Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Pierwsze chwile z nowonarodzonym dzieckiem

Polecane posty

Gość Gość

Lada dzień rodze i bardzo jestem ciekawa jak wygląda ta pierwsza chwila mamy z dzieckiem. Na filmach przedstawiają to w sposób myślę bardzo przerysowany- dają mamie dziecko na ręce, łzy lecą, ona coś mówi do dziecka, całuje je. Jestem ciekawa jak to wygląda w rzeczywistości 😅. Jak to było u was? Były łzy? Co pomyślałyscie kiedy pierwszy raz zobaczylyscie swoje dziecko? Coś powiedziałyscie do niego? Opisujcie swoje wrażenia 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama

Dostałam córkę na ręce to spojrzałam na nią i pomyślałam ,,o matko jak ty wyglądasz " wiadomo była cała czerwona pomarszczona taka napuchnięta, do tego dość mocno schodziła jej skóra, ale po chwili poleciały mi łzy i w sumie to nie pamiętam co dalej bo byłam strasznie zmęczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Powiedziałam do niej chyba hej skarbie w końcu jesteś i to chyba tyle byłam tak wykończona że nie mialam siły na nic. Pomyślałam też że jest bardzo podobna do męża i dałam buziaka w rączkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Najpiękniejsza chwila w życiu, nie do opisania 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Gdy urodziłam syna to się popłakałam krótko ale to bardziej z ulgi, że już koniec. Pierwsza myśl jak go zobaczyłam zaraz po wyjściu to "o matko jak on się tam zmieścił". Pierwsze co powiedziałam na głos to pytałam lekarza czy wszytko ok bo nie płakał. Nie było mega w rodzenia etc. Zanim mogłam go pierwszy raz dotknęłam/wzięłam na ręce minęło 1,5 h i dopiero jak po wszystkim przystawili mi go do piersi to się z nim witałam. Nie było tak cudownie jak opisywali 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

U mnie był  ciężki poród, ale jakie moje wrażenia? haha, dokładnie pamiętam jak ktoś położył mi go na klatce piersiowej (chyba mąż?) i lekarz mówi do mnie: "może go pani spokojnie teraz nakarmić", (bo widać że szukał cycka) Ja nic się nie odezwałam, bo moja koszula w której rodziłam (stara, taką ubrałam na poród z myślą że od razu ją po porodzie wywalę, bo upaćkana bedzie i po co prać) nie miała otworów przy piersiach i musiałabym podciągnąć całą koszulindę do góry i wystawić wszystko na wierzch 😄 haha. No i cisza zapadła, a mąż chyba zszokowany bardziej niż ja synem , mówi - "no karm go, bo głodny", myślałam że go kopnę, tak mnie naciskali wszyscy, a ja zwyczajnie nie miałam jak, hahaha. Także tyle pamiętam. Synio jest cudny, ma już osiem lat, urodził się maluteńki, chudziutki, a dziś jest najwyższy i najbardziej postawny z całej klasy, kto by pomyślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość gość

Zaraz po porodzie lekarze zabrali córkę na badania. Dziecko niedotlenione (owinięte 2 razy). Nie było żadnej magii, ani radości tylko strach i czekanie na płacz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc

U mnie wywoływanie porodu zaczęlo sie o 22.00 a finalnie skonczylo sie cc o 14.30. Bylam przerazona. Juz gdy wjechalam pod noze plakalam bo bałam sie wszystkiego. Gdy zobaczylam malucha powiedziałam tylko: o jeju. A pomyslalam sobie: o Boze jak on sie tam zmiescil. Dalam mu buziaka, bylo go słychac chyba na kazdym oddziale tak krzyczał. Poczułam ulge kiedy bylo juz po wszystkim a potem okazalo sie ze to dopiero poczatek. 24 h lezenia i pielegniarki tylko przychodza zmieniac ci pampersy i pełny worek od cewnika. Po pionizacji myslalam ze umre. Ale kiedy przywiezli mi moje dziecko nagle jakby wszystkie bole ustapiły. Jestem tydzień po porodzie i nadal snia mi sie koszmary zwiazane z porodem. Uwazam ze to bylo straszne doswiadczenie i nie chce tego przechodzic drugi raz. Na sama mysl oblewa mnie zimny pot ale ciesze sie ze juz po wszystkim. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Po pierwszym pprodzie- bole przez 36 godzin i wykrwawienie sie mialam tylko tyle sily by przytulic corke i dac jej buziaka. Bylam dosyc zobojetniala. Po drugim, duzo latwiejszym porodzie, przytulilam synka i opowiedzialam mu o siostrze, ktora czeka na niego w domu. To byla spokojna, odprezajaca chwila. Pozniej mpj maz dostal syna do kangurowania na golej piersi a mna zajela sie lekarka i polozna, pozniej potuptalam pod prysznic. Bardzo dobrze wspominam wszystko z tego dnia. Ani razu nie ryczalam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Miałam cesarke i byłam ogólnie przerażona i cała chodziłam więc łzy mi ciurkiem leciały i trzeslam się już jak mnie kładli na łóżko i na stole. Bardzo nierealne uczucie bo leżę i nic właściwie nie czuje, nie wiem co robią i nagle słyszę płacz. Ciąża była wpadką i ja byłam raczej na "nie" do wszystkiego więc nawet się nie rozglądałam, w ogóle nie byłam zainteresowana dzieckiem i próbowałam nie brać w tym udziału. I nagle podtykaja mi go już śpiącego pod nos. I w sumie nic nie pomyślałam, tylko się gapilam bo wyglądał całkiem nieźle, ładna skóra nie bardzo czerwony, taki gładki i spokojny jak w reklamach się widzi. Byłam dość otepiala, przysunely mi go do ust i że "teraz buziak na powitanie", "ostatni buziak i już na sali się poprzytulacie" a ja jak marionetka daje te buziaki i o niczym konkretnym właściwie nie myślę. Położne chyba źle odczytały mój brak reakcji bo zaczynają mnie pocieszać, że to się zoperuje (syn urodził się z rozszczepem), że jest piękny i wszystko w porządku, 10 pkt. Wzięli mnie na salę, położyli koło mnie syna, jego tata się z nim witał. Ogólnie jakoś wszystko mechanicznie robiłam i bez przekonania, tylko tyle że "o, mam dziecko". Najbardziej się cieszyłam, że nikt nic ode mnie nie chce i dali mi spokój i tylko sobie leżałam naćpana morfiną i ketanolem. Także pierwsze spotkanie dupy nie urwało, potem też nie było magii. Ja od początku czułam do syna bardzo silne poczucie odpowiedzialności ale miłości zero, tylko się wkurzałam, że muszę na tej cholernej porodówce siedzieć bo ponad tydzień nie chcieli nas wpuścić chociaż mały zdrowy jak byk i lepiej sobie radził niż reszta dzieci. Dopiero teraz po trzech miesiącach jakieś uczucie się pojawia, musiałam się tego nauczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja byłam wykończona i (przykro to pisać) miałam wszystko gdzieś. Nawet nie odczulam wtedy radości, że córka dostała 10 punktów, a fakt 2 godzin z nią na brzuchu mnie irytowal, a zaznaczyłam wcześniej, że tego chce. Potem upadałam próbując wstać z tego  fotela, czułam, że umrę, zapomniałam, że córka leży w tym szpitalnym wózku i skupiam się na swojej niedoli. Kocham ją bardzo i wstyd mi. Na fotkach widzę jak ona leży na mnie, a ja głowę mam w drugą stronę i trzymam ja tak bez uczuć. :classic_sad:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja zobaczyłam córkę to byłam przerażona mała wychodząc  cały czas cofala główkę przez co po urodzeniu miała na głowie ogromnego guza i strasznie zniekształconą główkę do tego była lekko sinawa a przez pół twarzy miała wielką szrame jakby od paznokcia nie wiem czy sama sobie to zrobiła bo miała dość długie jak się urodziła czy któraś z położnych swoim pazurem jej przyjechała po buzi ale no nie wyglądała tak jak sobie ją wyobrażałam bałam się że ta główka jej tak zostanie ale na szczęście po dobie wróciło do normy. A co do emocji to poplakalam się i to tak konkretnie emocje puściły hormony zrobiły swoje i ryczałam jakby ktoś mi  umarł a nie się narodził nie dało się mnie uspokoić. Ucałowałam ją i nie wiem dlaczego ale załapałam za rączkę i przez 20 minut oglądałam każdy paluszek z osobna nie mam pojęcia dlaczego byłam tak naćpana znieczuleniami i tak wykończona że wpadłam w jakiś trans i nie wiedziałam co robię położne coś tam ogarniały mąż siedział obok i patrzył co ja robię a ja trzymałam ją i oglądałam te paluszki😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A czy któraś z Was była rozczarowana porodem? Ja się naczytalam i na słuchałam jakim to poród jest pięknym wydarzeniem, magicznym etc. A gdy było po wszystkim byłam rozczarowana 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

Ja też miałam bardzo ciężki poród, ale gdy dostałam córeczkę do przytulenia, bardzo się wzruszyłam. Do dziś na samo wspomnienie tej chwili mam łzy w oczach. Córeczka wydała mi się najpiękniejszą dziewczynką na świecie. Cieszyłam się, że mogę ją tulić do siebie. Każdy tę chwilę przeżywa inaczej, jest to nie do przewidzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschla

Ja powiedzialam czesc malutki, witaj i sprawdzilam czy ma wszystkie palce:D szkoda tylko, ze to skora do skory trwalo jedynie chwile, bo zaraz zabrano do badania; a powinno byc 2 h... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeble

Ja urodziłam przedwcześnie. Poród był bardzo gwałtowny, nie zdążyli mi nawet dać znieczulenia. Gdy było już po wszystkim położyli mi takiego fioletowego, nieruchomego flaczka na brzuch. Moje pierwsze słowa to było pytanie czy żyje. Zaraz mi go zabrali i uśpili mnie, bo łożysko nie chciało odejść. Nie było żadnej magii, a miłość poczułam po  kilku miesiacach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×