Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gościówa

Mieszkanie na piętrze/w jednym mieszkaniu, u rodziców/teściów

Polecane posty

Gość Gościówa

Poczytałam trochę forum i jestem ciekawa waszych odpowiedzi. Znacie kogoś kto tak rzeczywiście mieszka? Mieszka bo musi czy chce? Czy to jakiś mit z kafeterii że tyle par tak mieszka? My z mężem od początku mieszkaliśmy samodzielnie, więc nie wiem jak to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja znam parę, która tak mieszkała. Rodzice jedno piętro, rodzice drugie. I zrobili tak, żeby oszczędzić na swoje mieszkanie. I już razem nie mieszkają. 

Natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, że rodzice zajmują jeden pokój, a młodzi razem z dzieckiem drugi. I tak mieszkają kilka lat bez chęci wyprowadzki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda

Kiedy braliśmy ślub rodzice męża byli już grubo po 60, obydwoje z problemami zdrowotnymi, których darmo szukać nawet w Google. Jego siostra od dawna za granicą. Staliśmy przed dylematem, czy zaadaptować dla siebie piętro domu, czy zostawić ich w budynku dramatycznie wymagającym remontu, z jedną bardzo mizerną emeryturą. Powiedziałam, że wprowadzę się wyłącznie do osobnego wejścia, kuchni i łazienki, oraz pod warunkiem że nasze nazwiska będą widniały na akcie własności. I tak zostało. Wynajmowaliśmy mieszkanie na czas remontu, od 10 lat mieszkamy w połowie domu. Jesteśmy właścicielami, opłacamy wszystkie rachunki i naprawy. Pomagamy gdy trzeba, podwozimy do lekarza, robimy większe zakupy, od czasu do czasu malujemy rodzicom ściany czy nawet kupimy jakąś szafę czy pralkę. 

ALE PRZEDE WSZYSTKIM: nikt mi nie zagląda w gary, nie dyryguje, nie dekoruje, nie przestawia mebli, nie dyktuje co robić. Teściowie wchodzą do nas może raz w tygodniu, może rzadziej. Bywa, że po pracy od razu zajmujemy się swoimi sprawami i nie widzimy dobrych parę dni. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. A pomoc też mam, bo teraz mój pierwszoklasista może sam wrócić ze szkoły przez dwie ulice i przynajmniej ktoś jest w domu. Mogę go zostawić z dziadkami gdy jestem u lekarza, na zakupach itp. Dla mnie to gigantyczna i bezcenna pomoc.

Nigdy przenigdy nie mieszkałabym z kimś na zasadzie: wspólna kuchnia, łazienka. Wolałabym wynajmować kawalerkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Znam bardzo duzo osob,które tak mieszkają. W sumie wiekszosc z osob, które zostały w rodzinnym mieście. Dlaczego tam mieszkają? Przede wszystkim nie stać ich na własne mieszkanie, a rodzice mają wybudowane domy,pomagają sobie nawzajem i tak im dobrze. My mieszkamy sami daleko od rodziny i czesto jak przyjezdzamy w odwiedziny to nas pytaja czemu zawialo nas tak daleko, skoro u moich rodziców całe piętro wolne , rodzina na miejscu i wszyscy znajomi. Jakis to sens ma, bo w sumie samodzielnie ale sami jak palec jesteśmy. Nie widzę nic złego w takim mieszkaniu z rodzicami. Jak jest możliwość i chęci to czemu pakować sie w kredyty na mieszkanie? Jak już można zainwestować i kupić mieszkanie pod wynajem i zarabiać na nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak. Moja przyjaciółka z polski z dzieciństwa tak mieszka. Babcia, dziadek, wujek, jej mama, tata, dwójka rodzeństwa i ona. Na dwóch pokojach. Nie wiem jak to działa ale jakoś działa. 

Oprócz nich nie znam nikogo kto tak mieszka. Ale tak, też zauważyłam że bardzo dużo jest postów na temat tego że ktoś mieszka z rodzicami lub teściami.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Wszyscy znajomi mieszkają w samodzielnych mieszkaniach. Rodzice męża mają piętro wolne, ale nie chcieliśmy nawet o tym myśleć, woleliśmy wziąć kredyt na mieszkanie, spłacić je a potem z wynajmu mieć ratę na większe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Danka

Ja mieszkam na wiosce i na mojej ulicy gdzie jest 11 domów 5 rodzin tak mieszka. W większości z osobnymi częściami domu. Jedni maja razem kuchnie łazienkę salon, osobno sypialnie dzieci pokoje i mlodzi taki pokój z tv itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Taki układ nie jest zły pod warunkiem że każdy szanuje swoją prywatność, nikt nie miga się od obowiązków o maja ugadane jak dzieła się swoimi opłatami. Mam znajomą która tak mieszaka i powiem wam że dom wyremontowali z tesciami pierwsza klasa podworek płot wszystko na full wypas. Młoda nauczycielka zarabia ok 3500 tys jej maz się chwalił że ma 6 tys teście emerytura też razem maja koło 5 tys. Są na chodzie bardzo dużo pomagają przy dzieciach praktycznie ogarnia ja cały podworek. Naprawdę super widać że się dogaduja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja znam sporo osób, które mieszkają tak na kupie i każda z nich cały czas marudzi jak to ma źle. To jest śmieszne, bo przecież mając te dwie, nawet niewysokie pensje, są w stanie coś małego wynająć, ale jednak wolą warunki z rodzicami. Ja nie wiem co to za wygoda, bo nigdy bym się nie zgodziła na taki układ. Te 30+ dodatkowych metrów nie jest aż tak tego wart. Młodym chyba się czasami wydaje, że jak dostaną pięterko w zamian za umowę dożywotniego utrzymywania rodziców/teściów to ci starzy zaraz umrą i będą mieć całą chatkę dla siebie i tyyle miejsca dla dzieci i siebie. A to przeważnie wygląda tak, że dzieciaki szybciej się wyprowadzą, a oni zostaną sami ze swoimi rodzicami. I tak całe życie na pięterku. Ekstra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Na wsiach u moich rodziców i dziadków bardzo dużo osób, przez kilka-kilkanaście lat (a często i na stałe). I niestety ale w większości przypadków nie jest to "kohabitacja" bezproblemowa mimo teoretycznie oddzielnych mieszkań. A czy muszą? Przeważnie chyba nie, to chyba taka dziwna mentalność że kredyt to największe zło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

jesli sie dobrze dogadujecie to jestem ZA, lepsze dla srodowiska i dla kieszeni, nie wiem dlaczego teraz kazdy musi miec osobne mieszkanie, niedlugo jeszcze standardem bedzie ze maz i zona beda mieli osobne mieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość Gosc napisał:

Taki układ nie jest zły pod warunkiem że każdy szanuje swoją prywatność, nikt nie miga się od obowiązków o maja ugadane jak dzieła się swoimi opłatami. Mam znajomą która tak mieszaka i powiem wam że dom wyremontowali z tesciami pierwsza klasa podworek płot wszystko na full wypas. Młoda nauczycielka zarabia ok 3500 tys jej maz się chwalił że ma 6 tys teście emerytura też razem maja koło 5 tys. Są na chodzie bardzo dużo pomagają przy dzieciach praktycznie ogarnia ja cały podworek. Naprawdę super widać że się dogaduja

Tylko że czasami jest kompletnie w drugą stronę szwagierka ma taką teściowa że wymaga od młodych żeby za wszystko płacili remontowali w sumie dla nich to nie był problem ale potrafili wymalowac hej pokój a po 3 miesiacach w pokoju plamy bo teściowa komary muchy biła na ścianach. O siatkach do okien nie chęciala słyszeć. Potrafiła robić na złość typu odkręcić wodę która się lala i lala,albo załączyć kuchenkę i chodziła po pustu.Wiec nie wiadomo na co się trafi. A bardzo często jest tak że zpoczatku jest miód malina a jak młodzi zrobili dach nowe instalacje, ogrzewanie, jednym słowem wpakowali kasę za którą mogli mieszkanie kupić to później wychodzi szydlo z worka bo wiedzą że mają ich w garści. Przykre ale tak potrafią zrobić rodzice swoim dzieciom 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moi rodzice strasznie naciskali bym ja lub moja siostra zamieszkała u nich na pięterku. Dla nas go nieakceptowalne, bo wiemy, że nawet jakby przepisali już na nas pół domu to i tak oni by tam rządzili i wymuszali swoje zasady. Do tego trzeba by wpakować masę kasy w duży remont (na co liczą rodzice), a to ryzyko, bo co jak ten układ nie wypali? Nie da razy odzyskać już tych oszczędności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bambuska

Znam takich i 80 % z nich to tacy co by chcieli mieć więcej metrów ale kredytu na nic powyżej 40 m2 by nie dostali. faceci całe dnie poza domem, kobiety w domu z małymi dziećmi usługują całej rodzinie męża i wypominają im że przyszły na gotowe to mają siedzieć cicho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kjcjs

Ja tak mieszkam już 10 lat. Nie narzekam. Ale nie jestem konfliktowa osobæ i moja teściowa też nie jest więc żyjemy w zgodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hona

Uważam że wielopokoleniową rodzina, która się lubi i żyje w zgodzie razem jest ogromna wartością samą w sobie. Przede wszystkim najmłodsze pokolenie uczy się szacunku do starości, uczy się wielu wartości które niestety w dzisiejszym świecie odchodzą w zapomnienie ustępując miejsca wszechobecnemu konsumpcjonizmowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja myśle ze nie tyle co młodzi a właśnie starzy czyli ci teściowie/rodzice namawiają młodych na wspólne zamieszkanie,obiecując młodym przepisanie w domu,ze nie będa musieli brac kredytu,teksty ze to i tak wasze,przeciez do grobu tego nie weźmiemy. A robią to ci cwani starzy z wyrachowania,zeby miec opieke na starosc pod nosem. A to przepisywanie chałup i mamienie,ze to teraz wasze,to tylko na papierku,bo w rzeczywistosci rządzą tam starzy i wymagają sluzenia im w zamian za ten papierek. I zyja nieraz dłygo i uprzykrzają zycie mlodym,ktorzy nieraz władowali kupe kasy w te chałupy. A starzy nieraz jeszcze potrafią powiedziec młodym won jak się nie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja znam wiele takich 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Uważam że wielopokoleniową rodzina, która się lubi i żyje w zgodzie razem jest ogromna wartością samą w sobie. Przede wszystkim najmłodsze pokolenie uczy się szacunku do starości, uczy się wielu wartości które niestety w dzisiejszym świecie odchodzą w zapomnienie ustępując miejsca wszechobecnemu konsumpcjonizmowi.

x

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś

Mieszkam na wsi i tutaj większość tak zyje, czesc mlodych decyduje sie na budowę wlasnego domu ale systemem gospodarczym wiec trwa to latami, znam takich co wyprowadzili sie dopiero jak dzieci mialy po nascie lat. Wies jest blisko duzego miasta, wiekszosc jezdzi do pracy, malo kto żyje z samego rolnictwa. Z tego co widzę zawsze jedno dziecko zostaje przy rodzicach i ogarnia gospodarstwo, inne przeważnie dostaja działkę obok i z czasem ida na swoje. 

Na mieszkanie w miescie musieliby brac kredyt, żyli by w smrodzie i ciasnocie,  po zapłaceniu raty bez luksusow a i tak wybraliby peryferyjne tansze dzielnice. Wiec wola zostac na wsi, dojezdzac do pracy a w domu miec przestrzeń i wiecej kasy.

Mysle, że wiekszym mitem to są ci straszni rodzice czy tesciowie zerujacy na mlodych. Wszystko zalezy od ludzi. Starzy tez byli mlodzi ... Tu wszyscy tak zyja od pokoleń i jakos to funkcjonuje, czasem widac stara chalupine obok dom murowany, piętrowy a na dzialce obok buduje sie jedno z dzieci - trzecie pokolenie. I dopiero oni kupuje z czasem mieszkania w pobliskim miasteczku, a czasem i w miescie, z myślą o swoich dzieciach, bo oni juz ziemi do podziału nie maja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Takich mieszkających w domu z tesciami znam bardzo dużo dla mnie podstawa to od początku jasno powiedzieć że mieszkamy w jednym domu ale osobno jeśli rodzicom to nie odpowiada szukamy sobie innego lokum. Znam dużo przypadków że młodzi planowali osobno rodzice że będą razem gdy zamieszkali razem i zaczęli robić swoją kuchnie itp... Zaczęły się niesnaski, żale, wręcz robienie na złość bo jak to młodzi maja piękna kuchnie z wszelkimi wygodami aoni muszą być w swojej starej? Znam też kilka rodzin mieszkających w bloku jeden pokój rodzice jeden młodzi z dziećmi i jeden wspólny..... Dla mnie nie do przyjecia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000

A zna ktoś takie zjawisko ale w mieszkaniu, nie w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Tylko że czasami jest kompletnie w drugą stronę szwagierka ma taką teściowa że wymaga od młodych żeby za wszystko płacili remontowali w sumie dla nich to nie był problem ale potrafili wymalowac hej pokój a po 3 miesiacach w pokoju plamy bo teściowa komary muchy biła na ścianach. O siatkach do okien nie chęciala słyszeć. Potrafiła robić na złość typu odkręcić wodę która się lala i lala,albo załączyć kuchenkę i chodziła po pustu.Wiec nie wiadomo na co się trafi. A bardzo często jest tak że zpoczatku jest miód malina a jak młodzi zrobili dach nowe instalacje, ogrzewanie, jednym słowem wpakowali kasę za którą mogli mieszkanie kupić to później wychodzi szydlo z worka bo wiedzą że mają ich w garści. Przykre ale tak potrafią zrobić rodzice swoim dzieciom 

To nie jest przykre-takie są warunki opisane w akcie darowizny za dożywocie. Tylko młodzi liczą że dostaną dom a w zamian nic nie muszą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja tak mieszkam już ponad 6 lat. Teściowie zajmują dół, my górę w jednym domu. Ale wszystko mamy osobno, łącznie z wejściem do domu, dlatego w ogóle sobie nie przeszkadzamy. Mnie to rozwiązanie pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja tak mieszkam już ponad 6 lat. Teściowie zajmują dół, my górę w jednym domu. Ale wszystko mamy osobno, łącznie z wejściem do domu, dlatego w ogóle sobie nie przeszkadzamy. Mnie to rozwiązanie pasuje.

Aha, rachunki dzielimy na pół. Za wszelkie prace wokół domu odpowiedzialni jesteśmy my, młodzi - dom jest na nas przepisany, choć jak się wprowadzaliśmy, to jeszcze nie był. Teść, jeśli ma ochotę, to trochę nam pomaga, bo jest na emeryturze, tzn. skosi trawę, drewno zwiezie, zgarbi liście. Teściowa nie robi takich rzeczy, dba tylko o swoje mieszkanie, ale zajmuje się dziećmi po przedszkolu, bo ja wracam do domu 2 godziny później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
7 godzin temu, Gość Gość napisał:

Ja myśle ze nie tyle co młodzi a właśnie starzy czyli ci teściowie/rodzice namawiają młodych na wspólne zamieszkanie,obiecując młodym przepisanie w domu,ze nie będa musieli brac kredytu,teksty ze to i tak wasze,przeciez do grobu tego nie weźmiemy. A robią to ci cwani starzy z wyrachowania,zeby miec opieke na starosc pod nosem. A to przepisywanie chałup i mamienie,ze to teraz wasze,to tylko na papierku,bo w rzeczywistosci rządzą tam starzy i wymagają sluzenia im w zamian za ten papierek. I zyja nieraz dłygo i uprzykrzają zycie mlodym,ktorzy nieraz władowali kupe kasy w te chałupy. A starzy nieraz jeszcze potrafią powiedziec młodym won jak się nie podoba.

Ale sorry na tej opiece na starosc i złożeniu polega darowizna z dozywociem. Co z więc dziwnego że starzy to egzekwuja? Ja doszłam do tego co mam ciężką pracą moją i męża, na datowane od rodziców nie liczyłam, po ich śmierci jako jedyną córką odziedziczylam ruinę, która zburzylismy a działkę sprzedalam, dołożyliśmy z mężem trochę i kupiliśmy kawalerkę dla syna na start. Poza tym mam jeszcze 2 inne mieszkania. Po śmierci Me za synowa proponowala wspólne mieszkanie ale to nie dla mnie. Dom jest mały (90mkw) budowany z myślą ze kiedyś przyjdzie starosc i trzeba co będzie utrzymać jednej osobie. Nie mam z tym problemu, bo moja pensja Plus pieniadze z najmu mieszkania spokojnie wystarczają. Jak będę potrzebować opieki to sobie ja oplace a po śmierci i tak wszystko będzie syna. Na razie syn ma na siebie kawalerkę i mieszka w moim mieszkaniu - oboje z mężem napisaliśmy testamenty w których dziedziczylismy po sobie w 100 %. A syn dziedziczy dopiero po śmierci nas obojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000

Ale to nie są czasem dwie różne instytucje w prawie cywilnym? Umowa darowizny, a umowa dożywocia, hmmmm?

Bo tutaj jest pomieszane chyba. Darowizna rodzi mniej obowiązków, wszystko jest kwestią umowy u notariusza, bo dożywocia to z nazwy mówi że do końca życia obdarowujących są obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość 000 napisał:

Ale to nie są czasem dwie różne instytucje w prawie cywilnym? Umowa darowizny, a umowa dożywocia, hmmmm?

Bo tutaj jest pomieszane chyba. Darowizna rodzi mniej obowiązków, wszystko jest kwestią umowy u notariusza, bo dożywocia to z nazwy mówi że do końca życia obdarowujących są obowiązki.

W 99% przepisanie za życia domu/mieszkania to właśnie darowizna z dożywociem-bo przeciez ci rodzice dalej tam mieszkają więc chcą mieć to prawnie zagwarantowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Myślę że starymi rodzicami trzeba się opiekować bez względu czy coś nam dali czy nie. Więc jeśli ktoś ma okazję mieszkać w domu to jest to fajne rozwiązanie bo jest się na miejscu. Oczywiście warto mieć wszystko osobno, ale zawsze można w kapciach zejść zobaczyć czy nie zapomnieli wziac tabletek czy wszystko ok. Dzieci mogą iść do dziadków trochę się pobawić porozmawiać żeby czas szybciej zleciał. Ja do swoich rodziców mam 30 km i coraz częściej widzę że lepiej byłoby mieć ich bliżej. Teraz staram się dzwonić codziennie ale to nie to samo. Czasami się coś stanie i muszę wysiadac w auto i jechać. Byli by na dole to bym zeszła na chwilę pogadala przy okazji okno umyla czy przetarla podłogi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś
1 godzinę temu, Gość 000 napisał:

A zna ktoś takie zjawisko ale w mieszkaniu, nie w domu?

Moja koleżanka mieszkała tak kilkanaście lat. Mieszkanie dwa pokoje, gminne bez szans na wykupienie, bo sytuacja wlasnosciowa nie byla wyjasniona. Ona marna praca, mąż troche lepiej ale czesc na czarno więc o kredyt trudno, zreszta bali się. Drugie dziecko nie było planowane. Jak starsze mialo już nascie lat to ktoś im podpowiedział i zaczeli starania w gminie. Teraz maja wlasne lokum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×