Siostra otwiera własny sklep i chce pieniędzy od męża

Hej. Siostra mego męża napisała wiadomość parę dni temu, że znalazła miejscówkę na jej sklep, co planuje sprzedawać itp. itd. dała zaliczkę na czynsz. Powiedzmy, że potrzebuje 45tysiecy na wynajem i zakup produktów, ma tylko 10tysiecy, które już włożyła w wynajem i prosi o resztę mego męża i jego/jej brata. Mąż trochę w szoku, bo nic nie powiedziała o planach i wogóle. Pyta się jej czemu nie zapytała się przed wpłaceniem zaliczki, a ona na to, że rozmawiała z mamą i ona powiedziała, żeby spytać braci. Ja rozumiem omówiła z mamą, ale kim jest mama osobą decydującą skoro ona nie ma pieniędzy, żeby pomóc?nawet nie raczyli zadzwonić i spytać się, tylko jakaś wiadomość. Czasem wydaje mi się, że nic mnie nie zaskoczy, ale często się mylę. Ja rozumiem, że rodzinie trzeba pomagać, ale tutaj pojechali chyba za daleko. Jak Wy to na zimno widzicie?

Niby prosi, a chodzi o to, że straci tą zaliczkę jak nie wpłaci reszty i nie będzie miała nic. Czyli jakby mąż z bratem są w pewnym sensie postawieni w niezręcznej sytuacji. Mąż z bratem jeszcze nie rozmawiał na ten temat. Moim zdaniem dobrze że dziewczyna chce coś robić, ale trochę podstawy zasad jakieś trzeba mieć.

niech mąż i szwagier powiedzą, żę mają inne plany inwestycyjne i jej nie pożyczą. co to za wymuszanie? 10 tys straty to też nie jest dramat w kilka msc można odrobić. takie osoby jak powyśza siostra bez odpowiedniego zaplecza nie powinny się brać za otwieranie biznesu bo później uskuteczniają wyzysk na pracownikach, gdyż od początku jadą na długach