Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GoscSłońce

Rzuciłam pracę w korporacji i teraz pracuje na kasie. Dobrze mi z tym.

Polecane posty

Gość GoscSłońce
4 godziny temu, Gość Martyna napisał:

OK. Z tym, że tego mieszkania, dwóch aut i oszczędności nie dorobiłas się zapewnie sama. Jak sama mówisz jesteś wycofana dziewczynka. Już widzę twoje awanse w korpo i twoje gigantyczne tam zarobki.... Raczej skupialas się, żeby tam przetrwać. Rodzice kupili ci mieszkanie a teraz masz argument, że to twój "dochód pasywny" 🙂 ok. Słuchaj grunt, że twoja decyzja jest zgodna z tobą. W domu nie siedzisz, coś tam robisz itd. Wierzyć mi się tylko nie chce, że przy takim wsparciu męża chce ci się pracować na pół etatu w markecie. Ile tam zarobisz? 900 zł? Mniej? Śmierdzi mi tu prowo i to z daleka. Prowo kasjerki, która pociesza się, że nie ma tak źle. 

No pudło. Nie czytasz ze zrozumieniem. Mieszkania dorobiłam się sama, auta też są kupione z moich pieniędzy. Moi rodzice nie są zamożni, co pisałam wcześniej, nic mi nie kupili 🙂 mozesz nie wierzyć, Twoja sprawa. Nie jest to prowokacja. Być może nazwałam siebie wycofana dziewczynką nieco na wyrost.. Poprzednia praca okupiona była dla mnie sporym stresem, co zaczęło się przekładać na zdrowie. Tak, chce mi się pracować na pół etatu, chce się odmóżdżyć. Zarabiam więcej niż 900zl dorabiam sobie jeszcze w domu o czym też wspomniałam. Mój mąż nigdy nie zabraniał mi pracować, ani też siedziec w domu. Mam to szczęście, że oprócz tego, że jesteśmy małżeństwem, jesteśmy też przyjaciółmi. To będzie ostatni mój post tutaj, bo nie ma sensu już się produkować, bo nie udowodnię nikomu, że to nie prowokacja.

Za miłe słowa dziekuję i życzę wszystkim szczęścia w życiu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
33 minuty temu, Gość GoscSłońce napisał:

No pudło. Nie czytasz ze zrozumieniem. Mieszkania dorobiłam się sama, auta też są kupione z moich pieniędzy. Moi rodzice nie są zamożni, co pisałam wcześniej, nic mi nie kupili 🙂 mozesz nie wierzyć, Twoja sprawa. Nie jest to prowokacja. Być może nazwałam siebie wycofana dziewczynką nieco na wyrost.. Poprzednia praca okupiona była dla mnie sporym stresem, co zaczęło się przekładać na zdrowie. Tak, chce mi się pracować na pół etatu, chce się odmóżdżyć. Zarabiam więcej niż 900zl dorabiam sobie jeszcze w domu o czym też wspomniałam. Mój mąż nigdy nie zabraniał mi pracować, ani też siedziec w domu. Mam to szczęście, że oprócz tego, że jesteśmy małżeństwem, jesteśmy też przyjaciółmi. To będzie ostatni mój post tutaj, bo nie ma sensu już się produkować, bo nie udowodnię nikomu, że to nie prowokacja.

Za miłe słowa dziekuję i życzę wszystkim szczęścia w życiu. 

baju, baju ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Trzeba być odpowiednio bogatym, by pozwolić sobie na taką pracę na pół etatu za ok. 1000 zł miesięcznie. Przecież to są żadne pieniądze, jak kieszonkowe. Nie starczy mi na wszystkie wydatki. Gdybym miała jakiś dochód pasywny to pewnie, że bym poszła do lżejszej pracy i poświęciła czas dzieciom, ale nie wiem czym tu się chwalić i dlaczego oczekiwać oklasków "och jakaś ty odważna, rzuciłaś korpo". Każdy by rzucił pracę, jakby nie musiał zarabiać. Niektóre z was takie mądre, bo was mężowie utrzymują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Już się zlazły korposucze, które w niedzielę czują się jak na syndromie odstawienia od pracy 😄 i musiały włączyć komputer choćby po to, żeby komuś nawrzucać na forum, bo pon-pt wyżywa się na absolwentach nowo przyjętych do korpo 😄 a ja w niedzielę odpoczęłam sobie od pracy z rodziną, nad wodą. Ot korporacyjny stan umysłu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23 minuty temu, Gość gość napisał:

Trzeba być odpowiednio bogatym, by pozwolić sobie na taką pracę na pół etatu za ok. 1000 zł miesięcznie. Przecież to są żadne pieniądze, jak kieszonkowe. Nie starczy mi na wszystkie wydatki. Gdybym miała jakiś dochód pasywny to pewnie, że bym poszła do lżejszej pracy i poświęciła czas dzieciom, ale nie wiem czym tu się chwalić i dlaczego oczekiwać oklasków "och jakaś ty odważna, rzuciłaś korpo". Każdy by rzucił pracę, jakby nie musiał zarabiać. Niektóre z was takie mądre, bo was mężowie utrzymują. 

No właśnie, autorka może sobie nawet i ulice zamiatać na 1/4 etatu a i tak nie zbiednieje. Żadna mi odwaga i przykład dla kogokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Jak ja podziwiam odwage autorki tego watku. Sama zastanawialam sie nad zmiana pracy na mniej stresujaca i taka ktora dalaby mi szanse na zajmowanie sie dziecmi, moj maz mnie do tego zacheca ale ja nie chce rezygnowac z dobrych zarobkow. Chcemy sie budowac i odkladamy pieniadze by nie obciazyc sie wielkim kredytem. Nie wchodzi to wiec w gre choc musze przyznac,ze kusi. Ja osobiscie lubie prace w handlu. Bywa meczaca ale ja sobie cenie kontakt z innymi ludzmi. W trakcie studiow pracowalam w sklepie i wspominam to bardzo dobrze. Oczywiscie byly dni, ze mialam ochote mordowac, jednak generalnie sprawialo mi to przyjemnosc. Moze kiedys do tego wroce. Jak tak o tym mysle to nawet bym chciala.:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25 minut temu, Gość gość napisał:

Już się zlazły korposucze, które w niedzielę czują się jak na syndromie odstawienia od pracy 😄 i musiały włączyć komputer choćby po to, żeby komuś nawrzucać na forum, bo pon-pt wyżywa się na absolwentach nowo przyjętych do korpo 😄 a ja w niedzielę odpoczęłam sobie od pracy z rodziną, nad wodą. Ot korporacyjny stan umysłu. 

What?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja jestem ciekawa, bo wszystkie tu takie odważne, bystre, silne psychicznie a z danych wynika co innego. Psychoterapeuta, psycholog to teraz bardzo wzięty zawód, mają roboty od cholery. Mam dwie koleżanki po psychologii i klientów mają jak lodu, brakuje terminów. Coraz więcej ludzi ma depresję, jest wypalona zawodowo, traci chęć do życia, popada w nałogi, rodziny się rozpadają... Ale jasne, każdy niech idzie do stresującej pracy żeby się jeszcze szybciej zajechał. Życie jest teraz okropnie stresujące  presją zewsząd żeby być najlepszym i mieć jak najwięcej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matematyka
6 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja jestem ciekawa, bo wszystkie tu takie odważne, bystre, silne psychicznie a z danych wynika co innego. Psychoterapeuta, psycholog to teraz bardzo wzięty zawód, mają roboty od cholery. Mam dwie koleżanki po psychologii i klientów mają jak lodu, brakuje terminów. Coraz więcej ludzi ma depresję, jest wypalona zawodowo, traci chęć do życia, popada w nałogi, rodziny się rozpadają... Ale jasne, każdy niech idzie do stresującej pracy żeby się jeszcze szybciej zajechał. Życie jest teraz okropnie stresujące  presją zewsząd żeby być najlepszym i mieć jak najwięcej. 

Dobra, psychologia, psychologia. A nie uważasz, że teraz już co drugo leci na terapię, bo sobie nie radzi? Czy kiedyś też tak było? Naogladaja się w mediach tego, czego nie mają i jak w dym do psychologa. Wszystkie prace rzućcie, leżcie na łące nad jeziorem i się relaksyjcie proszę bardzo. Tylko wcześniej policzcie ile zarabia mąż i jakie macie wydatki, w drugiej kolejności policzcie ile macie lat i ile będziecie jeszcze względnie atrakcyjne, na tyle atrakcyjne, żeby ktoś na was robił. Później płacz i zgrzytanie zębów, powrót do pracy po 40tce bo mąż ma inną. Ojej wtedy to musi być szok dla organizmu, po takich 20 latach laby pod parasolem ochronno-finansowym:) Wtedy to już psychiatra może nie pomoc, nic tylko się zabić, taki ten świat podly:)))) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enigm

Nigdy w to nie uwierzę ,prowokacja.Szukalabys pracy biurowej a nie na kasie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja jestem ciekawa, bo wszystkie tu takie odważne, bystre, silne psychicznie a z danych wynika co innego. Psychoterapeuta, psycholog to teraz bardzo wzięty zawód, mają roboty od cholery. Mam dwie koleżanki po psychologii i klientów mają jak lodu, brakuje terminów. Coraz więcej ludzi ma depresję, jest wypalona zawodowo, traci chęć do życia, popada w nałogi, rodziny się rozpadają... Ale jasne, każdy niech idzie do stresującej pracy żeby się jeszcze szybciej zajechał. Życie jest teraz okropnie stresujące  presją zewsząd żeby być najlepszym i mieć jak najwięcej. 

Pracuję w branży IT. Czasem słyszę jak wygląda sytuacja osób pracujących przy grach komputerowych i to jest czyste szaleństwo: nadgodziny żeby zdążyć z cotygodniowym update'm, okresem świątecznym, cyklem wydawniczym, wyzysk, mobbing itd. A u mnie w pracy luzik i zero stresu. Jakoś nie musiałam iść do sklepu żeby mieć fajną, luźną pracę. Są korpo i korpo, tak samo jak sklepy i sklepy. Można trafić na bardzo stresującą pracę w sklepie i spoko pracę w korpo - nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaddzdz
12 godzin temu, Gość GoscSłońce napisał:

Nie mamy kredytów 🙂 Mamy wspólny dom za gotówkę, mam swoje mieszkanie 60m2, którego gość się dorobiłam przed ślubem i które spłaciłam 3 lata temu i które wynajmujemy. Mąż od zawsze mnie wspiera nie tylko fizycznie, ale i psychicznie mam w nim oparcie. Oprócz tego mam też trochę gotówki na lokacie, wszystko co udało mi się zaoszczędzić oraz dwa swoje auta, w sumie nie wiem po co mi dwa, pewnie jedno sprzedam.

 i tego wszytstkiego dorobilas sie sama, przez 6 lat w korpo (z przerwa na urodzenie dziecka), bedac "wycofana szara myszka" .... 😄 😄 😄 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tom ubyć
17 godzin temu, Gość Julia napisał:

Tak was boli przyznać się że nie umiecie na siebie zarobić? Ale już mądrzyc się o tym jak to lepiej mieć więcej czasu dla dziecka i jakie to korpo zle umiecie? Nie każdy ma taką sytuację, żeby pozwolic sobie na pracę za grosze i gadanie "ojejku pracuję, ale już się nie stresuje, dla dzieci mam czas, jestem taka odważna i tak mi dobrze żyć na przekór" - a żyj sobie, tylko pracowitych ludzi nie obrażaj, praca w stresie nikomu nie służy. A wy robicie z siebie wielkie umeczone niewolnice. Jak ktoś ma charakter tu mu w biurze byle manager nie podskoczy. Takie lamy właśnie co przyjdą i się same podkladaja nie dają rady przerwać, bo każdy wykorzysta jak się trafi tępa dzida bez swojego zdania. Dziewczyny w moim biurze są odważne, po 16 biuro świeci pustkami, zarabiają po 8 tys, utrzymują rodziny. Wy jesteście jakieś wybrakowane, słabe psychicznie albo poprostu nie macie kwalifikacji, żeby ktoś was w takim miejscu szanowal. Jak jesteś "pomocą" specjalisty przez lata i jako jedyna robisz ze 3 tys to jak masz się czuć? Szlag cię trafi. Tylko to twoja wina nie całego świata i korporacji. 

Ale tylko kobiety co mają mężów nieudaczników muszą na siebie zarabiać.Zal ci że kk tos ma lepiej bo nie musi pracować.

Spotkałamnie tak dawno koleżankę która ma 2 dzieci i pracuje na kasie w Biedronce,ja w trzeciej ciąży, powiedziała że nigdy w życiu nie chciałaby już trzeciego dziecka, że ona woli pracować niż siedzieć w domu z dzieckiem.A kilkanaście dni później rozmawiałam z jej mężem, powiedział że "Paulinka cały czas go namawia na trzecie dziecko ale on nie chce bo będzie siedziała w domu i biadoliła zamiast zapierd..."

Szok.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja nie rozumiem dlaczego to miałaby być prowokacja? Jeśli autorka ma jakiś inny dochód, mąż też ma dochód, a ogólny ich dochód razem z tą pracą w supermarkecie im wystarcza, to o co wam do jasnej cholery chodzi? Mogłaby rzucić całkiem robotę, ale chce pracować. Rzucacie się o stres przy pracy na kasie, a przecież autorka pracuje na pół etatu, więc tego stresu dużo nie ma. Autorka ma porównanie i dla niej ten półetatowy stres z trudnym klientem, gdzie jak sama pisze woła kierownika, więc tego klienta może mieć w 4 literach, to jest nic w porównaniu ze stresem w korpo. Co was tak boli? To, że ktoś jest szczęśliwszy w "gorszej" robocie niż w korpo? Że pisze, że dla niej ta robota, którą wy tutaj korpopracownice niejednokrotnie poniżałyście, że to nieambitne, że kasjerki to gorszy sort, że poniżające itd, jest fajniejsza? Widocznie żadne pieniądze nie wynagrodziły jej czasu, który mogła spędzić z dzieckiem i utraconego zdrowia, to zmieniła robotę. To jest takie ciężkie do zrozumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ciekawe jakby autoreczka zareagowała gdyby mąż również podążyłby jej śladem uznając, że oto on nie jest jednak odporny na stres, dojrzałe życie go przerasta i ucieknie sobie na portiernie ;) Tak, tak zaraz zripostujesz, że mąż to tytan interesu i świetnie toleruje nerwówkę ;) Pewnie zaraz by było, że nieudacznik, chłop to ma być chłop i jak d...pa od s/rania to on ma zarabiać na jaśnie panią kajserke :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

A ja nie rozumiem dlaczego to miałaby być prowokacja? Jeśli autorka ma jakiś inny dochód, mąż też ma dochód, a ogólny ich dochód razem z tą pracą w supermarkecie im wystarcza, to o co wam do jasnej cholery chodzi? Mogłaby rzucić całkiem robotę, ale chce pracować. Rzucacie się o stres przy pracy na kasie, a przecież autorka pracuje na pół etatu, więc tego stresu dużo nie ma. Autorka ma porównanie i dla niej ten półetatowy stres z trudnym klientem, gdzie jak sama pisze woła kierownika, więc tego klienta może mieć w 4 literach, to jest nic w porównaniu ze stresem w korpo. Co was tak boli? To, że ktoś jest szczęśliwszy w "gorszej" robocie niż w korpo? Że pisze, że dla niej ta robota, którą wy tutaj korpopracownice niejednokrotnie poniżałyście, że to nieambitne, że kasjerki to gorszy sort, że poniżające itd, jest fajniejsza? Widocznie żadne pieniądze nie wynagrodziły jej czasu, który mogła spędzić z dzieckiem i utraconego zdrowia, to zmieniła robotę. To jest takie ciężkie do zrozumienia?

Jak boli mnie głowa to biorę tabletkę, a nie ją odcinam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Matematyka napisał:

Dobra, psychologia, psychologia. A nie uważasz, że teraz już co drugo leci na terapię, bo sobie nie radzi? Czy kiedyś też tak było? Naogladaja się w mediach tego, czego nie mają i jak w dym do psychologa. Wszystkie prace rzućcie, leżcie na łące nad jeziorem i się relaksyjcie proszę bardzo. Tylko wcześniej policzcie ile zarabia mąż i jakie macie wydatki, w drugiej kolejności policzcie ile macie lat i ile będziecie jeszcze względnie atrakcyjne, na tyle atrakcyjne, żeby ktoś na was robił. Później płacz i zgrzytanie zębów, powrót do pracy po 40tce bo mąż ma inną. Ojej wtedy to musi być szok dla organizmu, po takich 20 latach laby pod parasolem ochronno-finansowym:) Wtedy to już psychiatra może nie pomoc, nic tylko się zabić, taki ten świat podly:)))) 

Nie. Nie było. Za to teraz te kobiety to wredne, zawistne, brzydkie, obgadliwe babsztyle. Nie widzisz tego? Autorka pracę zmieniła, nie rzuciła. No, ale jak widać, tylko praca w korpo tutaj zasługuje na szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Jak boli mnie głowa to biorę tabletkę, a nie ją odcinam.

Przecież autorka wzięła tabletkę, głowy nie odcięła. Co was to tak boli, że ona teraz zarabia mniej? Z mopsu nie korzysta, to o co wam chodzi? Dziecko jej podrośnie, ona psychicznie odpocznie, to może poszuka czegoś "lepszego", na cały etat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
27 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja jestem ciekawa, bo wszystkie tu takie odważne, bystre, silne psychicznie a z danych wynika co innego. Psychoterapeuta, psycholog to teraz bardzo wzięty zawód, mają roboty od cholery. Mam dwie koleżanki po psychologii i klientów mają jak lodu, brakuje terminów. Coraz więcej ludzi ma depresję, jest wypalona zawodowo, traci chęć do życia, popada w nałogi, rodziny się rozpadają... Ale jasne, każdy niech idzie do stresującej pracy żeby się jeszcze szybciej zajechał. Życie jest teraz okropnie stresujące  presją zewsząd żeby być najlepszym i mieć jak najwięcej. 

no pewnie autorka była jedną z klientek i ten jej doradził kasę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Przecież autorka wzięła tabletkę, głowy nie odcięła. Co was to tak boli, że ona teraz zarabia mniej? Z mopsu nie korzysta, to o co wam chodzi? Dziecko jej podrośnie, ona psychicznie odpocznie, to może poszuka czegoś "lepszego", na cały etat. 

Chyba jednak odcięła skoro nawet i Ty twierdzisz, że może kiedyś poszuka czegoś "lepszego". Wyobraź sobie, że praca to nie tylko stresujące korpo i niestresująca praca w sklepie. Istnieje mnóstwo opcji pomiędzy, które gwarantowałyby dobre warunki pracy (lepsze niż w sklepie), a przy okazji nie będące stresującymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 minut temu, Gość gość napisał:

Chyba jednak odcięła skoro nawet i Ty twierdzisz, że może kiedyś poszuka czegoś "lepszego". Wyobraź sobie, że praca to nie tylko stresujące korpo i niestresująca praca w sklepie. Istnieje mnóstwo opcji pomiędzy, które gwarantowałyby dobre warunki pracy (lepsze niż w sklepie), a przy okazji nie będące stresującymi.

Gdzie odcięła? Odcięłaby, gdyby siedziała w domu. No i co z tego, że istnieje więcej opcji? Widocznie dla niej, to teraz najlepsza opcja. Ma czas dla dziecka i pewnie blisko. Dla mnie praca w markecie, to była jedną z gorszych jaką miałam, ale jak jej odpowiada, to co mi do tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28 minut temu, Gość gość napisał:

Ciekawe jakby autoreczka zareagowała gdyby mąż również podążyłby jej śladem uznając, że oto on nie jest jednak odporny na stres, dojrzałe życie go przerasta i ucieknie sobie na portiernie 😉 Tak, tak zaraz zripostujesz, że mąż to tytan interesu i świetnie toleruje nerwówkę 😉 Pewnie zaraz by było, że nieudacznik, chłop to ma być chłop i jak d...pa od s/rania to on ma zarabiać na jaśnie panią kajserke 😄

Bla bla... Co ty pierdzielisz? Szklaną kulę masz, że wiesz co napiszę? Że wiesz, że on się w pracy stresuje? Jeśli się na ten temat dogadali, a w domu jest małe dziecko potrzebujące rodzica, to o co wam chodzi? Co myślisz, że nie dali by sobie rady, gdyby on zmienił robotę na taką za 2,5 tysiąca? Plujecie się gorzej, niż gdyby autorka nigdy nie pracowała, od zawsze była na utrzymaniu męża i jeszcze była z tego dumna. Dla mnie jest ważne, że ona nie korzysta z mo/psu, czyli nie korzysta z moich podatków. To niech sobie pracuje gdzie chce. Jak się zdarzy, że mąż robotę straci, to ona sobie wtedy znajdzie lepiej płatną. Wielki problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
52 minuty temu, Gość gość napisał:

What?

Jakie what? Przecież najbardziej zajadłe posty w tym wątku są z niedzieli. Włącznie z zarzucaniem autorce prowokacji, życia na koszt męża, nieprzystosowania do życia w stresie i innych bzdetów. I to nie zdziwiłabym się, gdyby one wszystkie pochodziły od jednej osoby, która w tak piękny dzień nie miała co ze sobą zrobić - no bo przecież korpo zamknięte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość march

Wydaje mi się, że jest to ciekawe rozwiązanie. Najważniejsze jest po prostu to, żeby być zadowolonym ze swojej pracy i czuć, że jest to miejsce, gdzie nie trzeba się zawsze stresować. Jednak zdrowie jest najważniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
42 minuty temu, Gość daaddzdz napisał:

 i tego wszytstkiego dorobilas sie sama, przez 6 lat w korpo (z przerwa na urodzenie dziecka), bedac "wycofana szara myszka" .... 😄 😄 😄 😄

A co ma piernik do wiatraka? Banki udzielają kredytu hipotecznego na podstawie zdolności kredytowej, która powstaje na bazie posiadanej pracy i zarobków, a nie cech charakteru. Widocznie mimo swojej nieśmiałości autorka do pewnego momentu odnajdywała się w tej pracy i otrzymała hipotekę. Detektyw Rutkowski się znalazł 😀😀😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

A co ma piernik do wiatraka? Banki udzielają kredytu hipotecznego na podstawie zdolności kredytowej, która powstaje na bazie posiadanej pracy i zarobków, a nie cech charakteru. Widocznie mimo swojej nieśmiałości autorka do pewnego momentu odnajdywała się w tej pracy i otrzymała hipotekę. Detektyw Rutkowski się znalazł 😀😀😀

To się nie dorobiła tylko zadłużyła na mieszkanie we współwłasności z bankiem. Niech nam nie mydli oczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
51 minut temu, Gość gość napisał:

A ja nie rozumiem dlaczego to miałaby być prowokacja? (...) Autorka ma porównanie i dla niej ten półetatowy stres z trudnym klientem, gdzie jak sama pisze woła kierownika, więc tego klienta może mieć w 4 literach, to jest nic w porównaniu ze stresem w korpo. Co was tak boli? To, że ktoś jest szczęśliwszy w "gorszej" robocie niż w korpo? 

O ile rozumiem że ktoś rezygnowałby z korpo, ale dla dobra budżetu rodzinnego podejmowałby inną, mniej płatną pracę, o tyle nie uwierzę że ktoś mając dobre wykształcenie, dobrą znajomość języków (skoro robi dorywczo tłumaczenia), i solidne zabezpieczenie finansowe, poświęca 20 godz. tygodniowo (plus liczmy dojazd) po to żeby zarobić dodatkowy 1000 zł w niezdrowych warunkach. Bo warunki, zwłaszcza w większym sklepie, na kasie, nie są zdrowe. Bezustanny hałas, szum, gwar, często gęsto jeszcze reklamy/komunikaty z głośników, pikanie czytnika, rozmowy klientów. Ostre, sztuczne światło. Nawet jeśli do konfliktowych klientów przychodzi kierownik, to w pierwszej kolejności to kasjerka wysłu...e tych uwag (ale zapewne po autorce spływałoby to jak po kaczce). Zresztą nie wierzę w wzywanie kierownika do klienta który po prostu gdera, marudzi czy rzuci jednym obraźliwym słowem. Wymuszona pozycja pracy, jedna przerwa na 15 min, konieczność zgłaszania że potrzebujesz wyjść do toalety... Szanuję wszystkich ciężko pracujących ludzi, ale nikt mi nie wmówi że ktoś takie warunki pracy może uważać za dobre, przyjazne, komfortowe. Zmęczenie paradoksalnie bardziej psychiczne niż fizyczne. Owszem, można znaleźć plusy, ale generalnie jest to praca którą wykonuje się bo tak trzeba i nie podejmuje się jej ktoś kto ma widoki na bardziej komfortową. 

Rozumiałabym jakby autorka kupiła sobie ogródek działkowy, i w ramach wspierania budżetu rodzinnego okopywała teraz kartofle i pieliła krzaczki malin, ale z nudów i dla "zmęczenia fizycznego" iść na kasę? taa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga

Oczywiście, że to prowo. Już widzę jak tak dobrze wykształcona kobieta biegnie z cv do marketu, pisz bajki autorko pisz. Jeśli faktycznie jest taka dobra to mogła iść do jakiejś małej firmy na niższe stanowisko i np bezstresowo parzyć kawkę, odbierać tel i zamawiać kuriera. Widziałam takie oferty na pół etatu. I mówię tu o sekretarce a nie asystentce ds jakiś, która ogarnia całe biuro łącznie z obowiązkami szefa, których trzeba dopilnować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja bym wszystko oddała za taką ofertę w biurze. Niestety w małych miejscowościach trudno znaleźć pracę w biurze na cały etat, a pół etatu to już w ogóle.  Jeśli nie wrócę do bankowości to pozostanie mi tylko kasa w sklepie. W okolicy jest jeszcze zakład rybny, ale tam nie pójdę na pewno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 9.06.2019 o 12:00, Gość Gość napisał:

A ja też odeszłam z korpo, do tego było to babskie korpo, bo firma kosmetyczna więc 99% pracowników to baby. Ciągłe obgadywanie intrygi, zrobisz najmniejszy błąd a inne utopiłyby cię, masz dobrze zarabiającego faceta to wymyślają na twój temat niestworzone historie, że pewnie cię leje i wcale nie masz tak dobrze. Dorosłe kobiety wyzywały się za plecami od niedoru chanych, poje banych. Instne wariatkowo. Teraz opiekuje się małym dzieckiem, ale potem będę szukać nowej pracy właśnie prostej np. w sklepie. Nigdy więcej żadnych korpo. Korpo to dzicz.

Bo lepiej nie mówić o swoim życiu prywatnym w pracy, dzisiaj się kumplujecie a jutro przyjdzie ktoś nowy z kim twoja psiapsi będzie trzymać sztamę albo po prostu są osoby, które muszą miec jakiś ‘smaczek” o każdym żeby przekazywać to innym w celach np. potrzymania rozmowy, podlizania się, donoszenia na kogoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×