Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdenerwowanaaaa ja

Babcia obraziła sie na wnuka

Polecane posty

Gość Lenka.
13 minut temu, Gość Zdenerwowanaaaa ja napisał:

Tylko żeby moja mama była naprawdę złą matką to już dawno bym się wyprowadziła. Ale na co dzień jest kochana. Wspiera mnie w trudnych chwilach, czasem zajmie się dziećmi, pogada. Ogólnie mamy dobry kontakt. To nie jest tak że od rana do wieczora dręczy mnie psychicznie. Tylko jest baaardzo obrazalska. Wystarczy słowo nie po jej myśli i zaraz wszystko wyolbrzymione i tak przetłumaczy żeby wyszło że jestem niewdzięczna córka. Jak urodziłam pierwsze dziecko, piąta rano, otwieram oczy a mama u nas w sypialni stoi nad łóżeczkiem i patrzy. Wiem że nie mogła się napatrzeć na wnuka, ale zabrakło mi cierpliwości. Nie wiem czy to moje hormony ciążowe czy co, w każdym razie w dzień na spokojnie poprosiłam żeby nie wchodziła nam do sypialni o świcie bo to dla nas krępujące. Wiecie jaka była afera? Mama stwierdziła że nie chcemy żeby do nas w ogóle przychodziła, że teściów to zapraszamy a jej nie i przez kilka dni nie dała się do nas w ogóle zaprosić, taka była obrażona. A ja chwilę po porodzie pierwszego dziecka, burza hormonów i jeszcze po kątach płakałam że obraziłam mamę...

Przykro mi, ale to jednak oznacza, że Twoja mama jest toksyczna. Moja też potrafiła być dobra, z dziećmi mi została, jakiś obiad zrobiła. Często ludzie toksyczni tacy właśnie są. To jest celowe zagranie, żeby jeszcze bardziej Cię ze sobą związać i powodować jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ja się już niestety nie dam na to nabrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Na początek zapytaj dzieciaka z ciekawości dlaczego nie chciało, żeby babcia szła na górę ? bo to też dość ważna informacja.

Niemniej jednak powiedz matce, że dziecko nie miało nic złego na myśli i czy aby nie przesadza. Słusznie zauważyłaś że dziecko samo wpadło na pomysł przeprosin i że to jest mały sukces wychowawczy. Powiedz o tym matce, aby jej uzmysłowić wagę sprawy. Poproś ją by nie gniewała się na dziecko, bo ono dopiero się uczy dobrego wychowania i jak zobaczy, że przeprosiny nic nie dają to sie może oduczyć przepraszać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
16 godzin temu, Gość Zdenerwowanaaaa ja napisał:

Nigdy nie wpadłabym na to, ze kogoś może denerwować określenie synek. Mój syn jest dla mnie synkiem, bo jest jeszcze małym dzieckiem wiec mówiąc lub pisząc o nim naturalne jest dla mnie takie zdrobnienie. Nie chciałam nikogo irytowac

Nie przejmuj sie tu siedzi dużo wariatek, które mają psychoze. Ja na to nawet nie zwróciłam uwagi czytając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też bym
22 minuty temu, Gość Lenka. napisał:

Dzieciom wmawiała, że jestem złą matką. Na każdym kroku podważała przy nich mój autorytet. Często mówiła: ""Nie słuchaj mamy, babcia Cię uratuje". Tylko ja nie wiem przed czym miałaby je ratować. Ona od zawsze lubi sobie wypić. A wtedy budzi się w niej agresor. Wtedy nie przebiera w czynach i słowach. Teksty typu, że jestem beznadziejna, że rzygać się chce jak się na mnie patrzy, że mąż mnie zostawi, że mnie zdradzi były na porządku. Ciągłe żale, że nie może na mnie liczyć, że inni mają lepsze córki to też była norma. Ogólnie ciągle umierała na swoje wymyślone choroby, wiecznie coś ją bolało, do pracy żadnej się nie garnęła. Tylko wiecznie wymagania. Uwielbiała wywoływać we mnie wyrzuty sumienia, o wszystko. Czułam się ciągle za coś winna. Była też strasznie zazdrosna o moją teściową. Nie daj Boże jak zobaczyła, że coś fajnego dostałam od teściowej i się z tego cieszyłam. To już nie miałam życia. Moja mama to człowiek toksyczny, zapatrzony tylko w siebie. Ach, długo by opowiadać. A nie chcę się już denerwować. 

Bardzo współczuję, to strasznie przykre, że matka może tak traktować swoje dziecko...Dobrze, że Twoje dzieci już nie muszą na to patrzeć ani tego słuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenka.
2 minuty temu, Gość ja też bym napisał:

Bardzo współczuję, to strasznie przykre, że matka może tak traktować swoje dziecko...Dobrze, że Twoje dzieci już nie muszą na to patrzeć ani tego słuchać.

Dziękuję Ci bardzo. 🙂

Wiem, że gdybym tam została, to za chwilę moje dzieci by mnie nienawidziły, byłabym po rozwodzie i do tego leczyłabym się psychiatrycznie. 

Teraz mamy święty spokój, który sobie bardzo cenimy. Żyje nam się bardzo dobrze, dzieci mają wszystko co dziecko może mieć. Nie ma awantur w domu, picia. Bo my nie pijemy w ogóle i się prawie nie kłócimy. A jak coś do siebie mamy, to rozmawiamy jak dzieci nie ma w pobliżu. Nie chcę żeby wyrośli na ludzi z nerwicą. Chcę żeby mieli inne życia niż ja miałam. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenka.

Dlatego po wszystkich moich przeżyciach nie odbieram mamy od autorki jako kochanej mamy. Już ja znam te sztuczki. Ona doskonale wie jak zadziałać żeby autorka źle się czuła. Doskonale ją sobie owinęła wokół palca. Mnie już nikt na taką pseudo dobroć nie nabierze. To jest typowe działanie toksyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscd
37 minut temu, Gość Zdenerwowanaaaa ja napisał:

Tylko żeby moja mama była naprawdę złą matką to już dawno bym się wyprowadziła. Ale na co dzień jest kochana. Wspiera mnie w trudnych chwilach, czasem zajmie się dziećmi, pogada. Ogólnie mamy dobry kontakt. To nie jest tak że od rana do wieczora dręczy mnie psychicznie. Tylko jest baaardzo obrazalska. Wystarczy słowo nie po jej myśli i zaraz wszystko wyolbrzymione i tak przetłumaczy żeby wyszło że jestem niewdzięczna córka. Jak urodziłam pierwsze dziecko, piąta rano, otwieram oczy a mama u nas w sypialni stoi nad łóżeczkiem i patrzy. Wiem że nie mogła się napatrzeć na wnuka, ale zabrakło mi cierpliwości. Nie wiem czy to moje hormony ciążowe czy co, w każdym razie w dzień na spokojnie poprosiłam żeby nie wchodziła nam do sypialni o świcie bo to dla nas krępujące. Wiecie jaka była afera? Mama stwierdziła że nie chcemy żeby do nas w ogóle przychodziła, że teściów to zapraszamy a jej nie i przez kilka dni nie dała się do nas w ogóle zaprosić, taka była obrażona. A ja chwilę po porodzie pierwszego dziecka, burza hormonów i jeszcze po kątach płakałam że obraziłam mamę...

Ha, jakby one były jednowymiarowe to życie byłoby proste. A tu z jednej strony kochana mama (bez ironii), a z drugiej podtruwa. To jest o tyle trudniejsze, że one są same skrzywdzone przez życie i inaczej nie potrafią. U mojej to się bierze z niskiego poczucia wartości, chce się ważna i potrzebna, ale nie umie tego powiedzieć wprost, więc wymyśla jakieś dziwne sposoby komunikacji, obrażanie się, domaganie się "głasków", np. zupa którą robi od 30 lat za każdym razem wychodzi "niedobra" i ja muszę ją spróbować i koniecznie powiedzieć że wyszła super.

Moim zdaniem jedyne wyjście to po prostu nie reagować na takie fochy. Przecież ona to robi, bo ty ją potem przepraszasz. Sorry, ale za wejście do was jak śpicie to ty powinnaś się obrazić a nie płakać po kątach że obraziłaś mamę. Jej nie zmienisz, ale możesz zmienić siebie i przestać odgrywać swoją rolę w tym teatrzyku. Jak nie umiesz dbać o swoje granice z nią na co dzień, to się wyprowadźcie. Tak naprawdę będzie zdrowiej. Wiem, ze to trudne. Moi rodzice też budowali dom wielopokoleniowy, ale cieszę się że znalazłam w sobie siłę żeby się sprzeciwić. Były wielkie sceny, płacz, do tej pory mama z zazdrością opowiada jak jacyś młodzi chcą mieszkać z rodzicami (a zaraz potem rozwód). Ale nie ugięłam się. Mieszkam blisko, mamy bardzo dobry kontakt, ale to tylko dlatego że po każdym graniu na moim poczuciu winy mam ten komfort że mogę się na chwilę odciąć. Mam swój bezpieczny świat, w którym nikt mi nie stanie nad głową w środku nocy, bo akurat chce sobie na wnusia popatrzeć. Serdecznie polecam. Moja matka nie jest szczęśliwa że mieszka sama w wielkim domu, ale ze mną na pięterku też by nie była szczęśliwa, wiem to na pewno. Zawsze coś by było nie tak.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenka.
41 minut temu, Gość goscd napisał:

Ha, jakby one były jednowymiarowe to życie byłoby proste. A tu z jednej strony kochana mama (bez ironii), a z drugiej podtruwa. To jest o tyle trudniejsze, że one są same skrzywdzone przez życie i inaczej nie potrafią. U mojej to się bierze z niskiego poczucia wartości, chce się ważna i potrzebna, ale nie umie tego powiedzieć wprost, więc wymyśla jakieś dziwne sposoby komunikacji, obrażanie się, domaganie się "głasków", np. zupa którą robi od 30 lat za każdym razem wychodzi "niedobra" i ja muszę ją spróbować i koniecznie powiedzieć że wyszła super.

Moim zdaniem jedyne wyjście to po prostu nie reagować na takie fochy. Przecież ona to robi, bo ty ją potem przepraszasz. Sorry, ale za wejście do was jak śpicie to ty powinnaś się obrazić a nie płakać po kątach że obraziłaś mamę. Jej nie zmienisz, ale możesz zmienić siebie i przestać odgrywać swoją rolę w tym teatrzyku. Jak nie umiesz dbać o swoje granice z nią na co dzień, to się wyprowadźcie. Tak naprawdę będzie zdrowiej. Wiem, ze to trudne. Moi rodzice też budowali dom wielopokoleniowy, ale cieszę się że znalazłam w sobie siłę żeby się sprzeciwić. Były wielkie sceny, płacz, do tej pory mama z zazdrością opowiada jak jacyś młodzi chcą mieszkać z rodzicami (a zaraz potem rozwód). Ale nie ugięłam się. Mieszkam blisko, mamy bardzo dobry kontakt, ale to tylko dlatego że po każdym graniu na moim poczuciu winy mam ten komfort że mogę się na chwilę odciąć. Mam swój bezpieczny świat, w którym nikt mi nie stanie nad głową w środku nocy, bo akurat chce sobie na wnusia popatrzeć. Serdecznie polecam. Moja matka nie jest szczęśliwa że mieszka sama w wielkim domu, ale ze mną na pięterku też by nie była szczęśliwa, wiem to na pewno. Zawsze coś by było nie tak.

 

 

Idealnie to ujęłaś. Lepiej bym tego nie napisała. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×