Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dieta ujemna

Dieta poznańskiego motylka z kamerek

Polecane posty

Gość dieta ujemna

Niczym wygłodniały lampart przeszukujący puszczę, w pełnym skupieniu i przekonaniu o słuszności swojego postępowania, przemierzam Las Marceliński w poszukiwaniu świeżych, aromatycznych stolców pozostawionych przez okoliczne psy wyprowadzane przez swoich właścicieli, z nadzieją na znalezienie prawdziwego rarytasu, jakim jest stolec Majki. Po godzinach mało udanych poszukiwań, wszak większość poznańskich właścicieli psów zachowuje się przyzwoicie i niestety dla mnie sprzątają po swoich pupilach, na środku ścieżki ujrzałem sporych rozmiarów, mocno cuchnącą kupę. Przybliżyłem twarz do znaleziska, bezbłędnie rozpoznając zapach przetrawionej karmy Bobik i najtańszych parówek z Biedronki, następnie delikatnie ująłem stolec w dłonie, delektując się jego delikatną fakturą, przyjemnym wyglądem i miłym aromatem, po czym drżąc z wynikających z podniosłej chwili emocji zacząłem pałaszować ten dar natury z odbytu psa Noxelii, rozkoszując się smakiem kupy i dziękując bóstwom za to, że pozwoliły mi skosztować tak rzadkiego, a wspaniałego przysmaku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Siema Kevin. Nudzi ci się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Noxa dzisiaj pewnie fazuje a Kevin biedak zabija nudy pisząc o niej na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stooley

W skupieniu godnym medytującego Gandhiego zakradam się pod dom wynajmowany przez okoliczną fabrykę zatrudniającą całe stada pracowników z Ukrainy i Białorusi. Obserwując małe okienko łazienki bezszelestnie zakradam się do bramy, otwieram ją i szybko, acz niemal bezgłośnie dobiegam do drzwi. Na moje szczęście, są otwarte, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by zakraść się do eksploatowanej przez Ukraińców świątyni Fekala w nadziei na znalezienie kloca niespłukanego, tylko niefrasobliwie pozostawionego w muszli przez nieprzyzwyczajonego do tego typu toalet robotnika. Po otwarciu drzwi zobaczyłem kucającego na muszli Saszę, któremu błyskawicznie podkradłem gorący towar prosto spod tyłka, po czym z szybkością Caster Semenyi wybiegłem na ulicę, biegnąc środkiem jezdni konsumując ciepły, aromatyczny stolec ze smakową nutą przywodzącą na myśl Dzikie Pola i mimo niepokoju oraz targających mną emocji doznając ukojenia i spełnienia swojej egzystencji... [cool]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×