Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lusia

Czy jestescie kobietami niezależnymi?

Polecane posty

Gość Lusia

Poradzilybyscie sobie same w każdej sytuacji bez mężów, rodziców ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalla008

Oczywiście. Inaczej sobie nie wyobrażam. Zarabiam 5000. Gdybym rozstala się teraz z ojcem dziecka to stać by mnie było na wynajęcie mieszkania w stolicy i życie.  Może bez luksow, ale na normalnym poziomie. Nie można całego życia swojego losu powierzyć mężczyźnie, takie moje zdanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Finansowo spokojnie. Ale potrzebuję partnera - przyjaciela i kochanka w jednym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ihaha
13 minut temu, Gość Kalla008 napisał:

Oczywiście. Inaczej sobie nie wyobrażam. Zarabiam 5000. Gdybym rozstala się teraz z ojcem dziecka to stać by mnie było na wynajęcie mieszkania w stolicy i życie.  Może bez luksow, ale na normalnym poziomie. Nie można całego życia swojego losu powierzyć mężczyźnie, takie moje zdanie. 

No popatrz popatrz. Te wszystkie kafeterianki to kobiety sukcesu a ich mężowie to albo lekarze albo naukowcy. Ewentualnie obrzydliwie bogaci przedsiębiorcy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Ihaha napisał:

No popatrz popatrz. Te wszystkie kafeterianki to kobiety sukcesu a ich mężowie to albo lekarze albo naukowcy. Ewentualnie obrzydliwie bogaci przedsiębiorcy 

Kobieta sukcesu bo zarabia 5 tys?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Finansowo spokojnie. Ale potrzebuję partnera - przyjaciela i kochanka w jednym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Łuska

Ja bym sobie nie poradziła ale pracuje nad tym żeby stać się bardziej niezależna. Robię studia i zakładam swoją firmę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anne
24 minuty temu, Gość Lusia napisał:

Poradzilybyscie sobie same w każdej sytuacji bez mężów, rodziców ?

Ja sobie radze... Rodzice nie pomagaja, mama nie zyje, tata mieszka bardzo daleko. Nie mam meza. Mieszkam sama, wszystko zalatwiam sama. Tak od 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Finansowo tak i nie wyobrażam sobie innej opcji. Całe życie ogladalam matkę, która dawała się ponizac mężowi bo jej samej się do pracy nie spieszyło a żyć się chciało. Dzieci już dawno samodzielne a ona dalej na garnuszku u męża sadysty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja sobie radzilam całkiem sama od 24 do 34 roku zycia. Więc gdyby mąż się ulotni to dalej bym sobie radziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Poradzilabgm sobie bo nie miałabym wyjścia. Mam pracę, jestem uparta, zaradna.. ale niezależna nie jestem, bo mam męża i dwoje dzieci. Jesteśmy zależni od siebie.  

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sss

Pewnie poradziłabym sobie. Wiele kobiet potrafi sobie poradzić nawet w bardzo ciężkich warunkach. Ja takiej sytuacji nie mam. Mam pracę, zawód, myślę, że poradziłabym sobie, ale bardzo dużym kosztem. Nie chodzi nawet o finanse, ale o resztę. Życie w pojedynkę, kiedy miało się fajnego partnera, wspólne plany, hobby, kiedy czuło się, że to twoje miejsce obok tego człowieka, dobry seks, chyba już nie smakowałoby mi to życie. Z tej perspektywy nie poradziłabym sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba mozna tak pwiedziec.

Finansowo tak. Na dzien dzisiajszy zyjemy w trojke za jedna wyplate (zarabiamy z mezem bardzo podobnie) reszte odkladamy.

Bez meza mialabym do dyspozycji w zasadzie  tyle samo pieniedzy, minus wydatki meza plus kila godzin opiekunki dla corki... czyli na jedno wychodzi ;)

Meza kocham ale mysle ze, gdyby cos/ktos nas rozdzielio, psychicznie jestem wystarczajaco silna zeby samej sobie poradzic...

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalla008
19 minut temu, Gość Ihaha napisał:

No popatrz popatrz. Te wszystkie kafeterianki to kobiety sukcesu a ich mężowie to albo lekarze albo naukowcy. Ewentualnie obrzydliwie bogaci przedsiębiorcy 

5000 to w Warszawie zadna pensja. I nie mój facet nie jest lekarzem ani przedsiębiorca, jest kierowcą i zarabia mniej ode mnie. Zdziwiona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość299428

stulejarz chce się upewnić że w 2019r. już nawet kobiety radzą sobie lepiej od niego....żal.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem kołczem

Oczywiście, ze tak, ale nie na dluższą mete. Ludzie to zwierzęta stadne 🙂 lubią być z kimś. 
A co do niezależności, to czytanie książek chyba najszybciej nas do tego zbliży. Teraz na rynku jest tyle poradników rozowjowych, że tylko czytać, ja na inkbooku lumos ostatnio przeczytałam o rozwoju osobistym, naprawdę warto. Dużo cennych rzeczy można w sobie poprawić, k†óre ułatwią nam nasze życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc

Ja musiałam sobie poradzić, ale gdyby nie alimenty od ojca dziecka (które są wyższe niż moja pensja - praca państwowa) to byłoby ciężko. 

Spłata kredytu na dom, rozpalanie w piecu... Tu nie chodzi tylko o finanse. 

Było mi bardzo ciężko nie finansowo ale w takich męskich pracach właśnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Byłam niezależna.  Singielka do 30 roku życia,  swoje mieszkanie, auto, praca itd. Jak urodził się pierwszy syn też dałabym rade. Utrzymalibysmy sie z mojej pensji. Później mąż zmienił.pracę na bardziej wyjazdową,  a ja na mniej ambitną w urzędzie,  by pogodzic z przedszkolem. Potem urodzil sie drugi syn, przeprowadzilismy się,  niedługo bedzie trzeci.  

I od strony samodzielności jestem w czarnej dupie.  Mąż teraz bardzo dobrze zarabia,  rozwinął się zawodowo przez ostatnie lata,  ja natomiast jestem mocno do tyłu i na te chwilę nie poradzilabym sobie sama z dziećmi.  No chyba,  że z wysokimi alimentami, bo na pewno nie ze swoich zarobków. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na chwilę

Tak, poradziłabym sobie zarówno finansowo jak i psychicznie. W domu rodzinnym zawsze wpajano mi, że kobieta nie może być zależna od mężczyzny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie poradziłam sobie finansowo. Kiedy wchodziłam w swój związek, miałam niską samoocene, partner zaś tendencje do rządzenia i sterowania mną wmówił mi że nie nadaję się do korporacji. Ja w to uwierzyłam, pracowałam więc u Januszy biznesu, typu prywatne przedszkole. dziś nie zarabiam nic (urlop wychowawczy, który zaraz kończę) a jak wrócę do pracy to będę zarabiać najwyżej 2000 na rękę na start. Może 2500, ale nie wiem, raczej się to nie uda. Koleżanka która w domu była uczona niezaleznosci, dzis jest w korporacji od 7 lat i zarabia kilka razy wiecej od tego co ja zarobię.

Nie poradziłabym sobie też od strony logistycznej, bo nie mam na miejscu rodziny, ojca, matki do pomocy nad wnukiem a moim synem. od września idzie do przedszkola. Jak zachoruje to ja bede brała zwolnienia. Na szczęsćie nie jest chorowity, odpukać. Ale ja w ogóle sobie tego nie wyobrażam, jak ja wszystko ogarnę. Mój mąż dużo pracuje, gdyby miał lepszy charakter tobym się nie bała swojej dezaktywacji zawodowej, niestety od kiedy mamy dziecko jest tylko gorzej, on się gorzej zachowuje i wyżywa się że nie ma juz tyle czasu dla siebie co kiedyś. Wypomina mi niektóre wydatki, a Bóg mi świadkiem że ja mało przejadam. Wydaję kasę głównie na jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Nie poradziłam sobie finansowo. Kiedy wchodziłam w swój związek, miałam niską samoocene, partner zaś tendencje do rządzenia i sterowania mną wmówił mi że nie nadaję się do korporacji. Ja w to uwierzyłam, pracowałam więc u Januszy biznesu, typu prywatne przedszkole. dziś nie zarabiam nic (urlop wychowawczy, który zaraz kończę) a jak wrócę do pracy to będę zarabiać najwyżej 2000 na rękę na start. Może 2500, ale nie wiem, raczej się to nie uda. Koleżanka która w domu była uczona niezaleznosci, dzis jest w korporacji od 7 lat i zarabia kilka razy wiecej od tego co ja zarobię.

Nie poradziłabym sobie też od strony logistycznej, bo nie mam na miejscu rodziny, ojca, matki do pomocy nad wnukiem a moim synem. od września idzie do przedszkola. Jak zachoruje to ja bede brała zwolnienia. Na szczęsćie nie jest chorowity, odpukać. Ale ja w ogóle sobie tego nie wyobrażam, jak ja wszystko ogarnę. Mój mąż dużo pracuje, gdyby miał lepszy charakter tobym się nie bała swojej dezaktywacji zawodowej, niestety od kiedy mamy dziecko jest tylko gorzej, on się gorzej zachowuje i wyżywa się że nie ma juz tyle czasu dla siebie co kiedyś. Wypomina mi niektóre wydatki, a Bóg mi świadkiem że ja mało przejadam. Wydaję kasę głównie na jedzenie.

sorry, miało byc nie poradziłaBYM sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 15.03.2019 o 21:48, Gość Anne napisał:

Ja sobie radze... Rodzice nie pomagaja, mama nie zyje, tata mieszka bardzo daleko. Nie mam meza. Mieszkam sama, wszystko zalatwiam sama. Tak od 10 lat.

bo dziecka nie masz. tak to łatwo mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaja

Finansowo tak(mimo że nie pracuje obecnie) psychicznie po czasie pewnie też chociaż z początku byłoby bardzo ciężko... 

Kobiety to są takie istoty które potrafią znieść straszne rzeczy KIEDY MUSZA. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość gość

Tak bo mam prace a to jest najważniejsze !!!!! Jeśli chodzi o oszczędności to każde kiedyś  sie kończą. Najważniejsze jest zeby  mieć prace . Zresztą  zanim  wyszłam za maz 7 lat mieszkałam  sama (mieszkanie moje własnościowe ) pracowałam , chodziłam na randki , miałam fajne koleżanki..tez  było ok 🙂  . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na chwilę
12 minut temu, Gość Gość napisał:

bo dziecka nie masz. tak to łatwo mówić.

Ja mam dwoje i wiem, że bym sobie poradziła. Nie mam pod ręką mamy czy teściowej, a nawet gdyby były to są aktywne zawodowo i nie pomogłyby przy dzieciach. Kwestia organizacji odpowiedniej. No ale lepiej, w razie sytuacji kryzysowej, usiąść, rozłożyć ręce i powiedzieć, że się nie da zamiast szukać rozwiązania. Kobiety same są sobie winne uzależniając się od rodziców czy męża 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Finansowo tak(mimo że nie pracuje obecnie) psychicznie po czasie pewnie też chociaż z początku byłoby bardzo ciężko... 

Kobiety to są takie istoty które potrafią znieść straszne rzeczy KIEDY MUSZA. "

 

Kaja    jesteś uzależniona od faceta pod każdym wględem  wiec nie wciskaj kitów ze dałabyś  rade . Ty nawet nigdy w życiu nie  pracowałaś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dylu dylu

A ja bym sobie nie poradziła. Jestem zależna finansowo od męża. I to od lat, bo mam tak kiepsko płatny zawód, że szkoda gadać (nie chcę tego rzucić, bo wtedy moje życie nie mialoby sensu, wybieram zależność). Rodzice często pomagają mi z dziećmi. Gdyby nie ta pomoc, to w ogóle bym się na dzieci nie zdecydowala. Tak, jestem niezaradna. Wolałabym być inna, ale część jest kwestią charakteru, a reszta, jak pisałam powyżej, wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Na chwilę napisał:

Ja mam dwoje i wiem, że bym sobie poradziła. Nie mam pod ręką mamy czy teściowej, a nawet gdyby były to są aktywne zawodowo i nie pomogłyby przy dzieciach. Kwestia organizacji odpowiedniej. No ale lepiej, w razie sytuacji kryzysowej, usiąść, rozłożyć ręce i powiedzieć, że się nie da zamiast szukać rozwiązania. Kobiety same są sobie winne uzależniając się od rodziców czy męża 

to doucz sie tłuku o depresji ukrytej i zrozum, że nie każdy ma serce i dooopę ze stali i zanim coś zmieni, mogą minąć lata ..lata leczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Och, jak ja uwielbiam te teksty twardych charakterków: "kobiety same sobie winne", kto tak mówi ten jest głupi, po prostu tuman do kwadratu, nie wie bowiem że wychowanie robi swoje, geny robią swoje i dla jednego jest łatwiej zostawić wszystko za sobą a drugi ma np.osobowosc lękową. Niezły nie wszystko jest kwestią chęci, cebulaki. Każdy rodak zna się u nas na medycynie i psychologii lepiej niż specjaliści, a prawda jest taka że jesteście granatem od pługa oderwane, takiej babie na schwal to można kołki ciosać na głowie i orać nią pole a psychicznie nic jej nie będzie. Otrzepie się i pójdzie  dalej . Bo jest nie do zayebania.ale nie każda kobieta to tytan siły psychicznej. Na początek polecam zwykłe artykuły, bo o czytanie fachowej literatury was nie posądzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oha

A gdzie pracujecie ze tak dobrze możecie sobie pomoc finansowo? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×