Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Julka

Zerwał ze mną bez wyjaśnień

Polecane posty

Gość Julka

Witam, jest to mój pierwszy wpis tutaj, bo już kompletnie nie wiem co robić i potrzebuję porad od sporej części osób, żeby poukładać sobie w miarę porządnie w głowie. A więc parę miesięcy temu przez internet poznałam chłopaka, od początku czułam, jakby był moją bratnią duszą, świetnie się dogadywaliśmy - podobne doświadczenia z dzieciństwa (obydwoje wychowywaliśmy się bez ojca). Po pewnym czasie postanowiliśmy się spotkać, pierwsze wrażenie, rozmowy, jego zachowanie wobec mnie wręcz idealne. Po prostu czuć było tzw. "chemię". Od miesiąca jesteśmy/byliśmy razem, wyznaliśmy sobie miłość i stwierdziliśmy, że chcemy być ze sobą. On wielokrotnie mówił mi, że jestem wyjątkowa, tylko ja potrafię zrozumieć jego problemy, pomóc mu, akceptować go takim jaki jest i że jestem jego całym światem. Wielokrotnie też snuł plany na przyszłość, mówił, że chce spędzić ze mną resztę życia (zresztą przed związkiem też wiele razy mówił, że jeśli już kiedykolwiek się z kimś zwiąże to na zawsze, bo ma dość krótkich romansów). Wiem, że jego słowa były w 100% szczere, czuję to i widzę, po jego oczach pełnych miłości, po tym jak mnie traktował, jak się starał robiąc mi różne niespodzianki w postaci np. kolacji przy świecach. Po prostu wiem i czuję, że mnie kocha i ja również kocham go całym sercem, jak nikogo innego. Jednak pojawił się problem, a mianowicie, po kolejnym cudownie spędzonym weekendzie nagle, ot tak, coś się zepsuło. Może powinnam opisać dokładniej sytuację... w momencie, gdy poczułam, że coś jest nie tak doszło między nami do zbliżenia, byliśmy już bliscy uprawiania seksu(mój pierwszy raz, jego nie) wszystko przygotowaliśmy,ale w pewnym momencie on powiedział, że nie da rady dzisiaj i przeprasza, bo fakt - tak szybko jak mu stanął, tak szybko opadał. Powiedziałam, że jasne, nie zależy mi na pośpiechu i że nic się nie stało, że bardzo go kocham, przytuliłam go i leżeliśmy. Od tamtej chwili zrobiło się nieprzyjemnie, nie był już tak czuły, nie chciał ze mną rozmawiać, powiedzieć mi o co chodzi. Pojechałam do domu, rozstaliśmy się też nie w tak czuły sposób jak zawsze. Dzień po moim wyjeździe napisał mi, że chce zakończyć związek, ale nie chce mnie stracić i mieć ze mną kontakt... ja w totalnej rozsypce, nie wiem co się stało, niczego nie chciał mi wyjaśnić, w kółko powtarzał, że tak będzie lepiej, że musimy i że nie ma powodu dlaczego tak. Pojechałam do niego, wytłumaczyłam mu, że cokolwiek się dzieje może mi powiedzieć i to rozwiążemy tylko niech da temu szansę, że kocham go i nie chcę nigdy nikogo innego. On upiera się, że będę szczęśliwa z kimś innym, a o sobie mówi, że nie chce nikogo szukać i znaleźć. Jednak na moje pytanie czy mnie kocha, odpowiedział, że tak. A na pytanie czy to ja zrobiłam coś źle, powiedział, że provlem jest w nim, nie we mnie, bo ja jestem dla niego idealna. W rozmowie ciągle powtarzał to samo, że to koniec i nic więcej mi nie powie... do tej pory nie mam słowy wyjaśnienia, ale powiedziałam mu, że chcę, by to przemyślał, dam mu czas, ja poczekam, bo zbyt mocno go kocham, by tak łatwo odpuścić, zamierzam walczyć. Od razu mówię, że w grę nie wchodzi żadna zdrada, nuda w związku, to że nigdy tak naprawdę mnie nie kochał. Wiem, że wciąż mnie kocha, bo widzę jak nawet podczas tej rozmowy na mnie patrzył... cały czas z taką samą miłością w oczach, widziałam ile trudu przynosi mu ta rozmowa i rozstanie, widziałam, że robi to wbrew sobie, że coś jednak jest w nim, co próbuje powiedzieć mu, że źle robi, że mnie kocha... jednak jest też coś silniejszego co za wszelką cenę powoduje, że on twierdzi, że lepiej będzie jak się rozstaniemy. Moje podejrzenia od razu padły na jego przeszłość - przez całe życie ktoś go zostawia, ojciec, matka, która wyjechała za granicę, jego byłe dziewczyny( w tym jedna, z którą był 3 lata go zdradziła). Myślę, że może bać się odrzucenia, tego, że zaangażuje się i w końcu i tak go zostawię. Myślę, że ten strach jest silniejszy i nie radzi sobie z nim. Najgorsze jest to, że nie potrafi sam przed sobą przyznać się co czuje, ma problem z wyrazaniem uczuć. Boję się też, że czuje, że nie jest wystarczający, że nie da mi tego, na co według niego zasługuję -wiele razy powtarzał mi, że jestem cudowna, mądra, zaraz pójdę na studia, robię w życiu tyle rzeczy, a on ani wykształcony i jego życie wygląda tylko jak praca i dom i tak w kółko. Przyznał jednak, że przy mnie zaczął czuć, że chce mu się żyć i robić coś więcej, że jest przy mnie szczęśliwy jak nigdy.  Mam mnóstwo myśli w głowie i z jednej strony jeśli chodzi tu o ten jego strach, o ten problem, z którym na pewno najlepiej pomogłaby mu terapia, to rozumiem, że jest to dla niego ciężkie. Ale z drugiej strony nie wiem już co mam robić, żeby zrozumiał, że kocham go najbardziej na świecie i im bardziej go poznaję, nawet z jego wadami to moja miłość jeszcze bardziej rośnie i że nie mam zamiaru go zostawiać, bo też planuję z nim przyszłość. Proszę o pomoc, jakąkolwiek radę. Chcę o to walczyć, bo widzę szansę i za bardzo mi zależy, by z tego zrezygnować. Czy powinnam dać mu czas? Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nicki

Mam wrazenie ze jak wiekszosc kobiet nadinterpretujesz fakty i zamiast szukac zrodla problemu przed soba, probujesz go wypatrzyc na horyzoncie. Juz w polowie posta widac co moze byc powodem tej sytuacji.

Nie znam go wiec moge tylko zgadywac ale z przedstawionego opisu wynika ze punktem zwrotym byl jego problem z erekcja a wlasciwie z krotki wzwodem. Byc moze to jest jego problem i obawia sie ze nie bedziesz z nim szczesliwa bo nie bedziesz z nim miala dobrego seksu i ze na dluzsza mete wasz zwiazek sie rozpadnie.

Dla faceta zle dzialajacy korzen to bardzo powazny problem i bardzo czesto majacy bardzo duzy wplyw na samoocene i pewnosc siebie jako mezczyzny. Szczegolnie w dzisiejszym przesiaknietym seksem swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julka
49 minut temu, Gość Nicki napisał:

Mam wrazenie ze jak wiekszosc kobiet nadinterpretujesz fakty i zamiast szukac zrodla problemu przed soba, probujesz go wypatrzyc na horyzoncie. Juz w polowie posta widac co moze byc powodem tej sytuacji.

Nie znam go wiec moge tylko zgadywac ale z przedstawionego opisu wynika ze punktem zwrotym byl jego problem z erekcja a wlasciwie z krotki wzwodem. Byc moze to jest jego problem i obawia sie ze nie bedziesz z nim szczesliwa bo nie bedziesz z nim miala dobrego seksu i ze na dluzsza mete wasz zwiazek sie rozpadnie.

Dla faceta zle dzialajacy korzen to bardzo powazny problem i bardzo czesto majacy bardzo duzy wplyw na samoocene i pewnosc siebie jako mezczyzny. Szczegolnie w dzisiejszym przesiaknietym seksem swiecie.

Już mam tyle myśli w głowie, że sama nie wiem o co chodzi, może faktycznie o to... podejrzewam, że on może naprawdę czuć, że według niego jestem na tyle wyjątkowa, że zasługuję na więcej niż on jest mi w stanie zaoferować, wiele razy powtarzał mi, że zasługuję na wszystko, co najlepsze i jestem idealna. Co mogę zrobić w takiej sytuacji jeśli to faktycznie chodzi o to o czym piszesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystyna

Autorko, co u Ciebie?

Pytam, bo mam trochę podobny problem.

Rozmawialiście, odezwał się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×