Praca licencjacka

Nie wiem, co robić. Do końca tygodnia mam wybrać promotora, a nie mam pojęcia nawet, o czym chcę pisać. Studiuję FiR. Swoje studia nawet lubię, ale nie na tyle, żeby napisać coś odkrywczego i porywającego. Najmniej interesują mnie same "mocne" finanse i bankowość - dobre chociaż tyle że wiem, czego NA PEWNO nie ruszę. Najbardziej interesuje mnie rachunkowość, także prawo (zwłaszcza to związane z rachunkowością), ale to bardziej w kierunku pracy zawodowej. Jeśli chodzi o jakąś teorię, badania... Muszę się przyznać, że nie jestem w tym mocna. Wiem, że niby promotor mi pomoże itd, ale nie wiem, czy praca mnie nie przerośnie. Nie wiem, o czym chcę pisać, jaki temat wybrać, nawet z promotorami mam problem (wszyscy związani z rachunkowością i prawem wydają się sensowną opcją, pozostałych odrzuciłam). Zaczęłam myśleć o rachunkowości kreatywnej - to mogłoby być interesujące i wydaje mi się, że takie prawno-rachunkowe, ale jak ja to napiszę?! Boję się, że po prostu jej nie napiszę. Do tej pory studia szły mi dość dobrze, ale tak jak napisałam - nie czuję się na siłach, żeby pisać pracę naukową. Czytanie o interesujących mnie kwestiach może być ciekawe, ale wytworzenie czegoś własnego... To chyba już ponad moje siły. Nachodzą mnie już takie myśli, żeby rzucić to w cholerę. Może i szkoda tych dwóch lat, ale skoro jestem aż tak beznadziejna, że nie potrafię napisać 30 stron o tym, czego uczyłam się przez 2 lata, to chyba to jedyna dobra opcja, dodatkowo nieświadcząca o mnie najlepiej. Najgorzej, że mam wrażenie, że nie umiem NIC - dosłownie NIC! Ciężko się przyznać do tego przed sobą, ale cóż... Chyba czas najwyższy. Pomocy!!! Nie mam pojęcia, co robić. Mam już myśli samobójcze z tego wszystkiego. Co, jeśli napiszę same głupoty albo z pracy będzie wynikać, że naprawdę nic nie umiem mimo dwóch lat studiowania? Albo w ogóle nic nie napiszę?