Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zulka

nowi sąsiedzi

Polecane posty

Gość Zulka

Około 2 lata temu wprowadzili się nowi lokatorzy, młode małżeństwo. Zanim to nastąpiło prawie rok trwał remont  , wierceniom nie było końca ale rozumiałam ,że chcą sobie zrobić ładnie itd itp. Raz tylko byłam zmuszona prosić o pomoc administrację, bo na prośby ustne i kartki o powycieranie po sobie korytarza niestety nie reagowali.  Było minęło. Po remoncie nastąpiły liczne pielgrzymki familii by obejrzeć cudo, pielgrzymki bo ilość osób prawie wycieczkowa i rozmowy na korytarzu po godzinie, bo przecież w muzeum nie wolno chyba podłóg brudzić. Potem w końcu zamieszkali  młodzi, było jako tako, jak to normalni lokatorzy ale kiedy pojawiło się pierwsze dziecko rozpoczęły się kolejne pielgrzymki a życie towarzyskie w dużym stopniu odbywało się i odbywa dalej na korytarzu. Niezależnie od pory, jedni rodzice mieszkający w bloku na przeciw,  zachowują się jak by korytarz był tylko własnością młodych mieszkańców, rozmowy hałasy , przed drzwiami pojawił się mały dywan ,na ścianie obrazki  a rura z wyciągu została zatkana i udekorowana sztucznym drzewem by ja zamaskować. Sąsiedzi mają na korytarzu swoją komórkę, która służy im chyba za szafkę, bo korzystają z niej na okrągło. Nie było by kłopotu gdyby nie fakt że każdorazowe korzystanie to otwieranie i zamykanie zamka, chrzęst klucza wystawianie rzeczy na korytarz, czasem coś spadnie. Sąsiad poproszony przeze mnie by zechciał ograniczyć swoje godz do korzystania z komórki do 22 wyśmiał mnie. Generalnie młodzi sąsiedzi  zachowują się  i tak są nastawianie przez rodziców ,że prawie" Panowie świata" są i wszystko im wolno. Teraz już mają dwoje dzieci , wiem że maluchy płaczą ale czasem mam dość słuchania ryku 2 dzieci pod drzwiami, bo po co ubrać ja w mieszkaniu skoro jest korytarz. Podłogi już nie wycieram, bo jestem sama a te tabuny ludzi i wózki za każdym razem mi ją zabrudzały w dosłownym tego słowa znaczeniu.  Prosić o zmianę zachowania i uszanowanie innych nie ma już co, bo zostanę uznana za czepialską i upierdliwą babę. Męczyć się dalej już nie chcę, bo uważam ,że każdego obowiązuje kultura  a n ie tylko spojrzenie na własny nos. Tylko nie wiem co robić. Zgłaszać do administracji i udowadniać ,że życie familii toczy się na korytarzu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×