Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jadads

Zauważyliście że jest wiele osób, u których jak źle to we wszystkim źle? Najpierw słaba rodzina, ojciec, potem słaby mąż, słaba praca. Brak pozytywnie naładowanych baterii z domu na życie tym skutkuje.

Polecane posty

Gość Jadads

Ja to widzę. Jak źle to we wszystkim zazwyczaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Tak,  mam koleżankę - jej zawsze coś nie pasuje. To ten typ. Tylko narzeka - słaba praca, figura itp. A nic z tym nie robi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Wiesz co, może należałoby się przyjrzeć dlaczego. A nie obśmiewać czy się wywyższać. Depresja ukryta powoduje że nic się nie chce. Tkwi się w bagnie. Nie oceniam, prosta kobieto. Wiesz, słabego ojca który cię skrzywdził na całe życie nie da się zmienić. Poczytaj trochę że potem taka kobieta wchodzi w związku z agresorami z automatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia

jNiestety tak jest. Bo jak ktos od malego grzebie sie w blocie to potem dalej w tym tkwi. Trzeba bardzo duzo samozaparcia i pracy. I trzeba trz miec duzo swiadomosci ale nad tym trzeba pracowac. Co ci moge napisac ? W moom otoczeniu 99 % to sa osoby toksyczne zaburzone. Nawet nie mam z kim porozmawiac gdyby ci ludzie byli normalni tonie mialabym takich rozkmin. Ja sie juz mentalnie uwolnilam. Z moja matka mam jeszcze problem ale to juz koncowka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
37 minut temu, Gość Gość napisał:

Wiesz co, może należałoby się przyjrzeć dlaczego. A nie obśmiewać czy się wywyższać. Depresja ukryta powoduje że nic się nie chce. Tkwi się w bagnie. Nie oceniam, prosta kobieto. Wiesz, słabego ojca który cię skrzywdził na całe życie nie da się zmienić. Poczytaj trochę że potem taka kobieta wchodzi w związku z agresorami z automatu.

Dokładnie! Masz rację, co niektórym najłatwiej obśmiewać zamiast zastanowić się jakie są przyczyny takich zachowań. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
11 minut temu, Gość kasia napisał:

jNiestety tak jest. Bo jak ktos od malego grzebie sie w blocie to potem dalej w tym tkwi. Trzeba bardzo duzo samozaparcia i pracy. I trzeba trz miec duzo swiadomosci ale nad tym trzeba pracowac. Co ci moge napisac ? W moom otoczeniu 99 % to sa osoby toksyczne zaburzone. Nawet nie mam z kim porozmawiac gdyby ci ludzie byli normalni tonie mialabym takich rozkmin. Ja sie juz mentalnie uwolnilam. Z moja matka mam jeszcze problem ale to juz koncowka.

Niektórzy ludzie szczególnie ci którym w życiu wszystko się dobrze układa nie potrafią zrozumieć pewnych spraw. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania
7 minut temu, Gość Gośc napisał:

Niektórzy ludzie szczególnie ci którym w życiu wszystko się dobrze układa nie potrafią zrozumieć pewnych spraw. 

Tak jest. Albo udaja ze nie rozumieja tego co ma problemy. Ja nie znam takich osob ktore maja zycie uslane rozami. Znam ludzie ktorzy caly czas maja pod gorke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eq2weqwe

chyba osoba nr dwa nei zrozumiała tematu, bo tu nie chodzi o to, czy ktos narzeka, tylko o to czy rzeczywiscie ma problemy.  

Ja ostatnio miałam takie przemyslenia, ze praktycznie o sukcesie w zyciu lub porazce decyduje w jakim kręgu ludzi sie obracamy, i to jest chyba 80 % sukcesu. nawet jak nie jestesmy zdolni, to jesli mamy fajnych rodziców, a potem partnera, pracodawcę, itp. nie skończymy zle. Mozna sie starac nie wiadomo jak, a jak sie ma męza gnoja, szefa potwora, to sie zawsze zle skończy. A najgorzej jak jest od poczatku patologiczna rodzina i start.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Wszyscy faceci od strony mojej mamy mają problemy z alkoholem. Jej dziadek, tata, bracia i ich synowie. Wszyscy alkoholicy, którzy przepierdalają cały majątek rodzinny i zdrowie. Na szczęście brata nie mam, a ja i siostra nie mamy problemów z alkoholem. Ojciec nie pije, ale cały czas wrzeszczy, przeklina, rozkazuje, obraża. Jak mu zwróciłam uwagę w obronie mamy, to mama na mnie krzyczała, żebym nie niszczyła jej rodziny, bo przeze mnie będzie rozwód. Do tego oczywiście dochodzi bieda, praca na czarno i brak emerytury. Siostra wyszła za mąż za piotrusia pana. Raczej zawsze będą klepać biedę, bo on cały dzień gra w gry online i wszystkie pieniądze na to wydaje, tak więc brak perspektyw na dziecko, mieszkanie, dobrą pracę. Ja też nie mam jakoś super, ale chyba mi się udało najlepiej. Zarabiamy  mężem w miarę ok, kochamy się, ale to też nie jest życie jak z bajki. Moja rodzina najchętniej tylko by ciągnęła ode mnie pieniądze, moje dziecko nigdy nie będzie miało normalnych dziadków, cioć (siostra zazdrości mi dziecka i nie chce mieć ze mną kontaktu) itd. od mojej strony. Mąż z kolei ma rodzinę, która ma go w dupie. Plus jedynie taki że mamy siebie i może w przyszłości zbudujemy sobie coś fajnego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość gość napisał:

Wszyscy faceci od strony mojej mamy mają problemy z alkoholem. Jej dziadek, tata, bracia i ich synowie. Wszyscy alkoholicy, którzy przepierdalają cały majątek rodzinny i zdrowie. Na szczęście brata nie mam, a ja i siostra nie mamy problemów z alkoholem. Ojciec nie pije, ale cały czas wrzeszczy, przeklina, rozkazuje, obraża. Jak mu zwróciłam uwagę w obronie mamy, to mama na mnie krzyczała, żebym nie niszczyła jej rodziny, bo przeze mnie będzie rozwód. Do tego oczywiście dochodzi bieda, praca na czarno i brak emerytury. Siostra wyszła za mąż za piotrusia pana. Raczej zawsze będą klepać biedę, bo on cały dzień gra w gry online i wszystkie pieniądze na to wydaje, tak więc brak perspektyw na dziecko, mieszkanie, dobrą pracę. Ja też nie mam jakoś super, ale chyba mi się udało najlepiej. Zarabiamy  mężem w miarę ok, kochamy się, ale to też nie jest życie jak z bajki. Moja rodzina najchętniej tylko by ciągnęła ode mnie pieniądze, moje dziecko nigdy nie będzie miało normalnych dziadków, cioć (siostra zazdrości mi dziecka i nie chce mieć ze mną kontaktu) itd. od mojej strony. Mąż z kolei ma rodzinę, która ma go w dupie. Plus jedynie taki że mamy siebie i może w przyszłości zbudujemy sobie coś fajnego. 

Aha i zapomniałam dodać, że prawie wszyscy w rodzinie leczą się albo na cukrzyce, albo bają problemy z sercem i milion operacji. Do tego ojciec i jego rodzeństwo duszą w sobie straszny żal. Podobno kiedyś ich rodzina była super bogata, mieli jakiś zakład pracy i kilka domów. Za komuny biznes zabrali, do domu wprowadzili obcych lokatorów. Wszystko zabrali i podobno nic nie udało się odzyskać, choć nie wiem ile w tym prawdy a ile bajkopisarstwa mojego ojca. On wszsytkie swoje niepowodzenia zwala na komunę, socjalizm, a sam pracuje na czarno, nie płaci podatków i ciągnie socjal na wszystko co się da. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nddkkdl
11 minut temu, Gość gość napisał:

Aha i zapomniałam dodać, że prawie wszyscy w rodzinie leczą się albo na cukrzyce, albo bają problemy z sercem i milion operacji. Do tego ojciec i jego rodzeństwo duszą w sobie straszny żal. Podobno kiedyś ich rodzina była super bogata, mieli jakiś zakład pracy i kilka domów. Za komuny biznes zabrali, do domu wprowadzili obcych lokatorów. Wszystko zabrali i podobno nic nie udało się odzyskać, choć nie wiem ile w tym prawdy a ile bajkopisarstwa mojego ojca. On wszsytkie swoje niepowodzenia zwala na komunę, socjalizm, a sam pracuje na czarno, nie płaci podatków i ciągnie socjal na wszystko co się da. 

Ja bym na twoim miejscu calkowicie idciela sie od rodziny i od siostry matki ojca. Zobaczysz ze odrzyjesz. Nie zyj tymi przegrancami. Zyj mezem dzieckiem masz ich to juz cos. We trojke mozecie stworzyc fajna rodzine na poziomie. Nie zyj nimi. Ja tak sie odetniesz to odzyjesz. Ja tak zrobilam. Zostala mi jeszcze matka. A w moim otoczeniu bylo 100 % toksykow

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga

Ja sama taka jestem. Mimo, ze się staram, to zawsze dostaję od życia ochłapy. Jestem w porządku i jestem uczciwa - trafiają mi się sami palanci-faceci. Okej, powiecie, że oni są moim wyborem, jasne, zgodze się i może nie mam jakiegoś instynktu. Słaba figura - zaczęłam dietę i ćwiczenia - okazało się, że mam problemy hormonalne i jest mi 10 razy ciężej zgubić wagę.
Studia - chciałam iść na medycynę, poprawiałam nawet maturę, uczyłam się - nie wyszło. Za to znam sporo ludzi którzy mają na tacy wszystko i bez wysiłku - nawet się z jedną taką dziewczyną przyjaźniłam, ale nie dałam rady i zerwalam kontakt - bo pękało mi serce jak ona - śliczna brunetka - ma wszystko czego duża zapragnie, a wkoło kręcą się tylko super faceci "z wyższej ligi". Na nic nigdy w życiu nie musiała pracować, podczas gdy ja od 16 roku życia przerobiłam już naprawdę sporo prac dorywczych i mało które wakacje miałam wolne.
I nie, nie poddaję się, walczę i próbuję w każdej kwestii życia, ale czasem już po prostu płaczę z bezsilności. Oczywiście, mogłam trafić gorzej. Ale po prostu nic mi w życiu nie idzie. Czuję po prostu na każdym kroku że jestem gorsza i życie mi to udowadnia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkjhgfds

Ja pochodzę z rodziny gdzie był alkoholizm taty. Nie było przemocy fizycznej i nie pił non stop, ale jednak było silne  napięcie na linii mama-tata, mama wiecznie nerwowa, to dało się wyczuć, specyficzna atmosfera. Biedy nie było, byłiśmy zadbani itd., uczylismy się dobrze. Mama uważała, że skoro mamy co jeść i nie jestesmy bici, to nie trzeba  okazywac bardzo uczuć. nie pamiętam, bym słyszała pochwały, czy głupie "kocham cię" od rodziców.

No i cóż.

ja mialam szczęście. Tylko lekkę nerwicę z tego wyniosłam, zresztą nerwica wyszła ze mnie dopiero jak mialam 31 lat i 3-letnie dziecko. i wspaniałego męża. to on namowil mnie na lekarza psychiatrę itd. Trafił mi się świetny mąż (nei jest bez wad, oooo nie, i żaden model z niego choć brzydki nie jest, haha, ale jest wspaniałym człowiekiem).

No ja długo nie wierzylam w siebie, mimo doskonałych ocen na studiach itd. faceci? 3 się trafiło nic nie wartych (seks byl tylko z jednym z nich) zanim trafiłam na męża.

pracę prawie od razu mialam dosć dobrą, fajną. Robie teraz co lubię, powiedzmy spełniam się, ale wolalabym nnieco lepsze zarobki.

mam super zdrowe dziecko.

I tak, mi się udalo najlepiej z rodzeństwa. jest na w sumie 4. jedno ma jako takie życie, małzenstwo w porządku, 2 dzieci, ale dość marne pensje mają i po prosur zyją od 1 do 1, tacy zrezygnowani jacys.

Inne wyjechalo mając 22 lata poza Polskę, zmienilo kraj 2 razy, ostatecznie osiadło w Norwegii. jest zadowolone, raczej, ale wiem ze ma problemy z alkoholem.

Ostatnie, niestety, ma się źle. ciężka forma depresji i kilka lat temu próba samobójcza. Nie pracuje, jest kiepsko.

dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mdmddldl
6 minut temu, Gość Olga napisał:

Ja sama taka jestem. Mimo, ze się staram, to zawsze dostaję od życia ochłapy. Jestem w porządku i jestem uczciwa - trafiają mi się sami palanci-faceci. Okej, powiecie, że oni są moim wyborem, jasne, zgodze się i może nie mam jakiegoś instynktu. Słaba figura - zaczęłam dietę i ćwiczenia - okazało się, że mam problemy hormonalne i jest mi 10 razy ciężej zgubić wagę.
Studia - chciałam iść na medycynę, poprawiałam nawet maturę, uczyłam się - nie wyszło. Za to znam sporo ludzi którzy mają na tacy wszystko i bez wysiłku - nawet się z jedną taką dziewczyną przyjaźniłam, ale nie dałam rady i zerwalam kontakt - bo pękało mi serce jak ona - śliczna brunetka - ma wszystko czego duża zapragnie, a wkoło kręcą się tylko super faceci "z wyższej ligi". Na nic nigdy w życiu nie musiała pracować, podczas gdy ja od 16 roku życia przerobiłam już naprawdę sporo prac dorywczych i mało które wakacje miałam wolne.
I nie, nie poddaję się, walczę i próbuję w każdej kwestii życia, ale czasem już po prostu płaczę z bezsilności. Oczywiście, mogłam trafić gorzej. Ale po prostu nic mi w życiu nie idzie. Czuję po prostu na każdym kroku że jestem gorsza i życie mi to udowadnia. 

Na pewno nie jest lekko ale zwroc uwage ze przyjmujesz role ofiary to juz sprawie ze jest ci ciezej. Ta twoja kolezanka na pewno nie patrzy tak na swoja osobe i jest jej lzej jasne napisalas ze jej zylo sie lepiej ale sprobuj wzorowac sie na jej podejsciu do zycia na pewno nie przyjmuje roli ofiary. Poza tym moze tez byc tak ze za bardzo ja wywyzszasz pewnie saz tak cudownego zycia jak myslisz nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga
8 minut temu, Gość mdmddldl napisał:

Na pewno nie jest lekko ale zwroc uwage ze przyjmujesz role ofiary to juz sprawie ze jest ci ciezej. Ta twoja kolezanka na pewno nie patrzy tak na swoja osobe i jest jej lzej jasne napisalas ze jej zylo sie lepiej ale sprobuj wzorowac sie na jej podejsciu do zycia na pewno nie przyjmuje roli ofiary. Poza tym moze tez byc tak ze za bardzo ja wywyzszasz pewnie saz tak cudownego zycia jak myslisz nie ma.

Ja też myślałam, że za bardzo ją idealizuję, ale naprawdę, ona nie ma zmartwień w życiu. Wiesz jakie problemy miała jak się kontaktowałyśmy? Że jej matka chce żeby jej pomóc posprzątać w ich klinice (są lekarzami) a jej się nie chce. Byłyśmy blisko i mówiła mi sporo, więc wiem, że nie miała żadnych zmartwień. Bo jednocześnie potrafiłyśmy gadać o intymnych tematach i wiem, ze była otwarta. Staram się nie przyjmować pozycji ofiary, ale ile można podchodzić do nowej sprawy z entuzjazmem i obrywać za każdym razem ochłapem. Serio, nie jest tak, że uważam się za przegraną na starcie, ale po prostu ile bym się nie starała to zawsze tak wychodzi. Teraz w maju staram się znowu o przyjęcie na medycynę, drugi i ostatni raz. I mimo, że w siebie wierzę bo się dużo uczyłam to boję się jednocześnie, że będzie jak zawsze. Ciężko mieć 100% pozytywne nastawienie jeśli zawsze był problem z tym co chciałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anaa

Mój tata nie był alkoholikiem, ale tak naprawdę sporo uczuć okazywał mi tylko tak do wieku dopóki brat się nie urodził (miałam 3 lata), a potem dopiero jak wyjechałam z domu mnie docenil. Ale pośrodku jest czarna dziura. Moja mama oszczędna w uczuciach, bardzo skupiona na stronie materialnej ale nie na bogactwie, tylko na tym by był obiad z dwóch dan i deser i żeby nam coś kupować no MODLITWA rzecz jasna, ciągle ksiązki o wierze itd., a nie przytulała mnie, nie mówiła że kocha. Ja swojemu synkowi od urodzenia codziennie mówię że go kocham. To ważne. I okazuję to.

Mi całe życie brakuje tego ciepła, żeby ktoś mówił mi że mnie kocha, że jestem ważna. Mąż na początku wydawał sie ideałem, a po jakimś czasie stopniowo zaczęło sie psuć, dziś przypomina mi moją oschłą dosyć mamę.

Całe dorosłe życie, czyli już tak z 15 lat, zmagam się ze skłonnościami do depresji, z nerwicami. Nie wiem czy to z tego, że rodzice mnie nie zauważali, więcej ganili niż chwalili a przecież byłam najlepsza w całej szkole z nauki, czy może to geny bo moja mama miała kiedys depresję, a babcia to wręcz psychozę poporodową, nawet w szpitalu musiała przez to siedzieć po każdym dziecku, a miała troje (pierwsze zmarło przy porodzie kleszczowym, może to babcię tak zniszczyło psychicznie). Jedno jest pewne, jestem obciążona i bardzo niepewna siebie od urodzenia, zawsze bylam inna, nie miałam zbytnio przyjaciół, może ze dwie dobre koleżanki w ciagu calego zycia, ale już nawet ich nie mam bo gdzie indziej żyją, inaczej żyją, etc.

Poznałam męża, o którym juz pisalam wyżej, niby też awans do lepszego środowiska ale ciągle czuje się hejt ze strony jego matki, kuzynki i ciotki i dawanie mi odczuć że przyszłam z zewnątrz, teściowa wręcz mi nie raz powiedziała że syn to mogl miec niejedną, a ja za mało potrafię. Dla osoby ktora ma niską samoocenę taki tekst z ust osoby, z ktora liczyła na ciepłe stosunki bo nie doznała tego od wlasnej matki, to był wielki cios. Wiele tekstów pamietam do dzis, uwazam ze to błędne koło, przyciagam ludzi którzy wycierają sobie mną gębę. ja niby jestem w innym środowisku teraz, mąż mi stwarza warunki do nauki i pracuję ile i kiedy chcę, a mimo tego nie czuję że to nowe środowisko coś mi dalo, wrecz pozbawiło czegoś. Tak że to środowisko to nie jest wcale takie hop siup. Zawsze będzie sie tą gorszą, która przyszła z zewnątrz. Męza koledzy mają po kilka mieszkań, ich żony bogate z domu, myslicie ze ja sie z nimi przyjaznie? Nie, bo się czuję biedotą.

Zdolna byłam zawsze, ale brak pewnosci siebie i trudnosci w kontaktach miedzyludzkich zniszczyly wszystko. Ja juz nawet nie mam nadziei, jesli o pensję i osiągi chodzi to nigdy nie doskocze do męża, zawsze bede żoną przy mężu juz chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anaa

Co ciekawe, mężczyźni z rodziny męża nie mają żadnego ze mną problemu, nikt mi nigdy nic przykrego nie powiedział, a kobiety z tej rodziny to dramat. Nieskromnie powiem, że nie są zbyt urodziwe, są też sporawe z postury czyli maja nadwagę, nie wiem czy to to, czy co innego ale krew je zalewa i żółć im prawie po twarzach kapie, że ja i inna synowa pojawilysmy się w tej rodzinie, bo nasi rodzice to nie są z doktoratami i nawet magistrami, my tak, ale nasi rodzice nie, i w rodzinie męża mają nas baby za biedę, patologię, gorszy sort. Bratowa mojego męża niemal całkowicie zerwała z nimi kontakty. Ja sie dystansuje od dluzszego czasu po tym jak tesciowa powiedziala tamtej synowej na nią i na mnie, ze jestesmy "popier...olone". A dlaczego? dlatego popierolone, ze nie dajemy soba sterowac, a tesciowa wieloletnia rozwódka chciała wchodzić na trzeciego i mącić w związkach, co jej sie prawie udało. nie ma swojego zycia to chce mącić w cudzym, wbijać klin, niszczyc, zeby synkowie znow worcili pod spodnice. nas ma za zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gumijagoda

I tak jest cala prawda, ze jak sie ma slabe wzorce z domu, brak pewnosci siebie, brak wiary we wlasne sily, to ciezko osiagnac sukces. Dlatego, kiedy widze "madrosci" ignorantow, ze takie osoby sa po prostu leniwe i im sie nie chcialo, a wszystkie porazki tlumacza ciezkim dziecinstwem, to noz mi sie w kieszeni otwiera:O Ktos, to mial wszystko zapewnione, spokoj w domu, dobra atmosfere, nigdy nie zrozumie osoby, ktora sie modlila, zeby miec spokojny wieczor, a nie po raz kolejny awanture i uspokajanie pijanego ojca...Takie zycie bez poczucia bezpieczenstwa, w ciaglym strachu naznacza i to bardzo mocno. Ile znacie osob, ktore wyszly ze slabych domow, a skonczyly np.medycyne i zyja pelnia zycia? No wlasnie, pewnie wcale, albo bardzo malo. To sa jednostki, takie zaciete i ktore nauczyly sie wierzyc w siebie. Dlatego ja ciesze sie widzac, ze synek jest wesoly i beztroski, bo nie ma napiecia i strachu w domu. Pokieruje go najlepiej jak bede umiala i na pewno nie bedzie sluchal i ogladal awantur. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera
8 godzin temu, Gość eq2weqwe napisał:

Ja ostatnio miałam takie przemyslenia, ze praktycznie o sukcesie w zyciu lub porazce decyduje w jakim kręgu ludzi sie obracamy, i to jest chyba 80 % sukcesu. nawet jak nie jestesmy zdolni, to jesli mamy fajnych rodziców, a potem partnera, pracodawcę, itp. nie skończymy zle. Mozna sie starac nie wiadomo jak, a jak sie ma męza gnoja, szefa potwora, to sie zawsze zle skończy. A najgorzej jak jest od poczatku patologiczna rodzina i start.

 

Zgadzam się, w punkt!

Ludzie, którzy maja wsparcie w rodzinie i otoczeniu mają specyficzną pewność siebie i odwagę, jakby uważali, że to oczywiste, że tak jak zaplanuja i zrobią, to tak będzie. I najczęściej rzeczywiście tak się dzieje. Tak samo z ludźmi, którzy osiągnęli już wysoki status zawodowy i majątek. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, niemniej jednak, wg mnie, to tylko wyjątki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ach

Tak ,zgadza się. 

Całe życie we wszystkim mam pod górkę,  nawet mi się dziecko chore urodziło,  ledwo je odratowali. Coś w tym jest.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Niestety znam taką parę. Pochodzą z trudnych, można powiedzieć patologicznych rodzin. Jej rodzice całe życie kombinowali, narobili długów. Robili wszystko by zdobyć pieniądze, ale nie pracą... Wyłudzali od znajomych i nie oddawali, od państwa wyłudzali również. Zakładali nawet firmę by dostać tylko jakieś dotacje, oczywiście nie przyszło im do głowy że skoro firma okazała się fikcją to kasę trzeba zwrócić, więc są długi. Potrafią odstawić taką wiochę, że np. idą do baru caritas i wyłudzają obiad za darmo.Z kolei jego rodzice to po prostu alkoholicy, no i po rozwodzie. Niby wyszli z tego syfu i miało być pięknie, ale on miał straszny wypadek w pracy, uszkodzony kręgosłup. Nie jest sprawny na tyle by pracować, ale już nie tyle niepełnosprawny by dostać rentę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A wiecie, ze istnieja terapie DDA/DDD ?

I na NFZ w dodatku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ama
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

A wiecie, ze istnieja terapie DDA/DDD ?

I na NFZ w dodatku. 

na NFZ? raczysz żartować, prawda? Byłam kiedyś w Krakowie na NFZ i to co ta psycholog robiła to jest jak podanie sznura osobie z myslami samobójczymi. Notowala kazde moje slowo, była jak góra lodowa, zimna, nieobecna, widac bylo ze jest tam bo jest, bez powolania, kiwała głową i NIC praktycznie mi nie powiediząla, tylko: niech sie pani rozstanie z nim. zaiste bardzo mi to pomoglo. tyle to ja sama wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ama

na terapie DDD musialby pojsc moj maz. to sie nie zdarzy, mowilam mu juz wielokrotnie a on mnie wysyła. a prawda jest taka ze to on jest w naszym zwiazku inicjatorem agresji. on jest jak jego matka, tacy ludzie u wszystkich zdiagnozują odchyły ale sami nigdy nigdzie nie pojda i beda uparcie twierdzic, ze znimi wszystko jest jak byc powinno. A kazyd kto ich zna mowi ze nie jest tak jak mysla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

U mnie było kiepsko w rodzinie, zawsze bieda. Rodzeństwo dało się wrobić w przejecie rodzinnego biznesu, woleli się nie uczyć i liczyć na to że rodzice dadzą kasę. Wyszli na tym tragicznie na własne życzenie. Ja mając 20 lat wyjechałam do miasta, wynajęłam pokój i zaczęłam studia jednocześnie pracując. Znalazłam dobrą pracę, męża, drugie dziecko w drodze. Mieszkanie na kredyt, do tego niedługo kupujemy działkę za oszczędności i za kilka lat zaczniemy się budować. Wszystko za nasze wypracowane pieniądze. Tak więc można wyjść z gównianej sytuacji. Oczywiście rodzina próbuje mi wmówić że niby miałam szczęście, albo że to przez zaradnego męża, byle by tylko mnie zdołować, wmówić że zawsze będę jak oni. Nie mamy już kontaktu ze sobą.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooUUoo
13 godzin temu, Gość Gumijagoda napisał:

Takie zycie bez poczucia bezpieczenstwa, w ciaglym strachu naznacza i to bardzo mocno. Ile znacie osob, ktore wyszly ze slabych domow, a skonczyly np.medycyne i zyja pelnia zycia? No wlasnie, pewnie wcale, albo bardzo malo. To sa jednostki, takie zaciete i ktore nauczyly sie wierzyc w siebie.

Prawda! to zalezy od osobowosci, silnej psychiki.

U nas tata pil. Nie bil, ale pil, a mama nigdy nie mowila kocham nie tulila itd. mama ciekzo miaal bo tata ja uderzyl pare razy a jak skarzyla sie swojej matce, uslyszala ze "maz ma prawo uderzyc". serio!! mama mi o tym poweidziala dopiero, jak bylam jzu dorsola a babcie nie zyla. Moja druga babcia, tesciowa mamy, byla dla niej dobra i to dzieki niej tata uderzyl mame "tylko" (specjalnie tak pisze) kilka razy" bo jego matka  zrobila mu pieklo po tym, ja mame uderzyl ten ostatni raz - najmocniejszy (nie bylo to przy dzieciach, na szczescie). 

Coi do tych silnych jednostek.  ja mam starsza siostre. Ona byla zawsze silna, jakos tak pewnei dlatego, ze ulubienica mamy i sie lepiej uczyla. tez sie na niej dziecisntwo odbilo, a jak, ale jednak zaciela sie, itd., i osiagnela sporo. teraz ma 38 lat i z mezem prowadza  firme ktora swietne dochody im daje. siostra  ma mgr z ekonomii  oba dziennie, dobry uniwersytet. Zna swietnie  angielski i dosc dobrze francuski. ja znam dosc dobrze angielki ale ona lepiej. ona tez pieknie szkicuje . ja nie mam talentow takich.

ja mam tez mgr, tez dobra uczelnia choc inna niz siostra (UAM), ale "cienki" kierunek. pracuje w biurze, wtorek-piatek, zarabiam coz, marne 2,100 netto/  ale mam  meza ktory mnie wspiera i ma dobre dochody.

 dziecko mamy jedno. siostra tez jedno. ja mialam niezbyt mocna depresje, lecyzlam sie zanim zaszlam w ciaze. mi dziecko duzo pomoglo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooUUoo
1 minutę temu, Gość ooUUoo napisał:

U nas tata pil. Nie bil, ale pil, a mama nigdy nie mowila kocham nie tulila itd. mama ciekzo miaal bo tata ja uderzyl pare razy a jak skarzyla sie swojej matce

chodzilo mi o to, ze tata pare razy uderzyl mame, ale dzieci  nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×