Bardzo kocham mojego Kondka

Tesknota mnie zzera. 

Nic nie jem, nie spie, mam kpszmary w nocy, bole fantomowe, nerwobole, martwie sie o niego co je, nie mam go jak pomasowac i sprawic mu przyjemnosc. I te slodkie policzki obcalowac. 

Bardzo lubie masowac mu plecy i kark. Zawsze mowi ze chcialby mocniej, a ja tak delikatnie go muskam, bo jest takim slodkim kwiatuszkiem i nie chce tego robic zbyt mocno. Lubie lezec przytulona godzinami do niego i czuc jego cieplo jak plasterek miodku. Lubie kiedy usmiecha sie, oczami rowniez mysle wtedy jakiz on sliczny. I lubie sciagac mu okulary czarne zeby moc patrzec namietnie w te oczy. I rzesy takie dlugie. Zawsze marzylam by miec faceta z dlugimi rzesami. 

Ale najczesciej mysle o tym czy nie jest mu smutno i czy nie siedzi ze wzrokiem utkwionym w sufit. Pewnie czyta ksiazki, oglada filmy, a potem nie ma go kto przytulic do serca i w oczach rozpacz i przerazenie. Tak chcialabym podejsc wtedy i przeczesac mu wlosy, pomiziac dlonia te piekne policzki, dac mu calusa, potem nastepnego i jeszcze jednego i przyssac sie namietnie do tych najukochanszych ust na calym swiecie.

Ale nie moge i to sprawia ze jestem chora z tesknoty.