Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nieogarniam

Znajoma zrozpaczona że mąż im kupił dom pod Warszawą. Ja pitolę...zamieniłabym się. Wy tez nie kumacie osób niechcących mieć więcej przestrzeni, SWOJEGO ogrodu?

Polecane posty

Gość Nieogarniam

mój stary (mówię tak tutaj na niego teraz bo mnie irytuje w kwestii domu/mieszkania) woli mieszkać w mieście, jak chory dureń woli pakować 800 koła w mieszkanie 60 metrów w stolicy (cena taka wysoka bo on MUSI mieć do pracy maks.40 minut w tym maks.30 kounikacją miejską) niż sporo większy dom za taką samą cenę tyle że pod stolicą. Jaśnie pan nie będzie dojeżdżał, a w korkach dostaje białej gorączki jak wariat. A ja jakoś całe życie dojeżdżałam ze wsi do miasta i jakoś nie wspominam tego źle. Teraz mieszkamy w mieście, on nie chce nawet słyszeć o domu pod miastem choć kasa ta sama. Niestety argument że gdybym ja wyłożyła sama cała kasę, to mielibyśmy ten dom, nie jest prawdą. Powiedział mi że on w domu pod miastem mieszkał nie będzie, nawet jak mu cały zafunduję to on się na to nie pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieogarniam

Tak po prostu, po ludzku zazdroszczę ludziom tej przestrzeni, ogródka, śpiewu ptaków... Moja znajoma ma dom pod miastem bo jej mąż nie ma bólu doopy związanego z dojazdami. 15 minut stania w korku i w sumie 45minutowa lub godzinna podróż autem do domu go nie boli. A mój ma jakąś schizę na tym punkcie. Ja po prostu tego nie ro-zu-miem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Chyba bym zwariowała jakbym dojeżdżala godzinę do pracy. Dlatego rozumiem Twojego męża.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Fajnie mieć dom, zadbany ogród.Tylko na to trzeba poświęcić kupę czasu a po pracy zamiar odpoczywać musisz skosić trawę czy cokolwiek innego jak nie będziesz dbać na codzień to zarośniesz haszczami a dojazdy do pracy to też masakra.Są plusy i minusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klucha

A ja rozumiem męża - 2h codziennie w transporcie, koszenie, odśnieżanie, tu podmaluj, tam napraw, jak sa dzieci to non stop szoferowanie. Sto razy bardziej wole wsiasc w samochod czy pociag w sobote, pojechac do lasu na wycieczke i wrocic do miasta., 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paula
5 minut temu, Gość Klucha napisał:

A ja rozumiem męża - 2h codziennie w transporcie, koszenie, odśnieżanie, tu podmaluj, tam napraw, jak sa dzieci to non stop szoferowanie. Sto razy bardziej wole wsiasc w samochod czy pociag w sobote, pojechac do lasu na wycieczke i wrocic do miasta., 

spoko, co kto lubi, są ludzie pracowici i miejskie lenie. Można i tak. autorke rozumiem aż za dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Klucha napisał:

A ja rozumiem męża - 2h codziennie w transporcie, koszenie, odśnieżanie, tu podmaluj, tam napraw, jak sa dzieci to non stop szoferowanie. Sto razy bardziej wole wsiasc w samochod czy pociag w sobote, pojechac do lasu na wycieczke i wrocic do miasta., 

no dobra ale ile tego lasu masz, dwa dni na 7. A taka osoba mieszkająca pod miastem, choćby weźmy sytuacje mojej znajomej z tri=ójką dzieci, nie musi tak jak ja iść na przestrzeń wspólną, wdawac sie w gadki z mamusiami z placu zabaw i rozdzielać ich i twoje dzieci jak sie pożrą, nie patrzy na nią z bloków kilka par oczu, ma SWOJE podwórko, odbiera dzieci z przedszkola, otwiera drzwi i wybiegają, bawią się czy to w paskownicy, czy na hustawkach ogrodowych. Moim zdaniem dla rodziców majacych male dzieci dom to wybawienie. A w miescie nie kazdy mieszka kolo parku, czasem jest to cała wyprawa by dziecko gdzies poszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Chyba bym zwariowała jakbym dojeżdżala godzinę do pracy. Dlatego rozumiem Twojego męża.  

A co takiego zrobisz z tymi kilkoma godzina zaoszczedzonego czasu?

posiedzisz więcej czasu w klatce zwanym mieszkaniem , gdzie masz sąsiada za ścianą i musisz ... ściana w ścianę z nim ;)?  powdychasz dłużej śmierdzącym powietrzem i posluchasz śpiewu radia Maryja od sąsiadki nad sobą:)?

 

Autorko współczuję męża. Rozmawiaj z nim codziennie może się ugnie

 mój też był przeciwny, śmiał się z tych co jeżdżą z pod miasta. Ale 10 lat w bloku dało mu w kośc i się ugiął. Teraz mówi że sam się dziwi dlaczego tak długo tam wytrzymal.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość gość napisał:

no dobra ale ile tego lasu masz, dwa dni na 7. A taka osoba mieszkająca pod miastem, choćby weźmy sytuacje mojej znajomej z tri=ójką dzieci, nie musi tak jak ja iść na przestrzeń wspólną, wdawac sie w gadki z mamusiami z placu zabaw i rozdzielać ich i twoje dzieci jak sie pożrą, nie patrzy na nią z bloków kilka par oczu, ma SWOJE podwórko, odbiera dzieci z przedszkola, otwiera drzwi i wybiegają, bawią się czy to w paskownicy, czy na hustawkach ogrodowych. Moim zdaniem dla rodziców majacych male dzieci dom to wybawienie. A w miescie nie kazdy mieszka kolo parku, czasem jest to cała wyprawa by dziecko gdzies poszlo.

Zgadzam się w 100 %.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klytagite

Ja tam wolę mieć mieszkanie. Nie lubię mieszkać na parterze. Pochodzę ze wsi i to takiej naprawdę maleńkiej. nuda nuda nuda. do "miasta"   raptem 40,000 ludności było 30 minut autem.... na studia poszlam do miasta 200 tysięcy.

obecnie mieszkam w mieście 500,000 ludności, ale jest to miasto szczególne - 40% powierzchni zielonych, wieeeeeelki piekny park z klifem, wygasłym wulkanem i dwoma jeziorkami w centrum miasta (nie w Polsce). zatem mimo że mieszkam w dużym mieście, nie czuję tego. WSZĘDZIE  mam blisko.   co ścisłego centrum 10 minut jazdy. do wspomnianego parku mam 20 minut z buta.

mieszkanie mamy na 2. piętrze, mamy balkon pelen roślin, a mieskzanie nie jest duże ale małe też nie - 68 m kw (na nas troje plus kot starcza).

zatem ja rozumiem Twoją koleżankę, że rozpacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja zle sie czuje w domu .. Zdecydowanie wole mieszkanie w bloku . Mieszkałam rok pod miastem dom , ogrod i uciekłam do miasta . 

Szczerze nie ucieszyłabym sie  z domu pod miastem . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KarolinA
1 godzinę temu, Gość Nieogarniam napisał:

15 minut stania w korku i w sumie 45minutowa lub godzinna podróż autem do domu go nie boli. A mój ma jakąś schizę na tym punkcie. Ja po prostu tego nie ro-zu-miem.

a ja rozumiem.

Ja mam do pracy 15 minut spacerkiem. mój mąż 20 minut rowerem lub 30-35 minut dojazdu.

korki?? oooo, nie. 45 minut lub wiecje jazdy to dużo, to są 1,5-2 godziny dziennie starcone z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Za domkiem zawsze tęsknią wieśniacy nic dziwnego jak się kto$ tak wychował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość KarolinA napisał:

a ja rozumiem.

Ja mam do pracy 15 minut spacerkiem. mój mąż 20 minut rowerem lub 30-35 minut dojazdu.

korki?? oooo, nie. 45 minut lub wiecje jazdy to dużo, to są 1,5-2 godziny dziennie starcone z życia.

Też rozumiem, też lubię mieć blisko do pracy, na basen, do kina, do teatru. Natury nam nie brakuje ani wokół (mieszkamy w "zielonym" mieście), ani dalszej (ogródek działkowy o 10 minut na rowerze, dużo lasów w okolicy), na przestrzeń też nie narzekamy (wystarczy kupić odpowiedniej wielkości mieszkanie z balkonem/tarasem, a nie klitkę). Wychowywałam się "pod miastem", w domu, i wcale do takiego domu nie tęsknię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To ja jestem tym ludziem , który nie chciałby domu pod Warszawa, ani ogrodu. Brrr. Mieszkałam w takim całe życie i szalu nie widzę. Teraz mamy mieszkanko w centrum naszego miasta i w koncu mi dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

XD problemy kobiet, zabijcie się wszystkie będzie lepiej dla świata 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość gosc napisał:

XD problemy kobiet, zabijcie się wszystkie będzie lepiej dla świata 

Nie, lubię robić na złość  innym 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx

Autorko- a Ty pracujesz bo nic o pojazdach do swojej pracy nie piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

a ty autorko pracujesz? bo jeśli nie to zrozum męża, w koncu to on musi codziennie dwa razy dziennie przebywac tę samą drogę, nie dziwie sie ze woli miasto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Każdy lubi co innego, chyba rozmawialiscie kiedys o tych gustach co do lokalizacji waszego mieszkania ? Ja w ogóle nie widzę plusow posiadania domu na obrzezach. Jak jedziesz do Warszawy tych klocków (wszystkie na jedną modle) nastawiali w cholerę, daleko wszedzie,wszedzie trzeba dojechać i to spory kawałek. Roboty kolo tego kupa, moi rodzice mają taki klocek z dużym ogrodem i tylko kosza trawę, mama non stop w kwiotkach lub okna myje. A ić z tym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klucha
52 minuty temu, Gość gość napisał:

no dobra ale ile tego lasu masz, dwa dni na 7. A taka osoba mieszkająca pod miastem, choćby weźmy sytuacje mojej znajomej z tri=ójką dzieci, nie musi tak jak ja iść na przestrzeń wspólną, wdawac sie w gadki z mamusiami z placu zabaw i rozdzielać ich i twoje dzieci jak sie pożrą, nie patrzy na nią z bloków kilka par oczu, ma SWOJE podwórko, odbiera dzieci z przedszkola, otwiera drzwi i wybiegają, bawią się czy to w paskownicy, czy na hustawkach ogrodowych. Moim zdaniem dla rodziców majacych male dzieci dom to wybawienie. A w miescie nie kazdy mieszka kolo parku, czasem jest to cała wyprawa by dziecko gdzies poszlo.

No pewnie, najlepiej chować dzieci na kilku metrach ogródka i niech się czepiają ogrodzenia jak małpy w zoo. Ogródek super ale nie non stop a dzieci są tylko przez chwilę w takim wieku, że to dla nich frajda. Już pomijając fakt, że klimat mamy taki, żę się z tego korzysta przez maksymalnie 4-5 miesięcy w roku. Nie warte całego życia w dojazdach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

W życiu nie zdecydowałabym się na domek pod miastem jeśli musiałabym dojeżdżać do pracy, korki, późno jesteś w domu, a jeszcze ogarnąć tą większą niż w bloku przestrzeń i ogród. słabo mi na sama myśl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja mieszkałam w bloku 12 lat i w końcu udał o mi się wyrwać. Teraz to jest dopiero komfort życia i wygoda. Nie muszę żyć z sąsiadem w jednym domu. Słuchać jego życia i oglądać codziennie.

To jest dla mnie koszmar życie z taka ilością ludzi pod jednym dachem. 

Dojazdy w mieście też pochłaniają sporo czasu. Ciężko mieszkać obok swojej pracy całe życie. Wiele ludzi dojeżdża w inne części miasta a mieszkają w bloku.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godc

powiem tak, ciągnie swój do swego - jak ktoś całe zycie był chowany na wsi z kurami krowami i gnojem to żadne miasto mu nie podpasuje i będzie szukał swojego szczęścia w domku pod miastem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nono

To nie tylko dojazdy do pracy. To takze dojazdy w  innych celach - np lekarz, zakupy, rozrywka, znajomi. Czesto slisko, zaspy, zawieje,, cos sie dzieje na drodze, Tragedia jest w miescie z parkowaniem, czesto sie po prostu nie da,  wiec komunikacja miejska jest o niebo lepsza. Samochodow przybywa, korki coraz wieksze, parkingi drogie i mało. Jesli sa dzieici , to juz w ogole  dramat z wozeniem do szkoły, do tego jesli maja miec jakies zajecia pozalekcyjne lub bedą chcialy sie spotkac z kolegami-powroty o niewiadomo ktorej, kto ich wszystkich ma rozwozic , starsze moga jezdzic same, ale wtedy wracaja po nocy . Stad roznica w cenie . Czytalam artykul o mieszkancach  terenow podmiejskich - maja piekne wille i ogrody, co z tego, kiedy jest codzienny problem z dziecmi, probują sprzedać, nie ma chetnych, Mnie sie na szczescie udalo kupic domek w zielonej dzielnicy, do centrum na piechote, blisko tramwaj, autobus, pociag, samochodu uzywam tylko na dalekie trasy, bo jak mam zaparkowac... czasem wyjzdzalam samochodem i musialam zawracac, bo nie bylo wolnych parkingów. I bedzie tylko gorzej, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja też wolę mieszkanie w centrum.  Wychowałam się w domu z ogródkiem,  fakt, przy małych dzieciach to ok (zakładając że mama jest w domu, a nie do 17 w przedszkolu), ale później już gorzej.  Dojazdy do szkoły,  zwlaszcza ponadpodstawowej, na zajęcia,  wszystkie spotkania towarzyskie. Dwunastolatek nie będzie spędzał popołudnia na huśtawce. W centrum moje dziecko idzie z kolegami również do parku, na skwerek, siłownię na świeżym powietrzu. Weekendy spędzamy często za miastem,  a nie jal moi rodzice,  na koszeniu ogrodu i plewieniu. Mieszkam w starej kamienicy, ściany są dobrze izolowane i nie słyszę że sąsiadka bierze prysznic, a sąsiad puszcza pornola albo robi przemeblowanie. Owszem, słychać odglosy ulicy czy remontu, ale i u rodziców słychać wiecznie szczekanie, kosiarki,  piły,  dzieci na deskorolkach. W weekendy od wiosny do jesieni wiecznie zapach grilla albo ogniska. A od komarów w sezonie idzie zwariować .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Za domkiem zawsze tęsknią wieśniacy nic dziwnego jak się kto$ tak wychował

G...wno prawda. Nie ma reguły. Niektórzy wychowali się w domu i mówią nigdy więcej. A inni, jak syn mojej lekarki, całe życie mieszkał w dużym mieście a po studiach mu coś strzelilo do głowy i wyniósł się na wieś 100 km od średniej wielkości miasta. W Bieszczadach 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokoo

A potem pół miasta stoi, bo ci co domy kupili i tak jeżdżą do miasta do pracy, do szkoły, na zakupy, do kina, etc. 

A te domy pod miastem wyglądają teraz tak że stoi obok siebie 40 identycznych klocków. 

Moi tesciowie też taki dom kupili i co, dzieci podrosly i im się ogród znudził a taka socjalizacja na placu zabaw z innymi dziećmi ważna. 

Napisz wprost że się boisz ludzi i chcesz mieszkać z dziećmi na odludziu a nie jakieś ideologię dorabiasz. 

A potem takie dzieci wyrastają na mimozy bo chowane z dala od cywilizacji xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

zamiencie sie mezami i po problemie;)

a tak serio to jak sie ktos przyzwyczail to tak woli, ja 20 lat mieszkalam w duzym domu i nie wyobrazam sobie gniesc sie w pokoiku 6m2 na 4 pietrze w blokowisku jak moj maz; on z kolei narzeka ze w moim rodzinnym domu zimno i wszedzie daleko. Poszlismy na kompromis i mieszkamy w duzym mieszkaniu na parterze, z ogrodkiem, maz sie przyzwyczail i coraz czesciej mowi o zamianie na dom, do typowego blokowiska juz by nie wrocil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trytytka

Rozumiem męża oraz Ciebie. Kilka lat dojeżdżałam do pracy 2 x po 40 minut (warszawski mordor) i zwiałam. Korki nie są dla mnie. Od smogu i spalin boli mnie głowa. W komunikacji miejskiej nie wytrzymuję. Z drugiej strony  jako matka 2 małych dzieci doceniam posiadanie ogrodu, wysokiego ogrodzenia, i tego że jak oni się bawią ja mogę być w kuchni czy przed tv bo widzę ich przez okno.  Mam to szczescie ze dostaliśmy dom w centralnej części miasta ale gdybym miała wybrać  - wolalabym krótsze dojazdy jak Twój mąż. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×