Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość Ala

Problem z utrzymaniem znajomości

Polecane posty

Gość werty

a ty Olga przeanalizuj dobrze co piszesz: "nie wierze w przyjazn i bezinteresownosc", a potem "pomagałam, wysłuchiwałam płaczów, i co dostałam w zamian"...

Wiadomo, ze nic nie trwa wiecznie, z partnerem tym bardziej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lena
16 minut temu, Gość werty napisał:

Czytam tak was, i mam takie zdanie, ze wy same sie mało nadajecie zeby sie przyjaznic. Na co takie przewrazliwienie? Nei ogarniam tych waszych problemów, kogos tu raziło, ze ktos nagle sie odezwie na inny temat, albo ze powiedział, ze w kwietniu sie spotka i nie zadzwonił. Przeciez mogł zapomniec, a moze lezy w szpitalu? Zainteresowałyscie sie? Lena- pracowałąs w biurze, i jak piszesz kolezanki były miłe, dołowały cie bo wspomniały ze mało zarabiasz? Miały w ogóle nie mówic o zarobkach na zasadzie, jak si enie mówi w domu powieszonego o sznurku?  Ja myslę, ze to sa wasze kompleksy i jakies urojone problemy, przybajmniej w wiekszosci

Byly mile dopóki mało zarabialam, użyłam słowa dolowaly bo często mówiły "ojej ty to tak mało zarabiasz" a minutę później pokazywały mi złote kolczyki za 2 tys. Także.  Hmmm... Wrażliwość wrażliwością a kultura kulturą. Teraz już mile nie są bo mam za dobrze wg nich. Ja mogę mieć kompleksy, one też mają, co ma jedno do drugiego? Ja się na nie nie obrazalam jak zarabiały więcej. Opisałam ich zachowanie, z kompleksami niech sobie każdy radzi sam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga
Przed chwilą, Gość werty napisał:

a ty Olga przeanalizuj dobrze co piszesz: "nie wierze w przyjazn i bezinteresownosc", a potem "pomagałam, wysłuchiwałam płaczów, i co dostałam w zamian"...

Wiadomo, ze nic nie trwa wiecznie, z partnerem tym bardziej. 

Ciesze się że ty jesteś przyjacielska i masz grono przyjaciół. Opisalam swój przykład, odpowiedziałam autorce tematu. Nie potrzebuje żebyś mi jak jakiś filozof wskazywała drogę. Tak się składa że mój związek trw ajuz wiele lat. Jak coś się psuje to naprawiamy, bo się kochamy. Znajomi to znajomi. Mam prawo mieć takie zdanie po tym co przeżyłam. Idź dyskutuj z kimś innym a nie mnie się czepiasz, żebym analizowała swoje zdanie bo twoje jest inne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
31 minut temu, Gość werty napisał:

Czytam tak was, i mam takie zdanie, ze wy same sie mało nadajecie zeby sie przyjaznic. Na co takie przewrazliwienie? Nei ogarniam tych waszych problemów, kogos tu raziło, ze ktos nagle sie odezwie na inny temat, albo ze powiedział, ze w kwietniu sie spotka i nie zadzwonił. Przeciez mogł zapomniec, a moze lezy w szpitalu? Zainteresowałyscie sie? Lena- pracowałąs w biurze, i jak piszesz kolezanki były miłe, dołowały cie bo wspomniały ze mało zarabiasz? Miały w ogóle nie mówic o zarobkach na zasadzie, jak si enie mówi w domu powieszonego o sznurku?  Ja myslę, ze to sa wasze kompleksy i jakies urojone problemy, przybajmniej w wiekszosci

Nie rozumiem takich ludzi, którzy spotykają sie z innymi tylko po to by wbić szpilę albo zdołować drugiego czy robić z siebie kogoś lepszego.

Ja teraz się coraz częściej spotykam z takimi zachowaniami. Niestety spotykam się też z tym na imprezach rodzinnych. Rozmowy kręcą się wokół pracy u osiągnięć. Każdy się "chwali" jak to ma za mało czasu, chwali się swoimi dziećmi, chwali co osiągnął już i co zrobił. Jeśli idziesz się spotkać z większym gronem ludzi i: nie masz faceta, albo pracy, albo przerwe w studiach, nie bronisz się na czas, to zaraz Ci powiedzą, że jesteś nieudacznik i leń bo jak Ty możesz "nic" nie robić albo coś Ci może nie wyjść. Raz się zwierzyłam dość bliskiej osobie z problemów na studiach, to mnie zjechała, że pewnie byłam leniwa (bo teraz "studenciaki" tacy są) i co marudzę. To osoba sporo starsza ode mnie. Liczyłam na wsparcie, przeliczyłam się. Coraz mniej lubię spotkania z ludźmi, wszędzie tylko praca, polityka ew. chwalenie się dziećmi, czasem drogimi podróżami. Ludzie zarabiający mniej i pracujący w "gorszych" pracach są traktowani z politowaniem, chociaż często wcale nie są nieszczęśliwi. Ale znajomi ich wpędzą w kompleksy, spokojnie i powiedzą o kapitalizmie, o tym jakie teraz są możliwości a oni dalej jak w prlu za 2,5 zasuwają ;). Mało spotkałam w życiu ludzi, z którymi można na luzie pogadać, pożartować, bez spinania się o głupotach. Albo wręcz przeciwnie, o czymś bardziej konkretnym, albo trochę filozoficznie ale bez przepychanek słownych. Nie cierpię gadać o pracy po pracy (nie zarabiam źle jak na Polskę i mam pracę biurową, ale mam w niej sporo stresu i myślę nad zmianą). Jakby jeszcze mało człowiek miał problemów, musiał się dołować głupimi komentarzami na spotkaniach ze znajomymi czy rodziną. Chrzanić takie znajomości, lepiej samemu siedzieć albo mieć tylko partnera, rodzeństwo, rodziców, najbliższa rodzina i nara :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

- ja pracuję w korporacji, jaki my mamy tam zapierdziel, no ale takie czasy, trzeba zapierdzielać, można sporo kasy wyciagnąć, ale trzeba też cos umieć, jak się uczylo to można w Polsce kasę zarobić, ho ho
- Oczywiscie, ze można! Ja pracuję w koncernie farmaceutycznym, ile to się trzeba było uczyć, no ciężko było, ale się opłacało, ho ho! Nie to co na budowie, no, no, he he 
- My to juz mieszkanie zmieniliśmy z trzypokojowego na cztero, bo w tym trzypokojowym juz się cisnęliśmy, jak to tak żyć 
- a my to się zaraz budować będziemy! No no jak to tak żyć w takiej ciasnocie w bloku jeszcze ciężko się żyje, tak na kupie z innymi ludźmi... Nie jest Wam tak ciężko?
- Ano... echhh no my będzie my mieli duże mieszkanie i na dobrej dzielnicy i 4 pokoje to już coś!
- Prawda, 4 pokoje... ale jednak blok, nie to co ogródek


- Moja Zosia to już do 4 klasy chodzi, a jaka mądra a jak zdolna! Świadectwo z czerwonym paskiem ma, bo to juz 4 klasa to uczyć się trzeba. I na ile zajęć chodzi, na teakwondo, tańce i na język angielski, bo to już 4 klasa to język musi być, ambitna jest dziewczynka z niej
- No, ambitna, prawda, mój Grzesio to jeszcze na hiszpański chodzi! A pani to chce go wysłać na olimpiadę z biologii, twoja też chodzi na olimpiady?
- No hm, hm, tak tak oczywiscie, ze tak! Już zaraz będzie się na olimpiadę szykować (kłamie, heh) a na język to też będzie chodzić, na niemiecki ale to za rok bo to za wcześnie, ale to juz myślimy, tak tak i potem jeszcze na francuski zapiszemy bo to im więcej języków tym lepiej w tych czasach, co to dwa
- Mój to już od 3 klasy sie uczył ale prawda, można zaczekać, każde dziecko inne, nie każde takie bystre jest (jak moje, w domyśle, hehe)
[...]
- No nie ma czasu, nie ma
- Ano nie ma...
- Takie czasy, że czasu nie ma 
- A kto ma czas, ten pewnie się leni bo jak to dzisiaj czas mieć!

******

 

Pozdrawiam, z przymruzeniem oka :-) tak widzę wspolczesne rozmowy, rzy/gam już kolokwialnie mówiąc takimi przepychankami słownymi, bo co ja z tego mam, nic, ale może ktoś i ma satysfakcję, skoro to funkcjonuje ;) ja wolę sama posiedzieć niż tego typu gadki prowadzić.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonia
34 minuty temu, Gość werty napisał:

a ty Olga przeanalizuj dobrze co piszesz: "nie wierze w przyjazn i bezinteresownosc", a potem "pomagałam, wysłuchiwałam płaczów, i co dostałam w zamian"...

Wiadomo, ze nic nie trwa wiecznie, z partnerem tym bardziej. 

Jak jesteś taka mądra to podaj receptę na przyjaźń. Według ciebie to pewnie bycie emocjonalnym workiem treningowym, który wszystko zniesie, byle się "nadawać" i dostosować do każdego? To cie oswiece. ... prawda. Nie masz pojęcia o życiu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werty

Kazdy po prostu ma cos czym zyje, ja kiedys sie "pochwaliłam " kolezance, ze chodze na konie. Od tej pory sie nie odzywała. Mówiłam jej o tym dlatego, ze b tym zyłam, nie spodziewałam sie ze sie obrazi. Jak dla was na spotkaniach towarzyskich nei mozna mówic o dzieciach, nie mozna mówic o pracy, nie mozna mówic o mieszkaniu, no to faktycznie lepiej juz siedzcie w swoich czterech scianach. ale moim zdaniem to juz choroba psychiczna, zeby ktos nie wytrzymywał ze ktos wspomni o dzieciach, albo ze zmienia mieszkanie, czy pojechał na wakacje. To sa normalne rzeczy. Polityka to przeciez jest dopiero drazliwy temat, a jak nie mozna mówic o najbardziej przyziemnych rzeczach to nie mam pytan. Mam wrazenie, ze tu sporo postów pisze jedna osoba. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania23
6 minut temu, Gość werty napisał:

Kazdy po prostu ma cos czym zyje, ja kiedys sie "pochwaliłam " kolezance, ze chodze na konie. Od tej pory sie nie odzywała. Mówiłam jej o tym dlatego, ze b tym zyłam, nie spodziewałam sie ze sie obrazi. Jak dla was na spotkaniach towarzyskich nei mozna mówic o dzieciach, nie mozna mówic o pracy, nie mozna mówic o mieszkaniu, no to faktycznie lepiej juz siedzcie w swoich czterech scianach. ale moim zdaniem to juz choroba psychiczna, zeby ktos nie wytrzymywał ze ktos wspomni o dzieciach, albo ze zmienia mieszkanie, czy pojechał na wakacje. To sa normalne rzeczy. Polityka to przeciez jest dopiero drazliwy temat, a jak nie mozna mówic o najbardziej przyziemnych rzeczach to nie mam pytan. Mam wrazenie, ze tu sporo postów pisze jedna osoba. 

Nie widzę nic złego w opowiadaniu o pasji. Jednak niektórzy nawijają o nich na okrągło, nie dając dojść drugiej osobie do słowa. Co innego wspomnieć a co innego nawijać np. o koniach, czy lekcjach baletu bezrobotnej/schorowanej/zmartwionejżyciem dziewczynie. Ona może to wtedy odebrać w różny sposób i zareagować niechęcią. Mówisz choroba psychiczna, ale to przecież twoja znajoma. Tak nadajesz na dziewczyny, że się nie nadają na przyjaźń a sama jaka jesteś? Może ona miała problem i chciała pogadać a ty o koniach.. I co? Taka mądra jesteś? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
7 minut temu, Gość werty napisał:

Kazdy po prostu ma cos czym zyje, ja kiedys sie "pochwaliłam " kolezance, ze chodze na konie. Od tej pory sie nie odzywała. Mówiłam jej o tym dlatego, ze b tym zyłam, nie spodziewałam sie ze sie obrazi. Jak dla was na spotkaniach towarzyskich nei mozna mówic o dzieciach, nie mozna mówic o pracy, nie mozna mówic o mieszkaniu, no to faktycznie lepiej juz siedzcie w swoich czterech scianach. ale moim zdaniem to juz choroba psychiczna, zeby ktos nie wytrzymywał ze ktos wspomni o dzieciach, albo ze zmienia mieszkanie, czy pojechał na wakacje. To sa normalne rzeczy. Polityka to przeciez jest dopiero drazliwy temat, a jak nie mozna mówic o najbardziej przyziemnych rzeczach to nie mam pytan. Mam wrazenie, ze tu sporo postów pisze jedna osoba. 

Haha skad ja wiedziałam, że zaraz będzie post, że o niczym nie wolno rozmawiać itd. Oczywiscie, że wolno!! I o dzieciach i o mieszkaniu i o wszystkim, nawet o bluzce z sieciówki można porozmawiać, ale trzeba umieć takie rozmowy prowadzić a nie jak ostatni zarozumialec chwalić się swoimi a innych sprowadzać do rangi niższej. Trzeba sie zainteresować też drugą stroną zadać jakies pytanie a nie tylko egoistycznie nawalać o sobie. Ja autorką nie jestem i właśnie jestem przykładem osoby która zerwała niektóre znajomości dlatego, że tamte osoby myślały wyłącznie o sobie. Wygadać się tak, ale już co u mnie to nie były kompletnie zainteresowane, czasem skomentowały jednym słowem w stylu "no tak" albo niczym i wracały do swoich spraw, wywodów, często o innych ludziach (mi nie znanych). Ja głupia słuchałam, interesowałam się, dopytałam ale co z tego, skoro na wzajemność nie było co liczyć. Nie żal mi takich znajomości, nie twierdzę, że autorka taka jest.

Twój przypadek z końmi to albo trafiłaś na kiepskiego rozmówcę który Cię zlał i Twoje zainteresowania też (o tym piszę), albo przegięłaś i się właśnie zatraciłaś w długich wywodach nie zwracając uwagi, że ta osoba nie wie o co chodzi i męczy ją długie rozprawianie o tym.

Zanika kultura rozmawiania, każdy tylko byle powiedzieć więcej, byle jego na wierzchu, nie słucha się osoby z którą się rozmawia tylko czeka aż skończy by powiedzieć swoje, albo licytacje "kto da więcej, kto jest lepszy w życie". To są moje spostrzeżenia, ale zaraz będzie, że wymyślam, prawda? :P Niech Ci będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werty
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

Haha skad ja wiedziałam, że zaraz będzie post, że o niczym nie wolno rozmawiać itd. Oczywiscie, że wolno!! I o dzieciach i o mieszkaniu i o wszystkim, nawet o bluzce z sieciówki można porozmawiać, ale trzeba umieć takie rozmowy prowadzić a nie jak ostatni zarozumialec chwalić się swoimi a innych sprowadzać do rangi niższej. Trzeba sie zainteresować też drugą stroną zadać jakies pytanie a nie tylko egoistycznie nawalać o sobie. Ja autorką nie jestem i właśnie jestem przykładem osoby która zerwała niektóre znajomości dlatego, że tamte osoby myślały wyłącznie o sobie. Wygadać się tak, ale już co u mnie to nie były kompletnie zainteresowane, czasem skomentowały jednym słowem w stylu "no tak" albo niczym i wracały do swoich spraw, wywodów, często o innych ludziach (mi nie znanych). Ja głupia słuchałam, interesowałam się, dopytałam ale co z tego, skoro na wzajemność nie było co liczyć. Nie żal mi takich znajomości, nie twierdzę, że autorka taka jest.

Twój przypadek z końmi to albo trafiłaś na kiepskiego rozmówcę który Cię zlał i Twoje zainteresowania też (o tym piszę), albo przegięłaś i się właśnie zatraciłaś w długich wywodach nie zwracając uwagi, że ta osoba nie wie o co chodzi i męczy ją długie rozprawianie o tym.

Zanika kultura rozmawiania, każdy tylko byle powiedzieć więcej, byle jego na wierzchu, nie słucha się osoby z którą się rozmawia tylko czeka aż skończy by powiedzieć swoje, albo licytacje "kto da więcej, kto jest lepszy w życie". To są moje spostrzeżenia, ale zaraz będzie, że wymyślam, prawda? 😛 Niech Ci będzie.

o tych koniach to ja powiedziałam ... jedno zdanie. Serio. miałam taka kolezanke, tzn dopiero sie poznawałysmy, było to dawno temu, chodziłysmy do liceum i z nia czasem wracałam  ta sama droga, fakt ze ja głupio wypaliłam nagle "a ja chodze na konie" czy cos takiego, a ona mi odpowiedziała bardzo nieładnie, i była jakas mega wkurzona. ale  w ogóle sie nie chciałam przechwalac, o to mi chodzi. Po prostu tym zyłam, i myslę, ze tak samo jest z masa ludzi, a juz szczególnie tymi co maja dzieci, cały czas tym zyja, i jak potem opowiadaja o nich, to nie dlatego zeby sie przechwalac tylko ze sie chca podzielic emocjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Czytałam kiedys taką fajną książkę Judith Glass "Wspaniali ludzie". Polecam, bo jest o nawiązywaniu relacji, o poznawaniu nowych osób, itp. Autorka zachęca, by być zainteresowanym, zamiast interesującym. Zainteresowanym rozmówcą, jego pasjami, opiniami..Bo mam wrażenie, ze dziś (prawie) każdy uwielbia wręcz mówić o sobie, a nie umie słuchać. I zgadzam się z osobą, która woli towarzystwo narzeczonego, bliskiej rodziny, niż bylejakie rozmowy, kontakty,  nic nie wnoszące do życia. Ot mielenie zmielonego, lub bicie piany, jak kto woli. Chociaż..jeśli się spotka wspaniałą osobę, to można z nią pogadac nawet o pomidorowej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc "

Ja też nie sty ale nie potrafię utrzymać znajomości więc jestem sama jak palec to przykre bo jak mówi Biblia kto znalazł przyjaciela skarb znalazł.... Osobiście starałam się byłam uczciwą zawsze słowna ale mialam wrażenie że jestem olewana... Np. nigdy moi znajomi nie złożyli mi życzeń na urodziny nawet jak im to FB wyrzucał.. nigdy się zbytnio nie starali... Więc i ja odpuściłam i efekt jest taki że ich nie ma urwało się, liczyłam czekając że zadzwonią po czasie przeproszą czy coś ale nic od kilku miesięcy więc już nawet nie czekam bo się nie doczekam. Chce trwałej przyjaźni ale coś robię nie tak skoro mam tylko kilku tygodniowe w najlepszym wypadku kilku miesięcznie się urywa kończy.... Zawsze wtedy jest mi szczerze żal i wręcz tęsknię za tymi ludzi a oni nic z rychy rzeczy w.moja stronę czasem mam nawet takie myśli że są wręcz szczęśliwi że się uwolnili ode mnie że nie mamy już kontaktu, tu wspomnę że się nie narzucam ... Ale coś ze mną jest nie tak że tak wszyscy uciekają jak już skończą mnie wykorzystać czy kończy się interes... Oj ja naiwna i jakąś nie taka że nie  mam prawdziwych przyjaciół na znajomych chociaż....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×