Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Straszny dylemat, nie wiem co robić

Polecane posty

Gość Gość

Jestem dzisiaj u niego, leżymy razem na łóżku i on mi zaczyna opowiadać, że czekał na mnie całe życie, że jest bardzo szczęśliwy ze mną i nigdy nie był tak pewny swoich uczuć. Mówi, że kocha mnie tak jak nikogo wcześniej, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu i że to się nigdy nie zmieni, że będzie troszczyć się o mnie i dbać i nigdy nie da mi krzywdy zrobić oraz obiecuje, że nigdy nie będę przez niego cierpieć i płakać. Gdy to mówi to ma dosłownie łzy w oczach! Słysząc to byłam w lekkim stresie, bo myślę, że po takiej przemowie on mi zaraz magiczne pytanie zada, a jesteśmy razem kilka miesięcy i trochę to za szybkie tempo. Ale nic... siedzę cicho i słucham dalej i czekam co sie wydarzy, a on kontynuuje, że jak mamy być razem, to musimy wiele spraw poukładać, bo chce mieć wspólny dom ze mną, by móc codziennie obok mnie się budzić i dalej dodaje, że jak ludzie się kochają, to żaden papier nie jest im potrzebny, że jak mają być razem to będą, to niczego nie gwarantuje, bo tyle jest rozwodów w koło i po co ta "szopka". Dosłownie mnie zatkało. Potem zadzwonił telefon i już do tematu nie wróciliśmy, bo musiałam pilnie się pozbierać. Wróciłam do domu żegnając się jakby nigdy nic. Ledwo wyszłam za drzwi to się popłakałam, chyba mi emocje puściły. Z jednej strony uslyszałam to co każda kobieta chciałaby slyszeć, a z drugiej właśnie część moich marzeń po prostu legła w gruzach. Nie wiem co to miało być. Czuję sie tak, jakby on mi przedstawił swoją wizję, na którą powinnam jakoś zareagować, ale co niby miałam powiedzieć? Że ja to widzę inaczej? Przecież on mi właśnie powiedział, że nogdy jego żoną nie zostanę. I co teraz? Przecież nie będę udawać, że się nic nie stało. Tak siedzę teraz i się biję z własnymi myślami. Co sądzicie o tej sytuacji? Wierzcie mi, że przez chwilę mi przyszła myśl, żeby się unieść dumą i się do niego nie odzywać, po tak jasnym i niespodziewanym dla mnie postawieniu sprawy, bo czuję się zraniona. Czy ktoś mnie choć trochę rozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sonja

Twoja reakcja jest zrozumiala. On ma inne plany na zycie niz ty. Szkoda, ze nie zareagowalas od razu ale mozesz przeciez nadrobic. Nie czuj sie zraniona, kazy ma inne potrzeby. On tobie przedstawil swoj plan na zycie, a ty przy najblizszej okazji przedstaw jemu swoj. Bez gniewu i lez powiedz, ze dla ciebie wazne jest malzenstwo i tylko w takiem formie widzisz dla was przyszlosc zwiazku. I nie wdawaj sie w dyskusje, dlaczego itp. Tak jest, to jest twoj plan na zycie, a papierek chyba nie boli, jezeli tak cie kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×