Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Złośnica

Czy ja przesadzam? Teściowa w roli głównej.

Polecane posty

Gość Złośnica

RATUNKU! Witam Was kochani! Nie wiem czy przesadzam, czy nie, nie chcę popadać w paranoje - dlatego piszę tutaj. Jeżeli będzie za długo to przepraszam - inaczej się nie da. Z góry zaznaczam - jeżeli macie podobne przejścia - podajcie przykład i co z tym zrobić! Od początku mojego związku z chłopakiem (prawie rok) szanuję jego matkę. (Mamy po 23 lata). Jestem nauczona, że ludzi mimo wszystko należy szanować a zwłaszcza jeżeli jest to osoba starsza - a tym bardziej matka mojego TŻ. Z moim TŻ często spotykamy się u niego w domu (do mnie też przyjeżdża bez problemu). Jego mama jest osobą samotną - wdowa. Mój chłopak to jedynak co może być kluczowe w historii. Zawsze dla jego mamy byłam bardzo uprzejma - mówiłam dzień dobry, dobry wieczór, dziękuję, proszę, zaczynałam jakąś gadkę żeby się pośmiać, wymienić poglądy. Nie sądziłam nigdy, że mogłam się tak do kogoś pomylić - że ktoś może tak świetnie grać idealną teściową. Zaczęło się od tego, że zauważyłam iż jej obecność przy moich wizytach jest zbyt długa. Broń Boże nie zwracałam jej uwagi (rozmawiałam o tym tylko z chłopakiem, ale wiem, że on jej nie przekazuje nic przykrego - żeby jej nie urazić - po prostu załatwia sprawę delikatnie). Jak do niego przychodziłam potrafiła z nami w pokoju siedzieć z 3 godziny i razem oglądać telewizję. Chłopakowi tylko wspomniałam, że troszkę mi to przeszkadza, że nie ma problemu by z nami siedziała, ale nie tak długo, bo przychodzę do niego a nie do niej. (Raz widziała, że się przebieram i zamiast dać chwilę prywatności to stała w drzwiach).  Po drugie - potrafiła wchodzić do nas do pokoju po godzinie 23 i zacząć debatę z synem np. na temat koniecznego remontu mieszkania, albo w celu ukazania nowej oferty w gazetce z Biedronki - żeby sobie pooglądał rowerki, ławeczki - jakby to było tak bardzo ważne o godzinie 23 - gdzie wcześniej siedziała z nim cały dzień i miała na takie dyskusje czas. Po trzecie - wybraliśmy się ostatnio razem na wesele. Gdy szykowaliśmy się u nich w domu do wyjścia, a mój chłopak zakładał koszulę to jego mama od razu podeszła do niego z tekstem ''chodź, zapiąć ci trzeba przecież guzik ostatni, daj ja to zrobię''. Do cholery! Przecież teraz ja od tego jestem... Będąc już na weselu mamusia cały czas patrzyła jak tańczymy - oczywiście z nietęgą miną. Jak tańczyłam z TŻ to proponowałam abyśmy wzięli jego mamę do tańca, aby potańczyć w trójkę, bo nie chciałam mimo wszystko żeby siedziała sama. Natomiast, gdy ona do nas podchodziła to tylko wyrywała do tańca swojego kochanego syna. Trochę mi było przykro - bo potrafiła go nie puszczać z tańca - ja w pewnym momencie się zirytowałam i wyszłam na ogródek. Oczywiście po chwili wyszli z sali oboje - on usiadł obok mnie, ona ławkę dalej. Widziała, że się kłócimy i zamiast zająć się sobą to patrzyła z uśmiechem w naszą stronę - po cóż ten uśmiech jeżeli słyszała kłótnię? Satysfakcja teściowej! (Dzień przed weselem napomniała mu ''synuś,jak będzie wolny to weźmiesz mamę do tańca, a -moje imię- zatańczy z wujkiem''.) Do domu z TŻ wróciłam wcześniej - on upity w trzy d***,ja bolące stopy - a ona do niego później dzwoni czy po nią przyjdzie bo boi się sama wracać. Po weselu przyszedł czas na poprawiny. Miałam na sobie ponownie wysokie buty, jego mama trampki. Gdy wracaliśmy do domu chciałam wziąć taksówkę a ona do mnie ''to nie dasz rady dojść?'. Pozostawiłam do bez komentarza. Wystartowała przed siebie z synem jak torpeda nie zwracając uwagi czy idę za nimi - on tylko na mnie poczekał. Dalszą drogę rzecz jasna rozmawiała tylko z nim o rzeczach rodzinnych o których nie mam zielonego pojęcia. Gdy już byliśmy obok ich domu ona zboczyła w leśną ścieżkę zdziwiona, że nie idziemy za nią - a wiedziała, że ja nie pójdę bo mam na sobie obcasy - wolałam iść betonową prostą drogą. Będąc już w domu powiedziałam, że już nie chce nigdzie iść (panna młoda ma dom obok nich) na żadne popijawki - a ona powiedziała ''synu ubieraj się idziemy pić, wujo nie odpuści!''. Zostałam więc na chwilę w pokoju sama, cała poirytowana. .... Teraz dam sytuacje mniej opisowe, pojedyncze. Raz gdy u niego spałam zapytała się czy rano muszę gdzieś iść czy zostaje dłużej, odpowiedziałam, że nie wiem a ona na to ''no wiesz pytam, bo niektórzy mają jakieś obowiązki coś, więc dlatego pytam''. Bez komentarza jak zawsze. Po weselu zepsuła im się deska do prasowania oczywiście pytanie do mnie ''nie wiesz może co się stało z tą deską'' - pełna jej promienna twarz złośliwego uśmieszku. Ostatnio miał urodziny... nie doszedł mu sms, ktory nadesłała mu rano z życzeniami, w wiadomości sms wieczorem gdy on był u mnie zasugerowała, że może KTOŚ usunął mu smsa (a wiedziała, ze widzial sie tylko ze mna) - od tej sytuacji powiedziałam, że nie powiem jej nawet dzień dobry - wczoraj u nich będąc nawet pierwsza mnie nie przywitała.. Którymś razem miał spać też u mnie, ona go pyta o której rano będzie wracać, powiedział, że nie wie, to ona oby jak najszybciej bo robota jest - niedawno wyszedł ze szpitala, bolą go barki - ale zawsze jest dla niego pełno roboty, widzę, że bardzo szanuje ona jego zdrowie.... i prywatność.  RATUNKU 😞 Odechciewa mi się tego związku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

masz paranoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

 A któż by to przeczytał??? :DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×