Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gosia2902

Pragnę wrócić do byłego, zerwał ze mną z dnia na dzień. Proszę o pomoc

Polecane posty

Na wstępie mówię że mam 16 lat i byłam z chłopakiem 2 lata, więc proszę aby obeszło się bez odpowiedzi typu "dziecko masz dopiero 16 lat, zajmij się nauką" itp. A więc tak, mojego już byłego chłopaka poznałam w przedszkolu ale poszliśmy to innych podstawowek więc kontakt się urwał. W momencie kiedy poszliśmy do jednego gimnazjum zaczęliśmy się "poznawać". Był tak nieśmiały że nie potrafił pogadać ze mną na korytarzu w szkole, więc zazwyczaj pisaliśmy na Facebooku albo snapchacie. Pod koniec pierwszej klasy pojechał na zieloną szkołę z jeszcze jedną klasą. Moim byłym można bardzo łatwo manipulować i dziewczyny z klasy z którą pojechał zwyzywaly mnie w jego imieniu z jego konta na Facebooku. Pisałam do jego kolegów którzy tam byli chcąc wszystko wytłumaczyć. Po kilku dniach zadzwoniłam do niego bo miałam wrażenie że to ja może coś zrobiłam. Kiedy zadzwoniłam usłyszałam tylko śmiech. Stwierdziłam że już nie ma sensu ratować tej znajomości więc opuściłam. Po miesiącu (lipiec) zrozumiałam że czuję do niego coś więcej i było mi z tym bardzo dziwnie bo nigdy nie widziałam w nim "kandydata na chłopaka". W sierpniu 2017 zaczął się odzywać ale ja dawałam mu do zrozumiania że nie chce mieć z nim kontaktu. On dalej się staral. Pod koniec wakacji zaproponowal żebyśmy się spotkali, stwierdziłam że może warto nareszcie wyjść z domu i jakoś fajnie spędzić czas. Spotkaliśmy się i zachowywał się bardzo czule, pokazał że jest inny. Zrobił mi tym wielką nadzieję ale z drugiej strony dalej dawałam mu do zrozumienia że nie chce go. Spotkałam się w między czasie z innymi chłopcami i mam wrażenie że bardzo to przeżywał. Później jakoś kontaktu umarł i dopiero w październiku zaczęliśmy kręcić że sobą. W listopadzie byliśmy już oficjalnie razem. Po kilku miesiącach zdiagnozowano u mnie depresję i nerwice, zaczęłam terapię i czułam się coraz gorzej. Czułam że nie chce związku i miałam wrażenie że nie kocham mojego chłopaka. On podchodził do wszystkiego na spokojnie i kazał mi zaufać temu co robi, zapewniał mnie ze będzie lepiej. Ja dalej dawałam mu w kość. On z dnia na dzień coraz bardziej pokazywał mi jak bardzo mnie kocha i jak bardzo chce mi pomóc. Spotkał się z moją mamą w tajemnicy przede mną i robili wszystko abym poczuła się lepiej. Uczestniczył w moim życiu jak nikt. Od zawsze miałam wrażenie że stratą czasu jest wiązanie się w związek skoro jesteś zdania że to nie jest ten docelowy chłopak, więc mieliśmy bardzo odległe plany związane z naszą przyszłością. Później z miesiąca na miesiąc czułam się coraz lepiej, miałam wrażenie że uczyłam się kochać człowieka. Był dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu i zawsze chcialam dla niego dobrze. Robiłam dużo złych rzeczy nieświadomie. W styczniu poklocilismy się i w dzień kiedy się pogodzilismy dowiedziałam się że jedzie na urodziny do takiej jednej koleżanki. Byłam lekko zazdrosna bo chciałam aby przyszedł do mnie. Kiedy był na tych urodzinach wszytko znowu się popsuło bo dowiedziałam się że pił i palił a zawsze tego unikał. Mieliśmy umowę ze nie pijemy i palimy bo to tylko szkodzi. Zerwalismy tego dnia ale po kilku dniach stwierdziłam że zadzwonię do niego bo czułam że bardzo źle zrobiliśmy i powinniśmy to wzysrko sobie wytłumaczyć. Dał temu drugą szansę. Było coraz lepiej i byliśmy ze sobą coraz bliżej. Pojechaliśmy w ferie razem do Zakopanego i był to najlepiej spędzony czas w moim życiu. Później poszedł na urodziny do drugiej koleżanki ale nie miałam z tym już problemu, powodzzialam aby nie pił za dużo bo jednak zżerala mnie zazdrość w środku. Wrócił do domu i wzysrko było w porządku. 1 marca zadzwoniłam do niego bo byłam smutna i chciałam usłyszeć jakieś słowa pocieszenia. Powiedział że musimy zerwać i on tego nie chce. Tak z dnia na dzień a było dobrze. Ja zaczęłam się we wszystko angażować a on poprostu się odsuwal ode mnie. Prosiłam go żeby to przemyślał i aby dał temu szansę bo jestem nowym człowiekiem i nareszcie potrafię kochac go w taki sposób jaki chciał. Bo codziennie opowiadał mi o tym jak bardzo potrzebuję miłości. Był bardzo wrażliwy i bardzo czuły. To sprawilo że zobaczyłam jaki jest wyjątkowy. W końcu wpadł w złe towarzystwo i zaczął palić i pić, chodzić na wagary i przestał się uczyc. Jego oceny z 5 spadły na 1-2. Ja dalej się starałam i dalej naciskalam. Po 2 tygodniach od zerwania pojechaliśmy razem na koncert, przed koncertem pocałowałam go i nie miał nic przeciwko temu, wręcz mnie jeszcze bardziej objął. Potem złapała to za rękę i też nie miał nic przeciwko, to dało mi nadzieję że może nie wszyzskto stracone. Nie potrafił mi powiedzieć w twarz że to koniec, napisał mi smsa jak byliśmy juz w domu "przepraszam ale to koniec, nie uratujemy tego" a ja jestem pewna że można wszystko uratować. Potem spotkałam się z jego tatą bo martwię się że wpadnie w jaszcze gorsze towarzystwo i nie wyjdzie z tego a to naprawdę WARTOŚCIOWY chłop. Różnił się o innych, miał aplikacje gdzie notuje się kiedy wypada miesiączka, i kilka dni przed okresem prał z mamą wszystkie koce i poduszki bo widział że lubię świeże pranie, chodził do apteki po leki przeciwbólowe i kupował zapas słodyczy. Żaden chłopak teraz aż tak się nie stara. Powracając do rozmowy z jego tatą, dowiedział się o tym i teraz jesteśmy pokloceni a ja chciałam dobrze. Do tego doszło to że ludzie zaczęli zmyslac jak gadam na niego za plecami i jak próbuję robić z siebie ofiarę. Z kogoś dojrzałego stał się totalnym bachorem, bo kto zrywa z dnia na dzień przez telefon? Każdy teraz mnie obraża i to do tego stopnia że na wfie słyszę jak jego koledzy śpiewają sobie "*moje nazwisko* to ..., ..., szlauf" i tego typu rzeczy. Wczoraj dał link do sarahah czy coś takiego i dużo osób pisało na mój temat tam, napisałam mu ze oboje mamy swoje za pazurami ale proszę go o to żeby nie pisał o tym wsyzskrim w internecie bo to nie dojrzałe. Pisałam w taki sposób aby myślal że mam go gdzieś. A i nie wspomniałam o tym że napisałam mu list który wysłałam pocztą bo nie było mnie w szkole przez miesiąc. Dużo dzoewczy'w próbuje teraz kręcić się wokół niego i to tak irytuje. Uciekam że szkoły bo nie potrafię patrzeć na te wsyztkie fałszywe twarze które obrabiają mi tylek. Mój były napisał mi że nie do do mnie za grosz szacunku po tym wszystkim a ja nie potrafię mu udowodnić że to czego się dowiaduję to nie prawda. Każdy widzi że coś jest z nim nie tak, zmienia się na gorsze. Zostawił starych przyjaciół którzy byli z nim zawsze. Zastępuje sobie nas nowymi bezwartościowymi znajomymi. Były pokazał mi że mam o co walczyć, bo założę się że nikt by nie wziął pod skrzydła osoby która jest w trakcie terapii i codziennie myśli o samobójstwie. On pokazał mi czym jest miłości i pokazał mi jak on bardzo potrzebuje tej miłości i adorowania. Znam go jak nikt bo w wieku 15 lat przeżyliśmy więcej niż stare małżeństwa. Te wszystkie stare momenty mogły nas tylko umocnić. Dziś wpadłam na pomysł żeby pogadać z nim w sobotę na spokojnie w miejscu gdzie kiedyś się spotkaliśmy. Na dworze na końcu pośród traw. Powiedzieć o wsyzrkim i na spokojnie wytłumaczyć że każdy wciska mu kit na mój temat. Co wy myślicie na ten temat? Co powinnam zrobić w takim momencie, czy to spotkanie to dobry pomysł i czy warto się dalej starać? Dodam jeszcze że wszędzie go spotkam chociaż nie chce i staram się go unikać, wszędzie widzę jego twarz i słyszę jego głos. Mam nadzieję że jakoś mi doradzicie i przepraszam za tą lekturę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×