Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GoscSłońce

Rzuciłam pracę w korporacji i teraz pracuje na kasie. Dobrze mi z tym.

Polecane posty

Gość GoscSłońce

Miałam dosyć już pracy po od 7-19, open spaców, w których ludzie wyglądali jak króliki, asapów, briefów, deadlinów w ogóle całej tej otoczki korporacyjnej. Nie nadawalam się, tak bardzo stresowałam się każdym dniem w pracy, że miałam problemy zdrowotne. Wytrzymałam i tak dlugo, bo 6 lat z przerwą na urodzenie dziecka. Do pracy wrocilam na 1/2 etatu jak syn miał 4 miesiące, a jak miał 8 miesięcy to już na cały etat. Prawie go nie widziałam. Ciągle byłam zestresowana. Pracowałam w dziale finansowym. Skończyłam nudny kierunek, ale znam rzadki język obcy. Kiedyś po pracy poleciałam na szybkie zakupy, a tam było ogłoszenie, że chcą kogoś na 1/2 etatu i złożyłam CV. Zadzwoniła kierowniczka tego sklepu, ale była zdziwiona, że ktoś taki chce pracować na kasie. Pracuje już tak 4 miesiące i od 4 miesięcy jestem wypoczęta psychicznie i fizycznie w sumie też. Wolny czas poświęcam w końcu dziecku, nadrabiam czas, który poświęcałam tamtej pracy. Mój mąż mnie wspiera, ale rodzice twierdzą, że jestem głupia i jak ja mogłam tak zrobić. Ciągle mi to wypominają... Pochodzę z rodziny, gdzie jako pierwsza w sumie wybilam się i robiłam jakaś tam karierę, a tu nagle supermarket. Zawsze byłam raczej cicha i mało asertywna, nie nadaje się do wyścigu szczurów. Napisałam to w sumie nie wiem po co. Lubię swoją pracę, w której nie muszę się spinać i stresować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Hmm.. wiesz ja pracowałam kiedyś na kasie i fast foodach i powiem ci, że to według mnie była straszna harówa, a wynagrodzenie marne. Teraz pracuję w korpo w marketingu, nie jestem co prawda nie wiadomo kim, ale zdecydowanie bardziej wolę stres i wysiłek psychiczny niż pot i bolący kręgosłup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja cię rozumiem autorko. Co prawda ja pracuję w byle jakiej pracy od zawsze, ale mój mąż też pracował w korporacji i był dosyć mocno zestresowana. Kasa dobra, ale w sumie sporym kosztem. Nie wszyscy nadają się do takiej pracy. On też w końcu rzucił ta pracę i otworzył własny biznes, warsztat motorowy tzn naprawia motory. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kch

Autorko a ludzie tzn klienci Cie nie stresuja, nie są konfliktowi? Pracowałam na poczcie i dla mnie ci wiecznie niezadowoleni klienci to było coś strasznego, chodziłam do pracy z bólem brzucha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

O już przyszła bajkopisarka i jej straszne korpo hahahaha. Naczytała się korpo nagonek na kafe, naoglądała ukrytej prawdy, zasięgnęła języka i pisze te swoje bajki. 

Tak, oczywiście 7-19 w korpo, a na kasie w supermarkecie jest lepiej hahahaha No wiemy, wiemy, a różowe jednorożce w tym twoim markecie nie pracują czasem? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Były murzyn

Jak dla mnie praca z klientem to najgorsze co może być, teraz pracuje w IT i mam święty spokój 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jan
Przed chwilą, Gość GoscSłońce napisał:

Pracuje już tak 4 miesiące i od 4 miesięcy jestem wypoczęta psychicznie i fizycznie w sumie też. Wolny czas poświęcam w końcu dziecku, nadrabiam czas, który poświęcałam tamtej pracy. Mój mąż mnie wspiera, 

To się chwali. Dla jednego kiełbasa i szorty (tradycyjnie), dla innego warzywa i podarte spodnie (bo modnie).

Jesteś szczęśliwa? Wiesz, że 1000 więcej z wypłaty nic nie da. Zauważasz to dlaczego tyle związkw się rozpada. Brawo. W idealnym żywocie człowiek pacuje 4godz dziennie za 1150 miesięcznie (mąż i żona tak samo) a resztę czasu poświęcają OBOJE na opiekę, chodzenie po lumpeksach, gotowanie na warzywach i wątróbce, czasem tylko mięso, a dzieci nie siedzą w smatfonach, ale od rodziców uczą się gotować z pomyślunkiem (jak za taką kwotę) gotować i majsterkować, aby sobie poradziły, kiedy będą wyfruwać z gniazdka, a nie doiły kasę na studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hrabia Mortadela

Fantastyczna opowieść o tym, jak smakuje życie po swojemu. Może z czasem poszukasz czegoś innego, co dodatkowo wniesie w Twoje życie coś więcej, ale teraz ciesz się wolnością bycia sobą, której tak wielu ludzi sobie odmawia. Gratuluję otwartości i odwagi. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GoscSłońce
20 minut temu, Gość Kch napisał:

Autorko a ludzie tzn klienci Cie nie stresuja, nie są konfliktowi? Pracowałam na poczcie i dla mnie ci wiecznie niezadowoleni klienci to było coś strasznego, chodziłam do pracy z bólem brzucha

Nie, nie stresują, bo wszelkie sprawy konfliktowe załatwia kierownik zmiany. Dzwonię po niego. Nie wydaje się w dyskusję z trudnym klientem. Zresztą tak naprawdę więcej mam miłych klientów niż konfliktowych. Mam w zasadzie zerową odpowiedzialność, tzn odpowiadam tylko za kasę, jak stoję na kasie. W poprzedniej pracy bardziej się stresowałam w kontaktach z ludźmi z innych działów, korpo z zagranicy itp itd. 

 

15 minut temu, Gość gość napisał:

O już przyszła bajkopisarka i jej straszne korpo hahahaha. Naczytała się korpo nagonek na kafe, naoglądała ukrytej prawdy, zasięgnęła języka i pisze te swoje bajki. 

Tak, oczywiście 7-19 w korpo, a na kasie w supermarkecie jest lepiej hahahaha No wiemy, wiemy, a różowe jednorożce w tym twoim markecie nie pracują czasem? 

Nie jestem bajkopisarka, aczkolwiek czasami robię korekty dla wydawnictw 😉 Jednorożce "spotykałam" w poprzedniej pracy, zwłaszcza po mocno zakrapianych (i nie tylko) imprezach po pracy jak nie miałam dziecka.

Teraz pracuje głównie na rano od 9-14/15. Dosyć szybko wyrabiam swoje pół etatu. Mam sporo wolnego. Na kasie jest lepiej o tyle, że nie mam się czym stresować. Ja nikogo nie straszę praca w korporacji, bo są ludzie, którzy się do tego nadają. Ja nie. Mam cechy jakieś "pańszczyźniane", nie nadaje się do szefowania ludziom, wydawania poleceń, uczestniczenia w intrygach, obgadywania, bo to też był nieodłączny element mojej poprzedniej pracy. Nie twierdzę, że praca na kasie to praca marzeń, ale dla mnie to przerywnik od tego co było. Nie mam kredytów, finansowo radzimy sobie bardzo dobrze. Nie potrzebuję "prestiżu" czy pracy, żeby się tym do ludzi chwalić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GoscSłońce
12 minut temu, Gość Hrabia Mortadela napisał:

Fantastyczna opowieść o tym, jak smakuje życie po swojemu. Może z czasem poszukasz czegoś innego, co dodatkowo wniesie w Twoje życie coś więcej, ale teraz ciesz się wolnością bycia sobą, której tak wielu ludzi sobie odmawia. Gratuluję otwartości i odwagi. Powodzenia 🙂

Dzięki 🙂 Właśnie o to chodzi, że od kiedy zmieniłam pracę jest mi lżej. Co prawda na ogół ludzie pukają się w głowę jak im mówię co zmieniłam na co, ale naprawdę już miałam dosyć. I dokładnie tak zamierzam zrobić, szukać czegoś co mi przyniesie satysfakcję, ale nie za wszelką cenę. Znam masę ludzi, którzy siedzą w pracach, których nienawidzą, w których się męczą, ale nie zmienią jej na nic innego, nawet mimo tego, że finansowo są ustawieni. Wolą tkwić w swoich pracach i wylewać frustrację na innych ludzi co potem prowadzi do masy niepotrzebnych stresów i nerwów w całej firmie. Mogą się jednak potem chwalić w towarzystwie co to oni nie robią i kim to oni nie są. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowka2019

A ja rozumiem autorkę. Co prawda sama nie wyobrażam sobie pracy u prywaciarza czy działalności, ale mam świadomość jak wymagająca jest praca w korpo, jeśli chce się coś osiągnąć, rozwinąć się itp. Jest masa nieudacznikow, ...ów po prostu w korpo, ktorzy pracują od-do i resztę mają w pompie. 

Ja w pewnym momencie dałam się wsadzić w tryb dostępności niemal 24/24, uratowal mnie mój... Szef. Który nadarl na mnie ryja, że praca to nie całe życie itp itd. uwielbiam go i mam.do niego przeogromny szacunek, bo taka postawa w korpo to wyjątek. Przy czym np mój lokalny lider to typ mielizny intelektualnej, ale z parciem na WLADZE. Nie mając wsparcia w moim szefie chodziłabym sfrustrowana jak większość lub zmieniała znów pracę. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A ja też odeszłam z korpo, do tego było to babskie korpo, bo firma kosmetyczna więc 99% pracowników to baby. Ciągłe obgadywanie intrygi, zrobisz najmniejszy błąd a inne utopiłyby cię, masz dobrze zarabiającego faceta to wymyślają na twój temat niestworzone historie, że pewnie cię leje i wcale nie masz tak dobrze. Dorosłe kobiety wyzywały się za plecami od niedoru chanych, poje banych. Instne wariatkowo. Teraz opiekuje się małym dzieckiem, ale potem będę szukać nowej pracy właśnie prostej np. w sklepie. Nigdy więcej żadnych korpo. Korpo to dzicz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wcale nie tak rzadko słyszy się o tym, że ktoś ma dość stresów w pracy umysłowej i woli fizyczną. Do tego biura to dzicze i wylęgarnie plotek, nawet takie 5-osobowe.  Jedynie martwiłabym się o to, że wysiądzie ci kręgosłup. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

zależy jakie korpo. Ja pracujeę dla międzynarodowej firmy działającej w branży sportowej i jestem bardzo zadowolona, a intrygi i dzicz to właśnie miałam jako studentka u Janusza w żabce ale musiałam z czegoś żyć więc zaciskalam zęby i szłam. to chyba od danego miejsca zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
38 minut temu, Gość GoscSłońce napisał:

Nie, nie stresują, bo wszelkie sprawy konfliktowe załatwia kierownik zmiany. Dzwonię po niego. Nie wydaje się w dyskusję z trudnym klientem. Zresztą tak naprawdę więcej mam miłych klientów niż konfliktowych. Mam w zasadzie zerową odpowiedzialność, tzn odpowiadam tylko za kasę, jak stoję na kasie. W poprzedniej pracy bardziej się stresowałam w kontaktach z ludźmi z innych działów, korpo z zagranicy itp itd. 

 

Nie jestem bajkopisarka, aczkolwiek czasami robię korekty dla wydawnictw 😉 Jednorożce "spotykałam" w poprzedniej pracy, zwłaszcza po mocno zakrapianych (i nie tylko) imprezach po pracy jak nie miałam dziecka.

Teraz pracuje głównie na rano od 9-14/15. Dosyć szybko wyrabiam swoje pół etatu. Mam sporo wolnego. Na kasie jest lepiej o tyle, że nie mam się czym stresować. Ja nikogo nie straszę praca w korporacji, bo są ludzie, którzy się do tego nadają. Ja nie. Mam cechy jakieś "pańszczyźniane", nie nadaje się do szefowania ludziom, wydawania poleceń, uczestniczenia w intrygach, obgadywania, bo to też był nieodłączny element mojej poprzedniej pracy. Nie twierdzę, że praca na kasie to praca marzeń, ale dla mnie to przerywnik od tego co było. Nie mam kredytów, finansowo radzimy sobie bardzo dobrze. Nie potrzebuję "prestiżu" czy pracy, żeby się tym do ludzi chwalić.  

Nie ma czym się stresować na kasie? Dobre żarty.

Jak dla mnie to troll, taki 4/10.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 minut temu, Gość Gosc napisał:

Wcale nie tak rzadko słyszy się o tym, że ktoś ma dość stresów w pracy umysłowej i woli fizyczną. Do tego biura to dzicze i wylęgarnie plotek, nawet takie 5-osobowe.  Jedynie martwiłabym się o to, że wysiądzie ci kręgosłup.  

Widzisz, wszystko zależy. Jak dla mnie to większość prac biurowych po pewnym czasie staje się powtarzalna i nie wymaga wielkiego wysiłku umysłowego, na stres też się można uodpornić i wypracować metody postępowania. A zmęczenia fizycznego nie przeskoczysz, z roku na rok będzie coraz gorzej.

Co do plotek też się nie zgodzę. Znowu wszystko zależy. W sklepie możesz trafić na grupę Karyn zainteresowanych cudzym życiem bardziej niż swoim, a pracę biurową możesz mieć  np. w branży IT z samymi facetami co tylko o grach, serialach i nowinkach technicznych gadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bo ploty są tam gdzie przewaga kobiet. Ja jestem kobietą, ale nie znoszę babskich miejsc i lubię męskie towarzystwo. Zupełnie inny świat, atmosfera i warunki pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Bo ploty są tam gdzie przewaga kobiet. Ja jestem kobietą, ale nie znoszę babskich miejsc i lubię męskie towarzystwo. Zupełnie inny świat, atmosfera i warunki pracy. 

Faceci też plotkują (pracuję w branży IT) ale mniej jawnie i bardziej niewinne. Czyli najpierw o kimś pogadają za jego plecami ale nie rzutuje to na atmosferę i stosunki między pracownikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jesteś bardzo odważna. Po pierwsze odwazylas się na zmianę, po drugie na zmianę teoretycznie na gorsze. Po trzecie napisałaś to tu na kafe. Po czwarte jesteś zadowolona z wyboru. A opinia ludzi przy tym nic nie znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja chyba mam inne doświadczenia z korpo, bo jednak sądzę, że tam jest zdecydowanie lepszy komfort pracy niż na kasie w markecie. Kiedyś pracowałam w pewnej sieciówce na osiedlu, myślałam że to będzie taka lekka praca przy kasie, a tu się okazuje że to robota dla jakiegoś osiłka, który musi dźwigać ciężary i cały czas zapieprzać. Straszne było też to, że ciągle się zmieniały godziny pracy, w każdym miesiącu miałam przychodzić inaczej. Do tego praca w święta, a idźcie mi z tym w cholerę. Teraz czuję się jak człowiek, a nie jak jakiś spocony robak. Ok, jest też dużo roboty, trzeba się czasami postresować, gdzieś podzwonić, pozałatwiać, ale jaki to jest komfort pracy w porównaniu do takiej pracy w markecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Sorry ale zdrowie fizyczne jest najważniejsze. Każdy prędzej czy później jest w stanie nauczyć się funkcjonować w takim korpo. Stres tak naprawdę wynika tylko z braku doświadczenia. Po jakimś czasie człowiek zdobywa cenną umiejętność radzenia sobie ze spokojem w takich nieprzyjemnych sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga

Autorko dokonałaś wyboru, skoro jest Ci z tym dobrze tzn, że tamta praca nie była warta Twojego stresu. Dziwi mnie tylko, że od razu zdecydowałaś się na kasę, jakby pośrodku nie było nic innego. Pracuję w firmie, która już uważana jest za korpo, ale oddział w moim mieście składa się z 10 pracowników. W biurze są czasami spory, presja na wyniki, spotkania sprzedażowe itd, ale jednocześnie swobodna atmosfera, pracownicy lubią się również na gruncie prywatnym. Moje godziny pracy to 7:30-15:30. Jeśli zostaje pół godziny dłużej to tylko wtedy, gdy sama uznam to za potrzebne. Gdybym miała odejść na kasę moje wynagrodzenie spadloby o ok 60%. Na studiach pracowałam jako sprzedawca w galerii i była to jeszcze znosna praca. Osobiście nie chciałabym pracować na kasie. Powiem Ci dlaczego - niska płaca, jedzenie i wyjście do WC tylko w trakcie "przerwy" (często mam problemy z pęcherzem i nie wyobrażam sobie czekania aż łaskawie nastąpi mój czas na wyjście do WC-dla mnie to nieludzkie jest i jakieś przedpotopowe, podczas gdy teraz wychodze kiedy chce, kawę pije kiedy chce i odbieram prywatny tel w wyjątkowych sytuacjach--wychodząc do poczekalni), monotonne kasowanie towaru wg mnie "wyłącza mózg" a dźwiganie towaru rozwala kręgosłup. Nie chciałabym też szukając innej pracy mieć w cv stanowiska "kasjerka" jako tego ostatniego, podczas, gdy wcześniej była to praca w znaczącej firmie na dobrym stanowisku. Masz też pewnie na tyle komfortową sytuację finansową, że Twój dochód nie wpływa na jakość życia waszej rodziny. Rodzice nie mają prawa Cię oceniać, ale trochę rozumiem ich tok myślenia. Na swój sposób byli z Ciebie dumni, przyzwyczaili się do tego uczucia. Jeśli obchodzi Cię ich zdanie to najlepiej wytłumaczyć im, że to chwilowa sytuacja, że teraz chcesz mieć więcej czasu dla rodziny, a później będziesz szukać czegoś innego. I tyle, nie podejmować dalej tematu. Pozdrawiam i powodzenia:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zzz

Jestem facetem i od kilku miesiecy pracuje w dziale gdzie 90% to kobiety i mam juz dosc czesto sa tak sfrustrowane praca ze wyzywaja sie na innych, obgaduja sie nawzajem. W tym dziale jest duzy kontakt z klientem i mysle ze kobiety se nie radza z tym za bardzo sa za mile dla klientow i zbyt ugodowe. Ogolem jeden wielki gnuj w poprzednim dziale gdzie bylo wiecej facetow byl wmiare spokoj i nikt swojeho stresu nie przerzucal az tak na prace calego dzialu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kobiety są bardziej emocjonalne z natury, a ja np. jestem bardzo spokojna jak na kobietę, dlatego wolę towarzystwo mężczyzn, bo są bardziej ogarnięci i poukładani emocjonalnie i bardziej podobni do mnie w tej kwestii, więc się z nimi dużo lepiej dogaduję. Kobiety są dla mnie zbyt gadatliwe i za bardzo wylewają na innych swoje emocje. Czuję jakby wysysały ze mnie energię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lanka

Piszę pierwszy raz, mówicie o szkodliwości pracy fizycznej, a o szkodliwości pracy przy biurku nic? Ja mam 28 lat i już zaczynam się zastanawiać czy do 40 nie oślepne. Mam wadę -5. W pracy non stop przed komputerem, bol głowy nie do zniesienia. Po pracy też czasem trzeba coś dokończyć, w domu poczytać do pracy. Wcześniej lata spędzone przed komputerem, pisanie pracy dyplomiwej, jednej, drugiej, do tego oczywiście książki, notatki ale to i tak mniejsza szkodliwość. Promieniowanie, cz już nie istnieje? Rzygam tym komputerem, chciałabym innej pracy, ale to już druga gdzie siedzę ciągle wpatrując się w ekran. Po pracy też człowiek chce trochę skorzystać z technologii, poczytać informacje, coś obejrzec. U mnie doszło do tego że już prawie nic nie oglądam tylko słucham, bo na sam widok ekranu mam odruch wymiotny. Latem jest ok, ale zimą fiola można dostać od tej za/s/ranej technologii, prace mam raczej nudą, powtarzalną choć pewne umiejętności są wymagane, ale niż mnie i dobija praca za biurkiem. Pamiętam czasy kiedy rodzice ograniczali granie w gry czy internet bo "zepsuje sobie oczy" a teraz to ja nie wiem, bo wychodzi na to, że więcej czasu poświęcam na komputer niż bez niego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wera
25 minut temu, Gość Lanka napisał:

Piszę pierwszy raz, mówicie o szkodliwości pracy fizycznej, a o szkodliwości pracy przy biurku nic? Ja mam 28 lat i już zaczynam się zastanawiać czy do 40 nie oślepne. Mam wadę -5. W pracy non stop przed komputerem, bol głowy nie do zniesienia. Po pracy też czasem trzeba coś dokończyć, w domu poczytać do pracy. Wcześniej lata spędzone przed komputerem, pisanie pracy dyplomiwej, jednej, drugiej, do tego oczywiście książki, notatki ale to i tak mniejsza szkodliwość. Promieniowanie, cz już nie istnieje? Rzygam tym komputerem, chciałabym innej pracy, ale to już druga gdzie siedzę ciągle wpatrując się w ekran. Po pracy też człowiek chce trochę skorzystać z technologii, poczytać informacje, coś obejrzec. U mnie doszło do tego że już prawie nic nie oglądam tylko słucham, bo na sam widok ekranu mam odruch wymiotny. Latem jest ok, ale zimą fiola można dostać od tej za/s/ranej technologii, prace mam raczej nudą, powtarzalną choć pewne umiejętności są wymagane, ale niż mnie i dobija praca za biurkiem. Pamiętam czasy kiedy rodzice ograniczali granie w gry czy internet bo "zepsuje sobie oczy" a teraz to ja nie wiem, bo wychodzi na to, że więcej czasu poświęcam na komputer niż bez niego. 

Jesli masz wadę - 5 to może trzeba pomyśleć nad inna praca. Pytanie, czy nie miałas tej wady już dużo wcześniej i na ile Ci się poglebilo. Miliony ludzi kończy studia i piszę prace magisterskie, jakoś nie zauważyłam, żeby ktoś tak ubolewał nad koniecznością korzystania z kompa. Ja pisząc pracę dużo notowalam na kartkach, dużo czytałam, spisywalam wnioski. Samo pisanie na kompie było najmniejszym problemem, serio. Poza tym jak wrócisz z pracy możesz uprawiać sport i relaksować wzrok, to samo w weekendy. Wiadomosci można obejrzeć. Nikt Cię nie jednak do tego nie zmusza, tak samo jak do śledzenia kafe, fb, insta i pudla.jak jesteś chora to pomysl o operacji na oczy. Często przyglądam się mojej rodzinie, kobietom w wieku 50plus, moze biurko szkodzi, ale pracownicy umyslowi są w świetnej formie. Natomiast ta część rodziny, która pracuje fizycznie jest fizycznie i mentalnie starsza o 10 lat niż w rzeczywistosci...tak Ci źle idź do biedronki, ale tam będziesz pewnie narzekać, że na kasę też trzeba się patrzeć... 🙂 Ty powinnaś oczy zoperować, a nie wylewac żale w ten sposób. To zabawne serio. Medycyna idzie do przodu, a ty masz takie przemyślenia jak stara, zgorzkniala babcia 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GoscSłońce

Ja wolę zmęczyć się fizycznie niż psychicznie. Doszłam do wniosku, że nie nadaje się do pracy w takiej typowej korporacji i tyle. Całe życie jednak, wmawiane mi było, że człowiek "na poziomie" musi mieć teraz studia, że musi mieć dobrą pracę, że tylko tacy ludzie coś znaczą i muszę się uczyć. Rzeczywistość z jaką się zderzyłam w swojej poprzedniej pracy, (a raczej w dwóch pracach, bo pracowałam w dwóch różnych firmach w sumie 9 lat) pokazała mi, że ludzie tzw "na poziomie" po studiach i z wielkimi karierami to czesto straszne prostaki. Nie mówię, że wszyscy, ale miałam jakiś inny obraz tych ludzi. Tymczasem pracowałam np z prezesem, który żeby zrobić na złość sprzątaczce, która mu się podobała, ale ona zlewała jego zaloty potrafił własnym kałem wysmarować firmowa toaletę. Złożenie CV do supermarketu to był impuls. To tylko pół etatu więc nie jest źle. Robię swoje i do domu. Jestem uprzejma dla ludzi i uśmiechnięta i odwdzięczają się z reguły tym samym. Poza tym ktoś tu pisał wyzej, że do WC nie można wyjść. Bzdura. Mogę wyjść do WC kiedy mam taką potrzebę, mogę  iść się czegoś napić czy zjesc nie tylko w czasie przerwy, a za kasą siedzę na fotelu z oparciem, czasem jednak stoję jak już mi się nie chce siedzieć. Po pracy jak mam czas (tzn gdy syn śpi, albo sam się bawi) to czytam książki, dawniej nie miałam na to czasu, ani ochoty. Dużo czasu spędzam z mężem i z synem. Oglądam seriale, zajmuje się tłumaczeniami i korekta wydawniczą to tak w ramach pracy dodatkowej od czasu do czasu. Dopiero teraz mogę robić to na co mam ochotę.. W sklepie, w którym pracuje, pracują też dziewczyny po studiach. W takich miejscach nie pracują sami nieudacznicy życiowi, ale normalni ludzie. Też mają jakieś zainteresowania, można z nimi porozmawiać (jak jest czas) nie tylko o dupie marynie. Plusem tej pracy jest to, że nie ma w niej czasu na obgadywanie i snucie intryg, bo przez cały dzień jest dużo roboty, a ja pracuję tylko pół etatu, ktory dosyć szybko wyrabiam i idę do domu. Kiedyś po liceum pracowałam na chwilę w supermarkecie budowlanym, miałam dział z dekoracjami wnętrz i bardzo mi się tam podobało. Cóż, może jestem jednak stworzona do byle jakiej pracy, może jestem byle kim w oczach wielu, ale nie zależy mi już na opinii innych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja przeżyłam coś podobnego. Wydawało mi się, że jeśli praca w biurze w eleganckim, klimatyzowanym korpo to będą ludzie na poziomie, a było odwrotnie. A teraz kiedy dodatkowo bardzo brakuje ludzi do pracy, przyjmuje się często kogokolwiek, aby zapchać dziurę, więc nieraz przychodzi niezła patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
48 minut temu, Gość GoscSłońce napisał:

Ja wolę zmęczyć się fizycznie niż psychicznie. Doszłam do wniosku, że nie nadaje się do pracy w takiej typowej korporacji i tyle. Całe życie jednak, wmawiane mi było, że człowiek "na poziomie" musi mieć teraz studia, że musi mieć dobrą pracę, że tylko tacy ludzie coś znaczą i muszę się uczyć. Rzeczywistość z jaką się zderzyłam w swojej poprzedniej pracy, (a raczej w dwóch pracach, bo pracowałam w dwóch różnych firmach w sumie 9 lat) pokazała mi, że ludzie tzw "na poziomie" po studiach i z wielkimi karierami to czesto straszne prostaki. Nie mówię, że wszyscy, ale miałam jakiś inny obraz tych ludzi. Tymczasem pracowałam np z prezesem, który żeby zrobić na złość sprzątaczce, która mu się podobała, ale ona zlewała jego zaloty potrafił własnym kałem wysmarować firmowa toaletę. Złożenie CV do supermarketu to był impuls. To tylko pół etatu więc nie jest źle. Robię swoje i do domu. Jestem uprzejma dla ludzi i uśmiechnięta i odwdzięczają się z reguły tym samym. Poza tym ktoś tu pisał wyzej, że do WC nie można wyjść. Bzdura. Mogę wyjść do WC kiedy mam taką potrzebę, mogę  iść się czegoś napić czy zjesc nie tylko w czasie przerwy, a za kasą siedzę na fotelu z oparciem, czasem jednak stoję jak już mi się nie chce siedzieć. Po pracy jak mam czas (tzn gdy syn śpi, albo sam się bawi) to czytam książki, dawniej nie miałam na to czasu, ani ochoty. Dużo czasu spędzam z mężem i z synem. Oglądam seriale, zajmuje się tłumaczeniami i korekta wydawniczą to tak w ramach pracy dodatkowej od czasu do czasu. Dopiero teraz mogę robić to na co mam ochotę.. W sklepie, w którym pracuje, pracują też dziewczyny po studiach. W takich miejscach nie pracują sami nieudacznicy życiowi, ale normalni ludzie. Też mają jakieś zainteresowania, można z nimi porozmawiać (jak jest czas) nie tylko o dupie marynie. Plusem tej pracy jest to, że nie ma w niej czasu na obgadywanie i snucie intryg, bo przez cały dzień jest dużo roboty, a ja pracuję tylko pół etatu, ktory dosyć szybko wyrabiam i idę do domu. Kiedyś po liceum pracowałam na chwilę w supermarkecie budowlanym, miałam dział z dekoracjami wnętrz i bardzo mi się tam podobało. Cóż, może jestem jednak stworzona do byle jakiej pracy, może jestem byle kim w oczach wielu, ale nie zależy mi już na opinii innych.  

Myślę, że kwestia przejścia na pół etatu jest tutaj kluczowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

Mnie się podoba Twoja postawa. Sama bym zmieniła swoją pracę, a pracuje w budżetówce zarabiam niewiele ponad minimalną krajową i jestem gnębiona. Moja siostra pracuje w sklepie z butami, zarabia więcej niż ja. Nienawidze swojej pracy, ale nie mam finansowo nie mam żadnego zaplecza, bo mąż też nie zarabia kokosów. Chciałabym mieć tyle odwagi, żeby pod wpływem impulsu rzucić pracę i zmienić ja na inną, z pozoru gorszą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×