Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewiemjuznic

27 lat bez przyjaciół, życia

Polecane posty

Gość niewiemjuznic

Piszę, bo jest mi coraz trudniej. Mam 27 lat... Odkąd pamiętam marzyłam o grupce znajomych z którymi mogłabym spedzać wolny czas. Co prawda miałam pare epizodów, że byłam w takowych grupkach, ale strasznie ciężko było je utrzymać i niestety koniec końców rozwalały się i każdy szedł inna drogą a ja zostawałam sama. Większość czasu spędzam sama z laptopem/telefonem gdzie w internecie również mam swoje niestabilne życie - ludzie również przychodzą i odchodzą, ale chociaż z kims codziennie rozmawiam. Jest to przykre, ponieważ odczuwam jak szybko czas upływa i jednak chciałabym współistnieć w społeczeństwie i mieć wspomnienia. Nie pomagają mi już filmy, książki a także moja bujna wyobraźnia w której wyobrażam sobie, że jestem kimś i mam znajomych jak i miłość mojego życia. Poszłam na studia nie z tego samo powodu co większość studentów, aby "wydłużyć sobie młodość", ale z powodu tego, że chciałam poznawać ludzi, mieć przyjaciół i stać się bardziej pewna siebie. Starałam się uczestniczyć w studenckim życiu, pomagałam innym, udostepniałam książki lub moje notatki, bo chciałam, aby wszyscy zdali na nastepny rok byśmy nadal byli razem. Jednakże moja dobroć i naiwność jak zwykle była wykorzystywana przez ludzi i nigdy nie brali pod uwage mnie jako lojalnego potencjalnego przyjaciela z którym można spędzić miło czas. Nie wiem w czym tkwi problem. Może dlatego, że jestem gruba a ludzie preferują atrakcyjnych ludzi? Ale gdy byłam szczupła problem był nad wyraz podobny. Może w jakiś sposób odrzucam ludzi a tego nie wiem? Może mam dziwną aurę? Nie rozumiem tego. Wiem jedynie, że jednak trzeba poświęcić mi czasu, aby docenić to jakim człowiekiem jestem, ponieważ nie zawsze szybko się otwieram na ludzi w szczególności po zawodnych doświadczeniach. Czuję, że dziczeję... Nie spotykam się z ludzmi innymi niż moja rodzina. Wiele razy próbowałam tzw. "wyjdz do ludzi", ale nadal jestem sama. Tak się czuję. Teraz nawet nie mam motywacji na cokolwiek. Czuje, że pochłania mnie depresja. Im bardziej się staram tym większy jest upadek, gdy nic nie robię życie staje się jeszcze bardziej żałosne. Brak przyjaciół i życia to jeden z problemów jakie mam. Nie jestem kobietą sukcesu. Jestem singlem od 7 lat. Nie mam stałej pracy. Nawet nie mogę zrealizować swoich marzeń, w Polsce sie raczej nie dorobię (tak już cv wysłane do innego kraju). Boje się, że te negatywne uczucia i myśli doprowadzą mnie do decyzji bez odwrotu. Każdy dzień staje się udrękom. Czasami jest tak, że już nie chce mi się żyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rwere

wybierasz rodzina albo koledzy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko, skąd jesteś? Jakie województwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggf

mam podobnie , na to nie ma rady . Inni ludzie są przebojowi , wszystko im się udaje , a drugim całe życie po górkę. Niestety trzeba nam się pogodzić z losem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona ona ona 30

Cóż rozumiem Cię. Też nie jest mi łatwo egzystować w społeczeństwie. Na dziś dzień mam lat 0 i moje życie towarzyskie praktycznie nie istnieje. Fakt, że pewien kontakt sama potrafiłam urwać, ale to była osoba, która działała na mnie toksycznie, czułam się jakby dowartościowywała się moim kosztem. Pracę mam, ale nic szczególnego, zarobki jak na miasto w którym pracuję beznadziejne. Do tego w tej pracy nikt mnie nie lubi, pracuję tam od prawie 4 lat, a czuję się często jak trędowata. Były nawet sytyuacje, że grożono mi wylaniem, ale zaciskałam zęby, pokazywałam tym wszystkim życzliwym, że jestem wartościowym pracownikiem i przetrwałam, choć sielankowo nie jest.

Nie wiem jak u Ciebie, ale ja podejrzewam, że może mam jakieś niezdiagnozowane zaburzenian osobowości utrudniające kontakty ze społeczeńswem (w moim wypadku zespół Aspergera, ale to tylko autodiagnoza, nigdzie z tym nie byłam).

Tak jak Ty jestem przy sobie, z czym walczę od lat. Moja masa ciała to sinusoida, nieustannie się waha. Jak nie przykładam się dość ostro do chudnięcia, to waga sukcesywnie leci w górę. Kiedyś potrafiłam szybko chudnąć, ale im jestem starsza tym bardziej opornie mi to idzie. W tym roku udało mi się schudnąć tylko ok 6 kg i jestem bardzo niezadowolona z tego wyniku, ale fakt, że mogłabym bardziej się przyłożyć. Co do traktowania ludzi ze względu na masę ciała, to choćby w swojej firmie widze, że kobiety które noszą rozmiar większy niż 38 są po prostu traktowane gorzej, nie awansuje się ich, umniejsza się ich staraniom. Część takich pracownic sama w końcu zrezygnowała z pracy, myślę że to nie przypadek. Ja już naprawdę nie mówię o jakimś flir/towaniu z firmowymi lovelasami, którzy upatrzyli sobie najchudsze łanie do zaczepek i wyjść na kawkę czy obiadek, ale o zwykłym podejściu do pracownika. Dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemjuznic
5 godzin temu, Gość gość napisał:

Skończ spamować tym swoim dennym profilem, przychlaście z mikrofiutem. Nikogo nie interesujesz, ćwoku, zrozum to wreszcie.

Przyznam, że rozbawił mnie ten komentarz haha dzięki za wywołanie uśmiechu 🙂

 

 

4 godziny temu, Gość ggf napisał:

mam podobnie , na to nie ma rady . Inni ludzie są przebojowi , wszystko im się udaje , a drugim całe życie po górkę. Niestety trzeba nam się pogodzić z losem. 

 

Racja. Widzę to po ludziach... lgną do przebojowych ludzi jak ćmy do światła. Myślę, że swój sukces zawdzięczają własnie swojej osobowości, ponieważ ludzie lubią takie osoby, więc ich droga do sukcesu jest mniej oblegana przez pułapki. Oczywiście nie mówię, że nie zapracowali sobie na sukces, ale niestety tak jest, że inni muszę mieć gorzej by inni mieli lepiej. 

 

3 godziny temu, Gość ona ona ona 30 napisał:

Cóż rozumiem Cię. Też nie jest mi łatwo egzystować w społeczeństwie. Na dziś dzień mam lat 0 i moje życie towarzyskie praktycznie nie istnieje. Fakt, że pewien kontakt sama potrafiłam urwać, ale to była osoba, która działała na mnie toksycznie, czułam się jakby dowartościowywała się moim kosztem. Pracę mam, ale nic szczególnego, zarobki jak na miasto w którym pracuję beznadziejne. Do tego w tej pracy nikt mnie nie lubi, pracuję tam od prawie 4 lat, a czuję się często jak trędowata. Były nawet sytyuacje, że grożono mi wylaniem, ale zaciskałam zęby, pokazywałam tym wszystkim życzliwym, że jestem wartościowym pracownikiem i przetrwałam, choć sielankowo nie jest.

Nie wiem jak u Ciebie, ale ja podejrzewam, że może mam jakieś niezdiagnozowane zaburzenian osobowości utrudniające kontakty ze społeczeńswem (w moim wypadku zespół Aspergera, ale to tylko autodiagnoza, nigdzie z tym nie byłam).

Tak jak Ty jestem przy sobie, z czym walczę od lat. Moja masa ciała to sinusoida, nieustannie się waha. Jak nie przykładam się dość ostro do chudnięcia, to waga sukcesywnie leci w górę. Kiedyś potrafiłam szybko chudnąć, ale im jestem starsza tym bardziej opornie mi to idzie. W tym roku udało mi się schudnąć tylko ok 6 kg i jestem bardzo niezadowolona z tego wyniku, ale fakt, że mogłabym bardziej się przyłożyć. Co do traktowania ludzi ze względu na masę ciała, to choćby w swojej firmie widze, że kobiety które noszą rozmiar większy niż 38 są po prostu traktowane gorzej, nie awansuje się ich, umniejsza się ich staraniom. Część takich pracownic sama w końcu zrezygnowała z pracy, myślę że to nie przypadek. Ja już naprawdę nie mówię o jakimś flir/towaniu z firmowymi lovelasami, którzy upatrzyli sobie najchudsze łanie do zaczepek i wyjść na kawkę czy obiadek, ale o zwykłym podejściu do pracownika. Dramat.

 

Dziękuję bardzo za tak długi komentarz i uzewnętrznienie się. Rozumiem jeżeli chodzi o toksyczne osobowości, również na takowe trafiłam i to były jedyne przypadki dlaczego zrywałam kontakt z własnej woli, nawet jeżeli i tak nasz kontakt nie był zbyt częsty. 

Pracę miałam, biurową. Poznałam tam dobrych ludzi, ale też i złych. Niestety skończyła się umowa i nie było dla mnie tam miejsca. Aplikowałam do różnych innych biur, lecz niestety zero odzewu. Nawet jak pracowałam w biurze w tygodniu to na weekendy szłam do pracy fizycznej -  prace te zachowałam od czasów bycia studentem, zawsze to był jakiś pieniądz na czarną godzinę, ale to nie jest praca, którą mogłabym się pochwalić. Zdobyłam się na drastyczny krok i wysłałam moje CV zagranicę. Ciągle próbuję dawać sobie szansę, ale teraz gdy jestem już blisko 30stki czas przecieka mi przez palce, staję się niecierpliwa.

Nie od dziś wiadomo, że osoby, które są szczupłe i urodziwe są lepiej oceniani pod każdym względem. Nawet łatwiej im się wybacza. Matka nawet mi powiedziała, że jak nie schudnę to nie znajdę pracy... Może zdjęcie w moim CV odstrasza pracodawców? Możliwe. Staram się zmienić... chodziłam do dietetyczki, do prawda wtedy schudlam 20 kg, ale po jej diecie zaczęły wypadać mi włosy jak po chemioterapii. Mam narzędzia, wiem co już robić jak jeść, jutro dostane plan treningowy dopasowany pode mnie od trenera oby tym razem moja motywacja nie zniknęła przez negatywne emocje spowodowane smutkiem wewnetrznym i czynnikami zewnętrznymi, które niestety mają na mnie wpływ. 

Rozumiem dokładnie co napisałaś. Wiem, że nie możemy zmienić innych ludzi. Świat i otoczenie zmusza nas do zmiany. Ludzie potrzebuja coraz to bardziej intensywniejszych odczuć i nie interesuję je spokojne miłe osoby, a tylko takie, które są silnymi atrakcyjnymi osobowościami. 

 

Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sama miałam okres w swoim życiu, gdzie ta samotność doskwierała, także wiem co czujesz. Ale moze problem leży właśnie w tym, że na siłę próbujesz mieć przyjaciół i to sprawia, że nie pozostają oni na dłużej. Z drugiej strony musisz zdać sobie sprawę, czy chcesz otaczać się ludźmi, którzy w każdej chwili mogą odejść. Prawdę mówiąc nie angazowalabym się w takie znajomości. Odpuść, nie naciskaj a przyjaciele sami się z czasem znajdą. Znajdź może jakieś nowe hobby, by się nie nudzić, wyjdź gdzieś czasem. Osobiście polecam Ci portale społecznościowe, czy czaty. Poznałam tam przyjaciela, z którym mam kontakt już od 6 lat oraz mojego męża. Może w ten sposób poznasz fajnych ludzi. Powodzenia! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facet 26lat

Ja tam sam mieszkam już 5 rok i jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rettt

ja tam unikam ludzi ze względu na religie ich zachowanie pochodzenie rodzinne i tak dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

"Skończ spamować tym swoim dennym profilem, przychlaście z mikrofiutem. Nikogo nie interesujesz, ćwoku, zrozum to wreszcie."

x

Wieczorna, to ty słodziaku? 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko, nawet nie odpisałaś z jakiego jesteś województwa i ty narzekasz że jesteś sama? Od takiej szaro-myszej mimozy każdy ucieknie. Przecież nie pytałem cię o nr telefonu, tylko o jedno z 16 województw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×