Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Magda999

Poród / facet / wątpliwości

Polecane posty

Przed chwilą, Gość Magda999 napisał:

Teoretycznie można by tak zrobić, ale jeśli poszli byśmy na wynajem nie było by nas stać na życie. Ceny wynajmu są spore, a facet często bierze zaliczki już 2 tyg po wypłacie i to nie dlatego że mnie utrzymuje, bo tak nie jest. 

Może musicie po prostu usiąć i na spokojnie porozmawiać? Powiedz mu, że widzisz, że obecny układ mu nie pasuje. Zapytaj co chciałby zmienić - inaczej się nie dowiesz o co tak naprawdę mu chodzi. Może jakiś wspólny cel (np. wyprowadzka za rok czy dwa lata) trochę zmieni jego podejście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Łodzianka8888

Autorko nie słuchaj tych kr/e/tynow co każą ci wyprowadzić się od chorej matki, to jakieś bezduszne cyborgi. A co do Twojego faceta to on Cie chyba nie kocha. Może lepiej się rozstać i samej chować dziecko? Pomyśl o tym. Poza tym co ze ślubem? Czy on w ogóle chce się z Tobą żenić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czemu od razu zakładasz, że jej nie kocha? Są razem siedem lat, zdecydował się na jej warunki i na dziecko z nią. Póki co wszystko wskazuje na to, że jest sfrustrowany i nieszczęśliwy, a nie, że jej nie kocha. Gdyby jej nie kochał nie miałby powodu żeby nie trzasnąć drzwiami i się nie wynieść. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hdhsks
4 minuty temu, Gość anna napisał:

Autorko, przemys faktycznie swoje nastawienie. Rodzicow mozna kochac i pomagac im w miare potrzeb i mozliwosci. Ale kazdy dorosly czlowiek powinien zyc swoim zyciem. Ja jestem odstraszajacym przykladem twojego nastawienia. Moj maz zgodzil sie na wspolne mieszkanie z moja mama, ktora jest chora i bardzo mnie potrzebowala. Po roku widzialam, ze zwiazek zaczyna sie psuc, ale przeciez nie opuszcze mamy, a dom kiedys bedzie nasz. Maz opuscil mnie, jak syn mial trzy lata. Znalaz nowa partnerke, mieszkali na swoim, urodzilo im sie dwoje dzieci. Jest do dzis szczesliwy. Ja po rozstaniu mialam 2 partnerow, jeden mieszkal ze mna i z mama rok, potem stwierdzil, ze tak nie chce zyc. Drugi nie chcial sie nawet wprowadzic, nie wyobrazal sobie wiecznego zycia z tesciowa za sciana. To bylo juz bardzo dawno, mam 62 lata, syn jest dorosly, ma swoja rodzine, ja nadal mieszkam z 90-letnia matka, dom w dalszym ciagu nie jest moj. Wieksza czesc zycia spedzilam wiec z matka, bez partnera. Moj syn mowi czasem, ze moje nastawienie jest chore i on nigdy nie zgodzilby sie na takie zycie jako partner. Dzisiaj, po tylu latach bardzo zaluje, ze poswiecilam wlasne zycie na jakis domniemany obowiazek, ktorego wogole nie mialam. Chetnie odwrocilabym czas, ale nie moge, ty masz jeszcze szanse przejzec na oczy i zrozumiec, ze nic nie jestes winna rodzicom. Kto decyduje sie na dzieci, ma obowiazek je wychowac i o nie dbac, za to dzieci odwdzieczac sie nie musza. Dorosle dzieci nie maja obowiazku, cale zycie spedzac z rodzicami, poniewaz oni "nie moga mieszkac sami". To jest patologiczna emocjonalna wiez.

Twoja matka moze jest zlosliwa zolza. Moj ojciec z mama mieszkali z rodzicami mojej mamy. Moja babcia byla zajebista. Ojciec sam zlego slowa nigdy nie powiedzial na moja babcie. Zawsze twieddzil ze babcia to najlepsza tesciowa jaka mogl sobie wymarzyc. Babcia juz nie zyje od 4 lat. Autorka napiaala ze jej matka w nic sie nie mieszka. Jej partner robi z igly widly i chyba byloby mu na reke to zeby calkiem autorka odciela sie od matki pomimo tego ze matka w prajtyce w niczym nie powinna mu przeszkadzac. Autorko znajdziesz sobie lepszego kogos kto zaakceptuje twoja sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
8 minut temu, Gość anna napisał:

Autorko, przemys faktycznie swoje nastawienie. Rodzicow mozna kochac i pomagac im w miare potrzeb i mozliwosci. Ale kazdy dorosly czlowiek powinien zyc swoim zyciem. Ja jestem odstraszajacym przykladem twojego nastawienia. Moj maz zgodzil sie na wspolne mieszkanie z moja mama, ktora jest chora i bardzo mnie potrzebowala. Po roku widzialam, ze zwiazek zaczyna sie psuc, ale przeciez nie opuszcze mamy, a dom kiedys bedzie nasz. Maz opuscil mnie, jak syn mial trzy lata. Znalaz nowa partnerke, mieszkali na swoim, urodzilo im sie dwoje dzieci. Jest do dzis szczesliwy. Ja po rozstaniu mialam 2 partnerow, jeden mieszkal ze mna i z mama rok, potem stwierdzil, ze tak nie chce zyc. Drugi nie chcial sie nawet wprowadzic, nie wyobrazal sobie wiecznego zycia z tesciowa za sciana. To bylo juz bardzo dawno, mam 62 lata, syn jest dorosly, ma swoja rodzine, ja nadal mieszkam z 90-letnia matka, dom w dalszym ciagu nie jest moj. Wieksza czesc zycia spedzilam wiec z matka, bez partnera. Moj syn mowi czasem, ze moje nastawienie jest chore i on nigdy nie zgodzilby sie na takie zycie jako partner. Dzisiaj, po tylu latach bardzo zaluje, ze poswiecilam wlasne zycie na jakis domniemany obowiazek, ktorego wogole nie mialam. Chetnie odwrocilabym czas, ale nie moge, ty masz jeszcze szanse przejzec na oczy i zrozumiec, ze nic nie jestes winna rodzicom. Kto decyduje sie na dzieci, ma obowiazek je wychowac i o nie dbac, za to dzieci odwdzieczac sie nie musza. Dorosle dzieci nie maja obowiazku, cale zycie spedzac z rodzicami, poniewaz oni "nie moga mieszkac sami". To jest patologiczna emocjonalna wiez.

Przykro mi bardzo, że tak się życie Tobie ułożyło...  Ja rozumiem, że nie każdemu taki układ odpowiada, ale to był jego świadomy wybór. Nie zmuszalam go do niczego. Moja mama naprawdę jest neutralna to nie teściowa z koszmarów. Na obecną chwilę nie stać by nas było na wynajęcie mieszkania. Mój partner ma problemy z rządzeniem się pieniędzmi. Tak jak pisałam często 2 tyg po wypłacie bierze zaliczki, a opłat ma o wiele mniej niż miałby przy wynajmie. Moja mama na obecną chwilę jest samodzielna jak na jej sytuację, ale wiadomo że z wiekiem zdrowie będzie się pogarszac. Mamy trzy pokoje, jeden stoi pusty w przyszłości dla dziecka, więc nie będziemy się gniezdzic. Dziękuję za inne spojrzenie na sprawę jego oczyma, szkoda że nie przemyślał sobie tego wcześniej, zaoszczędzil by mi rozczarowania. Mój poprzedni partner nie miał żadnych problemów z moją sytuacja, uwielbiał moja mamę, zawsze chętnie pomógł jeśli była potrzeba, więc nie sądziłam że dla kogoś innego może to być aż taki problem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może twój ojciec miał inne nastawienie? Ja swoich teściów bardzo lubię, a w życiu nie zgodziłabym się żeby z nimi mieszkać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość anna napisał:

Autorko, przemys faktycznie swoje nastawienie. Rodzicow mozna kochac i pomagac im w miare potrzeb i mozliwosci. Ale kazdy dorosly czlowiek powinien zyc swoim zyciem. Ja jestem odstraszajacym przykladem twojego nastawienia. Moj maz zgodzil sie na wspolne mieszkanie z moja mama, ktora jest chora i bardzo mnie potrzebowala. Po roku widzialam, ze zwiazek zaczyna sie psuc, ale przeciez nie opuszcze mamy, a dom kiedys bedzie nasz. Maz opuscil mnie, jak syn mial trzy lata. Znalaz nowa partnerke, mieszkali na swoim, urodzilo im sie dwoje dzieci. Jest do dzis szczesliwy. Ja po rozstaniu mialam 2 partnerow, jeden mieszkal ze mna i z mama rok, potem stwierdzil, ze tak nie chce zyc. Drugi nie chcial sie nawet wprowadzic, nie wyobrazal sobie wiecznego zycia z tesciowa za sciana. To bylo juz bardzo dawno, mam 62 lata, syn jest dorosly, ma swoja rodzine, ja nadal mieszkam z 90-letnia matka, dom w dalszym ciagu nie jest moj. Wieksza czesc zycia spedzilam wiec z matka, bez partnera. Moj syn mowi czasem, ze moje nastawienie jest chore i on nigdy nie zgodzilby sie na takie zycie jako partner. Dzisiaj, po tylu latach bardzo zaluje, ze poswiecilam wlasne zycie na jakis domniemany obowiazek, ktorego wogole nie mialam. Chetnie odwrocilabym czas, ale nie moge, ty masz jeszcze szanse przejzec na oczy i zrozumiec, ze nic nie jestes winna rodzicom. Kto decyduje sie na dzieci, ma obowiazek je wychowac i o nie dbac, za to dzieci odwdzieczac sie nie musza. Dorosle dzieci nie maja obowiazku, cale zycie spedzac z rodzicami, poniewaz oni "nie moga mieszkac sami". To jest patologiczna emocjonalna wiez.

Ty pewnie zalujesz ze matki do zakladu nie oddalas byle by pozbyc sie problemu. Gardze takimi jak ty. Oby ciebie dzieci na starosc zostawily. Kiedy juz bedziesz niedolezna i bedziesz srac pod siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Magda999 napisał:

Przykro mi bardzo, że tak się życie Tobie ułożyło...  Ja rozumiem, że nie każdemu taki układ odpowiada, ale to był jego świadomy wybór. Nie zmuszalam go do niczego. Moja mama naprawdę jest neutralna to nie teściowa z koszmarów. Na obecną chwilę nie stać by nas było na wynajęcie mieszkania. Mój partner ma problemy z rządzeniem się pieniędzmi. Tak jak pisałam często 2 tyg po wypłacie bierze zaliczki, a opłat ma o wiele mniej niż miałby przy wynajmie. Moja mama na obecną chwilę jest samodzielna jak na jej sytuację, ale wiadomo że z wiekiem zdrowie będzie się pogarszac. Mamy trzy pokoje, jeden stoi pusty w przyszłości dla dziecka, więc nie będziemy się gniezdzic. Dziękuję za inne spojrzenie na sprawę jego oczyma, szkoda że nie przemyślał sobie tego wcześniej, zaoszczędzil by mi rozczarowania. Mój poprzedni partner nie miał żadnych problemów z moją sytuacja, uwielbiał moja mamę, zawsze chętnie pomógł jeśli była potrzeba, więc nie sądziłam że dla kogoś innego może to być aż taki problem. 

a czy twój poprzedni partner był w sytuacji kiedy wiedział, że cała jego przyszłość to mieszkanie u teściowej? Jak ja o tym myślę, to mam gęsią skórkę, po prostu mnie coś takiego przeraża. I masz rację, szkoda, że nie pomyślał o tym wczesniej - albo pomyślał, ale różowe okulary i myślenie, że "jakoś to będzie" wzięło górę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Rozmawiałam z nim już kiedyś na temat mojej mamy. Zaprzeczył jako by mu przeszkadzała, nawet zaczął z nią więcej rozmawiać. Ja powiedziałam wprost że widzę, że mu to nie pasuje i po co się zdecydował na taki związek skoro teraz jest jak jest. Od tamtego czasu jest pewna poprawa, ale problemy które opisywalam w moim pierwszym poście są nadal. Może już nie mówi, że nie czuję się tu jak w domu, ale to okazuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Magda999 napisał:

Rozmawiałam z nim już kiedyś na temat mojej mamy. Zaprzeczył jako by mu przeszkadzała, nawet zaczął z nią więcej rozmawiać. Ja powiedziałam wprost że widzę, że mu to nie pasuje i po co się zdecydował na taki związek skoro teraz jest jak jest. Od tamtego czasu jest pewna poprawa, ale problemy które opisywalam w moim pierwszym poście są nadal. Może już nie mówi, że nie czuję się tu jak w domu, ale to okazuje. 

Pewnie mówił prawdę, można kogoś lubić i dalej nie chcieć z nim mieszkać. Może chodzi o sytuację, że to nie jest jego dom i już? Poza tym nie zmienisz tego, że mu się nudzi. Nie wiem co robił przed Twoją ciążą i zamieszkaniem razem, ale z tego co opisujesz to on się dusi w tej sytuacji (niekoniecznie w związku). Dosłownie powiedział ci co mu przeszkadza - nudzi się z Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
6 minut temu, Jajko Pisanka napisał:

a czy twój poprzedni partner był w sytuacji kiedy wiedział, że cała jego przyszłość to mieszkanie u teściowej? Jak ja o tym myślę, to mam gęsią skórkę, po prostu mnie coś takiego przeraża. I masz rację, szkoda, że nie pomyślał o tym wczesniej - albo pomyślał, ale różowe okulary i myślenie, że "jakoś to będzie" wzięło górę. 

Tak wiedział, mieszkaliśmy nawet razem przez jakiś czas to miał jakieś tam problemy. Rozstalismy się z zupełnie innych powodów niż moja mama. Moi rodzice go uwielbiali, nawet po rozstaniu powiedział, że gdyby czegoś potrzebowali maja dzwonić. 

Ja rozumiem, że nie każdy chce mieszkać z tesciami naprawdę, ale moja mama zachowuje się jakby jej nie było, siedzi w swoim pokoju jedynie czasem zawola mnie, gdy czegoś potrzebuje, a czas spędzam z nią gdy on jest w pracy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jan
23 minuty temu, Gość Magda999 napisał:

Gdzie ja napisałam, że traktuje go jak bankomat? 

Potrafisz czytać ze zrozumieniem? Przeczytaj jeszcze raz i odnieś się właściwie. Jakie masz wykształcenie, jaki zawód?

24 minuty temu, Jajko Pisanka napisał:

 możesz przychodzić do mamy. Nie musisz z nią mieszkać.

Ona nie chce, uważa że mama ma depresję.

20 minut temu, Gość Gość napisał:

 na babskim forum o tej godzinie? Pewnie taki typ nieroba. Pisze pod kazdym watkiem udajac ze pomaga a popiera nierobstwo i nieodpowiedzialnosc pasozytow bo sam taki jest. 

Popiera dodatni przyrost naturalny jak Turkowie w Niemczech, gdzie już stanowią połowę społeczności nowego pokolenia, a za dwadzieścia pięć lat Niemcy, którzy mają po jednym dziecku w rodzinie, będą mniejszością, wtedy w już nie ich kraju (niemioszki turoszki). Jak chcecie słyszeć częściej Ukaiński jak Poski, to postępujcie tak dalej.

19 minut temu, Gość anna napisał:

Moj syn mowi czasem, ze moje nastawienie jest chore i on nigdy nie zgodzilby sie na takie zycie jako partner. 

Materializm walki o dom maminy nie jest w stanie puścić matki.

20 minut temu, Gość Magda999 napisał:

 jeśli poszli byśmy na wynajem nie było by nas stać na życie. Ceny wynajmu są spore, 

To wyjedźcie do niemioszków wschodnich, język i mieszkanie w bloku dostaniecie, jeżeli będziecie mieli przynajmniej piątkę dzieci i każdemu nadacie tamtejsze bywatelstwo i puścicie do tamtejszej szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Magda999 napisał:

Tak wiedział, mieszkaliśmy nawet razem przez jakiś czas to miał jakieś tam problemy. Rozstalismy się z zupełnie innych powodów niż moja mama. Moi rodzice go uwielbiali, nawet po rozstaniu powiedział, że gdyby czegoś potrzebowali maja dzwonić. 

Ja rozumiem, że nie każdy chce mieszkać z tesciami naprawdę, ale moja mama zachowuje się jakby jej nie było, siedzi w swoim pokoju jedynie czasem zawola mnie, gdy czegoś potrzebuje, a czas spędzam z nią gdy on jest w pracy. 

Mogę mówić tylko za siebie, ale mnie osobiście przeszkadzałby sam FAKT, że mieszkam z teściową u niej w domu. Nawet jakby była najmilszą osobą na świecie. Może on ma podobnie? Zwłaszcza, że wcześniej zostawało mu więcej pieniędzy (a niby ma niższe koszty życia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
5 minut temu, Jajko Pisanka napisał:

Pewnie mówił prawdę, można kogoś lubić i dalej nie chcieć z nim mieszkać. Może chodzi o sytuację, że to nie jest jego dom i już? Poza tym nie zmienisz tego, że mu się nudzi. Nie wiem co robił przed Twoją ciążą i zamieszkaniem razem, ale z tego co opisujesz to on się dusi w tej sytuacji (niekoniecznie w związku). Dosłownie powiedział ci co mu przeszkadza - nudzi się z Tobą

Nudzi mu się ze mną z tego względu, że ciąża była zagrożona wczesnym porodem i jakieś wyjazdy do innego miasta i calodniowe spacery nie wchodziły w grę. Pisałam wcześniej, że przed ciąża byłam aktywna, dużo czasu spedzalismy na dworze itd. Teraz tego nie ma, ale myślę że powinien to zrozumieć i mnie jakoś wspierać w końcu ciąża jest zagrożona od 6 Msc, a nie cała to raz a dwa nawet jeśli mu się nudzi nie musi mi tego mówić i jakoby wpedzac w poczucie winy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Musisz z nim porozmawiać. Powiedz, że ty też nie jesteś zachwycona siedzeniem w domu bo też Ci się pewnie nudzi. Może jakiś kompromis? Jak on ma potrzebę połazić godzinę czy dwie to niech łazi, ale też niech pomaga trochę w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
7 minut temu, Jajko Pisanka napisał:

Mogę mówić tylko za siebie, ale mnie osobiście przeszkadzałby sam FAKT, że mieszkam z teściową u niej w domu. Nawet jakby była najmilszą osobą na świecie. Może on ma podobnie? Zwłaszcza, że wcześniej zostawało mu więcej pieniędzy (a niby ma niższe koszty życia)

Brak pieniędzy każdego flustruje to prawda. Sama nie rozumiem dlaczego tak jest, jak mieszkał że swoją mama dawał jej 800-1000 zł na opłaty. Na weekend każde z nas miało podoba kwotę na przyjemności. On dużo pali ok 1,5 paczki dziennie, do tego ok 50 zł na śniadanie dziennie, a gdzie tu inne wydatki. Te kwoty można by jakoś zmniejszyć, ale to musiałoby wyjść od niego, bo nie chciałabym jeszcze słyszeć że się rządze jego pieniędzmi. Jak napisałam w ciągu tygodnia kolacje zapewniam ja, a w weekend za zakupy płacimy na zmianę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ale możesz mu zwrócić uwagę - bo coś musi się zmienić. Jeżeli chodzi o finanse to miałam podobny problem z moim mężem - on każdą sumę potrafi wydać i nie wie na co 🙂 Na początku były o to awantury, ale w końcu (po paru latach...) ogarnął się trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
8 minut temu, Jajko Pisanka napisał:

Musisz z nim porozmawiać. Powiedz, że ty też nie jesteś zachwycona siedzeniem w domu bo też Ci się pewnie nudzi. Może jakiś kompromis? Jak on ma potrzebę połazić godzinę czy dwie to niech łazi, ale też niech pomaga trochę w domu

Wychodzi w weekend na spacery od rana nawet na dłużej niż 2 godziny. Ja mu nie bronię, często też w niedzielę jedzie do kolegi / mamy / brata i nie mam do niego o to pretensji. Niestety wróci z takiej wyprawy i narzeka jaki to on jest zmęczony, a w domu i tak nic nie zrobi. Na palcach jednej ręki policzę ile razy posprzatal nasz pokój nie mówiąc o czyms więcej, a przecież też korzysta z łazienki czy WC. On twierdzi, że skoro siedzę w domu to ja powinnam wszystko robić, bo nie robię w jego mniemaniu nic. Trochę przykre, ale teraz jakoś to znoszę gorzej będzie jak się dziecko urodzi. Choć może wtedy też usłyszę że opieka nad niemowlakiem to nic. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość Magda999 napisał:

Wychodzi w weekend na spacery od rana nawet na dłużej niż 2 godziny. Ja mu nie bronię, często też w niedzielę jedzie do kolegi / mamy / brata i nie mam do niego o to pretensji. Niestety wróci z takiej wyprawy i narzeka jaki to on jest zmęczony, a w domu i tak nic nie zrobi. Na palcach jednej ręki policzę ile razy posprzatal nasz pokój nie mówiąc o czyms więcej, a przecież też korzysta z łazienki czy WC. On twierdzi, że skoro siedzę w domu to ja powinnam wszystko robić, bo nie robię w jego mniemaniu nic. Trochę przykre, ale teraz jakoś to znoszę gorzej będzie jak się dziecko urodzi. Choć może wtedy też usłyszę że opieka nad niemowlakiem to nic. 

to przestań to znosić - okazywanie zrozumienia nie oznacza odpuszczania mu obowiązków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

"Ty pewnie zalujesz ze matki do zakladu nie oddalas byle by pozbyc sie problemu. Gardze takimi jak ty. Oby ciebie dzieci na starosc zostawily. Kiedy juz bedziesz niedolezna i bedziesz srac pod siebie."

Jak widac na twoim poziomie intelektualnym nie jestes w stanie pojac, ze doroslych ludzi, czyli w tym przypadku matki, "nie oddaje sie do zakladu", o miescju pobytu oni decyduja sami. Nie jestes rowniez w stanie pojac, ze chora matka nie jest problemem doroslych dzieci, mylisz wie dzieci z rodzicami, co spowodowane jest z pewnoscia bardzo ograniczona iloscia szarych komorek. Moj dorosly syn z pewnoscia pomoze mi zawsze w ramach potrzeb i mozliwosci, ale mieszkac ze mna nigdy nie bedzie. Nie bedzie powielac moich bledow, poniewaz wychowalam go na osobe suwerenna, ktora zyje wlasnym zyciem i nie bedzie podporzadkowywac swojego zycia do moich potrzeb. W razie trudnosci ze zrozumieniem tego tekstu popros kogos o w miare przecietnej inteligencji o przetlumaczenie. 

.

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
Przed chwilą, Jajko Pisanka napisał:

to przestań to znosić - okazywanie zrozumienia nie oznacza odpuszczania mu obowiązków

Obecnie jest drugi tydzień w delegacji, jak zjechał na weekend poprosiłam go o dwie rzeczy do zrobienia w domu. Na jedną z nich odpowiedział, że czemu sama tego nie zrobię, a drugiej której zrobić nie mogę przez wzgląd na ciąże też nie zrobił mimo, że te dwie rzeczy zajęły by mu z 10 min. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Rodzicom dziękujemy i jesteśmy wdzięczni za życie. I to wszystko. W zdrowej dynamice rodziny, dzieci nie odwdzięczają się rodzicom za wychowanie, tylko przekazują miłość i wszystko co otrzymali swoim dzieciom. Energia płynie od przodków do potomków, taki jest kierunek zgodny z naturą. 

Pani, która pisała, że do dziś mieszka że swoją 90. letnią matką to opisała. 

Drugą sprawą, to moim zdaniem Pani partner podświadomie ma niezgodę na taką sytuację, choć racjonalnie nie ma się do czego przyczepić. Mężczyźni czują się docenieni, męscy na swoim terytorium. To dlatego przez lata, to kobieta podążała za mężczyzną a nie odwrotnie. Mężczyzna zapewnia terytorium dla swojej rodziny, broni jego granic, zapewnia bezpieczeństwo, kobieta dba o komunikację i troszczy się o tzw. ognisko domowe. To jest zakodowane w nas, w naszej zbiorowej świadomości. Trudno z tym walczyć. 

Pokerowa twarz, gdy coś sprawia Pani przykrość, moim zdaniem prowadzi tylko do frustracji. Partner może nawet nie wie, że ma Pani inne oczekiwania. Warto mówić co czujemy. Bez oskarżenia, typu "jesteś taki i taki (zły), tylko czuję to czy to gdy tak robisz.

Czasem jesteśmy tak uwikłani w daną sytuację, że nie widzimy dostępnych, oczywistych rozwiązań. Warto wyjść poza swój schemat i spojrzeć na sprawę jakby z lotu ptaka. To zazwyczaj jest trudne, bo trzymamy się naszych przekonań za wszelką cenę. Tylko dlatego, że są nasze. 

Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
7 minut temu, Jajko Pisanka napisał:
4 minuty temu, Gość Iubire napisał:

Rodzicom dziękujemy i jesteśmy wdzięczni za życie. I to wszystko. W zdrowej dynamice rodziny, dzieci nie odwdzięczają się rodzicom za wychowanie, tylko przekazują miłość i wszystko co otrzymali swoim dzieciom. Energia płynie od przodków do potomków, taki jest kierunek zgodny z naturą. 

Pani, która pisała, że do dziś mieszka że swoją 90. letnią matką to opisała. 

Drugą sprawą, to moim zdaniem Pani partner podświadomie ma niezgodę na taką sytuację, choć racjonalnie nie ma się do czego przyczepić. Mężczyźni czują się docenieni, męscy na swoim terytorium. To dlatego przez lata, to kobieta podążała za mężczyzną a nie odwrotnie. Mężczyzna zapewnia terytorium dla swojej rodziny, broni jego granic, zapewnia bezpieczeństwo, kobieta dba o komunikację i troszczy się o tzw. ognisko domowe. To jest zakodowane w nas, w naszej zbiorowej świadomości. Trudno z tym walczyć. 

Pokerowa twarz, gdy coś sprawia Pani przykrość, moim zdaniem prowadzi tylko do frustracji. Partner może nawet nie wie, że ma Pani inne oczekiwania. Warto mówić co czujemy. Bez oskarżenia, typu "jesteś taki i taki (zły), tylko czuję to czy to gdy tak robisz.

Czasem jesteśmy tak uwikłani w daną sytuację, że nie widzimy dostępnych, oczywistych rozwiązań. Warto wyjść poza swój schemat i spojrzeć na sprawę jakby z lotu ptaka. To zazwyczaj jest trudne, bo trzymamy się naszych przekonań za wszelką cenę. Tylko dlatego, że są nasze. 

Powodzenia

 

Gdy któryś raz usłyszałam o tej nudzie powiedziałam mu, że sprawia mi to przykrość, bo nie wytrzymałam. To nie jest moja wina, że ciąża jest taka, a nie inna i tak jestem w lepszej sytuacji niż kobiety, które muszą leżeć plackiem w szpitalu. Dla mnie te jego słowa o nudzie były usprawiedliwieniem w jego mniemaniu dlaczego wychodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmmmmm

Nałogowy palacz? Sorry ale ja bym go wyrzuciła z domu. Jak w ogóle z takim można sobie robić dziecko. Teraz widać ze jesteś strasznie głupia. Poza tym kompletnie olalas pytanie o ślub czy zaręczyny nie wiem czemu. Facet palący 1,5 paczki dziennie to dno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jan

Ciąża jest ważna. Ja mam leżeć, zalecenie lekarza.

Ty masz mnie obsługiwać, sprzątać w domu, prać i gotować mi obiady, płacić mi (wyszukajcie sobie Money Slave), płacić mojej mamie, abyśmy mogły Cię wyzywać, bo jesteś tylko naszym podnóżkiem.

Wyszukajcie Panowie 

temat-7566233-

w którym znajdziecie porady dla Was gdzie szukać, aby się nie stać umiłowanym sługą swojej księżniczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A co jest twojej matce ze nie może mieszkać sama???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

A co jest twojej matce ze nie może mieszkać sama???

To nie wazne co jest jej matce. Gosciu nawet nie ma z czego oplacic za czynsz. Dziewczyna martwi sie o to czy w ogole byloby ich stac na wynajem mieszkania. Koles ma fochy i oczekuje uj wie czego a sam nie moze rodzinie niczego zapewnic poza 300 zl doplaty do rachunkow. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
5 minut temu, Gość Gość napisał:

To nie wazne co jest jej matce. Gosciu nawet nie ma z czego oplacic za czynsz. Dziewczyna martwi sie o to czy w ogole byloby ich stac na wynajem mieszkania. Koles ma fochy i oczekuje uj wie czego a sam nie moze rodzinie niczego zapewnic poza 300 zl doplaty do rachunkow. 

Nie będę podawać dokładnej nazwy choroby, bo nie chce zostać rozpoznana. Mogę powiedzieć tyle, że jest niepełnosprawna. Na rachunki daje 600 zł, ale to nie są wszystkie koszta, więc nie jest tak że nam płaci za wszystko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

"Nie jest tak, że NAM płaci za wszystko", czyli jesteście Wy, Pani i mama, a on jest... właśnie kim? Może facet czuje pod skórą, że jest tylko dodatkiem do Was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
2 minuty temu, Gość Iubire napisał:

"Nie jest tak, że NAM płaci za wszystko", czyli jesteście Wy, Pani i mama, a on jest... właśnie kim? Może facet czuje pod skórą, że jest tylko dodatkiem do Was...

Napisałam tak tylko że względu na to, że niektórzy w tym wątku myślą, że on mnie utrzymuje. Nie jest tak, ja mam swoje pieniądze, jakbym podliczyla wydatki na życie to wyjdzie ze ja wkładam więcej niż on. Kwota którą daje na rachunki nie pokrywa wszystkich opłat. Ja traktuje go jak partnera, mimo jego podejścia które jest dla mnie przykre. Jestem z nim, bo go kocham, tylko zastanawiam się na ile on kocha mnie a na ile mu pasuje, że jest jak jest. Wróci z pracy, kolacja podana, poeprzatane, nic nie musi robić. Jeśli go o coś poproszę nigdy nie robi tego odrazu, a czasem po prostu odpuszczam, bo nie lubię się prosić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×