Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Wygarnełam sąsiadce nie wytrzymałam.

Polecane posty

Gość Gosc

Dziś sąsiadka przyszła do mnie na kawę i ploty ze swoimi dziećmi. Mamy dzieci w tym samym wieku i tak często się spotykamy a dzieci starsze bawią. Mam synka 4 miesięcznego i ona też. Ja jej mówię że od tygodnia już nie karmię piersią bo pokarm zanikl mimo wszelkich specyfików typu fermatiker. Ona mi zaczęła prawic kazanie że jak to dziecko takie małe a ja na sztuczne mleko przeszłam a ona jeszcze karmi. Zaczęła mi mówić że za mało pewnie przystawiałam do piersi itd. Noż ... tak mi podniosła ciśnienie że nie wytrzymałam i powiedziałam co o niej myślę. Ja po porodzie MUSIAŁAM liczyć sama na siebie. Mama moja mi nic nie pomogła teściowa zmarła. W domu 3 latek zazdrosny dający w dupe. Noworodek nieśpiacy nocami. MUSIAŁAM sama wszystko ogarnąć cały dom. Mąż przed porodem dostał wypowiedzenie z pracy i poszedł do nowej gdzie też wolnego żadnego nie miał i pracował. Z synem MUSIAŁAM jeździc na rehabilitację  przez półtora miesiąca dzień w dzień. Pakowałam dzieci do auta i jechałam na rehabilitacje.Nerwy, stres dały o sobie znać. A sąsiadka jak urodziła 3 tygodnie mąż był w domu z nią i zajmował się starszym synem. Matka do niej przyjechała i siedziała u niej 3 miesiące i sprzątała, gotowała zajmowała się wnukiem a ta mogła leżeć tylko karmić i pierdzieć w prześcieradło. Obraziła się na mnie trzasła drzwiami i poszła. Ja nie jestem osobą konfliktową i czasem wolę się ugryźć w język i się nie odzywać ale normalnie nie wytrzymałam bo denerwują mnie matki Polki które się wymadrzają i prawia kazania innym.   

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karo

Hej, no cóż słuchaj... Mam taki charakter jak Ty i zareagowalabym w tej sytuacji tak samo, łatwo oceniać jak się ma samemu komfortowe waruneczki. Pytanie tylko czy warto tak się unosić, może lepiej skrócić ten wywód do jednego zdania i wyprosic pod pretekstem "wiesz wychodzę mam swoje zajęcia", na co ci taka kolezanka? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vgj

Aż tak bardzo cię to zabolało? Ja bym powiedziała "A przestań, nie rozmawialiśmy już na ten temat bo się pokłócimy". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Godc bab

Tez miałam ciężko po porodzie i nie udało mi się karmić piersią.  Do dzisiaj pamiętam  "niezadowolenie" wszystkich na około 😕 dobrze ze jej pojechałaś 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 617

kobiety sa głupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szok

Autorko zabolały słowa sąsiadki, bo powiedziała prawdę. Sama zachowujesz się jak matka Polka i licytujes z, kto miał gorzej. No to nie spadnij z krzesła, bo cię przebiję. Ja miałam jeszcze większy hardcore od ciebie, też nie miałam nikogo do pomocy, ani matki ani teściowej, maż w trakcie zmiany pracy i w delegacji ani dnia urlopu nie mógł wziać, wracał do domu o 22. Dziecko mega wymagające hnb,  nieśpiące, wcześniej miesiąc w inkubatorze, tez rehabilitacje,  ściaganie pokarmu i kp. Dałam radę i jestem z siebie dumna. Moje dziecko nie poznało smaku mm a pokarm mam do dziś. Nie dałaś rady to powiedz to otwarcie i przyjmij krytykę z godnością. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

no właśnie, autorka sie burzy na sąsiadkę i ocenia ją z góry, bo niby miała cieplarniane warunki. Ale uwaga i tu cię oświece autorko, miliony kobiet miały gorzej od ciebie i to ty wg nich miałaś cieplarniane warunki, a jednak sie nie poddały i utrzymały laktację, więc jesteś na szarym końcu za nimi 😛 dalaś ciała ale dalej szukaj sobie usprawiedliwień, haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poler
2 minuty temu, Gość szok napisał:

Autorko zabolały słowa sąsiadki, bo powiedziała prawdę. Sama zachowujesz się jak matka Polka i licytujes z, kto miał gorzej. No to nie spadnij z krzesła, bo cię przebiję. Ja miałam jeszcze większy hardcore od ciebie, też nie miałam nikogo do pomocy, ani matki ani teściowej, maż w trakcie zmiany pracy i w delegacji ani dnia urlopu nie mógł wziać, wracał do domu o 22. Dziecko mega wymagające hnb,  nieśpiące, wcześniej miesiąc w inkubatorze, tez rehabilitacje,  ściaganie pokarmu i kp. Dałam radę i jestem z siebie dumna. Moje dziecko nie poznało smaku mm a pokarm mam do dziś. Nie dałaś rady to powiedz to otwarcie i przyjmij krytykę z godnością. 

i co poczułaś sie lepsza - i to własnie ty licytujesz kto miał lepiej a kto gorzej...ta mentalność ludzi w Polsce ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Dziś sąsiadka przyszła do mnie na kawę i ploty ze swoimi dziećmi. Mamy dzieci w tym samym wieku i tak często się spotykamy a dzieci starsze bawią. Mam synka 4 miesięcznego i ona też. Ja jej mówię że od tygodnia już nie karmię piersią bo pokarm zanikl mimo wszelkich specyfików typu fermatiker. Ona mi zaczęła prawic kazanie że jak to dziecko takie małe a ja na sztuczne mleko przeszłam a ona jeszcze karmi. Zaczęła mi mówić że za mało pewnie przystawiałam do piersi itd. Noż ... tak mi podniosła ciśnienie że nie wytrzymałam i powiedziałam co o niej myślę. Ja po porodzie MUSIAŁAM liczyć sama na siebie. Mama moja mi nic nie pomogła teściowa zmarła. W domu 3 latek zazdrosny dający w dupe. Noworodek nieśpiacy nocami. MUSIAŁAM sama wszystko ogarnąć cały dom. Mąż przed porodem dostał wypowiedzenie z pracy i poszedł do nowej gdzie też wolnego żadnego nie miał i pracował. Z synem MUSIAŁAM jeździc na rehabilitację  przez półtora miesiąca dzień w dzień. Pakowałam dzieci do auta i jechałam na rehabilitacje.Nerwy, stres dały o sobie znać. A sąsiadka jak urodziła 3 tygodnie mąż był w domu z nią i zajmował się starszym synem. Matka do niej przyjechała i siedziała u niej 3 miesiące i sprzątała, gotowała zajmowała się wnukiem a ta mogła leżeć tylko karmić i pierdzieć w prześcieradło. Obraziła się na mnie trzasła drzwiami i poszła. Ja nie jestem osobą konfliktową i czasem wolę się ugryźć w język i się nie odzywać ale normalnie nie wytrzymałam bo denerwują mnie matki Polki które się wymadrzają i prawia kazania innym.   

 

Dobrze zrobiłaś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość gość

Autorko, wg wielu tu widzę, wyrodna matka z Ciebie, to mało powiedziane. Co kogo obchodzi, kto ile karmi. A poza tym najważniejsze dziecku dałaś. Co mają powiedzieć te, które nie mają pokarmu w ogóle. Miej w głębokim poważaniu to, kto inny myśli na ten temat. Buraków nie brakuje niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Przesadziłaś. Trzeba było uciąć dyskusję i zakończyć temat, a nie wyrzucać z siebie całą frustrację. Ona Ci mówi, że źle dziecko przystawiałaś, a Ty, że Ci teściowa zmarła i musiałaś jeździć z dzieckiem na rehabilitację xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doradca laktacyjny

Ale Wy niektórzy głupoty piszecie... 

Autorko, też bym pewnie nie wytrzymała. Pytanie oczywiście czy grzecznie było ją tak atakować, ale ja rozumiem, że czasem nerwy puszczają (plus w Twojej trudnej sytuacji stres i napięcie zrobiły swoje). Trzymaj się. :) Poza tym na co Ci koleżanka, która tak się wymądrza? Na takie osoby lepiej uważać, dla własnego zdrowia psychicznego. :)

 

Do komentujących mamusiek: drogie Matki Polki od 7 boleści - czasem pokarm zanika NIEZALEZNIE od kobiety i POMIMO jej usilnych starań o utrzymanie laktacji. Pozdrawiam.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ffd

Sorry, ale te wszystkie maniaczki kp wcale w swych wywidach nie sa delikatne. Sama pamietam jaki wyklad mi zrobila moja najlepsza przyjaciolka o kp. Poczulam sie gorsza i zaskoczona bylam. Takze autorko dobrze zrobilas. Przy drugim dziecku to samo " karmisz?", to tym razem odpowiadakam " nie, glodze" i gadki sie urywaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, Gość doradca laktacyjny napisał:

Ale Wy niektórzy głupoty piszecie... 

Autorko, też bym pewnie nie wytrzymała. Pytanie oczywiście czy grzecznie było ją tak atakować, ale ja rozumiem, że czasem nerwy puszczają (plus w Twojej trudnej sytuacji stres i napięcie zrobiły swoje). Trzymaj się. 🙂 Poza tym na co Ci koleżanka, która tak się wymądrza? Na takie osoby lepiej uważać, dla własnego zdrowia psychicznego. 🙂

 

Do komentujących mamusiek: drogie Matki Polki od 7 boleści - czasem pokarm zanika NIEZALEZNIE od kobiety i POMIMO jej usilnych starań o utrzymanie laktacji. Pozdrawiam.

 

Wiesz, to trochę tak jak np. odstawić krzywo koszyk w sklepie. Sprzedawczyni powinna machnąć ręką czy zwrócić delikatnie uwagę, ale ma kiepski dzień więc Ci wyrzyga, że ma chory kręgosłup, dziecko w szpitalu, niepełnosprawnego teścia, męża za granicą, a jeszcze musi po Tobie koszyk poprawiać. No trudno, "czasem nerwy puszczają".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doradca laktacyjny
18 minut temu, Gość gość napisał:

Wiesz, to trochę tak jak np. odstawić krzywo koszyk w sklepie. Sprzedawczyni powinna machnąć ręką czy zwrócić delikatnie uwagę, ale ma kiepski dzień więc Ci wyrzyga, że ma chory kręgosłup, dziecko w szpitalu, niepełnosprawnego teścia, męża za granicą, a jeszcze musi po Tobie koszyk poprawiać. No trudno, "czasem nerwy puszczają".

W sumie fajne porównanie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marchewka

Dobrze zrobiłaś 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja jak byłam w ciąży to założyłam sobie że będę karmić rok. A po wyszło inaczej. Ledwo dociągłam  z karmienie do 3 miesiąca. Stawałam dosłownie na głowie żeby laktacje utrzymać. Przystawiałam syna do piersi PLUS laktator szedł w ruch. Piłam wszelkie specyfiki na poprawienie laktacji. Piłam dużo wody i pomimo tego że powinnam jeść więcej o jakieś 500 kcal to pokarm zanikał.  To jadłam jak szalona i efekt 7 kg na plusie przez te 3 miesiące a i tak pokarmu było coraz mniej. Byłam dosłownie sfrustrowana tym wszystkim miałam dość. Potem przez tydzień wyłam w poduszkę że jestem wyrodną matką. Miałam przed oczami jak syn się wtulal we mnie i jak słodko ssał pierś.  Tak mi brakowało tej bliskości. Ja to nie jestem stworzona do karmienia piersią i podziwiam inne kobiety że udaje im się karmić dzieci przez rok czy dłużej. Jak one ... to robią że im pokarm nie zanika.

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Co wy wszystkie z tym swoim "nie mialam pomocy od nikogo". Dziecko jest matki i ojca. Jak zrobiliscie sobie drugie dziecko bez stabilizacji zawodowej i finansowej to wasz problem. A nikt z rodziny nie musi wam pomagac bo wy jestescie flejami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna

A to z tym nie miałam pomocy od nikogo.

Powiedz to swojej matce( której pomogli teściowie )

w h/u/j trudno jest samemu na wszystko zapracować , nie dziedzicząc działki domu ani nie mając kogoś życzliwego na godzinę

A potem te j/e/bniete teksty czemu sie obrazacie czemu nie psyjechaliscie do babuniuni ukochanej na swienta no tak teskniłam ( mieszka w domu który kupił jej jej ojciec a dzieci wychowały dziadki, nigdy nie pracowala bo mąż pracował u swojego ojca i odziedziczył firmę) a oni nie dali córce nic. Nawet kawałka własnej ziemi, kasy na studia, porządnych ubrań, samochodu, mieszkania ani na godzinę do dziecka nie przyjadą bo zajęci, bo daleko, bo "im się nie opłaca"

 

Rozumiesz t/e/ma p/ało czemu trudniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17 godzin temu, Gość gość napisał:

Wiesz, to trochę tak jak np. odstawić krzywo koszyk w sklepie. Sprzedawczyni powinna machnąć ręką czy zwrócić delikatnie uwagę, ale ma kiepski dzień więc Ci wyrzyga, że ma chory kręgosłup, dziecko w szpitalu, niepełnosprawnego teścia, męża za granicą, a jeszcze musi po Tobie koszyk poprawiać. No trudno, "czasem nerwy puszczają".

Że co? Ha ha ha ha. Pani w sklepie ma pewne obowiązki i poprawienie krzywo postawionego koszyka też do nich należy. Jak juz chcesz coś porównywać, to się lepiej postaraj.

Autorko dobrze zrobiłaś, tylko trzeba było jej pojechać z uśmiechem na ustach, że nie każdy ma mnóstwo spokoju w domu. Stres, stres, stres moja droga, to i tak cud, że aż tyle czasu karmiłam 😄 Ale z drugiej strony nie dziwię się, że cię poniosło, skoro ona się wymądrza, zamiast po prostu dopytać. Inaczej, kiedy słyszysz: a może z przystawieniem nie było dobrze. A teraz: Na pewno źle przystawiałaś. Lepiej żebyś kontaktu z nią jednak nie miała. To taki mało empatyczny typ, który zawsze będzie uważał, że ona robi lepiej, ale, że ma ku temu warunki, a inny nie i musi kombinować, tego już pod uwagę nigdy nie weźmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Że co? Ha ha ha ha. Pani w sklepie ma pewne obowiązki i poprawienie krzywo postawionego koszyka też do nich należy. Jak juz chcesz coś porównywać, to się lepiej postaraj.

Autorko dobrze zrobiłaś, tylko trzeba było jej pojechać z uśmiechem na ustach, że nie każdy ma mnóstwo spokoju w domu. Stres, stres, stres moja droga, to i tak cud, że aż tyle czasu karmiłam 😄 Ale z drugiej strony nie dziwię się, że cię poniosło, skoro ona się wymądrza, zamiast po prostu dopytać. Inaczej, kiedy słyszysz: a może z przystawieniem nie było dobrze. A teraz: Na pewno źle przystawiałaś. Lepiej żebyś kontaktu z nią jednak nie miała. To taki mało empatyczny typ, który zawsze będzie uważał, że ona robi lepiej, ale, że ma ku temu warunki, a inny nie i musi kombinować, tego już pod uwagę nigdy nie weźmie. 

Jak się nabrudzi to musi też posprzątać. Co nie znaczy, że w porządku jest gdy klient zrobi kupę na środku sklepu i wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość gość napisał:

Jak się nabrudzi to musi też posprzątać. Co nie znaczy, że w porządku jest gdy klient zrobi kupę na środku sklepu i wyjdzie.


Nie porównuj krzywo postawionego koszyka, do fekaliów na środku sklepu, kiedy ktoś porównuje koszyk do kp. Chociaż nie. Porównajmy. Sąsiadka miała tylko poprawić koszyk, który był tak naprawdę cały czas na swoim miejscu, a autorka musiała posprzątać ze 4 takie kupy. Na 5 kupę już jej siły i cierpliwości zabrakło. Sąsiadce sklep posprzątała mamunia, autorka musi ten sklep sprzątać sama. Błoto, kurze i naniesiony piasek, czyli standardowe problemy przy kp ma niemal każda z nas, ale gó/wna takiego jak autorka, nieprzewidziana utrata pracy, rehabilitacja itp, już nie.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×