Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Mój syn chce się ożenić po 1,5 roku znajomości, jak go zniechęcić ?

Polecane posty

Gość Gosc

Pewnie uznacie, że jestem nadopiekuńczą mamuśką która wtrąca się w życie swoich dzieci bo nie ma swojego,ale trudno. Mój syn ma 24 lata, zawsze był tzw lekkoduchem  jeżeli chodzi o sprawy sercowe. Nie był nigdy w dłuższym związku, zawsze podkreślał, że nie chce zakładać rodziny, miewał jakieś tam przelotne znajomości ale nigdy na poważnie. Jakiś rok temu związał się z dziewczyną i o dziwo podszedł do tego bardzo poważnie. Od razu nam ją przedstawił, zamieszkali razem, no i widać, ze sa bardzo w sobie zakochani, moj syn nigdy nie byl szczęśliwszy. Ta dziewczyna jest bardzo fajna, idealny materiał na synową, kibicuje im. W czym więc problem ? Ano w tym, że 2 miesiące temu jej sie oświadczył -nie byłoby nic złego w końcu zazwyczaj od zaręczyn do ślubu mija przynajmniej ten rok. I tak też miało być w ich przypadku ale okazało się, że ktoś zrezygnował i zwolniła się rezerwacja sali weselnej na wrzesień. Będą wtedy parą 1,5 roku i już ślub  ? Jestem przerażona,  niby widzę, że do siebie pasują i sama nie jestem zwolenniczką 'przechodzonych związków' ale oboje są jeszcze bardzo młodzi, sam ślub niewiele zmienia ale w takim tempie to za kolejny rok już będą rodzicami.Mój syn od zawsze był ryzykantem i jak dotychczas świetnie na tym wychodził... ale teraz ? No nie wiem, boje się jak to będzie. Myślicie, że przesadzam ? A jeżeli nie, to jest jakiś sposób aby kolokwialnie mówiąc 'wybić im to z głowy' ? Rodzice tej dziewczyny też zadowoleni nie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsvfs

PROWO dziewczyny, która jest tą narzeczoną i nie wie, czy dobrze robi.

Piertolnij się w czoło, kaczanie, zamiast prowokacje na kafe kręcic. mozesz sobie jeszcze z fusów powrózyc jak cuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsvfs

prowo - musisz sie jeszcze wieeeele nauczyc, dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inez

Nic im nie odradzisz, są dorośli więc ty możesz im jedynie doradzić jeżeli Cię posłuchają to ok, a jeżeli nie to nic z tym nie zrobisz. Pocieszę Cię jedynie tym, że znam wiele par (np.moi rodzice) którzy pobrali się po bardzo krótkiej znajomości, często nawet bez  wspólnego mieszkania i są szczęśliwym małżeństwem już kilkadziesiąt lat. Z kolei te związki w których "chodzenie" trwało nawet i 10 lat często się rozstają zaraz po ślubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Odnosze podobne wrazenie.  Jak ludzie normalni, a autorka pisze, ze dziewczyna fajna, trafia na swoja polowke to nie ma znaczenia kiedy sie pobiora.  Znaja sie 1.5 roku i razem mieszkaja wiec wiedza na co sie decyduja.  Znam sporo tych par ktore byli razem po wiele lat i po slubie zaraz separacja lub rozwod.  Dluga znajomosc nie gwarantuje jakosci zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie rozumiem takiego pospiechu. Nie watpie, ze sie kochaja i sa sobie przeznaczeni ale po co organizowac slub na szybko w pol roku skoro mozna wszystko na spokojnie pozalatwiac, poszukac ladnej sukni, wybrac fajny zespol/dja a nie takiego ktory akurat mea wolny termin , dopiac wszystko na ostatni guzik.Przeciez ten czas narzeczenstwa ma w sobie tyle uroku, po co go na sile skracac ? Tym bardziej, ze maja dwadziescia kilka lat a w tym wieku wiekszosc osob nie zna dobrze nawet samego siebie. Nikt im nie kaze czekac na siebie 10 lat, ale co to jest ten rok wobec wspolnego zycia w zalozeniu az do smierci ? Autorko, wydaje  mi sie, ze syna nie przekonasz, ale mozesz sprobowac pogadac z synowa. W koncu dla kobiet zazwyczaj wazne jest aby ten jeden dzien byl dopracowany w najmniejszych szczegolach, a ciezko to zrobic kiedy ma sie tak duza presje czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka
7 minut temu, Gość Gosc napisał:

Nie rozumiem takiego pospiechu. Nie watpie, ze sie kochaja i sa sobie przeznaczeni ale po co organizowac slub na szybko w pol roku skoro mozna wszystko na spokojnie pozalatwiac, poszukac ladnej sukni, wybrac fajny zespol/dja a nie takiego ktory akurat mea wolny termin , dopiac wszystko na ostatni guzik.Przeciez ten czas narzeczenstwa ma w sobie tyle uroku, po co go na sile skracac ? Tym bardziej, ze maja dwadziescia kilka lat a w tym wieku wiekszosc osob nie zna dobrze nawet samego siebie. Nikt im nie kaze czekac na siebie 10 lat, ale co to jest ten rok wobec wspolnego zycia w zalozeniu az do smierci ? Autorko, wydaje  mi sie, ze syna nie przekonasz, ale mozesz sprobowac pogadac z synowa. W koncu dla kobiet zazwyczaj wazne jest aby ten jeden dzien byl dopracowany w najmniejszych szczegolach, a ciezko to zrobic kiedy ma sie tak duza presje czasu.

Dokładnie ! Ja na prawdę rozumiem, że teraz świata poza sobą nie widzą i czują, że będą ze sobą do śmierci, ale tak na prawdę to oni są w sobie jeszcze zakochani, mają motylki w brzuchu i nie myślą racjonalnie. Dla mojego syna to pierwsza miłość, więc pewnie uważa, że to na pewno ta dziewczyna. Nie przekonuje mnie gadanie, że niektórzy byli ze sobą krótko i są szczęśliwą parą a inni rozstają się po długim okresie narzeczeństwa. Nie ma reguły i uważam,że nie da się kogoś dobrze poznać i wiedzieć,że na 100% w danych sytuacja zachowa się w określony sposób nawet  i po 10 latach. Ale składanie tak poważnych deklaracji po 1,5 roku związku to wg mnie przesada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dajcie im spokój..

mój mąż oświadczył mi sie po 3 miesiącach znajomości, dokładnie rok po poznaniu sie wzieliśmy ślub (nawet dzień sie zgadza), ja miałam wtedy 23 lata, on pare lat starszy, jesteśmy małżeństwem już długi czas...

Rodzice mieli takie samo podejście, co autorka wątku - w końcu doszło do tego, że nie zaprosiliśmy ich na ślub, nie mieszkamy u żadnego z nich, na szczęście po 2 latach odpuścili sobie "złote rady", lamenty pt: "co wy zrobiliście" i kierowanie życiem swoich dzieci.. :)  jestem zdania, że każdy ma przeżyć życie jak chce i ma prawo do błędów,  skoro chcą ślubu to niech biorą, a rodzice lepiej niech sie cieszą i nie wtykają nosa w ich sprawy, tylko z radością idą na wesele, żeby potem płaczu nie było, że dzieci żyją sobie same i szczęśliwe, nie interesując sie apodyktycznymi rodzicami - taka moja dobra rada, od dziecka mającego rodziców podobnych pokrojowo.
Dodam jeszcze, że za ślub, ciuchy i obiad sami sobie zapłaciliśmy ;)

ps. a "jak coś" to przecież zawsze są rozwody. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dajcie im spokój..

mój mąż oświadczył mi sie po 3 miesiącach znajomości, dokładnie rok po poznaniu sie wzieliśmy ślub (nawet dzień sie zgadza), ja miałam wtedy 23 lata, on pare lat starszy, jesteśmy małżeństwem już długi czas...

Rodzice mieli takie samo podejście, co autorka wątku - w końcu doszło do tego, że nie zaprosiliśmy ich na ślub, nie mieszkamy u żadnego z nich, na szczęście po 2 latach odpuścili sobie "złote rady", lamenty pt: "co wy zrobiliście" i kierowanie życiem swoich dzieci.. :)  jestem zdania, że każdy ma przeżyć życie jak chce i ma prawo do błędów,  skoro chcą ślubu to niech biorą, a rodzice lepiej niech sie cieszą i nie wtykają nosa w ich sprawy, tylko z radością idą na wesele, żeby potem płaczu nie było, że dzieci żyją sobie same i szczęśliwe, nie interesując sie apodyktycznymi rodzicami - taka moja dobra rada, od dziecka mającego rodziców podobnych pokrojowo.
Dodam jeszcze, że za ślub, ciuchy i obiad sami sobie zapłaciliśmy ;)

ps. a "jak coś" to przecież zawsze są rozwody. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka
4 godziny temu, Gość Dajcie im spokój.. napisał:

mój mąż oświadczył mi sie po 3 miesiącach znajomości, dokładnie rok po poznaniu sie wzieliśmy ślub (nawet dzień sie zgadza), ja miałam wtedy 23 lata, on pare lat starszy, jesteśmy małżeństwem już długi czas...

Rodzice mieli takie samo podejście, co autorka wątku - w końcu doszło do tego, że nie zaprosiliśmy ich na ślub, nie mieszkamy u żadnego z nich, na szczęście po 2 latach odpuścili sobie "złote rady", lamenty pt: "co wy zrobiliście" i kierowanie życiem swoich dzieci.. 🙂 jestem zdania, że każdy ma przeżyć życie jak chce i ma prawo do błędów,  skoro chcą ślubu to niech biorą, a rodzice lepiej niech sie cieszą i nie wtykają nosa w ich sprawy, tylko z radością idą na wesele, żeby potem płaczu nie było, że dzieci żyją sobie same i szczęśliwe, nie interesując sie apodyktycznymi rodzicami - taka moja dobra rada, od dziecka mającego rodziców podobnych pokrojowo.
Dodam jeszcze, że za ślub, ciuchy i obiad sami sobie zapłaciliśmy 😉

ps. a "jak coś" to przecież zawsze są rozwody. 🙂

Są też pary które poznają się w dzień ślubu i tworzą szczęśliwe małżeństwo. Ale chyba sama przyznasz, że większe ryzyko, że "coś "nie wyjdzie jest w przypadku par biorących ślub w okresie kiedy trwa jeszcze zauroczenie, aniżeli par które biorą ślub po kilku latach. Oczywiście, że każdy ma prawo do błędów i nie mogę w żaden sposób narzucać czegoś dorosłemu dziecku. Ale to chyba logiczne, że jako matka po prostu się martwię i nie chce żeby potem cierpiał. Gdyby wpadł na pomysł skakania z 12 piętra też powinnam się cieszyć i nie wtykać nosa w nie swoje sprawy ? Bo dla mnie ten ślub to właśnie trochę taki skok z nie sprawnym spadochronem - może się udać, a może być  twarde lądowanie i cierpienie. Oczywiście, że są rozwody, ale czy nie lepiej poczekać jeszcze chociaż ten rok, pobyć ze sobą, nauczyć sobie radzić w trudniejszych sytuacjach, docierać do siebie ? Szansa na powodzenie będzie większa. Poza tym małżeństwo to nie tylko podpisany papierek w USC, ale przede wszystkim deklaracja, że zakładamy rodzinę. Zaraz będą pewnie chcieli mieć wspólny dom, dzieci, co więc się stanie z nimi jeżeli mamusia i tatuś uznają, ze jednak do siebie nie pasują ? Czy nie mam prawa się o to martwić ? Chce dla nich jak najlepiej. Oczywiście oni się sami utrzymują, wesele też opłacą sami. Gdyby chcieli się bawić w dom za moje pieniądze to oczywiste, że bym się na to nie zgodziła. Ale tak to stety lub niestety mogą sobie robić co chcą, ja mogę jedynie próbować ich nakłonic do przemyślenia sprawy. Ale jak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jezeli uwazasz, ze syn jest dorosly to moze zaufaj mu, ze wie co robi.  Chyba, ze uwazasz, ze syn jest kompletnym ...a.  NA nic nie ma gwarancji.   Jeden rok czy 10 lat nie ma znaczenia.  Maja zamiar sie pobrac to te kilka miesiecy wczesniej rzeczywiscie jest cholernie wazne.  Powinnas sie cieszyc, ze wybral fajna dziewczyne i nie trzyma sie twojej spodnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jak go przekonac?  Powiedz mu prawde, ze nie akceptujesz jego decyzji i zadasz, zeby odczekal kilka ekstra miesiecy zanim wezmie slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, Gość gosc napisał:

Jezeli uwazasz, ze syn jest dorosly to moze zaufaj mu, ze wie co robi.  Chyba, ze uwazasz, ze syn jest kompletnym ...a.  NA nic nie ma gwarancji.   Jeden rok czy 10 lat nie ma znaczenia.  Maja zamiar sie pobrac to te kilka miesiecy wczesniej rzeczywiscie jest cholernie wazne.  Powinnas sie cieszyc, ze wybral fajna dziewczyne i nie trzyma sie twojej spodnicy.

Jasne, że na nic nie ma gwarancji, ale nie uważasz, że ten dodatkowy rok narzeczeństwa im nie zaszkodzi, a może uratować  tyłki ? Ja nie oczekuję, żeby poznawali się w każdej możliwej konfiguracji, bo na niektóre rzeczy i tak się nie przygotują.Zależy mi tylko, żeby się pobrali jak już im minie zauroczenie sobą, bo podejmowanie decyzji pod wpływem chwilowego uczucia nic mądrego nie wróży. 

12 minut temu, Gość Gosc napisał:

Jak go przekonac?  Powiedz mu prawde, ze nie akceptujesz jego decyzji i zadasz, zeby odczekal kilka ekstra miesiecy zanim wezmie slub.

Ty tak serio ? Jak mogę cokolwiek zadac od doroslego czlowieka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
38 minut temu, Gość Gość napisał:

Jasne, że na nic nie ma gwarancji, ale nie uważasz, że ten dodatkowy rok narzeczeństwa im nie zaszkodzi, a może uratować  tyłki ? Ja nie oczekuję, żeby poznawali się w każdej możliwej konfiguracji, bo na niektóre rzeczy i tak się nie przygotują.Zależy mi tylko, żeby się pobrali jak już im minie zauroczenie sobą, bo podejmowanie decyzji pod wpływem chwilowego uczucia nic mądrego nie wróży. 

Ty tak serio ? Jak mogę cokolwiek zadac od doroslego czlowieka ?

Nie, nie jest tak. Akurat1,5 roku a 2,5 roku to nadal te same motylki.

Prawdziwa rutyna i brak motylków to ok 6-7 lat już wspolnego mieszkania, gdy można podjąć już w pełni świadomie decyzję związania się małzenstwem z osobą "wadliwą", czyli już kimś kto nas wkurza, ale nadal go lubimy, kochamy i jesteśmy zaakceptować te wady. 

Jeśli oni ten czas bycia parą przed ślubem zmniejszą z 2,5 roku do 1,5 roku to w zasadzie żadna zmiana.

Nic nie zrobisz, są dorośli, zapracowali sami na ślub i wesele lub przyjęcie, a to się chwali, że nie ma "dej matka kasiorę na potupajkę jednonocną".

Także ich decyzja, ich życie, wreszcie ich konsekwencja - radosna i słodka lub smutna i gorzka, oni ją poniosą, nie Ty. A wszelkimi radami możesz sobie tylko zaszkodzić w relacjach na przyszłość z synem i synową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowa

Ich decyzja. Skoro sobie sami radzą, mieszkają że sobą, są dorośli to po co się mieszać? To ani nie małolaty, ani jakaś patologia z 40 letnią różnicą wieku czy partnerzy  z drugie ręki. Tylko się cieszyć, że syn się ustatkował i znalazł porządną dziewczynę w zalewie dzisiejszych instagramowych k u r e w e k. Będzie co ma być. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

Nie, nie jest tak. Akurat1,5 roku a 2,5 roku to nadal te same motylki.

Prawdziwa rutyna i brak motylków to ok 6-7 lat już wspolnego mieszkania, gdy można podjąć już w pełni świadomie decyzję związania się małzenstwem z osobą "wadliwą", czyli już kimś kto nas wkurza, ale nadal go lubimy, kochamy i jesteśmy zaakceptować te wady. 

Jeśli oni ten czas bycia parą przed ślubem zmniejszą z 2,5 roku do 1,5 roku to w zasadzie żadna zmiana.

Nic nie zrobisz, są dorośli, zapracowali sami na ślub i wesele lub przyjęcie, a to się chwali, że nie ma "dej matka kasiorę na potupajkę jednonocną".

Także ich decyzja, ich życie, wreszcie ich konsekwencja - radosna i słodka lub smutna i gorzka, oni ją poniosą, nie Ty. A wszelkimi radami możesz sobie tylko zaszkodzić w relacjach na przyszłość z synem i synową.

Mylisz się, zauroczenie i motylki w brzuchu trwają wg naukowców max 2 lata. Po tym czasie mózg się nudzi i potrzebuje nowych bodźców. Między związkiem 1,5 roku a 2,5 roku jest ta podstawowa różnica, że w drugim przypadku podejmujemy decyzję trochę bardziej racjonalnie, nie pod wpływem ogromnych ilości oksytocyny i klapek na oczach. Jeszcze gdyby ten jej syn miał na koncie kilka związków, to byłabym w stanie uwierzyć, że podejmuje sluszną decyzję bo po prostu czuje, ze to ta ale to jest jego pierwsza miłość, pierwszy związek. Może mu się wydawać, że to już na pewno do końca życia i, że zawsze będzie tak cudownie a potem będzie wielkie rozczarowanie. Tyle, ze będzie już za późno. Nie rozumiem takiego gadania, że to ich decyzja bo są dorośli i żyją za swoje więc autorka ma siedzieć cicho. Skoro widzi, że jej syn robi coś głupiego to naturalnym odruchem matki jest ze chce go przed tym ustrzec. Łatwo się mówi "Daj im spokój to oni poniosą konsekwencje, mają prawo popełniać błędy" ale co innego gdy to chodzi o twoje dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Znam taką co żadna kandydatka na synowa nie pasowała. Były to normalne, sympatyczne panny. A teraz syn znalazł pannę ale z dziećmi i biorą ślub. Lepiej ciesz się z tego co jest bo jak zaczniesz się wtrącać to będziesz żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mężatka

Ja z moim mężem znałam się 1.5 roku i ślub wziełiśmy 🙂 po 2 miesiącach od ślubu zaszłam w ciązę:) kochamy się, oczekujemy malucha i za miesiąc już bedzie z nami 🙂 Moja znajoma kiedyś wzięła ślub po 6 miesiącach znajomości i są 40 lat małżeństwem 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×