Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GościuXYZW

Co byście zrobili na moim miejscu?

Polecane posty

Gość GościuXYZW

Jestem u kresu wytrzymałości, ale chcę iść do przodu stąd mój temat tutaj, może ktoś jak spojrzy chłodnym okiem to na coś wpadnie. 

Mam obecnie 19 lat, jeszcze się uczę, za rok piszę mature. Uczę się w szkole zaocznej, ale w tygodniu mam angielski (środa i piatek 9:30- 12), angielski mam za darmo, taka okazja mi się trafiła, ale jak wyjdę z domu o 8 to wracam o 13 (dojazdy), ale w tygodniu też się "normlanie uczę" tzn przerabiam materiał szkolny sama z przedmiotów które pisze na maturze co zajmuje  mi  min 5 godzin, zazwyczaj uczę się od 8 do 13 (w środy i piatki wieczorami). W tym sama ogarniam sobie wszystkie materiały, ksiązki, materiał z którego się ucze + nauka. Utrzymuje się w tym momencie tylko z renty po tacie (mam ok 750 zł), z czego 250 zł daje na rachunki, 80 zł na telefon i internet, blety do szkoły i na angielski różnie wychodzi, reszte mam na jedzenie. Tylko problem w tym, że jak tak jak ostatnio wyskoczyła mi wyzyta u lekarza, bo okazało się, że mam torbiel pod kolanem to w aptece zostawiłam ok 50 zł. Niby nic, ale dla mnie to za dużo, bo przez to miałam tylko 50 zł na tygodniowe zakupy. Jakoś przeżyłam, ale nie wiem ile tak wytrzymam.

Moja mama, siostry, rodzeństwo mają to gdzieś więc o nich nawet nie myślę. Nie pochodzę z dobrej, kochającej się rodziny, chce jedynie skończyć szkołe i napisać dobrze mature, a później już się wyprowadzić i zapomnieć o przeszłości, ale do tego czasu (rok jeszcze) muszę za coś żyć. Szukam pracy, ale w mieście blisko mnie (tam gdzie mam angielski) praktycznie nikt mnie nie chce przyjąć, u siebie znowu wszyscy znają mnie i moją rodzine, przez co jedynie jedna pani mi czasami powie, żebym jej tam na działce owoce w wakacje pozbierała z działki. Chciałam dzieci pilnować, ale z raci na angielski i możliwość, że dziecko się rozchoruje to nikt się nie zgodził. W weekendy nie jestem dyspozycyjna, w tygodniiu ten czas też mam ograniczony, przez co nawet jak w ogłoszeniu pisze "przyjmiemy uczniów (w tym mieście nie ma studentów praktycznie), grafik dostosowany do twoich potrzeb, elastyczny" to i tak nie dzwonią, bo podejrzewam, że inni są bardziej dyspozycyjni. 

Teraz biorę się za sprzedawanie nie potrzebnych ciuchów. Wszystkie są młodzieżowe, nawet jak coś sprzedam to chociaż tyle. Szukałam jakiś zleceń, inwentaryzacje, ale u mnie tego praktycznie nie ma, a jak już jest to widziałam, że mają stałe osoby które przychodzą, więc to nie jest tak, że nic nie robię. Jak nie chodziłam na angielski, to przez 2 msc mieszkałam w dużym mieście, wyprowadziłam się, ale w grudniu przyjeli dziewczyne po studiach na umowe o prace, a że ja nie mogłam być tak jak oni chcieli, to nie przedłużyli mi umowy (byłam na zleceniu), musiałam wrócić do domu, ale w lutym tam też pracowałam. Najgorsze jest to, że oczywiście mogę zrezygnować z tego angielskiego, bo to on mi najbardziej wadzi, ale będę musiała zapłacić 3 tysiące, jak nie więcej, taki warunek, o którym nie wiedziałam zapisując się tam. 

Do tego wszystkiego dochodzą wszystkie inne obowiązki, jak gotowanie, sprzatanie, pranie, zakupy. Ja nie wiem co mam zrobić. Nie chce rzucać szkoły to wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×