomnieć coś na temat wspólnego wieczoru czy kina, mąż od razu mówi, że nikt nam z dziećmi nie posiedzi, bo JA chce iść do kina. Przez ponad 6 lat związku byliśmy raz! w kinie. O jakiś prezentach czy kwiatach bez okazji nawet nie ma mowy. Ostatnio pod choinkę nic mi nie kupił tylko dal kasę kilka dni po świętach żebym sobie coś kupiła...

Gdy męża nie ma w domu to ja ogarniam wszystko- radzę sobie raz lepiej raz gorzej, ale nie narzekam.  Dzieciaki mają ugotowane, posprzątane itp. Na większe prace typu umycie okien czy gruntowne posprzątanie w szafkach czekam na męża. 

On w czasie kłótni potrafi mi to wypomnieć- nie jestem dobra gospodynią, w domu cały czas jest syf, pranie nie poprasowane. Potrafi powiedzieć, że tylko on pracuje bo bez niego nie miałabym nawet co do gara włożyć. A ja siedzę na dup...i nic nie robię. Jestem po prostu niewdzieczna za to, że mam pieniądze na przezycie. 

Takich 'argumentów' jest dużo więcej. I przez to zaczęłam wątpić czy jestem wystarczająco dobra mama, czy jestem aż takim nie ogarnem życiowym, że bez męża nie dałabym sobie rady...

W sypialni też się nam nie układa. Ja nie mam ochoty na zbliżenia, jak kilka godzin wcześniej zbeształ mnie jak psa. Wcześniej się starałam, zmuszalam się do tego, ale od dwóch miesięcy nie mam już na to siły. Też mam swoje potrzeby. Też chce poczuć się adorowana,  kochana a nie traktowana tylko jako maszynka do seksu! 

Czy ja wymyślam problemy tam gdzie ich nie ma, czy faktycznie mąż nie zwraca na mnie uwagi... Jestem już tym wszystkim zmęczona... 

palma babie odwala z dobrobytu i braku prawdziwych problemów, w doopie się przewraca i tyle, głupia baba, chłop haruje aby do gara miała co włożyć a ta tylko narzekanie i pretensje, takie są właśnie baby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cicho być
7 minut temu, Gość Zdezorientowana napisał:

Próbowałam. Każde podejmowanie próby kończy się tym samym. Wielką awantura. Wczoraj z tej złości powiedziałam mu, że żałuję, że za niego wyszłam... 

Ja już tego nie ogarniam. Najchętniej rzuciłabym to wszystko i wyjechała w Bieszczady....;)

typowa kobieta, zamiast robić co do niej należy zmyśla problemy. Awantura o co była? Nawet jak rozwód weźmiesz to co myślisz że doopą do góry dnem będziesz leżała? to wtedy dopiero jazda się zacznie. Morda w kubeł i rób co do ciebie należy czyli masz być dobrą matką, żoną, gospodynią i kochanką, bo życie to nie bajka, więc cicho być. Jak potrzebujesz odskoku to jak mąż jest to wyjedź do jakiegoś miasta czy gdzieś sama na weekend aby docenić to co masz. A masz naprawde nie źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Figa

Powiedz mu ze nawet sie nie obejrzycie a już będziecie starzy. Jest kryzys ale zacznij od siebie, ogarnij chatę, załatw opiekę dla dzieci i zadziałaj bo facet tez nie rozumie ze rodzina to tez relacje miedzy tobą a nim. Pokaz mu nie czekaj bo sie nie doczekasz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tyle

autorko wymyślasz problemy, masz nudy, codzienność i brak emocji, musisz raz na czas zaszaleć i tyle, bo kobiety żyją emocjami, rusz na miasto w któryś weekend z jakąś inną znudzoną gospodynią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jim
36 minut temu, Gość Lady A napisał:

Nie wymyślasz problemów. Zdecydowanie macie kryzys. Porozmawiaj szczerze i długo z mężem. Powiedz co Ci leży na sercu, ale bez zbytnich emocji czy unoszenia się. 

Powodzenia.

Popieram, chociaż uważam, że tu jest za późno na szczere rozmowy bo po drugiej stronie jest brak szacunku. 

Zaproponuj mu rozstanie, niech łoży na dzieci skoro są priorytetem. Ty nie jesteś jego własnością ale partnerem na każdej płaszczyźnie. Skoro on tego nie rozumie to pora wygasić relację. Przygotuj się, że będzie szantażował bo krzywda dzieciom. Bądź jednak konsekwentna, najpierw separacja, a później rozważaj rozwód. Musisz odzyskać poczucie niezależności. Nawet jeśli się zmieni to nie dopuszczaj go zbyt łatwo. Ten proces musi potrwać aby się utrwalił. Facet szanuje tylko takie kobiety, które nie boją się odejść. Jeśli wzbudzisz w nim poczucie straty to jest szansa, że zmieni podejście wobec Ciebie. Trudno ocenić na ile to trwałe. Nie wykluczaj, że ma kogoś na boku, może poważniej, a może z doskoku. Coś się w nim sypie ale to jego problem. Odsuń się 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziggy

jak faceta nie ma codziennie w domu to tak jest, kobieta czuje się opuszczona i sama z tym wszystkim, rozumiem ją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś

autorka potrzebuje przytulenia, przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana

Dodam tylko, że między nami jest spora różnica wieku (ponad 11). Nie wiem, może to się wiąże z tym....? 

Mąż ma dużo kolegów kierowców, którzy rozstali się z żonami. Cały czas powtarzał, że on tak nie chce, że brzydzi się zdrady... cóż. Może jednak się nie brzydzi... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna
53 minuty temu, Gość ocena sytuacji napisał:

palma babie odwala z dobrobytu i braku prawdziwych problemów, w doopie się przewraca i tyle, głupia baba, chłop haruje aby do gara miała co włożyć a ta tylko narzekanie i pretensje, takie są właśnie baby

Zdezorientowana nie czytaj komentarzy od niektórych ...ow tutaj, którzy twierdzą, że w d...Ci się przewraca. Nie mają pojęcia co pieprza za głupoty bo sami nigdy nie byli w takiej sytuacji.

Ja mam podobnie do Ciebie. Mąż kierowca, który uważa że jak już pracuje i daje pieniądze na życie bo ja wychowuje dziecko to ma prawo być bezczelny, wyśmiewać mnie, krytykować, ublizac. Trwa to już 6 lat, obecnie jestem na etapie, że podjęłam decyzję o rozwodzie tylko nawet nie mam możliwości mu o tym powiedzieć bo nawet gdy nie pracuje to nie bywa z nami- żoną i dzieckiem( to bardzo skomplikowane). Widujemy się ok 30 dni w roku !!!!! Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Czy z dzieckiem do szpitala, czy ja sama chora, czy zalana łazienka czy urwana suszarka, wszystko, wszystko.

Doszłam do wniosku że teraz jestem mega samotna ale i samowystarczalna więc po co mi taki mąż, który chociaż przez telefon okazalby wsparcie ale niestety tylko krytyka i uwagi. 

Kwiaty hmmmm przed ślubem, teraz nie wpadnie na taki pomysł nawet gdy mam imieniny czy urodziny.

Mam dosyć takiego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jim
24 minuty temu, Gość Zdezorientowana napisał:

Dodam tylko, że między nami jest spora różnica wieku (ponad 11). Nie wiem, może to się wiąże z tym....? 

Mąż ma dużo kolegów kierowców, którzy rozstali się z żonami. Cały czas powtarzał, że on tak nie chce, że brzydzi się zdrady... cóż. Może jednak się nie brzydzi... 

Musisz się odsunąć, zobaczysz co będzie się działo. Przygotuj się na trudne chwile. On będzie chciał Cię zdominować i podporządkować swojej wizji. Musisz być konsekwentna. Będzie Ci trudno bo nie masz zbyt silnego poczucia wartości ale dobrą jaskółką jest fakt iż budzi się w Tobie bunt. Idź za ciosem i odejdź, tak po prostu. Powiedz, że masz dosyć pomiatania Tobą i nie godziłaś się na taki układ. Powiedz, że dasz sobie radę bez niego. Poradzisz sobie, a on się zmieni kiedy zacznie tracić grunt pod nogami. Jak się się uwolnisz to daj sobie czas aby odbudować niezależność i dopiero wtedy myśl o tym czy wracać. 

Pamiętaj, nie jest prawdą, że skrzywdzisz tym dzieci. Dzieci najbardziej cierpią w domu w którym są kłótnie i nie ma miłości. Dzieci w dorosłym życiu będą powielać schematy podpatrzone u rodziców. One uczą się od was szacunku do wybranków i ta obecna sytuacja między wami kiedyś zniszczy im życie. Zrób to dla nich i pokaż, że nie wolno pozwolić aby ktokolwiek poniżał ich matkę, nawet w imię małżeńskiej przysięgi. 

Pamiętaj, że wszystko co robisz, robisz z myślą o SWOIM szczęściu! Bo tego muszą nauczyć się od Ciebie dzieci - że warto walczyć o swoje szczęście 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana
14 minut temu, Gość Inna napisał:

Zdezorientowana nie czytaj komentarzy od niektórych ...ow tutaj, którzy twierdzą, że w d...Ci się przewraca. Nie mają pojęcia co pieprza za głupoty bo sami nigdy nie byli w takiej sytuacji.

Ja mam podobnie do Ciebie. Mąż kierowca, który uważa że jak już pracuje i daje pieniądze na życie bo ja wychowuje dziecko to ma prawo być bezczelny, wyśmiewać mnie, krytykować, ublizac. Trwa to już 6 lat, obecnie jestem na etapie, że podjęłam decyzję o rozwodzie tylko nawet nie mam możliwości mu o tym powiedzieć bo nawet gdy nie pracuje to nie bywa z nami- żoną i dzieckiem( to bardzo skomplikowane). Widujemy się ok 30 dni w roku !!!!! Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Czy z dzieckiem do szpitala, czy ja sama chora, czy zalana łazienka czy urwana suszarka, wszystko, wszystko.

Doszłam do wniosku że teraz jestem mega samotna ale i samowystarczalna więc po co mi taki mąż, który chociaż przez telefon okazalby wsparcie ale niestety tylko krytyka i uwagi. 

Kwiaty hmmmm przed ślubem, teraz nie wpadnie na taki pomysł nawet gdy mam imieniny czy urodziny.

Mam dosyć takiego życia.

Powiem, że masz jeszcze gorzej niż ja. Bardzo Ci współczuję. 

Nikt nie zrozumie zony kierowcy jak żona kierowcy. Wiedziałam na co się pisze, powtarzał że będzie mi pomagać itp ale nie robi nic. 

Ostatnio syn 3,5 roku wymiotowal i płakał w nocy. Spalam 2 godziny i cały dzień musiałam być na chodzie-maz powiedzial, że taka rola matki.

A jak raz był w domu i najmłodszy zachorował i zobaczył jak wygląda noc z chorym dzieckiem(jego kolej wstawania-udawalam że spie) to miał dość. Cały dzień odsypial, bo się nie wyspał... A ja muszę zrobić wszystko. Czy sama jestem chora czy po prostu miałam ciężką noc. 

Ja lepiej odnajduje się gdy to nie ma w domu. Żyje swoim rytmem i nikt nie stoi mi za plecami... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jim
17 minut temu, Gość Zdezorientowana napisał:

Ja lepiej odnajduje się gdy to nie ma w domu. Żyje swoim rytmem i nikt nie stoi mi za plecami... 

Dlatego powalcz o siebie i odsuń się, odejdź na jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna
11 godzin temu, Gość Zdezorientowana napisał:

Powiem, że masz jeszcze gorzej niż ja. Bardzo Ci współczuję. 

Nikt nie zrozumie zony kierowcy jak żona kierowcy. Wiedziałam na co się pisze, powtarzał że będzie mi pomagać itp ale nie robi nic. 

Ostatnio syn 3,5 roku wymiotowal i płakał w nocy. Spalam 2 godziny i cały dzień musiałam być na chodzie-maz powiedzial, że taka rola matki.

A jak raz był w domu i najmłodszy zachorował i zobaczył jak wygląda noc z chorym dzieckiem(jego kolej wstawania-udawalam że spie) to miał dość. Cały dzień odsypial, bo się nie wyspał... A ja muszę zrobić wszystko. Czy sama jestem chora czy po prostu miałam ciężką noc. 

Ja lepiej odnajduje się gdy to nie ma w domu. Żyje swoim rytmem i nikt nie stoi mi za plecami... 

Gdy ja wychodziłam za niego to kierowcą nie był, mieliśmy do roku czasu po ślubie zamieszkać razem. Mija 6 rok. Nigdy nie mieszkaliśmy razem. On nawet jeśli przyjechał i miał spać z dzieckiem abym mogła chociaż noc nie wstawać to zawsze coś wymyśla abym to ja spała z dzieckiem. W końcu to on pracuje, ja się tylko bawię z dzieckiem w domu. Nigdy nie docenial tego co robię w domu. Gdy dziecko ma chwilę złości a on nie radzi sobie z nią to ubiera się i mówi że idzie do sklepu a ja mam coś z nią zrobić. Nie czuję już nic do niego może oprócz złości, że oszukał mnie i mamil tyle lat.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana
20 minut temu, Gość Inna napisał:

Gdy ja wychodziłam za niego to kierowcą nie był, mieliśmy do roku czasu po ślubie zamieszkać razem. Mija 6 rok. Nigdy nie mieszkaliśmy razem. On nawet jeśli przyjechał i miał spać z dzieckiem abym mogła chociaż noc nie wstawać to zawsze coś wymyśla abym to ja spała z dzieckiem. W końcu to on pracuje, ja się tylko bawię z dzieckiem w domu. Nigdy nie docenial tego co robię w domu. Gdy dziecko ma chwilę złości a on nie radzi sobie z nią to ubiera się i mówi że idzie do sklepu a ja mam coś z nią zrobić. Nie czuję już nic do niego może oprócz złości, że oszukał mnie i mamil tyle lat.

 

Mój taki nie był. Nawet przed ślubem mieszkaliśmy razem. Zawsze powtarzał, że będzie mi pomagać, dbać o mnie. Okej, pomaga. Zajmuje się chłopakami. Raz lepiej, raz gorzej, ale zajmuje. Tylko od pewnego momentu mnie nie zauważa. Moje potrzeby już się nie liczą. Gdy robię mu przytyki jak o mnie dba to nic nie skutkuje. Wcześniej między nami było okej, były kłótnie, ciche dni ale zawsze się godzilismy.  Teraz mu chyba już nie zależy. Mówi że to ja jestem niedostępna, ale jak ja mam mu okazywać czułość jak mnie zbeszta jak psa. Jak mam się z nim kochać jak powiedział tyle gorzkich słów. Moja psychika już tego nie wytrzymuje. Jestem na skraju wyczerpania....

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylka

Bylam w podobnej, chociaz moze jeszcze gorszej sytuacji. Teraz mam juz starsze dzieci wiec postawilam mu sie i poszlam do pracy. To zmienilo uklad sil. Teraz nagle sie boi mojej niezaleznosci i tego ze mnoe juz nue zaszatazuje dziecmi i pieniedzmi. I sie zmienil. Tylko ja po tych wszystkich upokarzajacych latach juz nie chce z nim byc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ccc

Kobieto nie słuchaj tych co Ci radzą rozwód, co to za czasy są....? 

Przecież to jest życie.... dorosłe życie....  

Myślałaś że będzie usłane różami? 

Masz za dużo czasu na myślenie i wymyślasz jak to masz zle.... 

Czy on Cię bije? Głodzi? Nie masz co na siebie włożyć? Nie interesuje się dziećmi? Nie pracuje?

Cudze chwalicie swego nie znacie.....

Jakbym była Twoim mężem to jak bym Cię wzięła na kolano i sprała....

W jakiej sytuacji go stawiasz? Wiesz dobrze że nie ma czasu wolnego zbyt wiele, nie ma kiedy odpocząć a Ty wywierasz na nim presję że chcesz Bóg wie czego. Chcesz kwiatki to sobie kup.

S#ka z Ciebie i tyle.

Jakim jesteś człowiekiem? 

Jaka żoną?

Jaką matką?

Nikt nie jest w stanie Cię zdenerwować jeżeli sama się nie zdenerwujesz.

Nikt nie jest w stanie Cię zadowolić jeżeli sama nie będziesz chciała być zadowolona. 

Jestem kobietą i nie rozumiem kobiet a może jestem fAcetem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylka

Ccc - nie jestes kobieta. Jestes wrakiem kobiety. Uwazasz ze szczescie to wtedy kiedy facet nie bije ? Wspolczuje Ci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ccc
18 minut temu, Gość Tylka napisał:

Ccc - nie jestes kobieta. Jestes wrakiem kobiety. Uwazasz ze szczescie to wtedy kiedy facet nie bije ? Wspolczuje Ci. 

Nie pisałam że dla mnie to szczęście.

Dla was szczęście to włażenie wam do doopy bez wazeliny a co wy takiego dla facetów robicie że takie strasznie pokrzywdzone? Że wypełniacie obowiązki? A oni nie wypełniają? 

Przestańcie pie*yc że facet to zło konieczne. 

Ku*was żadna z was chyba nie ma syna. Same córki się rodzą.....

Myślicie tylko o sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana

A czy to źle, że chciałabym, żeby się o mnie starał? Dał kwiatka czy zabrał do tego kina? Czy to, że ja się poświęcam dla niego, dbam o jego potrzeby, żeby czuł się przy mnie wyjątkowy to nic? 

Mając gorszy okres w pracy zaciskalam zeby,  powtarzałam że da sobie radę. To wszystko odbijalo się na mnie. Gdy ma trudną trasę powtarzam że jest dobrym kierowcą, żeby w siebie uwierzył, A gdy ja potrzebuje takiej otuchy np po zarwanej nocy on mówi mi że taka jest rola matki. To jest fair? 

Ugotować walowke na wyjazd-pol dnia spędzam w kuchni. Pakuje go, pilnuje czy ma wszystko w ciezarowce- zaczynając od środków czystości skończywszy na przyprawach i innych bzdetach. Wyjeżdżając ma wszystko poukładane, naszykowane. Nie robi nic. Nawet gaci nie spakuje! 

I to jest okej, tak moje życie ma wyglądać? Bo mnie nie bije? Nigdy mnie nie uderzył, ale macha rękami. Jego słowa ranią bardziej niż prawy sierpowy. 

Ciekawa jestem czy fajnie by Ci było gdyby Twój 3,5 letni syn powiedzial Ci że to Twoja wina bo musi cos zrobic a taki tekst często słyszy od swojego ojca który tak się zwraca do jego matki. 

Ja rozumiem, że dla niektórych mam życie jak w bajce. Siedzę w domu z dziećmi, mąż pracuje, A ja się tylko czepiam. Uwierzcie, po tylu latach w domu wolę iść do pracy na 12 godzin niż siedzieć na dupie. Mojej pracy jaka wkładam w wychowanie synów nikt nie widzi. Widzą tylko moje błędy i to że oczekuje zainteresowania że strony najbliższej mi osoby. 

Chce się poczuć jak kobieta A nie jak matka polka, jak kura domowa! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona

Masz racje, zgadzam się z toba w 100%. Zwiazek to relacja partnerska a nie usługiwanie drugiej osobie. Jeżeli jeszcze ta dryga osoba by to doceniala to ok, ale twój maz nie docenia i nie szanuje twojej pracy ani zaangażowanie. Jeżeli nie pomaga ci w tych obowiązkach, sam nic nie robi to tak, przynajmniej moglby cie wspierac słowem, uczuciem i pokazac ci ze cie kocha, ale nie, wieczne pretensje i ucieczka, a zona niech radzi sobie sama i najlepiej niech nie zabiera glosu. Brzydza mnie tacy faceci którzy uwazaja ze wszystko im się należy, bo oni już zrobili co do nich nazlezy, czyli znaleźli sobie zona, spłodzili dzieci i teraz ona ma robic tak jak oni chcą. Nie wiem co ci doradzić, musisz z nim porozmawiać, ale z doświadczenia wiem ze teraz po czasie ciężko będzie ci cos zmienić, on już przywykl ze tak jest i dla niego tak ma być. Skoro robilas tyle do tej pory i nie narzekalas to teraz nagle ci odbilo. Może znajdz sobie chwile czasu tylko dla siebie, jak go nie, oddaj dzieci pod opieke, wyjdz ze znajoma na zakupy, do kina albo na drinka. A jak nie masz z kim to sama, to nic zlego, a zobaczysz ze takie male odskocznie dużo ci dadza. A z mezem musicie razem popracować nad tym wszystkim, tylko jezeli jedna strona nie chce i jest niechetna to trudno będzie ci to zmienić samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ccc

Chce się poczuć jak kobieta A nie jak matka polka, jak kura domowa! 

 

A kto Ci broni żebyś się czuła kobieta?

To jak kwiatka nie dostaniesz to się nie czujesz? 

Też robię te rzeczy co Ty ale ich nie wyliczam. Dbanie o rodzinę i męża to dla Ciebie poświęcenie? 

Rozumiem że może wolałabyś iść do pracy. Ale dlaczego nie idziesz?

Wszyscy widzą ile pracy wkładasz w wychowanie dzieci. Przecież piszesz o tym. Wszyscy też czytają zze Ci się to znudziło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana

Dzisiaj jest już 3ci dzień kiedy prawie się nie odzywamy do siebie. Najmłodszy syn ma jutro zabieg wycięcia migdałka. Idę z nim do szpitala, może to mu coś uświadomi co takiego robię w domu gdy nie będzie mnie 3 dni. 

Nawet w takiej sytuacji nie umie schować dumy do kieszeni i przeprosić. Ja bez jego wsparcia sobie poradzę. Wiem, że muszę być silna na syna. Teraz będzie mnie bardzo potrzebować. 

Poważnie zastanawiam się nad tym, że on kogoś ma... tzn ma wiele okazji w trasie, żeby sobie ulżyć. Facet ma swoje cisnienie, A zła żona nie pozwala się dotknąć... powtarzał, że brzydzi się zdrady, ale nie jestem tego taka pewna... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdezorientowana
10 minut temu, Gość Ccc napisał:

Chce się poczuć jak kobieta A nie jak matka polka, jak kura domowa! 

 

A kto Ci broni żebyś się czuła kobieta?

To jak kwiatka nie dostaniesz to się nie czujesz? 

Też robię te rzeczy co Ty ale ich nie wyliczam. Dbanie o rodzinę i męża to dla Ciebie poświęcenie? 

Rozumiem że może wolałabyś iść do pracy. Ale dlaczego nie idziesz?

Wszyscy widzą ile pracy wkładasz w wychowanie dzieci. Przecież piszesz o tym. Wszyscy też czytają zze Ci się to znudziło...

Nie idę bo ani teściowa ani moja mama nie zajmie się najmłodszym synem. Muszę poczekać jeszcze 1,5 roku aż pójdzie do przedszkola. 

Fajnie, że sobie z te wszystkie rzeczy. A czy ktoś Ci pomaga? Czy siedzisz 1,5 tyg sama z dziećmi bez jakiejkolwiek pomocy, ogarniasz dom, dzieciaki, urzędy czy lekarzy z dzieckiem przy nodze?? Czy ktoś wesprze dobrym słowem? Bo jak tak to masz fajnie. Ja tego nie mam.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ccc

Ty masz fajnie bo masz matkę i teściowa.

Ja mam tylko męża i dzieci. I jestem zaj*ebiscie szczęśliwa z tego powodu. Że ich mam i że mogę o nich dbać. 

Gdybym nie była w gorszej sytuacji to uwierz że nie chciałoby mi się pisać... 

Nikt mnie nie wspiera w żaden sposób, ale czy gdzieś było napisane że ktoś będzie to robił? Jasne że to by było fajne i mile....

Jak Ci coś leży na wątrobie to pisz to na kartkach i chowaj do szuflady. Po dłuższym czasie przeczytaj.....

To są tylko Twoje pragnienia. Moim zdaniem zaniedbalas się psychicznie. Ogarnij się, zrób coś tylko dla siebie. 

To że on Cię teraz zaprosi na romantyczną kolację niczego nie zmieni, bo czujesz się źle sama ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem co mówię

Niby masz dużo racji ale z SYFIARĄ też bym nie był ! Ogarnij się, czy aż tak trudno mieć posprzątane mieszkanie??? Czy aż tak trudno umyć choćby jedno okno dziennie??? Tak jesteś fleja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Wiem co mówię napisał:

Niby masz dużo racji ale z SYFIARĄ też bym nie był ! Ogarnij się, czy aż tak trudno mieć posprzątane mieszkanie??? Czy aż tak trudno umyć choćby jedno okno dziennie??? Tak jesteś fleja.

podpisuję się pod tym

przy dwójce dzieci, nie pracując, zawsze miałabym ogarnięte mieszkanie

nie wyobrażam sobie czekania na chłopa, żeby pomógł z oknami czy szafkami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×