Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alicja

Nie umiem zaprzyjaźnić się z (prawie) nikim

Polecane posty

Gość Alicja

Cześć dziewczyny. Mam 30 lat i taki oto dziwaczny problem. Nie potrafię zaprzyjaźnić się z nikim, a bardzo chciałabym mieć chociaż jedną przyjaciółkę. Mam kilka dobrych kolezanek, ale nie mogę nazwać tego przyjaźnią (nie ma między nami silnej chemii, jest przywiązanie, ale bywa że  nie gadamy przez miesiąc). Z czego to wynika? W szkole byłam nieśmiała i wyszydzana z tego powodu. Mała miejscowość, rodzice po rozwodzie, wówczas było to dla mnie krzywdzące a dla innych zabawna sensacja. W liceum miałam depresję-teraz tak na to patrzę, ze to musiała być depresja - przez kilka lat bliska mi osoba umierala na raka. Jestem wrażliwa i to rzutowalo na moje antyspoleczne zachowanie. Na studiach miałam bardzo towarzyskie życie - pomogła przeprowadzka z domu i zmiana myślenia . Poznać też można było kogos łatwiej- akademik, imprezy, grupy zajeciowe. Dziś jestem po studiach, mam dużo więcej pewności siebie i cudownego partnera. Znajomych w pracy i poza nią. Myślimy o dziecku. Znajomości ze studiów pozacieraly, a w głowie zostały jeszcze jakieś blokady i przykre wspomnienia. Na studiach byłam jakas taka bardziej tolerancyjna a teraz zauważyłam, że jak kogoś poznaje to z automatu porównuję się do tej osoby (rodzina często w dzieciństwie porównywalna moje oceny z ocenami znajomych, wygląd też itd) To straszne. Jeśli wg mnie ta osoba jest "lepsza" (dużo zarabia, jest mądra i piękna) to zazdroszczę jej i z automatu albo nie lubię albo zaczynam rywalizować, jeśli jest "gorsza" to czuję się lepiej ale nie mam ochoty na rozwijanie tej znajomości, bo mnie nie rozwija, jeśli jest "podobna" to czuję się ok, ale po pewnym czasie nadchodzi poczucie rywalizacji, jeśli ona nie zostaje ciut w tyle za mna to ja się wyłączam z kontaktów. Czy ja mam problem z zazdrością czy to coś więcej? Jest mi wstyd że taka jestem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja

A może jednak poczucie własnej wartości nadal jest kiepskie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Apo co Ci przyjaciółka?koleżanki wystarczą.Najlepszym przyjacielem powinien być mąż.

Ja miałam przyjaciółki.i były dla mnie kulą u nogi.Musiałam się ze wszystkiego spowiadac i być dyspozycyjna.

Dziś czuję się wreszcie wolna.Nic nie muszę 🙂 Raz na jakiś czas zadzwonię albo się spotkam i wystarcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora

Jak ma sie swoja rodzine to przyjaciolki za bardzo ccha sie do wszytkiego wtracac. Wystrcza znajome z ktorymi raz na miesiac umowisz sie na kawe ale nie musisz sie spowiadac ze wszytkiego. Jak planujesz dziecko to szukaj moze tez jakeis przyszlej mamy bedziecie mialy wspolne tematy. Bezdzietne znajme nie rozumeija problemow matki. Ja mam 2 dobre znjame. Wiecej nie potrzebuje. Na dluzsza mete kobiety w czyms zaczynaja mnie wkurzac i nie chodzi o to ze niby jestem o nie zazdrosna chce rywalizowac ale no wkurza mnie ich podjescie do zycia. Bo ja mam takie meskei racjonalne podejscie a wiele kobiet za bardzo emocjonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja mam 30 lat dwuletnie dziecko, męża i nawet bliskiej koleżanki nie mam. Nie mówiąc o przyjaciółkach. Zawsze miałam z tym problem, żeby się zaprzyjaźnić. I tak mi zostało. Po pracy spędzam czas z mężem, z dzieckiem, czasem jadę do rodziców to wszystko. Jak nie było dziecka to czytałam sporo książek, oglądaliśmy seriale, filmy, eksperymentowałam w kuchni, dużo spacerowałam. Na ogół z mężem, bo on też taki typ aspołeczny, albo sama, jak on akurat był w pracy. Kiedyś ubolewalam, że nie mam nikogo bliskiego tzn przyjaciółki od serca, ale teraz już mi nie zależy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja

Własnie partner a wkrotce mąż jest moim najlepszym przyjacielem. Z jednej strony doceniam prywatność i tzw "święty spokój", z drugiej czegos mi brak, takiego powiedzmy spontanicznego zainteresowania znajonych raz na jakiś czas bez umawiania się z tygodniowym wyprzedzeniem. W akademiku nie było prywatności, pokoje trzyosobowe, sąsiadki wpadaly jak po ogień - na kawę, po lokowke, pogadać, zwierzyc się. Czułam się jak w jednej wielkiej rodzinie w obcym mieście, ale chwilami miałam dosyć. Tym bardziej że szybko poznałam przyszłego męża. Kiedyś wracam z pracy dorywczej a tu 6 obcych facetów siedzi na moim łóżku z piwkami i impreza... Nie żeby się nie skrepowali całkiem, albo żebym ja ich od razu wyganiala - poprostu to był inny etap życia. Dziś sobie nie wyobrażam tych zadkow na mojej swiezo zmienionej pościeli :)) Wiem, że życie to etapy, wiem że osoby które są w centrum uwagi-maja masę znajomych i nie mówię o fb ale prawdziwych kontaktach często są wykorzystywane przez innych ludzi. Z jednej strony wygodnie mi tak żyć, z drugiej czegoś tu brakuje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kola

Autorko, jakbym czytała o sobie.. Zawsze coś jest nie tak, a bardzo brakuje mi bliskiej relacji z jakąś kobietą. Nie muszę się nikomu wyplakiwac, bo mam fajne życie, ale czasem chciałoby się z kimś pogadać, zrobić coś fajnego na takich babskich falach. Ostatnio poznałam kobietę podobna do mnie. Za nami 2 krótkie spotkania, ja już sobie wyobrażałem jak się kolegujemy, umawiamy, piszemy na necie.. Podekscytowana jak po randce, a tu ona wyciszyła relację odpisując na wiadomości po czasie, który mówi więcej niż tysiąc słów 😉 Widać za bardzo chciałam.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gjknn678

Przypominasz mi moja kuzynka, cale zycie rodzice utwierdzali ja w przekonaniu, ze jest gorsza dlatego ma niskie poczucie własnej wartosci.do ludzi podchodzi tak jak ty ocenia a pozniej albo zazdrosc albo rywalizuje i bardzo ważne!koniecznie musi miec to co ty!Inaczej zeby poczuc sie lepiej zmiesza cie z błotem do innych ludzi.

Zal mi takich ludzi bo to bardzo poranienii i w gruncie rzeczy ludzie o dosc niskim ilorazie inteligencji.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja
Przed chwilą, Gość Gjknn678 napisał:

Przypominasz mi moja kuzynka, cale zycie rodzice utwierdzali ja w przekonaniu, ze jest gorsza dlatego ma niskie poczucie własnej wartosci.do ludzi podchodzi tak jak ty ocenia a pozniej albo zazdrosc albo rywalizuje i bardzo ważne!koniecznie musi miec to co ty!Inaczej zeby poczuc sie lepiej zmiesza cie z błotem do innych ludzi.

Zal mi takich ludzi bo to bardzo poranienii i w gruncie rzeczy ludzie o dosc niskim ilorazie inteligencji.  

Hahaha widzę, że ktoś bardzo chcial mi dopiew w "inteligentny" według siebie sposob:) 

Z tym, że ja potrafię cieszyć się z sukcesów innych i nie gonie za tym co mają inni. Bardziej zazdroszczę pewności siebie i tego że ogólnie we wszystkich dziedzinach życia ktoś ma lepiej, dobra materialne mnie tak nie interesują, nie mam aż tak źle żeby komuś zazdrościć ...enki, wycieczki itd. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiki

A daj spokój, przyjaźń jest przereklamowana, lepiej mieć znajomych, jest z kim spędzić czasami czas, a nikt ci się nie wtrąca. Nie musisz tłumaczyć się dlaczego się nie spotkasz, gdzie byłaś, co robiłaś jak cie w domu nie było bo tu 3 przyjaciółki z ciastem dzwonił do drzwi. I nigdy nie wiesz czy one przyszły bo cię lubią czy może jednak pierwszy aliczy na darmowe ciuszki po córce, druga na załatwienie lepszej pracy a trzeciej podoba się twój mąż ale w życiu co nri powie że się do niego szczerzy za twoimi plecami. Już to przerabialam i nigdy więcej! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Szczerze? Lepiej mieć znajome/koleżanki. Spotkać się od czasu do czasu, żeby nie zdziczeć. Ale nie wpuszczać ich za daleko w swoje życie. Najlepeij spotykać się poza domem. Przyjaźnie jak w Seksie w )wielkim mieście? Że zakupy, drinki, kawki, imprezki i każda wolna chwila razem? Kiedy jesteś młodą singielką to tak 🙂 Jak tylko na horyzoncie pojawia sie facet, damsko-damska przyjaźń się kończy. Jeśli przyjaciółka singielka znajdzie sobie faceta w podobnym czasie co ty, to obydwie ostudzicie relację- raz mniej czasu, dwa taka koleżanka sporo o was wie i niechcący może coś chlapnąć albo i podkoloryzować, im bardziej szalona była młodość, tym lepiej takie znajomości wyciszać. Wtedy przejdziecie sobie na stopę koleżeńską, a po kilku latach prawdopodobnie wyciszycie kontakt zupełnie.

A jeśli przyjaciółka sobie nie znajdzie faceta, ewentualnie jej facet jest beznadziejny i ma nieudany związek, to będzie jątrzyć i sabotować twoj związek. Powie, że się zmieniłaś i, że już nie masz czasu dla niej. Wzbudzać w tobie poczucie winy. Będzie zwarcać uwagę na wady twojego faceta, chociaż w duchu zamieniła by się z toba w mgnieniu oka.

A już broń boże żeby powodziło ci się lepiej. Fajny mąż, udane dzieci, fajna praca, dorabianie się- i nie mówię tu o super udanych biznesach, dzieciach o iq einsteina, nowym mercedesie i willi z basenem. Ale takie zwykłe, udane życie potrafi przyjaciólkę wyprowadzić z równowagi jeśli u niej jakiś element nie domaga. 

Wyżej dziewczyny już pisały o wtrącaniu się, interesowności, chęci kontroli. Musisz się tłumaczyć i wymyślać wymówki jak małe dziecko, bo to, że nie masz chęci na spotkanie to za mało. Przyjaciolki potrafią wstrząsnąć małżeństwem w posadach.

I to zwierzanie wpisane w przyjaźń... po co? na co? 

W filmia Almodovara usłyszałam kiedyś, że dla dorosłej kobiety przyjacióką może być tylko jej własna matka. I szczerze powiedziawszy to się z tym zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

Szczerze? Lepiej mieć znajome/koleżanki. Spotkać się od czasu do czasu, żeby nie zdziczeć. Ale nie wpuszczać ich za daleko w swoje życie. Najlepeij spotykać się poza domem. Przyjaźnie jak w Seksie w )wielkim mieście? Że zakupy, drinki, kawki, imprezki i każda wolna chwila razem? Kiedy jesteś młodą singielką to tak 🙂 Jak tylko na horyzoncie pojawia sie facet, damsko-damska przyjaźń się kończy. Jeśli przyjaciółka singielka znajdzie sobie faceta w podobnym czasie co ty, to obydwie ostudzicie relację- raz mniej czasu, dwa taka koleżanka sporo o was wie i niechcący może coś chlapnąć albo i podkoloryzować, im bardziej szalona była młodość, tym lepiej takie znajomości wyciszać. Wtedy przejdziecie sobie na stopę koleżeńską, a po kilku latach prawdopodobnie wyciszycie kontakt zupełnie.

A jeśli przyjaciółka sobie nie znajdzie faceta, ewentualnie jej facet jest beznadziejny i ma nieudany związek, to będzie jątrzyć i sabotować twoj związek. Powie, że się zmieniłaś i, że już nie masz czasu dla niej. Wzbudzać w tobie poczucie winy. Będzie zwarcać uwagę na wady twojego faceta, chociaż w duchu zamieniła by się z toba w mgnieniu oka.

A już broń boże żeby powodziło ci się lepiej. Fajny mąż, udane dzieci, fajna praca, dorabianie się- i nie mówię tu o super udanych biznesach, dzieciach o iq einsteina, nowym mercedesie i willi z basenem. Ale takie zwykłe, udane życie potrafi przyjaciólkę wyprowadzić z równowagi jeśli u niej jakiś element nie domaga. 

Wyżej dziewczyny już pisały o wtrącaniu się, interesowności, chęci kontroli. Musisz się tłumaczyć i wymyślać wymówki jak małe dziecko, bo to, że nie masz chęci na spotkanie to za mało. Przyjaciolki potrafią wstrząsnąć małżeństwem w posadach.

I to zwierzanie wpisane w przyjaźń... po co? na co? 

W filmia Almodovara usłyszałam kiedyś, że dla dorosłej kobiety przyjacióką może być tylko jej własna matka. I szczerze powiedziawszy to się z tym zgadzam.

True true

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×