Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Prawie ślub xD

Najzabawniejsze rozstanie

Polecane posty

Gość Prawie ślub xD

W tamtym roku napisałem tutaj historię o tytule " Po zaręczynach" czy jakoś tak. Dziś mam dla was powiedzmy ciąg dalszy. Właściwie to opowieść o tym jak to wszystko prawie wyszło xD sytuacja

 

Jeśli chodzi o ślub i wesele/przyjęcie to odwiesiliśmy temat na jakiś czas. W grudniu do niego wróciliśmy i udało się osiągnąć kompromis. Obie strony były zadowolone. Przygotowania się zaczęły. Termin ślubu ustalony. Kiecka kupiona, garniak też. Wszystko załatwione, teraz tylko w spokoju czekać na wielki dzień.

Taaa chcielibyście xD Tak łatwo nie ma xD

Przyznać muszę, pracowała, gotowała i sprzątała. Uprzedzając ból 4 liter, powiem, że ja też gotuje, bo jest to moja pasja. Sprzątam, bo mnie to odpręża i oczywiście też pracuje. Poza tymi (moim zdaniem) podstawowymi rzeczami miałem...

Od stycznia/lutego miałem w domu dres na kanapie.
Czym się dres na kanapie charakteryzuje?

1. Leży całe dnie z pilotem w ręku oglądając ...ne programy telewizyjne. Jakiś ślub w 48h i inne bzdury. Rozumiem, że przed ślubem można pooglądać takie rzeczy. Czasami oglądałem z nią, ale... każdy odcinek jest o tym samym i obejrzeć 20 odcinków jednym ciągiem i tak kilka miesięcy.... Chyba coś jest nie tak.

2. Zainteresowania i pasje? Poziom 0

3. Z kobiety zawsze aktywnie zainteresowaną polityką stała się osobą, z którą zdania na ten temat nie można było zamienić.

4. Co do samego „zamieniania zdań” cały nasz kontakt z jej strony polegał na- „tak”, „no”, „aha”, „ rozumiem”, „wiem". Nie ważne czy chodziło o jakieś problemy, czy np. moje pasje, które starałem się z nią konsultować. Nic nie miało znaczenia.

5. Seks? zero.

6. Inicjatywa? Na zasadzie np. wiesz co? mam ochotę pójść do kina albo spotkajmy się ze znajomymi, bo mam ochotę. Cokoooolwiek. ZERO.

7. Od stycznia zdarzyło mi się być chorym przez tydzień. Nie był to „męski katar” tylko 40 stopni gorączki. Wiecie co jadłem w tym czasie? Chińskie, żarcie ze słoika i zupkę chińską. W trzecim dniu choroby mimo gorączki wstałem i posprzątałem syf w mieszkaniu.

8. W pewnym momencie musiałem jej zwrócić uwagę, że ostatni prysznic, jaki bierze w tygodniu, jest w czwartek wieczorem przed piątkową pracą, a pierwszy w niedziele wieczorem przed poniedziałkiem.

Chyba wiecie, o co mi chodzi. Czy próbowałem rozmawiać? Jasne, że próbowałem. Czy to coś dało? Może na moment, ale to dosłownie kilka dni.

W ciągu tych trzech miesięcy były momenty, w których bawiliśmy się dobrze. Te momenty zawsze wiązały się z wydawaniem kasy. Zakupy? ...enka? Buty? Ona uśmiechnięta i w skowronkach. Widząc, że coś się dzieje, zabrałem ją zwyczajnie na randkę. ładna restauracja, dobre jedzenie piękny wieczór. Na chwile miałem swoją kobietę z powrotem. Piękna ...enka, uczesana, uśmiechnięta i rozmowa na poziomie bez nerwów i warczenia z jej zaangażowaniem, po prostu bajka. Szkoda, że bardzo szybko się skończyła i wróciło „aha”, „no”, „rozumiem” itp.

Znajdzie się pewnie grupa ludzi, którzy powiedzą, że pewnie jej o coś chodziło, że pewnie czegoś nie robiłem, albo coś robiłem, albo o czymś zapomniałem, albo... dużo może być taki, albo. Wiecie co? Dopóki nie otworzy się buzi, to nikt się nie dowie, o co chodzi. Z leżenia na kanapie nikt nie jest w stanie wywnioskować czy chodzi kolor włosów pod pachami, czy o wycieczkę do Paryża.

A teraz perełka. W telegraficznym skrócie. Ostatnio (pewnie przez frustracje w domu) nie dogaduje się z jej znajomymi. W pewnym momencie powiedziałem im otwarcie, że nie czuje się komfortowo w ich towarzystwie, że mam dość swoich problemów i nie chce mi się z nimi kłócić co dwa tygodnie i nie będę w takim razie brał udziału w ich spotkaniach towarzyskich. Podkreślam, że w żadnym stopniu nie zabroniłem tego mojej partnerce. Wiedziałem, że są to dla niej ważni ludzie.

Poniedziałek. Ona idzie do jednej z tych koleżanek, a ja zostaje w domu. Zmywam sobie spokojnie (w tygodniu nie mam czasu, więc nazbierało się tego sporo), robie obiad. Po kilku godzinach ona wraca. Ja jestem w trakcie posiłku i proponuje jej, żeby się dołączyła. Wark „nie jestem głodna” i cisza.... aha.

dialog:

Ja: będziemy teraz tak milczeć z jakiegoś nieznanego mi powodu?
Ona: Ja to muszę to sobie wszystko dobrze przemyśleć.
Ja: Co musisz sobie przemyśleć? To czy być ze mną, bo nie dogaduje się z Twoimi znajomymi?
Ona: No tak.
Ja: Chcesz powiedzieć, że dwa miesiące przed ślubem zastanawiasz się, czy związek z facetem, który Cię wspiera i o Ciebie dba ma sens, bo on nie dogaduje się z Twoimi znajomymi?
Ona: No tak.
Ja: To może weź ślub ze znajomymi w takim razie i to chyba ja się muszę poważnie zastanowić.

Oddała mi pierścionek.

To jest cały dialog. Był on prowadzony totalnie spokojnie bez uniesień i trwał kilka sekund. Ubrałem się i poszedłem zapalić. Zrobiłem kilka kółek naokoło bloku i wróciłem do domu. Co zobaczyłem na klatce? Moją przyszłą żonę wraz ze znajomymi. Ona z torbą i kotem ucieka z domu.

Po dziś dzień nie potrafię się na nią gniewać. Mam taki ubaw, że po prostu nie dopada mnie złość.

Czy czuje wyrzuty sumienia z racji tego, że opisuje to w internecie? Ani trochę! Skoro ona może rozdmuchiwać nasze problemy (o których ja nawet nie wiem) wśród znajomych to ja mogę w necie. 

Tak się kończy przygoda: D

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawie ślub xD

Darujcie mi błędy sytuacja jest świeża i nie mam zbytnio głowy do ortografii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×