Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kasiia

Brat meza wprowadzil sie do nas

Polecane posty

Gość kasiia

Długo zastanawiałam się czy na forum odnoszących się do tematów macierzyństwa i ojcostwa mogę pisać o swoim problemie, który nie zalicza się do tej tematyki. Może nie na tym forum powinnam o tym pisać ale jednak napiszę bo stwierdziłam, że właśnie Wy możecie mnie lepiej zrozumieć, odczuć moją trudną sytuację, że tu mogę otrzymać wsparcie psychiczne i zrozumienie mojego problemu, którego naprawdę bardzo potrzebuję.
Mój kochany mąż rozumie niemal wszystkie moje smutki, problemy, jest naprawdę wspaniały, tego jednak problemu jak dotąd nie zdołał zrozumieć i po wielu próbach wyłożenia mu tego jak chłopu na miedzy wiem, ze już nie zrozumie. Bardzo cierpię z tego powodu.
Od pół roku jesteśmy małżeństwem, dostaliśmy od jego rodziców 2 pokojowe mieszkanie. Wiem, że wielu z Was może i nawet tego jeszcze nie ma. Być może zbyt wiele rządam…. Miesiąc po naszym ślubie wprowadził się do nas jego młodszy brat, który zaczął studia w naszym mieście. Rodzina i brat mojego męża mieszkają dosłownie na drugim końcu Polski, mój Paweł w moim mieście robił te same studia, które zaczął teraz jego brat. Robi teraz doktoratj. Ich rodzice uznali, że dobrze by było by na początku, może przez około pierwszy rok by Sebastian zamieszkał z nami, pomożemy mu wtedy w adaptowaniu się w nowym mieście,środowisku, uchronimy przed złym wpływem studenckiego środowiska. Rodzice tez nieźle spłukali się kupując to mieszkanie więc byłoby to dla nich pewne odciążenie bo Sebastian płacił by mniej za mieszkanie z nami niż za akademik. Pytali mnie czy się zgadzam. Cóż mogłam powiedzieć? Nie mogłam przecież odmówić. Tymbardziej, że na razie mieszkanie zapisane jest przez 5lat na ich ojca- mojego teścia.Zgodziłam się więc, w duchu jednak wszystko we mnie protestowało. Powiedziałam sobie wtedy jednak, że nie mogę myśleć tylko o sobie bo to egoistyczne. Już wtedy jednak podejrzewałam, że dzieląc dość małe mieszkanie(43m2) z obcym tak na prawdę dla mnie chłopakiem( bo znaliśmy się tylko z moich 3 odwiedzin w ich rodzinnym mieście), zostanę w pewien sposób pozbawiona pełnej swobody życia, intymności. Przecież wiecie jak ważne jest takie bycie sam na sam ze swoją ukochaną osobą przynajmniej na początku wspólnej drogi. Przed ślubem nie mieszkałam z Pawłem. Czekaliśmy z utęsknieniem na ten i inne piękne momenty naszego małżeńskiego życia. W swoim domu rodzinnym znosiłam wcześniej straszny terror psychiczny od rodziców aż do ostatnich dni dzielących nas od ślubu. Nie było mi/ nam łatwo. Marzyłam wprost o tym by wreszcie móc zamieszkać z moim mężem, uciec od tego wszystkiego, od tego całego nieustannego napięcia, w którym żyłam na codzień, znaleźć wreszcie spokój i ciszę. To miało nam zapewnić nasze małe mieszkanko. Niestety Sebek zamieszkał z nami. Zajął jeden z naszych dwóch pokoi. Niedługo potem dowiedziałam się od niego, że ma zamiar mieszkać z nami do końca studiów- 5 lat. Krew mnie doslownie zalała. Ryczałam tygodniami po kątach, w łazience, na balkonie.Do dziś nie podjęłam z nim tej kwestii, nie zaprotestowałam bo nie wiem jak mam to zrobić. Nie wiem skąd wzięła się ta sprzeczność uzgodnień. Czy tylko on sobie tak to wyobraża i nie wie nic o naszym uzgodnieniu z rodzicami, czy też to celowe- czyli że zarówno on jak i jego rodzice- moi teściowie planowali właśnie by został on z nami tyle ile się tylko daj- całe studia. Nie rozmawiałam z Sebkiem o tym bo jak mam mu to powiedzieć, że co”możesz mieszkać u nas rok a potem szukaj schronienia w akadmiku?”. To przecież bardziej jego i mojego męża mieszkanie niż moje. Jest przecież zapisane na ich ojca. Czuję się w sytuacji bez wyjścia. Gdy się postawię i zaprotestuję sprawię wielki zawód mężowi
(to przecież jego ukochany młodszy brat- życzy mu jak najlepiej), zapracuję na niechęć lub wręcz antypatię i wrogość zarówno szwagra jak i jego rodziców. To dopiero 6 miesięcy po ślubie nie chcę kłocić się z własnymi teściami, być z nimi w złej relacji(to naprawdę sympatyczni, serdeczni i szczerzy ludzie). Czuję się tak źle z tym wszystkim w środku. A Sebek to skądinąd naprawdę miły,sympatyczny chłopak ale jeszcze niedojrzały życiowo no i strasznie leniwy, nastawiony na gotowe. Mieszka u nas jak w hotelu ****. Ma wszystko, wszelkie wygody: jedzenie, spanie, komputer, internet, często też podwożenie na uczelnię. Czuję się dużo mniej swobodnie w tym mieszkaniu niż on. Ciągle muszę chodzić kompletnie ubrana, wciąż nie zapominać o szlafroczku, staniczku, majteczkach bo przecież nie może zobaczyć mnie w negliżu. Ja się po prostu go krępuję i wstydzę. Kochać się z mężem też nie mogę swobodnie. Naprawdę często w sytuacjach intymnych zasłaniam sobie usta by nie słychać było jak reaguję. A jestem z natury bardzo spontaniczną osobą.Wyobraźcie sobie jakie to krępujące, drzwi z względu na specyficzny kształt wejścia do naszego pokoju(łuk) mamy tylko jako typ przysłonięcia, j nie mamy jak szczelnie ich domknąć. Nie mogę bez skrępowania tulić się do mojego męża, szeptać mu czegoś osobistego, sprzeczać się, kłócić, godzić czule bo wiecznie gdzieś obok jest Sebek i wszystko słyszy. Ponieważ mój Paweł pracuje nad projektami siedząc z nim przy kompie ramię w ramię, nie ma mowy o intymności w rozmowach. Sebek wie wszystko o naszym życiu małżeńskim, o naszych planach o tym, że ja już chcę mieć dzidziusia i dlaczego a mąż wolałby jeszcze zaczekać. Wie o nas wszystko. Nie czuę się jak pani tego domu. Wciąż przemykam z naszego małżeńskiego pokoju do kuchni, łazienki- To jedyna, rozsądna przestrzeń dla mnie. W jego pokoju tak naprawdę nie ma dla mnie miejsca bo mój mążjak wspomniałam tam ciągle pracuje na komputerze a w tym czasie Sebek bawi się całymi godzinami na drugim, łóżko rozbabrane całymi dniami, nie ma nawet gdzie usiąść, gdzie przystanąć bo jest po prostu bajzel. A ja marzyłam o pięknym estetycznym, czystym domu. Zapomnij.
Właściwie niemal wcale nam nie pomaga. Najchętniej spędza czas właśnie przed tym komputerem, grając, przesiadując na gadu-gadu,słuchając muzyki My natomiast jesteśmy od całej reszty, od wszelkiej brudnej roboty, my robimy zakupy,obiad, sprzątanie, on najczęściej przychodzi na gotowe. Jestem w tej chwili już po prostu tak wściekła i zrozpaczona gdyż nie raz mu mówiłam o swoich odczuciach- nie wiele się zmienia. Potrafi zadziornie odpowiadać „a dlaczego ja mam to zrobić?”,albo „nie dziś”,” jutro, później to zrobię”. Zawsze rozrywka jest dla niego najważniejsza. Piszę te długie- chaotyczne wywody bo czuję w sobie już taką agresję i mam taki awers do kwestii jego mieszkania z nami, ze naprawdę nie jestem już w stanie tego opisać. Nie zdzierże tego dłużej to dopiero pół roku a ja już wariuję. To rzutuje na moją relację z mężem, psuje ją. Nie widać tego jeszcze ale ja czuję, że to nie ma dobrego na nas wpływu. Zwierzając się mężowi ze swoich odczuć, błagając go by coś zrobił w kwestii wyprowadzki swego brata sprawiam mu wielką przykrość, stawiam w trudnej sytuacji wobec jego własnych rodziców, którym powinniśmy być wdzięczni za dach nad głową. Mój Paweł pyta się mnie w takich sytuacjach zasmucony do głębi ” co on ci tak przeszkadza,za co ty go tak nienawidzisz?” a ja go przecież nie nienawidzę, przecież lubiłabym go nawet bardzo gdyby mieszkał poza naszym domem. Dlaczego teściowie tak bez wyobraźni pozbawili mnie/nas swoje dzieci tych pierwszych radosnych samotnych- tylko we dwoje miesięcy po ślubie. Gdy urodzą się dzieci już nigdy nie będzie tego okresu w życiu. Nie nauczyłam się mieszkać jeszcze dobrze z jednym mężczyzną a już kazali mi z dwoma. Dla jedynaczki to niełatwe. Uwierzcie. A jak będę chciała zajść w ciąże, urodzi się maleństwo to co kisić się będzie ze szwagrem w ciasnym pokoiku? Nie…. ,wiem on dopiero w takiej sytuacji by się od nas wyprowadził, nie zniósł by tego płaczu, i całego ambarasu wokół dziecka. Czasem głupio sobie myślę w głowie, ze zajdę w ciążę już teraz by on się wyprowadził już za te 9 miesięcy. Dziecka jednak nie można traktować jako środka do osiągnięcia takiego celu.
BŁAGAM, PROSZĘ NAPISZCIE MI COŚ POCIESZAJĄCEGO, NAPISZCIE CO O TYM MYŚLICIE, CZY ROZUMIECIE MÓJ PUNKT WIDZENIA TEJ SPRAWY, CZY ROZUMIECIE TEŻ MOJEGO MĘŻA, NAPISZCIE NAJZUPEŁNIEJ SZCZERZE CO SĄDZICIE. OGROMNIE TEGO POTRZEBUJĘ BO CZUJĘ SIĘ PASKUDNIE NIE MOGĄC ZNALEŹĆ ZROZUMIENIA. JEŚLI MYŚLĘ EGOISTYCZNIE TEŻ MI O TYM NAPISZCIE. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie mieszkasz u siebie więc nie masz nic to gadania. Do tego to prowo jest za długie i nudne, imiona typowe dla prowokacji, itd. Nie chce dalej mi się punktować daje 0/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ktoś skopiował temat  z innego forum - nie wiem dlaczego skasowano mój post

https://www.rodzice.pl/temat/zyje-w-niechcianym-trojkacie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiia

Chcialabym zeby to byla prowokacja ale niestety nie jest. OK. Ide teraz do pracy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość kasiia napisał:

Chcialabym zeby to byla prowokacja ale niestety nie jest. OK. Ide teraz do pracy. 

Przeciez skopiowałaś temat SŁOWO W SŁOWO z tematu z 2005 roku z innego tematu, nawet imion nie zmieniłaś!

https://www.rodzice.pl/temat/zyje-w-niechcianym-trojkac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uzigu

Masz pomieszanie zmysłów? Pisząc prowo, nie chcesz żeby to było prowo? Tutaj tylko lekarz może pomóc, specjalizacja psychiatra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolakontrola

haha, faktycznie skopiowany temat z tamtego forum i to jeszcze temat z 2005 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nina

Skąd biorą się takie pośmiewiska jak "autorka" 🙂 ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Zachowujesz się jak dziecko, a nie dorosła osoba. Czemu nie ustaliłaś podziału obowiązków? czemu nie powiedziałaś jasno - np. we wtorki to ty sprzątasz/zmywasz? czemu nie zrobisz listy zakupów i nie każesz mu po nie lecieć? nie rób mu prania, gotuj dla was, postaw granice. Mieszkacie razem - ale zamiast myśleć o dziecku na dobry początek pomyśl o waszej przyszłości - zacznijcie odkładać na większe  - albo swoje mieszkanie, zamiast pakować się w dziecko bez zabezpieczonej przyszłości. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbb
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

Zachowujesz się jak dziecko, a nie dorosła osoba. Czemu nie ustaliłaś podziału obowiązków? czemu nie powiedziałaś jasno - np. we wtorki to ty sprzątasz/zmywasz? czemu nie zrobisz listy zakupów i nie każesz mu po nie lecieć? nie rób mu prania, gotuj dla was, postaw granice. Mieszkacie razem - ale zamiast myśleć o dziecku na dobry początek pomyśl o waszej przyszłości - zacznijcie odkładać na większe  - albo swoje mieszkanie, zamiast pakować się w dziecko bez zabezpieczonej przyszłości. 

nie widzisz że to kopia starego tematu sprzed 14 lat? nawet linki masz na górze. Gadu gadu - kto tego teraz używa? No weź pomyśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×