Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZimoweSłońce

Nie mam siły żyć POMOCY

Polecane posty

Gość ZimoweSłońce

Mam 29 lat i chłopaka rok młoszego.
On studiuje teraz i robi doktorat, ja pracuję już.
Czuję się potwornie samotna. Przeprowadziłam się do swojego
faceta ze Szczecina aż do Rzeszowa. To kawał drogi.
Wszyscy znajomi i przyjaciele zostali daleko wlącznie z rodziną.
Rodzina obrażona że ich zostawiłam (głownie rodzice), i powoli urywaja ze mną
kontakt. Dzwonię do taty, ale mama próbuje zrobić wszystko, żeby urwać
nam kontakt. Odbiera za niego telefony i nie chce go poprosić go słuchawki.
Z mamą mam na pieńku, nie dogadujemy się. Nie podoba jej się, że zostawiłam
rodzinne miasto i nie opiekuję się rodzicami (mają po 60 pare lat) i oczekują
że się nimi zajmę. Chciałam założyć własną rodzinę - z moim facetem.
Ciągle słysze od nich, że zwariowałam, że jestem nienormalna, że mam wrócić
do domu i zajmować się domem.
A co z karierą? Zawsze byłam dobra uczennicą w szkole, skończyłam dobre studia (administrację) a teraz mam nawet pracę w zawodzie.
Jak dostałam pracę (w obcym mieście przecież dla mnie!) to zamiast mnie
pochwalić, że sobie poradziłam, usłyszałam, że "taaaaką prace? nic lepszego nie znalazłaś?". Rodzeństwo ma wywalone na rodziców, brat od 10 lat nie ma kontaktu z nimi,
bo moja mama nie akceptowała jego żony (zupełnie bez powodu).
Siostra niedawno wyszła za mąz, i mojej mamie i tacie się to nie spodobało,
bo wyprowadziła się za granicę do męża i teraz nie będzie się nimi zajmowała.
Najgorsze jest to, że teraz wszystko mi się sypnęło. Firma się rozbudowała, w której pracuję, jest mnóstwo nowych osób ale i redukcja niektórych stanowisk i przez to mam
inne stanowisko pracy z pracownikami którzy mi dokuczają i których nie lubię (inny dział dostałam - z pracownikami to długa historia, po prostu lubią rywalizowac, bo boją się, że to ja dostanę premię albo podwyżkę - sabotują moje działania we firmie). Siedzę całymi dniami i z nikim nie gadam w pracy. Wracam do domu zmęczona i nie mam oparcia w rodzinie.
Z bratem też nie mam kontaktu (urwał ze wszystkimi, a moja siostra mówi, że mam sobie
radzić sama i nie specjalnie chce ze mną rozmawiać).
Przyjaciele... nie ma ich. Były znajomości na studiach, ale to były znajomości, które
miały rację bytu tylko podczas studiów, a jak sie skończyły one, to kontakty się urwały.
Mieszkam w obcym mieście, jak już mówiłam, i nie poznałam tu nikogo z kim mogłabym
wyjść na kawę, na zakupy, do kina... czuję się samotna,.
Mój facet studiuje i pracuje - spędza prawie po 14 godzin poza domem, i spotykamy sie tylko w weekendy a zwykle jestesmy tak obydwoje przemęczeni, że czasami odeechciewa się nam
spotykać. Paweł jest jedyna osobą, której mogę się wyżalić, ale on nie chce słuchać
problemów z moją rodziną ani pracą. Jego teksty na to to "jak ci się nie podoba praca i jest źle, to ją zmień" a z rodziną to mówi mi tylko "rodziny się nie wybiera". I na tym kończy się moja każda próba porozmawiania, żeby się wyżalić.... Z rodzicami nie da sie pogadać o życiu, wiele razy dzwoniłam, pogadac o ich sprawach, o ich zdrowiu, o mojej pracy, ale zawsze słyszalam tekst "dobra, nie przeszkadzaj, teraz fajny film w telewizji leci". Odwiedzam rodzinę systematycznie co 4-5 miesięcy, ale wpadam tam tylko na 3-4 dni.
Wtedy rodzice są wściekli że ich odwiedzam i ciągle słysze "no po co się tam wyprowadziłaś". Tłumaczyłam im, że mój chłopak musi już dokończyć te studia u siebie w mieście i nie będzie w połowie robienia doktoratu zmieniał uczelni i przeprowadzal się do Szczecina... ale nie, nie rozumieją. Najgorsze jest to, że przez studia, Paweł nie pracuje na pełen etat, a więc i mało zarabia i przez to nie jest w stanie ze mną zamieszkać, abysmy obydwoje się utrzymali (ja siebie sama utrzymuję, ale on siebie jeszcze nie jest w stanie). No więc mieszka z rodzicami. Widzę, że mu dobrze tam z nimi, on wraca, mama mu robi obiadek, pranie... a ja siedzę sama w mieszkaniu, zmęczona, potem sprzątam, piorę i padam zmęczona na lóżko spać. I tak jest codziennie. Naprawde nie dam już rady, mam dość wszystkigo. Czuję się coraz gorzej psychicznie.
Nękanie w pracy (którego nie mam jak udowodnić żeby zgłosić), brak zrozumienia ze strony partnera, odrzucenie przez najbliższa rodzinę, obce miasto.... POMOCY....

Co ja mam zrobić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Gość ZimoweSłońce napisał:

Co ja mam zrobić???

Idź może do psychologa i szukaj innej pracy, bez sensu by cię męczyli (ale podaj to jako powód wypowiedzenia).

PS. "dobre studia (administrację)" - dobry żart :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

60 latki oczekują że się nimi zajmiesz? O kúrwa współczuję bo oboje są toksyczni. Olej ich. A po co doktorat temu chłopu skoro i tak się utrzymać nie potrafi i matka mu gary pod nos podstawia? Zacznij żyć i nie rozmyslaj bo to i tak nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmm

Toksyczni rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Czy to prowo? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Czy to prowo? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Po kolei. Masz 29 lat, czas najwyzszy pomyślec o sobie, o załozeniu swojej rodziny. Rodzice są jeszcze mlodzi, histeryzują, nie mogąc się pogodzić z oczywistością, ze dzieci dorosły i poszły na swoje. Do rodziców nie dzwon tylko pisz, maile, listy. Masz prawo układać swoje zycie, daj sobie to prawo, i nie pozwól go sobie odebrać. Jak nie przyjedziesz w odwiedziny ze 2 lata, wtedy zastęsknią.

Jeśli chodzi o pracę, to albo dogadasz się z pracownikami, waląc kawę na ławę ( umów się z nimi po pracy na piwo i wywal wszystko), albo odejdziesz i poszukasz czegoś innego. Chlopak pracuje dużo, cóz, tak to jest. Obce miasto, jest obce tylko z początku. Wiem cos o tym. Poszukaj nowych przyjaciół, znajomych. Zaangazuj się w coś, moze w pobliskim kosciele, domu kultury, klubie czytelniczym, itp. Nawet wizyty w Domu Seniora dadzą ci okazję do rozmowy, starsi ludzie umieją słuchać, moze znajdziesz tam zastępczą babcię? Z czasem? Powoli, małymi kroczkami wszystko poukladasz po swojej myśli. Zyczę ci optymizmu i odwagi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZimoweSłońce

Dzięki za słowa otuchy. To nie prowokacja. Po prostu tak u mnie jest.

Nie do końca życie ułożyło się tak, jakbym oczekiwała.

Dołki miewam prawie codziennie, chyba wybiorę się do psychologa albo terapeuty na rozmowy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolka01

czując samotność polecam poczytać bloga teksty-aplana.pl - mi pomógł z nią wygrać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×