Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość @likeawind

Zycie mi sie sypie

Polecane posty

Gość @likeawind

Jestem w skomplikowanej sytuacji. Zaczynam popadac w depresje.. Nie wiem co mam ze soba zrobic. Z moim obecnym partnerem jestem 7lat w zwiazku 3 lata po slubie. Przez 2lata bylo jak z bajki.Wszyscy zazdroscili mi i gratulowali wspanialego faceta. Po 2latach jakby sie nagle zmienil w kamien, zaczely sie problemy z okazywaniem czulosci, zycie seksualne praktycznie nie istnialo.. Probowalam z nim rozmawiac tlumaczyc,ze ja tak zyc nie moge, potrzebuje bliskosci, on to wszystko tlumaczyl zmeczeniem, nie maniem ochoty czy tez brakiem czasu. Dochodzilo do tego ze lezelismy w lozku obok siebie jak totalnie dwie obce sobie osoby. Nie ma slow by okreslic jak bardzo mnie to bolalo i ile nocy spedzilam placzac w podszuke podczas kiedy on sie odwrocil dup@ i sobie spokojnie spal, czy tez udawal. Ale ja sie caly czas ludzilam,ze moze jeszcze uda nam sie naprawic nasze relacje. Walczylam o to jak lwica, wspolne wyjazdy, kolacje, dogadzanie mu w kazdy mozliwy sposob,bo przeciez byl miloscia mojego zycia :( Lecz wszystko na nic.. Przeszlismy doslownie tysiace rozmow na ten temat, rozstawalismy sie kilka razy z tego tez powodu, poprawa za kazdym razem na tydzien lub dwa.. W koncu cos we mnie peklo :( W samolocie na nasza podroz poslubna spotkalam mojego ’bylego’, 8lat wstecz spotykalismy sie, wariowalam na jego punkcie, ale miedzy nami nigdy do niczego nie doszlo, bo jeszcze wtedy byl w zwiazku. Tlumaczyl,ze jego zwiazek wisi na wlosku,ale w to nie wierzylam. Spotkania zakonczylam, bo poznalam mojego obecnego meza. Maz go zna i zawsze otwarcie o nim mu mowilam, ze bylam kiedys w nim zadluzona i ze zawsze mialam do niego slabosc. Szok widzac jego ze po 1 leci w to samo miejsce tym samym lotem  z nami i tym samym lotem wracal w drodze powrotnej, potem zaczelam sie zastanawiac, czy to nie przeznaczenie? Czy rzeczywiscie nic nie dzieje sie bez przyczyny? Po powrocie z podrozy poslubnej, na ktorej moj maz oczywiscie jak zwykle mnie ingnorowal, zero pozycia malzenskiego.. (Czy to jest w ogole normalne?!) Ktoregos razu spotkalam przypadkiem mojego bylego, nawiazalismy na nowo kontakty, zaczelismy sie spotykac. On jako juz wolny ja tym razem jako mezatka, nie caly rok po slubie. Nienawidze siebie za to jaka osoba stalam sie przez mojego meza i nienawidze jego za to jak sprawil ze czulam sie samotna, nie atrakcyjna i nie chciana.. ze posunelam sie az do zdrady :( Moj byly sprawil na nowo,ze poczulam sie kobieta, poczulam sie szczesliwa i przede wszystkim pozadana. I tak juz nasze spotykanie sie trwa poltora roku. Na poczatku jako czysta przyjemnosc, wspolne wypady na weekend i nic poza tym.. Od jakiegos czasu poczulam, przed czym sie bronilam caly nas czas spedzony razem. Mysle,ze sie zakochalam i nie wiem co zrobic. Z mezem nadal nam sie nie uklada, ale tym razem to on probuje naprawic nasze relacje. Mowi,ze nigdy nie pozwoli mi odejsc, bo kocha zbyt bardzo by stracic. Z kochankiem probowalam wiele razy zrywac kontakty mowiac mu, ze dluzej juz tak nie moge, ale on wraca jak bomerang proszac bym go nie zostawiala tlumaczac mi rowniez bym nie zostawiala meza, bo mamy syna, ktory potrzebuje jeszcze pelnej rodziny. Nie wiem juz sama co mam robic. Hejterow z gory uprzedzam, mozecie mnie wyzywac wszystkimi slowami pod sloncem, to i tak nic w porownaniu do tego jak ja sie w tej chwili czuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×