pytanie o krwawienie po poronieniu

Przeszłam poronienie w ok.7 tygodniu ciąży i krwawienie skończyło się po 3,5 tygodnia. Lekarz nie chciał nic badać i zapewnił, że wszystko jest OK, co przyjęłam z ulgą. 

Ale teraz, kochane, po dwóch tygodniach spokoju, znienacka zaczęły się u mnie jakieś krwotoki! Wierzcie, aż mi się słabo robi tyle jest tej krwi, więcej niż przy okresie czy w czasie poronienia.

Nie chcę iść na SOR, bo mnie zatrzymają a mam córkę pod opieką, której nie mam z kim zostawić. Na wizytę u ginekologa znów będę czekać. 

Powiedzcie, proszę,  czy to normalne że w dwa tygodnie od zakończenia poronienia zaczyna się jakieś duże krwawienie. A może to mięśniaki? A może jeszcze coś innego? Któraś z was ma jakieś skojarzenia i się podzieli? 

Miałam taak, byłam źle "wyczyszczona". U mnie konieczny był ponowny zabieg łyżeczkowania. Zgłoś się na Sor, wiem, że ciężko z dzieckiem, ale chyba wolisz żyć?Niebezpieczne jest chodzenie z takim czyms w sobie.

Mnie nie czyścili wcale, chociaż wg teorii niby powinni. Lekarz dotknął brzucha, zerknął na dwa wyniki b-hCG i to był koniec wizyty. Dodał tylko że wszystko jest OK a ja za dużo czytam (gdy spytałam, czy się sprawdza przyczyny poronienia).

Dziękuję ci bardzo! 

Nie ma za co. Przeszłam wtedy horror, wiec wiem co teraz przechodzisz i czujesz. Lekarze podchodzą do poronienia lekko i beztrosko, a czesto jest to stan zagrazajacy zdrowiu i zyciu kobiety. Mi po pierwszym łyżeczkowaniu nie zrobili usg tylko wypuścili do domu, a prawdopodobnie juz wtedy byłoby widać  ze coś jest nie tak. Zoganizuj opieke dla dziecka i jedź na sor zanim zaczniesz tam się psuć, bo zakazenie moze skonczyc sie tragicznie.