Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Angi

Jakbym dostała w twarz... a potem było już tylko gorzej

Polecane posty

Gość gos

Daj mu lepiej spokój. Ja bym oszalała z takim partnerem, który w głowie toczy monologi na temat naszego związku, ale pogadać wprost nie umie. 

Skąd on ma wiedzieć że to dla ciebie ważne, skoro nic na ten temat nie powiedziałaś? Masz 33 lata, trochę za późno na zgrywanie spłonionej panienki dla której temat małżeństwa jest tabu, bo to przecież królewicz ma nalegać, a ona ewentualnie rozważyć. Masz sensownego faceta, którego kochasz z wzajemnością, ale skoro to dla ciebie za mało to daj mu spokój i czekaj na swojego królewicza który nigdy niczego nie chlapnie a na kolanko klęknie w odpowiedniej scenerii i z odpowiednim pierścionkiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klau

Autorko, rozumiem cię w 100% spotkała mnie historia bardzo podobna. Takie same odwzajemnione uczucia, siadomosc, że to jest TO i nagle ukochany, który widzi "to" inaczej. Jesteśmy razem prawie 3 lata wciąż jest świetnie i jest tym jednym jedynym. Mi presja na ewentualny ślub (i nie mam na myśli konwencjonalnej polskiej tradycji, ani białej sukni) zeszła, ale bardzo chcialabym, żeby om w tak zwykły i szczery sposób zadeklarował mi  miłość, chociaż wiem i pokazuje mi na wiele sposobów jak ważna dla niego jestem. Ot takie jesteśmy, romantyczki 🙂

Pozdrawiam,  

Klaudia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhy

Klaudusia romantyczka 🤦‍♀️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Figa

Jak widzisz nie we wszystkim patrzycie w ta sama stronę. Poza tym naprawdę tempo zbyt szybkie na takie projekty. W żadnym wypadku nie sprzedawaj swojego mieszkania, niech zostanie tak jak jest. Niedawno był program o facetach którzy rozko...ą w sobie kobiety na maxa, sa idealni a potem nie wiadomo jak i po co kobieta zostaje bez mieszkania i kasy. Przypadki rozne ale koniec zawsze taki sam. Nie twierdze ze to jeden z nich ale nie spiesz sie. 

Moim zdaniem zle zareagowałas - mogłaś potwierdzić jego słowa, wtedy by wiedział ze nie ma ciśnienia, ze jesteście z sobą bo chcecie byc. Oświadczyny to kolejny etap, facet jest przed czterdziestka, moze bedzie chciał miec dzieci a wówczas nie ma ślubu nie ma dzieci. Proste. Pozna ciebie lepiej to zrozumie ze kolejność zdarzeń bedzie konieczna. Poza tym cos ty taka ambitna lub zakompleksiona ? Wrzuć na luz bo walnęłas focha, teraz spróbuj obrócić to w żart i ciesz sie życiem. Ale... mieszkania nie sprzedawaj .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 godzinę temu, Gość Angi napisał:

Przecież nie ja ten temat poruszyłam, ani go nie naciskałam na ślub, ani nawet słowem nie wspomniałam. On mnie nigdy o zdanie nie pytał jakie mam poglądy na małżeństwo, tylko tak po prostu wyjechał jak Filip z konopii...

Jeżeli 36letni facet proponuje ci wspólne mieszkanie ale ani słowem nie wspomina o ślubie to chyba jasne że nie zamierza się żenić!

Nie przyszło Ci to do głowy?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Geniusz
33 minuty temu, Gość Angi napisał:

Dziękuje wszystkim, za aż tyle odpowiedzi na mój temat. Bardzo dużo mi daje czytanie wypowiedzi osób, które mogą obiektywnie spojrzeć na sprawę,  które mają też swoje doświadczenia i dziekuję, że poświecacie swój czas dla mnie.

Zapewniam Was wszystkich, że nie mogłabym wyjśc za faceta, który się żeni ze mną nie dlatego że sam chce, tylko by mi zrobić jakąś przyjemność, przysługę, łaskę, czy jakkowiek to nazwać. To by była dopiero desperacja.

Także znając już jego pogląd na sprawę mogłabym go ewentualnie zapytać dlaczego tak myśli, a nie inaczej, ale obawiam się, że jeszcze tylko pogorszę sprawę i on to odbierze tak, że ja go do czegoś namawiam, a w takich okolicznosciach to jest ostatnie co by mi do głowy przyszło.

Jemu jest teraz głupio, mnie jeszcze bardziej. Może dobrze, że sprawa wyszła przypadkiem po kilku miesiącach, a nie po 5 latach. Skoro on nie chce, to ja go nigdy namawiać nie będę. Gdy dojdę do tego, że nie mogę tak żyć, by wiecznie mówić mój chlopak, a nie mąż w urzędach, szpitalach, czy dzwoniąc do pracy, to prędzej bym odeszła od niego, niż bym się miała poniżać i prosić, by się ze mną ożenił. Mam swoją dumę ! Inna sprawa, że brak ślubu wiele komplikuje, bo jak razem mieszkanie kupić czy urządzić, mieć wspólne pieniądze, gdy zawsze bedzie problem co jest kogo i czyje. Jasne - można kupić mieszkanie na pół, auto na pół, zbierać rachunki za wszystko w razie czego i za każdym razem w sklepie kupując meble przy kasie sie zastanawiać kto płaci. Po co?

Sam fakt, że on nie chce sprawia, że ja się też zdystansowałam do niego, chociaż wcześniej wątpliwości nie miałam. Nie wiem dlaczego tak uważa, skoro nawet przedstawiając mnie swojej mamie powiedział, że jestem najważniejszą i już ostatnią kobietą w jego życiu. Każdego dnia mi mówi, że chce ze mną resztę życia spędzić, że mnie kocha nad życie i żadne wcześniejsze kobiety nie mogą sie ze mną równać. To jeśli tak, to nie wiem o co mu chodzi i czemu mi takie oswiadczenie wygłosił, skoro jest tak pewny za mnie i nawet swojej rodzinie mnie tak przedstawia. Naprawdę dużo zrobił i powiedział, by mnie przekonać, że jestem wyjątkowa i jedyna, więc gdzieś podświadomie liczyłam się z tym, że może być tak że on mi się szybko oświadczy i zastanawiałam sie czy nie za szybko się to wszystko dzieje, co ja wtedy zrobię czy powiem. A tu nagle taki tekst.... Naprawdę nie wiem co myśleć i jak tu dalej jakąś przyszłość planować, jak ten temat bedzie wracał co chwilę jak bumerang, chciażby przy kupnie i urządzaniu wspónego mieszkania. Tylko czekać też, aż sie zaczną żarty na imprezach rodzinnych w stylu "a kiedy ślub". I weź tu coś odpowiedz potem, bez skrzywionej miny... Przecież jak się sprzedaje swoje mieszkania i kupuje jedno większe na współwłasność, to jakby coś potem poszło nie tak, to rozejść się potem jest przecież dużo gorzej niż przez niejeden rozwód przejść. Znając teraz jego zdanie i jakąś dziwną ostrożność, to ja nie wiem czy kupno wspólnego mieszkania to dobry pomysł. Nie miałam wcześniej wątpliwości co do niego, ale teraz sama zaczynam być ostrożna po prostu. Wielka szkoda, bo myślałam, że tym razem bedzie inaczej, a przypuszczam, że to właśnie brak meskich decyzji i wejścia w to na 100% sprawi, że to wszystko się rozpadnie, bo bedziemy stać w miejscu zamiast iść do przodu, bo każdy bedzie się asekurował ...

Jeśli jeśli po trzech miesiącach znajomości Jesteś pewna że chcesz spędzić z kimś życie to zachowujesz się jak 13 latka a nie 33 latka tak naprawdę i nie wiesz nic o tym człowieku a słusznie ślubu się i nie wierzę bo miłość to reakcja chemicznaw mózgu trwa tylko do 10 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Geniusz napisał:

Jeśli jeśli po trzech miesiącach znajomości Jesteś pewna że chcesz spędzić z kimś życie to zachowujesz się jak 13 latka a nie 33 latka tak naprawdę i nie wiesz nic o tym człowieku a słusznie ślubu się i nie wierzę bo miłość to reakcja chemicznaw mózgu trwa tylko do 10 lat

Dlaczego o reakcjach w mózgu piszą zawsze osobniki które go nie posiadają? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angi

Kochani moi - to nie jest tak, że ja się naogladałam jakichś romantycznych filmów.

Mam 33 lata, w niejednym związku byłam, gdyby mi tylko zależało by miec męża to bym już miała. Zawsze jednak do tej pory coś mi nie do końca pasowało, jakieś cechy, zachowania, wiekszośc zwiazków ja kończyłam sama. Nie wiem czemu wszystko w tych czasach jest skomplikowane. Nasze matki, babcie nie miały tych problemów. Poznawały facetów, randki, zaręczyny, ślub, dzieci, wszystko wspólne, mieszkanie, pieniądze, itd.  A jak coś nie spasowało, to po kilku randkach się kończyło i już. Nikt się nie zastanawiał, czy ta druga strona może nie chcieć, ślubu, dzieci, bo taka była kolej rzeczy. Teraz widać wszystko trzeba omawiać, bo nagle ludzie niby się kochają, byle by się nie związać za bardzo, bo a nóż jeszcze coś innego, lepszego się trafi czy coś się popsuje i łatwiej odejść.

Ślubu najlepiej wcale albo tylko cywilny, pieniadze najlepiej też osobne. To nie było tak, że ja unikałam wczesniej poważnych deklaracji. Ja po prostu nie czułam, że to "ten" na całe życie i że mogę na niego wszystko postawić, zaufać mu bezgranicznie, mieć wspólne mieszkanie, pieniądze, dzieci. Teraz gdy tak czuję i myślałam, że wszystko już pójdzie gładko, gdy byłam w stanie naprawdę wiele zaryzykować, zrezygnować ze swojej niezależności, dzielić dom, fimanse, widzieć nas razem w wieku 70 lat i wierzyć, że wszystko bedzie dobrze i na zawsze już razem, to spotkało mnie po prostu rozczarowanie, bo on zapewne i te same uczucia co do mnie ma, chce ze mną życie dzielić, ale bardziej ostrożnie jakoś. Nie wiem z czego to wynika, nie rozumiem tego. W moich poprzednich zwiazkach sama unikałam tematu ślubu, bo nie byłam do końca pewna za faceta i taka prawda. To był powód. Oddwlekałam to w czasie mówiąc, "może kiedyś, zobaczymy jak nam się ułoży" jakby uprzedzając, że z pierścionkiem nikt ma mi nie wyskakiwać w najbliższym czasie. Nigdy jednak nie powiedziałam tego tak radykalnie, że nigdy, tak jak mi powiedział to mój facet obecny jednocześnie zapewniając, że jestem kobietą jego życia. Nie rozumiem tego, zaskoczyło mnie to, dlatego się czuję jakbym po prostu dostała w twarz, w takim jestem szoku, bo nie wiem co mam z tą informacją niby zrobić. Facet nie pytany wygłasza oświadczenie, z którego wynika, że ślubu nie chce, a jednocześnie panikuje, że wszystko spiepszył i się boi, że odejdę. To po co to wszystko i co ja mam z tym niby zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Geniusz
8 minut temu, Gość Gość napisał:

Dlaczego o reakcjach w mózgu piszą zawsze osobniki które go nie posiadają? 

ja mówię prawdę opartą na nauce to że prawda się tobie nie podoba to twój problem podobnie jak autorki jej facet i nie chcę brać ślubu bo wie jakie to ryzyko ona chcę słyszeć to co by chciała usłyszeć a nie prawda powiedz mi kto gorzej wypada z tej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Geniusz napisał:

ja mówię prawdę opartą na nauce to że prawda się tobie nie podoba to twój problem podobnie jak autorki jej facet i nie chcę brać ślubu bo wie jakie to ryzyko ona chcę słyszeć to co by chciała usłyszeć a nie prawda powiedz mi kto gorzej wypada z tej sytuacji

Gdybyś miał mózg wiedzialbys że pièrdolisz kocopoly. Autorka to trol. W piepszyl przez sz. Gratuluję. Porównywanie czasów minionych bez brania pod uwagę kontekstu to już w ogóle ...izm. Żyjecie tymi slubami jak jakieś potluczone. Powiedziałaś jemu wprost co myślisz? Teraz to i tak już po ptakach bo jeśli się z tobą ożeni na pewno nie z własnej woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zpaznokcilakier

Zostaw se mieszkanie. Nie sprzedawaj, nie zamieniaj. Ślub ,ślubem to oczywiście ważne, ale najważniejsze w kwestii formalnej. Kwestie ewentualnego spadku i dziedziczenia, ciężkiej choroby , przyjścia na świat ewentualnych dzieci i ich zabezpieczenia finansowego. Bo miłość jak to miłość ,nie lubi przymusu i wymuszeń rozbójniczych. Może trwać ,bez dokumentów i być ponad podziałami. Poza tym  ślub i małżeństwo to żmudna i trudna wspolna droga. Nie mówie, że nie jest przyjemna, ale jest na 400% trudna. Pierścionki ,klękanie na kolano i wybieranie repertuaru weselnych szlagierów to jest mile , ale od tego zaczyna się prawdziwy sprawdzian życia we dwoje. Usiądźcie przy stole , przedyskutujcie  wspólnie, niełatwe kwestie. Kto się czego spodziewa i czego oczekuje ,po tylu latach narzeczeństwa, wydawałoby się,że nie ma już miejsca na fochy i ciche dni. Warto rozmawiać. Najważniejsze to trafić na kogoś kto nas rozumie, wspiera i świata poza nami nie widzi ,tak byłoby naj. Powodzenia życzę ! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angi

Myśle, że ludzie nie powinni mieć takich dylematów, ani podchodzic do tego tak technicznie w stylu "OK to może weźmiemy jednak ten ślub, bo...." i musza sobie jakichś powodów dobrych szukać, bo np. łatwiej kredyt załatwić czy ciaża sie trafiła, by mieć te same nazwisko, by dzieci nie miały problemu. Na niejednym ślubie byłam, mimo pieknej oprawy i pompy, nie było tam romantyzmu ani jakiejś wielkiej miłości tam nie było widać. Zwykle to albo przechodzone związki, które sie schodziły i rozchodziły, w końcu OK, to bierzemy ten ślub, mimo że nie jest do końca różowo. Inni dla świetego spokoju i by "uregulować sprawy urzędowe" nieraz mieszkając już ze sobą długie lata jak stare małżeństwo i tak się odnosząc do siebie. Albo najbardziej banalne - wpadka.

Czy to źle, że podchodzę do tego bardziej sercem niż wyrachowaniem i logiką? Mnie się też nie marzy ołtarz i biała suknia. Po prostu kameralna uroczystość cywilna, obraczki, wspólne nazwisko i by móc powiedziec z dumą "mój mąż" do kogoś kogo kocham i kto jest dla mnie naważniejszą osobą w życiu, a nie konkubent czy chłopak. Móc otworzyć wspólne konto, móc za siebie różne sprawy załatwiać w urzędach, a w ewentualnej chorobie czy pogrzebie (odpukać) być tą najbliższą osobą, która o wszystkim decyduje, a nie tą co stoi w 5 szeregu.  Czy to źle?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

myślę, że facet jest za dobry dla Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Skoro ci nie chodzi o ślub i inne bzdety pseudoromantyczne tylko o kwestie formalne to co ci za roznica z jakich powodów się z tobą ożeni? Sama sobie przeczysz kobieto. Kobieta która bardzo chce zmienić nazwisko to tak jakby się swojej tożsamości chciała pozbyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lola114
1 godzinę temu, Gość Angi napisał:

Wielka szkoda, bo myślałam, że tym razem bedzie inaczej, a przypuszczam, że to właśnie brak meskich decyzji i wejścia w to na 100% sprawi, że to wszystko się rozpadnie, bo bedziemy stać w miejscu zamiast iść do przodu, bo każdy bedzie się asekurował ...

Pierwsza i najwazniejsza sprawa.. slub nie oznacza ze zwiazek sie nie rozpadnie. 50% malzenstw sie rozwodzi wiec nawet bedac slubna, masz 50% szans ze tak zostanie..martwisz sie co z nieszkaniem gdy nie bedziecie miec slubu.. to samo co z mieszkaniem gdybyscie mieli slub I zwiazek by sie rozpadl..dzieli sie na pol. I cala reszta tak samo. I to chyba nie o to chodzi w tym wszystkim. Ty chcesz slub, I nic w tym zlego, a jemu jest wszystko jedno, bo uwaza ze to zwykla formalnosc..to jeszcze nie najgorzej. Najgorzej jest jak “ona” zdecydowanie chce slub, a “on” zdecydowanie nie..u was tego problemu nie ma. Mysle ze wydziwiasz. Jestescie jeszcze swierza para I w wielu pogladach nie bedziecie sie zgadzac. I nie musicie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Geniusz
24 minuty temu, Gość Gość napisał:

Gdybyś miał mózg wiedzialbys że pièrdolisz kocopoly. Autorka to trol. W piepszyl przez sz. Gratuluję. Porównywanie czasów minionych bez brania pod uwagę kontekstu to już w ogóle ...izm. Żyjecie tymi slubami jak jakieś potluczone. Powiedziałaś jemu wprost co myślisz? Teraz to i tak już po ptakach bo jeśli się z tobą ożeni na pewno nie z własnej woli.

mówię jedyną prawdę Jesteś mało kulturalną kobietą w dodatku wyjątkowo i nielogiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Geniusz napisał:

mówię jedyną prawdę Jesteś mało kulturalną kobietą w dodatku wyjątkowo i nielogiczne

Po jakiemu to? Jak chcesz kultury to idź do empiku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wredna

A ja nie rozumiem, dlaczego opowiadanie o swoich oczekiwaniach to desperacja? To juz nie mozna powiedziec, ze chce sie wziac slub? Autorko, 33 lata to juz doswiadczenie i dojrzalosc jest, o takich sprawach to trzeba (tak, trzeba) mowic nawet na samym poczatku spotykania. I ja tu desperacji nie widze. To nie czasy 16nastu lat i liceum. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety:)
56 minut temu, Gość Angi napisał:

Myśle, że ludzie nie powinni mieć takich dylematów, ani podchodzic do tego tak technicznie w stylu "OK to może weźmiemy jednak ten ślub, bo...." i musza sobie jakichś powodów dobrych szukać, bo np. łatwiej kredyt załatwić czy ciaża sie trafiła, by mieć te same nazwisko, by dzieci nie miały problemu. Na niejednym ślubie byłam, mimo pieknej oprawy i pompy, nie było tam romantyzmu ani jakiejś wielkiej miłości tam nie było widać. Zwykle to albo przechodzone związki, które sie schodziły i rozchodziły, w końcu OK, to bierzemy ten ślub, mimo że nie jest do końca różowo. Inni dla świetego spokoju i by "uregulować sprawy urzędowe" nieraz mieszkając już ze sobą długie lata jak stare małżeństwo i tak się odnosząc do siebie. Albo najbardziej banalne - wpadka.

Czy to źle, że podchodzę do tego bardziej sercem niż wyrachowaniem i logiką? Mnie się też nie marzy ołtarz i biała suknia. Po prostu kameralna uroczystość cywilna, obraczki, wspólne nazwisko i by móc powiedziec z dumą "mój mąż" do kogoś kogo kocham i kto jest dla mnie naważniejszą osobą w życiu, a nie konkubent czy chłopak. Móc otworzyć wspólne konto, móc za siebie różne sprawy załatwiać w urzędach, a w ewentualnej chorobie czy pogrzebie (odpukać) być tą najbliższą osobą, która o wszystkim decyduje, a nie tą co stoi w 5 szeregu.  Czy to źle?

 

Nie ma w tym nic złego.:) jeśli obie strony są w tej westii zgodne i wiedzą czego pragną...są w stanie dzielić zarówno te piękne, jak i cięższe aspekty żecia, to czemu by nie? 

"Mój mąż" ładnie brzmi:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angi

Dzięki wszystkim. Po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi wniosek mam taki, że póki co chyba nie będę poruszać dalej tego tematu, bo atmosfera jest zbyt napięta. Zobaczymy jak dalej się wszystko rozwinie. Gdy za jakiś czas on poruszy temat dalszej naszej przyszłości, to będę go uważnie słuchać i zobaczę, czy ta sytuacja go czegoś nauczyła i czy jego poglądy nieco uległy zmianie.

Gdy wspomni kolejny raz o kupnie wspólnego mieszkania kiedyś tam, to wtedy go dopytam czy go to nie przeraża, że to nas bardzo przecież zwiąże, a z tego co zrozumiałam, to on się boi, że zawsze sie wszystko może popsuć i  "po co nam te problemy" 🙂 Zobaczymy jak zareaguje

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mix

Spokojnie 🙂 Facet był z Tobą szczery. Lepsze to niż by Ci przytakiwał, wyczuwając, że Ty chcesz ślubu, gdy tymczasem w nim by wzbierała niechęć/złość, bo on nie chce. Mało tego, jest gotów to zrobić. Nie z łaski, tylko z miłości i szacunku dla Ciebie, dla tego, co jest dla Ciebie ważne. Skoro powiedział za was oboje, że nie potrzebujecie papierka, widocznie tak odczytał jakieś Twoje sygnały i uznał, że tak istotnie jest i z Twojej strony. Przecież, gdyby wiedział, jak Ci na tym zależy, to by tego nie powiedział, tak? Tym bardziej kochając Cię i nie chcąc zranić. Czy Ty potrafiłabyś uszanować jego zdanie, choćby niewygodne dla Ciebie? Nie, czemu dałaś wyraz. Masz swoja wizję i tak ma być, bo jak nie to pa? Tak wygląda związek wg Ciebie? Wszystko, albo nic?

Niewykluczone, a nawet bardzo możliwe, że Twój facet dojrzeje do tej decyzji i zechce ślubu z Tobą, szczerze i z serca. Ty tymczasem strzelisz focha, bo uznasz, że nie jest wobec Ciebie uczciwy. Daj sobie szansę, daj wam szansę, nie przypinaj łatki.

Ostatnie o czym chcę powiedzieć... czym jest ślub? Co oznacza dla kobiety, a  co dla faceta? Przysięgą przed Bogiem? Potwierdzeniem uczucia wobec siebie, dwojga kochających się ludzi? Deklaracja uczucia przed światem? (rodziną, znajomymi) Dokumentem stawiającym was w innej pozycji wobec prawa? Zaklepaniem sobie drugiej połówki? (w zamyśle dożywotnio) Spełnieniem marzeń? (wszak przyszło Ci czekać sporo na Tego faceta) Dokumentem potwierdzającym pewien stan faktyczny? Czym jeszcze? Ułóż sobie od najważniejszego i zastanów się, czy myślisz o was, czy przede wszystkim o sobie?

Pozdrawiam

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hah

Oho, babskie podchody. Nie lepiej usiąść teraz i porozmawiać o tamtej sytuacji( może palnął głupi tekst o tym ze nie chce ślubu - mam wrażenie ze jak większość mężczyzn), normalnie zasygnalizować jakie ty masz poglądy w tej sprawie, pogadać od serca, szczerze, bez manipulacji. Zresztą gdyby mi partner po 3 miesiącach związku wspomniał o ślubie uznałabym ze to świr. 

Jestes tym typem kobiety od której należy trzymać się z daleka. Zamęczysz fajnego faceta, który w efekcie zapewne będzie zakładał kolejne obraźliwe dla 30 letnich kobiet wątki na kafeterii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mix

"Gdy wspomni kolejny raz o kupnie wspólnego mieszkania kiedyś tam, to wtedy go dopytam czy go to nie przeraża, że to nas bardzo przecież zwiąże, a z tego co zrozumiałam, to on się boi, że zawsze sie wszystko może popsuć i  "po co nam te problemy"  Zobaczymy jak zareaguje."

Odradzam, dziecinada wg mnie. Chcesz szukać porozumienia dogryzając, naśmiewając się? Absurd i do niczego dobrego nie doprowadzi.

Jeśli już, zacznij, że cieszysz się, że wiąże z Tobą tak dalekosiężne plany (bo istotnie się cieszysz, tak?), że jest Ciebie tak pewien, mimo jakiś swoich obaw. Ty zaś zrobisz wszystko, by te złe scenariusze nigdy się nie zrealizowały i będziesz szczęśliwa, jeśli i on postąpi podobnie. (przecież to wszystko prawda, tak?) Nikt nikomu nie urąga, nikt nie poniża kogoś, ani siebie, a jedynie wyznaje uczucia.

Dlaczego ludzie lubią tak komplikować sobie życie? Chcesz, by rozwiał swoje wątpliwości odnośnie ślubu, czy nie? Spróbuj postąpić słusznie, a zobaczysz, jak będzie dobrze, radośnie i spokojnie.

Pozdrawiam i powodzenia!

🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos
1 godzinę temu, Gość Angi napisał:

Dzięki wszystkim. Po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi wniosek mam taki, że póki co chyba nie będę poruszać dalej tego tematu, bo atmosfera jest zbyt napięta. Zobaczymy jak dalej się wszystko rozwinie. Gdy za jakiś czas on poruszy temat dalszej naszej przyszłości, to będę go uważnie słuchać i zobaczę, czy ta sytuacja go czegoś nauczyła i czy jego poglądy nieco uległy zmianie.

Gdy wspomni kolejny raz o kupnie wspólnego mieszkania kiedyś tam, to wtedy go dopytam czy go to nie przeraża, że to nas bardzo przecież zwiąże, a z tego co zrozumiałam, to on się boi, że zawsze sie wszystko może popsuć i  "po co nam te problemy" 🙂 Zobaczymy jak zareaguje

 

A ciebie coś ta sytuacja nauczyła? Czy tylko nowe gierki wymyślasz zamiast porozmawiać jak dorośli ludzie. 

Stara baba a mentalność nastolatki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Angi napisał:

Dzięki wszystkim. Po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi wniosek mam taki, że póki co chyba nie będę poruszać dalej tego tematu, bo atmosfera jest zbyt napięta. Zobaczymy jak dalej się wszystko rozwinie. Gdy za jakiś czas on poruszy temat dalszej naszej przyszłości, to będę go uważnie słuchać i zobaczę, czy ta sytuacja go czegoś nauczyła i czy jego poglądy nieco uległy zmianie.

Gdy wspomni kolejny raz o kupnie wspólnego mieszkania kiedyś tam, to wtedy go dopytam czy go to nie przeraża, że to nas bardzo przecież zwiąże, a z tego co zrozumiałam, to on się boi, że zawsze sie wszystko może popsuć i  "po co nam te problemy" 🙂 Zobaczymy jak zareaguje

 

Powinnaś poruszyć ten temat dla rozładowania napięcia. Powiedzieć o swoich oczekiwaniach. Nie powinnaś chować głowy w piasek co właśnie robisz. W Tobie to siedzi i ciąży, Twój partner chce porozmawiać bo współodczuwa tą atmosferę. Jesteście w związku zaledwie 3 miesiące. Dziewczyno to tyle co nic.  On teraz nie chce małżeństwa, a z upływem czasu może się to zmienić,  bądź nie. Nie wiesz, bo go o to nie pytasz. On jest dojrzalszy od Ciebie.

Pozostałe kwestie, są do rozwiązania notarialnie więc to żaden problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Najbardziej dziwne jest to, że facet po zaledwie trzy miesięcznej znajomości poruszył temat ślubu.Uwazam, że takie tematy nie powinien mężczyzna podejmować po tak krótkim czasie, bo w tym okresie nie wie się nic o osobie z którą się spotyka i czy chce się z nią planować przyszłość. Faktycznie zgodzę się z autorką, że mogło ja to trochę zaboleć, że skoro pokazuje jej tak duże zaangażowanie w ta relację, to czemu tak dziwnie podszedł do kwestii małżeństwa? Tak jakby chciał od razu dać do zrozumienia,że ślub go nie interesuje. Z tego co doczytałam później zmienił zdanie,bo zauważył reakcje autorki,z tego wynika, że faktycznie nie preferuje ślubów, ale w imię miłości do autorki jest gotów zmienić swoje preferencje.W sumie autorko musisz mieć wielki wpływ na tego mężczyznę, skoro jest gotowy zmienić zdanie dla Ciebie w tak ważnej kwestii jaka jest ślub, tylko poruszanie tematu ślubu lub nie, po zaledwie trzy miesięcznej znajomości jest dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Facet nie chce ślubu, formalności, papierków, wielu tak ma. Bo jak się ludzie kochają, to im to niepotrzebne. Ale wiadomo, polskie królewny chcą białej sukni, welonu i tego całego cyrku. Chłopak się zorientował, że też ma taką królewnę, więc zadeklarował, że kocha ją na tyle, że może i wziąć ślub, skoro ona tak bardzo chce. Zrobi to wbrew własnym poglądom, ale w imię miłości. I jeszcze baba się w tej sytuacji nafoszyła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×