Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Maxy

Po jakim czasie mieliście kryzys w małżeństwie

Polecane posty

Gość Maxy

Bo mnie dopadł jak żona urodziła dziecko. A w zasadzie już jak w ciąży była ale jeszcze wielkiej tragedii nie było. Czy da się pociągnąć małżeństwo tylko ze względu na dziecko? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabia monte
6 minut temu, Gość Maxy napisał:

Bo mnie dopadł jak żona urodziła dziecko. A w zasadzie już jak w ciąży była ale jeszcze wielkiej tragedii nie było. Czy da się pociągnąć małżeństwo tylko ze względu na dziecko? 

bo teraz nie jesteś ty na 1 miejscu tylko dziecko, dlatego to zwykle trudny okres dla faceta, czas się przyzwyczaić, bo nigdy już nie będzie jak wcześniej, przechodzisz na 3 plan teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie kryzys nadszedł w tym samym momencie. Z tym, że to Mąż stracił zainteresowanie mną. Zaczął wręcz uciekać z domu, a im więcej ucieka tym ja mam więcej obowiązków z domem i z dzieckiem i mam coraz większy żal, więc jestem zła. No to on ucieka jeszcze więcej i takie koło.. Ja mam nadzieję, że ten kryzys w pewnym momencie sam minie, bo mimo wszystko, wiem, że się kochamy. 

Pamiętaj, każde małżeństwo dopada kryzys. Najważniejsze to odbudować relacje, a nie poddawać się i wszystko rzucić, bo zaczęło być ciężko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, lilac00 napisał:

U mnie kryzys nadszedł w tym samym momencie. Z tym, że to Mąż stracił zainteresowanie mną. Zaczął wręcz uciekać z domu, a im więcej ucieka tym ja mam więcej obowiązków z domem i z dzieckiem i mam coraz większy żal, więc jestem zła. No to on ucieka jeszcze więcej i takie koło.. Ja mam nadzieję, że ten kryzys w pewnym momencie sam minie, bo mimo wszystko, wiem, że się kochamy. 

Pamiętaj, każde małżeństwo dopada kryzys. Najważniejsze to odbudować relacje, a nie poddawać się i wszystko rzucić, bo zaczęło być ciężko. 

Bo Polscy faceci to takie duże dzieci, niektorzy to sami chcą dziecka a jak juz jest na świecie to uciekają bo biedne misie inaczej to sobie wyobrażali, nie spodziewali się aż tylu obowiązków, nieprzespanych nocy i mniej seksu. Im więcej takich tematow czytam tym bardziej upewniam się w przekonaniu ze NIGDY nie chce mieć dziecka, bo przyjdzie co do czego to ze wszystkim sama zostanę. Później to kobieta ma przes.ra.ne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Bo Polscy faceci to takie duże dzieci, niektorzy to sami chcą dziecka a jak juz jest na świecie to uciekają bo biedne misie inaczej to sobie wyobrażali, nie spodziewali się aż tylu obowiązków, nieprzespanych nocy i mniej seksu. Im więcej takich tematow czytam tym bardziej upewniam się w przekonaniu ze NIGDY nie chce mieć dziecka, bo przyjdzie co do czego to ze wszystkim sama zostanę. Później to kobieta ma przes.ra.ne.

Nie myśl o tym w ten sposob. Kryzysy są nie tylko przez facetów, kobiety też mają swoje za uszami. Na pewno gdybym ja się trochę zmieniła to łatwiej byłoby nam się dogadac. A dziecko.. naprawdę warto. Mimo tych nieprzespanych nocy, ogromnego zmęczenia, braku czasu dla siebie przez pierwsze 2 lata. Ale nigdy nie poczujesz do nikogo takiej miłości. Ja dopiero teraz wiem co to naprawdę znaczy kochać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkkkkkk

Tu wcale nie chodzi o to że facet zostaje odstawiony na drugi plan ale o to, że właśnie coś się dla niego bezpowrotnie skończyło. Faceci są zdobywcami a tu już nie ma czego zdobywać. Skończyły się cele, plany, marzenia. Pozostała szara rzeczywistość. Tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, lilac00 napisał:

Nie myśl o tym w ten sposob. Kryzysy są nie tylko przez facetów, kobiety też mają swoje za uszami. Na pewno gdybym ja się trochę zmieniła to łatwiej byłoby nam się dogadac. A dziecko.. naprawdę warto. Mimo tych nieprzespanych nocy, ogromnego zmęczenia, braku czasu dla siebie przez pierwsze 2 lata. Ale nigdy nie poczujesz do nikogo takiej miłości. Ja dopiero teraz wiem co to naprawdę znaczy kochać. 

Mogę to potwierdzić jako facet. Mimo, że relacja między mną a żoną pozostawia sporo do życzenia i nie czuję się w tej sferze szczęśliwy., dzieci stanowią tak ogromną przeciwwagę dla tego braku, że nie wyobrażam sobie, abym mógł kiedykolwiek zostawić żonę, żebym mógł oglądać swoje dzieci raz na tydzień albo rzadziej. Mimo częstej frustracji, zszarganych nerwów wolę poświęcić swoją ułudę szczęścia, aby szczęśliwe mogły być te małe człowieczki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, kotwin napisał:

Mogę to potwierdzić jako facet. Mimo, że relacja między mną a żoną pozostawia sporo do życzenia i nie czuję się w tej sferze szczęśliwy., dzieci stanowią tak ogromną przeciwwagę dla tego braku, że nie wyobrażam sobie, abym mógł kiedykolwiek zostawić żonę, żebym mógł oglądać swoje dzieci raz na tydzień albo rzadziej. Mimo częstej frustracji, zszarganych nerwów wolę poświęcić swoją ułudę szczęścia, aby szczęśliwe mogły być te małe człowieczki;)

Dobrze że ktoś prawdę napisał chociaż bo większość woli udawać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Dobrze że ktoś prawdę napisał chociaż bo większość woli udawać. 

Prawdę odnośnie czego? Istnienia frustracji czy niesamowitej sile miłości do dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mialam wiele kryzysów w ciągu 16 lat bycia razem, była zdrada, dwa rozstania, kryzys braku chęci na seks itepe itede. Ale prawdziwy kryzys przyszedł teraz, po urodzeniu drugiego dziecka. To nas dojechalo, nie mamy siły ani czasu na nic, seks jest raz na miesiąc, dwa (i nikt nie może skończyć, tak jesteśmy zyebani życiem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, kotwin napisał:

Mogę to potwierdzić jako facet. Mimo, że relacja między mną a żoną pozostawia sporo do życzenia i nie czuję się w tej sferze szczęśliwy., dzieci stanowią tak ogromną przeciwwagę dla tego braku, że nie wyobrażam sobie, abym mógł kiedykolwiek zostawić żonę, żebym mógł oglądać swoje dzieci raz na tydzień albo rzadziej. Mimo częstej frustracji, zszarganych nerwów wolę poświęcić swoją ułudę szczęścia, aby szczęśliwe mogły być te małe człowieczki;)

Ja tam uważam, że mimo kryzysu można być dalej szczęśliwym w związku. Wystarczy doceniać te krótkie i rzadkie chwile, które naprawdę cieszą.

Dzieci są tym motorkiem napędowym, które motywują do działania. Dla nich warto, ale i dla siebie warto. Nie można też zupełnie przekładać czyjegoś szczęścia nad swoje, ale myślę, że wszystko można pogodzić. Małżeństwo to cholernie ciężka praca, i choć naprawdę czasem wyobrażam sobie, że zrzucam swojego męża że schodów to za nic nie chciałabym go stracić. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, lilac00 napisał:

Ja tam uważam, że mimo kryzysu można być dalej szczęśliwym w związku. Wystarczy doceniać te krótkie i rzadkie chwile, które naprawdę cieszą.

Dzieci są tym motorkiem napędowym, które motywują do działania. Dla nich warto, ale i dla siebie warto. Nie można też zupełnie przekładać czyjegoś szczęścia nad swoje, ale myślę, że wszystko można pogodzić. Małżeństwo to cholernie ciężka praca, i choć naprawdę czasem wyobrażam sobie, że zrzucam swojego męża że schodów to za nic nie chciałabym go stracić. 🙂

Jasne, że można być szczęśliwym mimo kryzysów. Mój przypadek jest trochę inny, bo to nie kwestia jakichś zdarzeń tylko trwałych różnic w postrzeganiu świata, które są nie do przeskoczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika

@ Kotwin: Ile masz tych dzieci? twoje, czy kochanków żony? Przecież ty już jesteś stary. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, kotwin napisał:

Jasne, że można być szczęśliwym mimo kryzysów. Mój przypadek jest trochę inny, bo to nie kwestia jakichś zdarzeń tylko trwałych różnic w postrzeganiu świata, które są nie do przeskoczenia

Znam to, bo u mnie jest podobnie. Zawsze wiedziałam, że jesteśmy z mężem zupełnie inaczej wychowani i mamy inny sposób na życie i postrzeganie świata. Imponowalo mi jego podejście. Niestety na dłuższą metę okazało się, że to co wpoili mi moi Rodzice jest silniejsze, a jego zachowanie irytuje mnie to skraju wytrzymałości. 🙂

Teraz pozostaje nauczyć się żyć razem, iść na te cholernie trudne kompromisy, starać się zauważac te dobre chwilę i.. nie pozabijac się 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, lilac00 napisał:

Znam to, bo u mnie jest podobnie. Zawsze wiedziałam, że jesteśmy z mężem zupełnie inaczej wychowani i mamy inny sposób na życie i postrzeganie świata. Imponowalo mi jego podejście. Niestety na dłuższą metę okazało się, że to co wpoili mi moi Rodzice jest silniejsze, a jego zachowanie irytuje mnie to skraju wytrzymałości. 🙂

Teraz pozostaje nauczyć się żyć razem, iść na te cholernie trudne kompromisy, starać się zauważac te dobre chwilę i.. nie pozabijac się 🙂

Pozostaje mi życzyć powodzenia i unikania ostrych narzędzi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety

Kotwin nie ma własnych dzieci ani ślubu, boi się go zawrzeć, bo wyszłyby na jaw jakieś jego tajemnice. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
16 godzin temu, Gość Maxy napisał:

Bo mnie dopadł jak żona urodziła dziecko. A w zasadzie już jak w ciąży była ale jeszcze wielkiej tragedii nie było. Czy da się pociągnąć małżeństwo tylko ze względu na dziecko? 

Zależ który kryzys tak wiele ich było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geniusz

miłość w mózgu kobiety trwa maksymalnie do 8 lat pierwszy kryzys powinien pojawić się po około trzech latach związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość geniusz napisał:

miłość w mózgu kobiety trwa maksymalnie do 8 lat pierwszy kryzys powinien pojawić się po około trzech latach związku

matko jedyna .... mam uszkodzony mózg i to prawie 4 razy 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geniusz
4 minuty temu, Gość gość napisał:

matko jedyna .... mam uszkodzony mózg i to prawie 4 razy 🙂

spokojnie stanowczo Myślę że wszystko z tobą w porządku czyli w twoim przypadku trwa 4 razy krócej czy 4 razy dłużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A co jest dla was konkretnie kryzysem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×