Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Matka faceta potraktowała mnie jak śmiecia, jak nic nie warty mebel, mieliśmy jechac rozmawiac o mieszkaniu a ona do mnie z pytaniem kto zostanie z dziećmi powiedziałam że z nimi przyjade a ona na to że to raczej chyba nie jest dobre rozwiązanie i abym

Polecane posty

Gość gość

została z nimi w domu, bo dzieci są małe i tylko będa przszkadzały w tak poważnej rozmowie. Powiem wam że poczułam sie jakby ktoś mi dał w twarz. To ma by mieszkanie dla mnie i mojego faceta, owszem oni sie troche dokladaja ale to my tam bedziemy mieszkac. Efekt byl taki ze to tesciowa z mezem i moim facetem rozmawiali u dewelopera o mieszkaniu w ktorym mam mieskac a jak zostalam w domu lykajac łzy. Co wiecej okazalo sie ze spotkkanie bylo bardzo przyjemne, byla kawa i herbata wiec poczulam sie jeszcze gorzej. Napiszcie mi ze nie przesadzam wcale. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hdgdg

Szkoda nawet to komentować, skoro dajesz sobie wejść na łeb to idź i płacz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxxx

Oczywiście, że nie przesadzasz. Nie możesz sobie dać wejść na głowę. Później teściowa będzie ci meble wybierać i kolor ścian. A na marginesie lepiej już wziąć kredyt niż pieniądze od teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

No brzmi to kiepsko. Ja bym tak nie pozwoliła się potraktować, mój mąż by na pewno tak nie postąpił. A ty też dokładasz kasę na zakup tego mieszkania, czy tylko rodzina męża?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Facet ma pieniadze ale jestemy razem 3 lata wiec czesc z tych pieniedzy jest wspolna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A co twoj facet na to?.Mój w życiu by się nie zgodził na takie coś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Czyli masz te pieniądze, czy ma je twój facet i jego rodzina? Bo to różnica, to,że jesteście w związku nie oznacza,że kasa jest wspólna; w małżeństwie już prędzej,no i co na to twój facet? Jeśli nie składasz grosza do tego mieszkania, to o co ci chodzi? Pewnie, że to dla Ciebie ważne, rozumiem, ale rzeczywiście dzieci potrafią bardzo przeszkadzać w takich rozmowach. To wasze wspólne dzieci ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nawet jeśli nie dokłada się grosza do mieszkania to nie jest w porządku, że nie dopuścili jej do tego spotkania. Nawet jeśli mieszkanie będzie tylko dla męża to i tak ona powinna uczestniczyć, bo przecież jest jego żoną. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Facet powiedzial ze on nie chce wchodzic pomiedzy mna a mame i ze powinnam z nia to sama rozwiazac, ale ze powinnismy byc im wdzieczni ze kupuja mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarinaaa

To w końcu oni kupują, czy Wy kupujecie? "Wy" mam na myśli wspólnie, czyli on 50% wkładu i ty 50% i taka też własność,małżeństwem nie jesteście, więc o wspólnocie majątkowej nie ma mowy, także w finansach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

My dajemy czesc pieniedzy oni reszte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

piszesz bardzo ogolnikowo. Jaki procent kwoty Wy dajecie a jaki oni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

A to bylo spodkanie gdzie wybieraliscie mieszkanie, czy spodkanie u dewelopera do obgadania szczegolow ?

Jak to drugie, to dobrze ze cie nie bylo z dziecmi.Tylko by przeszkadzaly. Miekszkanie wybrane, a dogadac szczegoly moga twoj partner w waszym imieniu i rodzice jako druga strona placaca.  Myslisz, ze naprawde mozna spokojnie porozmawiac o transzach wplat, ubezpieczeniach, notariuszu itp. w obecnosci malych dzieci ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wy daliście czy dał twój facet? To różnica, przynajmniej na pewno dla jego rodziców, skoro resztę płacą oni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jesteście że sobą 3 lata i już macie min. 2 dzieci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Na kogo będzie kupione to mieszkanie?

Kto będzie figurował w akcie notarialnym jako właściciel?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Nawet jeśli mieszkanie będzie tylko dla męża to i tak ona powinna uczestniczyć, bo przecież jest jego żoną. 

Nie jest żoną, nie mają ślubu.

Ale przecież wszyscy podkreślacie ze ślub nie ma znaczenia, a tu nagle jednak ma!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gnida
27 minut temu, Gość gosc napisał:

A to bylo spodkanie gdzie wybieraliscie mieszkanie, czy spodkanie u dewelopera do obgadania szczegolow ?

Jak to drugie, to dobrze ze cie nie bylo z dziecmi.Tylko by przeszkadzaly. Miekszkanie wybrane, a dogadac szczegoly moga twoj partner w waszym imieniu i rodzice jako druga strona placaca.  Myslisz, ze naprawde mozna spokojnie porozmawiac o transzach wplat, ubezpieczeniach, notariuszu itp. w obecnosci malych dzieci ?

Chyba to bylo spotkanie na ktorym ustalali juz wszystkie informacje. Przy ogledzinach nie podaje sie kawki i raczej dzieci by tam nie przeszkadzaly. Autorka chyba wyolbrzymia sytuacje

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggffhgg

Dajcie spokój to prowokacja 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej

Dam Ci dobrą radę - zacznij ustawiać tą starą wiedźmę, bo widać że stara tobą gardzi i za dużo sobie pogrywa. Od 13 lat jestem w związku z mężczyzną, którego matka od początku robiła wszystko żebym czuła się źle, żeby było mi przykro itp. Co bym nie robiła, ile bym się nie starała zbudować z nią dobrych relacji i tak zawsze było źle. Mój facet nie jest maminsynkiem, kilka razy zwracał jej uwagę dosadnie, nawet kilka razy się pokłócił z nią - nic to nie dało. Strasznie przebiegła zołza, z czasem zaczęła mi dowalać tylko gdy byłyśmy sam na sam, a przy moim facecie normalna, neutralna, czasem nawet miła. Gdy mi nerwy zaczęły puszczać, zaczęły się u nas w domu kłótnie przez nią - ja pełna żalu, mój już zaczynał mieć dość, ta mi dowalała gdy jego nie było, z siebie robiła niewiniątko i na zawołanie łezki puszczała, więc w pewnym momencie wychodziłam na przewrażliwioną, bo tylko ja miałam problem, żal, pretensje. Zdałam sobie sprawę, że muszę ją ustawić, bo to wszystko wymyka się z pod kontroli. Nie było mi łatwo, bo nie potrafiłam do tej pory tak traktować ludzi. Za mną też nikt nie stał - moi rodzice nie żyją, rodzeństwo mieszka za granicą, w nowym miejscu zamieszkania nie miałam przyjaciół, znajomych. Po pierwsze przestałam być naiwna i wierzyć, że nasze relacje będą dobre, rodzinne, zaczęłam traktować ją z dystansem, kulturalnie ale oschle. Gdy była uszczypliwa wobec mnie, uśmiechałam się, nie pokazywałam po sobie że mnie zabolało, gdy przekraczała granice, mówiłam coś w stylu "nie życzę sobie takiego tonu/pretensji/wtrącania się", gasiłam ją szybko, nie pozwalałam decydować, nawet jak chciała to i tak robiłam to, co ja uważałam za słuszne. Po pewnym czasie zobaczyła, że nie dam już sobą rządzić, że nie wykorzysta mojego dobrego wychowania i chęci do budowania dobrych relacji do swoich gierek i panowania. Nasze relacje są chłodne, spotykam się z nią jak muszę, odbębniam te spotkania, ogólnie nauczyłam się mieć ją w doopie, i widzę że to ona traci nie ja, mnie mój partner kocha, a do niej niestety stracił szacunek. Ach, i też pomogła finansowo (połowa mieszkania) ale to nie znaczy, że ma się wtrącać i mnie traktować nisko, jak chce odwiedzić to ma się zapowiadać, nie ma wpadania na inspekcjie, rządzenia się itp. Robiliśmy remont, ja miałam wolną rękę, mogłam urządzić wszystko jak chciałam, wszystko krytykowała, nawet gdy byłam w ciąży to wyprawkę dla dziecka tak samo, zawsze źle, zawsze niezadowolona. Kiedyś udusi się własnym jadem. Mam ją gdzieś, wyznaczam granice, nie żale się partnerowi, sama ją załatwiam jak tylko zaczyna podskakiwać. Już nie nachodzi nas tak chętnie i chociaż wiem, że stale próbuje coś mącić za moimi plecami, to mam to gdzieś. Musisz być bardziej asertywna, odważna - nie może być tak że ona cię będzie odsuwała od ważnych spraw, bo poleci twoje zdrowie psychiczne, samoocena, związek. Ja bym z tymi dziećmi pojechała i miała wywalone, czy jej się to podoba czy nie. I następnym razem zrób tak, nawet się jej nie tłumacz, bierz dzieci i jedź z głową w górze i uśmiechem na buzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Matka twojego faceta nie finansuje twojego utrzymania - matka faceta autorki dokłada do jej utrzymania i jej dzieci - nie widzisz różnicy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej
49 minut temu, Gość Gość napisał:

Matka twojego faceta nie finansuje twojego utrzymania - matka faceta autorki dokłada do jej utrzymania i jej dzieci - nie widzisz różnicy???

Nie. Bo nawet gdyby sponsorowała im życie, to nie może być tak, że partnerka jej syna będzie dla mamusi popychadłem. Był czas, że mój facet musiał zwrócić się o pomoc finansową do swojej matki, bo padł mu biznes. Jak tylko pożyczył pieniądze, to już zaczęły się komedie z jej strony, więc powiedział wtedy do niej, że dziękuje jej za pomoc ale wtrącać się nie pozwoli i jeżeli nie będzie mnie szanowała itp. to on nie chce od niej nic i pójdzie po pomoc do kogoś innego. To, że jadłam za jej, nie znaczy że mam się podporządkować. I tak jak wyżej napisałem - pół mieszkania też nam zasponsorowała, ale to jest nasze mieszkanie i ona w nim będzie zawsze tylko gościem. Przez takie mamusie, nie jeden związek się rozpadł, nawet najlepszy. Jak matka kocha swojego syna, to akceptuje jego wybór partnerki, szanuje decyzje i nie psuje relacji między nimi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej
1 minutę temu, Gość Hej napisał:

Nie. Bo nawet gdyby sponsorowała im życie, to nie może być tak, że partnerka jej syna będzie dla mamusi popychadłem. Był czas, że mój facet musiał zwrócić się o pomoc finansową do swojej matki, bo padł mu biznes. Jak tylko pożyczył pieniądze, to już zaczęły się komedie z jej strony, więc powiedział wtedy do niej, że dziękuje jej za pomoc ale wtrącać się nie pozwoli i jeżeli nie będzie mnie szanowała itp. to on nie chce od niej nic i pójdzie po pomoc do kogoś innego. To, że jadłam za jej, nie znaczy że mam się podporządkować. I tak jak wyżej napisałem - pół mieszkania też nam zasponsorowała, ale to jest nasze mieszkanie i ona w nim będzie zawsze tylko gościem. Przez takie mamusie, nie jeden związek się rozpadł, nawet najlepszy. Jak matka kocha swojego syna, to akceptuje jego wybór partnerki, szanuje decyzje i nie psuje relacji między nimi. 

*i tak jak wyżej napisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A ile do mieszkania dołożyła twoja mamusia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggg
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Nie jest żoną, nie mają ślubu.

Ale przecież wszyscy podkreślacie ze ślub nie ma znaczenia, a tu nagle jednak ma!

No bo nie ma więc nie dziwie się że autorka się w...ila. Jeblam bym tego męża w łeb może się ocknie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 godzin temu, Gość Hej napisał:

Nie. Bo nawet gdyby sponsorowała im życie, to nie może być tak, że partnerka jej syna będzie dla mamusi popychadłem. Był czas, że mój facet musiał zwrócić się o pomoc finansową do swojej matki, bo padł mu biznes. Jak tylko pożyczył pieniądze, to już zaczęły się komedie z jej strony, więc powiedział wtedy do niej, że dziękuje jej za pomoc ale wtrącać się nie pozwoli i jeżeli nie będzie mnie szanowała itp. to on nie chce od niej nic i pójdzie po pomoc do kogoś innego. To, że jadłam za jej, nie znaczy że mam się podporządkować. I tak jak wyżej napisałem - pół mieszkania też nam zasponsorowała, ale to jest nasze mieszkanie i ona w nim będzie zawsze tylko gościem. Przez takie mamusie, nie jeden związek się rozpadł, nawet najlepszy. Jak matka kocha swojego syna, to akceptuje jego wybór partnerki, szanuje decyzje i nie psuje relacji między nimi. 

Aha. Czyli mieliście wystarczająco dużo samozaparcia by matkę traktować jako bankomat vel dojną krowę finansową, ale nie na tyle aby jak dorośli ludzie stanąć finansowo samodzielnie na nogi? Na takich jak wy mówi się normalnie, że honoru mają 0. Opcjonalnie niewdzięczni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×