Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość8

Siostra latami stara się o dziecko. Problemy rodzinne, rozpacz, popsute relacje.

Polecane posty

Gość gość8

Moja siostra już od ok. 4 lat stara się o dziecko. Cała najbliższa rodzina od 3 lat jest zmuszona do życia tym tematem. Raz siostra błaga nas o pomoc, więc próbujemy pomóc, doradzić, załatwić lekarza, klinikę, a potem agresywnie nas odrzuca, mówiąc że się narzucamy. Potem sytuacja się powtarza i tak w kółko. Na każdym spotkaniu rodzinnym temat dziecka kończy się jej płaczem, histerią. Jej mąż w ogóle nie pojawia się na tych spotkaniach, ma już serdecznie dość, chyba wpadł w depresję. Nigdzie się nie leczą i nigdy nie leczyli. Nie wiem czemu, gdy się pytamy to się obraża, a potem płacze że nie wie gdzie iść. Znajdujemy jej kontakty do dobrych lekarzy, takich z polecenia, ale ona nic z tym nie robi, nie dzwoni. Siostra była kiedyś tylko u swojego lekarza i zrobiła badanie poziomu hormonów tarczycy, progesteronu - wszystko w normie. Obecna sytuacja wygląda tak, że cały czas musimy się z nią obchodzić jak z jajkiem. Nie mam z nią wiele kontaktu. Czasami rozmawiamy przez telefon, ona potrafi mnie bombardować swoimi problemami, a jak powiem coś o swoich to na mnie wrzeszczy że moje problemy to nie problemy, bo przecież mam dziecko i jestem szczęśliwa. Czy macie w rodzinie takie osoby? Jak się to skończyło? Czy była w końcu ta ciąża, czy może trzeba jej jeszcze bardziej próbować pomóc i zachęcać do wizyty u lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc mimi

ja na szczęście nie mam w rodzinie takich osób. Współczuje jej, bo męczy się sama ze sobą i psuje relacje z najbliższymi oraz wam, bo macie jej i jej problemów dość.

Moim zdaniem szansa na ciążę jest mała, skoro przez 4 lata im się nie udało, choć pewnie, zdarzają się cuda. Chyba jednak lepiej próbować jej pomóc, bo przed wami jeszcze wiele lat takich histerii, a być może niedługo nie będzie miała z kim mieć tego dziecka, bo mąz wymięknie.

Mam taki pomysł - umówić ją na wizytę i zapowiedzieć, że idziecie razem i nie chcesz słyszeć "nie".

A swoja drogą to twoja siostra chyba powinna się udać do terapeuty, bo jej psychika jest poważnie nadwyrężona.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olaaa

Niech jej maz sobie zbada jakosc spermy, niech pojdzie do urologa. Jesli z jej hormonami jest ok to u niego jest problem, ma mala ilosc plemnikow, sa leki na polepszenie jakosci spermy, bierze sie ok rok, ale on musi isc i sie zbadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jej juz wali na dekiel. Czemu oni nie pojda do kliniki leczenia nieplodnosci ? Przecież nawet sie nie przebadali. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość8
13 minut temu, Gość gośc mimi napisał:

ja na szczęście nie mam w rodzinie takich osób. Współczuje jej, bo męczy się sama ze sobą i psuje relacje z najbliższymi oraz wam, bo macie jej i jej problemów dość.

Moim zdaniem szansa na ciążę jest mała, skoro przez 4 lata im się nie udało, choć pewnie, zdarzają się cuda. Chyba jednak lepiej próbować jej pomóc, bo przed wami jeszcze wiele lat takich histerii, a być może niedługo nie będzie miała z kim mieć tego dziecka, bo mąz wymięknie.

Mam taki pomysł - umówić ją na wizytę i zapowiedzieć, że idziecie razem i nie chcesz słyszeć "nie".

A swoja drogą to twoja siostra chyba powinna się udać do terapeuty, bo jej psychika jest poważnie nadwyrężona.

 

Miałyśmy z mamą taki właśnie pomysł, żeby umówić jej wizytę u sprawdzonego specjalisty i po prostu powiedzieć jej, że w ten dzień ma iść tam i o tej godzinie i koniec. Jednak jeszcze tego nie zrobiłyśmy, wydawało się nam że to jednak za dużo, w końcu to są dorośli ludzie i sami powinni zadzwonić. Jednak sytuacja się nie zmienia, ona nie dzwoni do tych lekarzy nie wiem czemu, może nie potrafi się dogadać z mężem, może chodzi o pieniądz.e, może nie ma śmiałości, albo wszystko na raz. Jeśli chodzi o terapeutę to chyba będzie jeszcze trudniej się umówić, skoro nawet ze swoim poważnym problemem dot. niepłodności nie potrafi sobie załatwić wizyty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Super Żona

O córkę staraliśmy się 5 lat i nagle ciąża! Nie jeździliśmy po lekarzach nie brałam żadnych leków "cud" teraz kolejna ciąża w 3 cyklu bez żadnych problemów. Uważam że u nas problem tkwił w tym że bardzo chcieliśmy .... A teraz podeszliśmy do tego na luzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

My tez mamy w rodzinie taka sytuację. Brat mojego meza ze swoja zona staraja sie od lat bezskutecznie o dziecko, maja juz blisko 40 lat. Nam z mezem urodzila sie 1.5 roku temu corka. Do dzis jej nie widzieli, nie przyjechali na temat rodzinne Boze Narodzenie ani na pierwsze urodziny. Jesteśmy delikatni, nie poruszamy przy nich okolodzieciecych tematów, no ale nie da sie ukryc ze mamy dziecko 😞 nigdy nawet nie widzieli małej, smutne ze dziecko nie bedzie znalo czesci rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To może pogadaj z mężem, niech najpierw on sam pójdzie się zbadać, to już będzie połowa sukcesu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Szrzerze? Ja bym przy najbliższym spotkaniu jak zacznie odstawiać swoje cyrki to bym na nią zaczęła krzyczeć że nie chcesz więcej słyszeć tego tematu, mają problem szukacie im lekarzy a oni nic..... Przecież skoro się nie leczą to czego oczekuje a problem może być naprawdę blahy i już dawno mogłaby mieć dziecko. Powiedz jej ze najpierw to niech się dobrze zastanowi czego chce bo jak narazie to chyba sama do końca nie wie.... Wiem że to może chamskie ale może jak nią wstrzasniecie to się w końcu opamieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga83

Mialam tak z moja siostra przez 17 lat. Masakra. Teraz po kilku invitro maja 6 letniego syna. Ale jej zryta psychika zostala. Tylko jej problemy to problemy, nikt inny sie nie liczy. Prawie urwalam z nia kontakt. Mam dosc. Najpierw chciala dziecko i ciagly lament a jak ma to wiecznie zmeczona.wsciekla, i ciagle oczekuje pomocy. Ja mam 3 dzieci, ogarniam dzieci, prace na pelen etat, duzy dom, tony prania. Nie narzekam, nie licze na pomoc, sama pomagam rodzicom, gotuje im, sprzatam bo sa starsi. Polec jej klinike salve w lodzi.  Nieplodnosc leczy sie w klinikach a nie wylewajac zale w rodzinnym gronie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Myślę że siostre należy na siłę zabrać do tego lekarza, jak jej oraz męża porzadnie nie przebadaja to nie będą mogli ewentualnie pomóc. A może to jest kwestia kompleksowych badań i odpowiednich leków. Mówiąc brzydko niech się siostra zdecyduje albo rybki albo akwarium, albo lazimy po lekarzach i sie leczymy albo mamy święty spokój i czekamy na cud. Owszem cuda sie zdarzają, nam sie zdarzył cud, ale mężowi zrobili wszelkie badania łącznie z badaniem stresu oksydacyjnego plemnikow - czy cos takiego, a mnie wsadzili w rezenans magnetyczny. Życzę powodzenia a siostrze więcej wiary i nadzieji. Pozdrawiam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
13 minut temu, Gość Gosc napisał:

Szrzerze? Ja bym przy najbliższym spotkaniu jak zacznie odstawiać swoje cyrki to bym na nią zaczęła krzyczeć że nie chcesz więcej słyszeć tego tematu, mają problem szukacie im lekarzy a oni nic..... Przecież skoro się nie leczą to czego oczekuje a problem może być naprawdę blahy i już dawno mogłaby mieć dziecko. Powiedz jej ze najpierw to niech się dobrze zastanowi czego chce bo jak narazie to chyba sama do końca nie wie.... Wiem że to może chamskie ale może jak nią wstrzasniecie to się w końcu opamieta

Popieram tylko bez krzyku ale powiedz jej to głośno i stanowczo. Najlepiej uprzedz, resztę rodziny żeby cię poparli. Niech wie że chcecie jej pomóc i może na was liczyć ale sama musi zacząć się leczyć itp.... Sam płacz nic nie pomoże a kiepski stan psychiczny w zajsciu w ciążę nie pomoże 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nic za nią nie rób. Jak ktoś nie jest wystarczająco dojrzały, żeby do lekarza pójść, to nie jest dojrzały do posiadania dziecka. Tak "na siłę", to bym mogła próbować leczyć siostrę, która ma nowotwór, a nie coś takiego.. Doradź jej na spokojnie, jak nadal będzie cyrk odstawiać, to powtarzaj swoje, że ona wie co w takiej sytuacji trzeba robić, a jak nie chce, to niech scen nie robi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz

Trochę to dziwne, bo ludzie niepłodność przechodzą w samotności. Najczęściej odsuwają się od wszystkich. Z tego pierwszego postu wynika mi, że problemem jest jej mąż, może to on po prostu nie chce mieć dzieci?

U nas też się okazało według oceny lekarzy i znajomych, że za bardzo chcemy mieć dziecko. Jednak po badaniach w większości na własną rękę, okazało się że to problemy medyczne. Tyle jest przyczyn niepłodności, że czasem najłatwiej i najszybciej podejść do in vitro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość8
1 godzinę temu, Gość gośc mimi napisał:

ja na szczęście nie mam w rodzinie takich osób. Współczuje jej, bo męczy się sama ze sobą i psuje relacje z najbliższymi oraz wam, bo macie jej i jej problemów dość.

Moim zdaniem szansa na ciążę jest mała, skoro przez 4 lata im się nie udało, choć pewnie, zdarzają się cuda. Chyba jednak lepiej próbować jej pomóc, bo przed wami jeszcze wiele lat takich histerii, a być może niedługo nie będzie miała z kim mieć tego dziecka, bo mąz wymięknie.

Mam taki pomysł - umówić ją na wizytę i zapowiedzieć, że idziecie razem i nie chcesz słyszeć "nie".

A swoja drogą to twoja siostra chyba powinna się udać do terapeuty, bo jej psychika jest poważnie nadwyrężona.

 

Miałyśmy z mamą taki właśnie pomysł, żeby umówić jej wizytę u sprawdzonego specjalisty i po prostu powiedzieć jej, że w ten dzień ma iść tam i o tej godzinie i koniec. Jednak jeszcze tego nie zrobiłyśmy, wydawało się nam że to jednak za dużo, w końcu to są dorośli ludzie i sami powinni zadzwonić. Jednak sytuacja się nie zmienia, ona nie dzwoni do tych lekarzy nie wiem czemu, może nie potrafi się dogadać z mężem, może chodzi o pieniądz.e, może nie ma śmiałości, albo wszystko na raz. Jeśli chodzi o terapeutę to chyba będzie jeszcze trudniej się umówić, skoro nawet ze swoim poważnym problemem dot. niepłodności nie potrafi sobie załatwić wizyty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość8

Nie wiem czemu ale znowu mi się tamta wypowiedź wkleiła. 

Dziękuję wam za odpowiedzi. To ciężki temat. Za tydzień się z nią widzę, chcę z nią porozmawiać tak żeby w końcu zaczęła działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Olaaa napisał:

Niech jej maz sobie zbada jakosc spermy, niech pojdzie do urologa. Jesli z jej hormonami jest ok to u niego jest problem, ma mala ilosc plemnikow, sa leki na polepszenie jakosci spermy, bierze sie ok rok, ale on musi isc i sie zbadac

Bzdury i to straszne, poza tym żeby zbadał nasienie. Po pierwsze owszem, problem jak najbardziej może leżeć po jego stronie, ale leków nie trzeba brać rok, bo proces spermarogenezy to około 90 dni i już po takim czasie są efekty. A dwa- to, ze z hormonami BYŁO  ok, nie oznacza że tak jest nadal; może nie dochodzić do owulacji, mimo że pęcherzyki rosnie; mogą być niedrozne jajowody; wrogość sluzu i cała  masa innych rzeczy, ale do tego konieczny jest lekarz, a nie histerie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość8

Mimo wszystko nie jestem w stanie pojąć dlaczego umówienie się u specjalisty, czy tam zadzwonienie do kliniki niepłodności stanowi tak dużą barierę. Nie potrafię zrozumieć co ona ma w głowie. Cały czas zadręcza się tym tematem dziecka, ale nie potrafi podjąć konkretnych działań. Wiem, że to może głupie, ale zastanawiałam się nawet czy problemem nie jest tu jakaś fobia społeczna, bo skąd ta trudność w załatwianiu takich spraw. Jeśli nie to, to chyba coś w relacjach z jej mężem jest nie tak i może to przez niego wszystko się opóźnia, bo on nie chce iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja myślę, że tak jej wygodnie. Potrzebuje uwagi i problemy z poczęciem dziecka to doskonały pretekst, żeby wymagać od kogoś rozczulania się nad sobą. Jakby chciała tego dziecka, to by 15 klinik już obskoczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość gość8 napisał:

Miałyśmy z mamą taki właśnie pomysł, żeby umówić jej wizytę u sprawdzonego specjalisty i po prostu powiedzieć jej, że w ten dzień ma iść tam i o tej godzinie i koniec. Jednak jeszcze tego nie zrobiłyśmy, wydawało się nam że to jednak za dużo, w końcu to są dorośli ludzie i sami powinni zadzwonić. Jednak sytuacja się nie zmienia, ona nie dzwoni do tych lekarzy nie wiem czemu, może nie potrafi się dogadać z mężem, może chodzi o pieniądz.e, może nie ma śmiałości, albo wszystko na raz. Jeśli chodzi o terapeutę to chyba będzie jeszcze trudniej się umówić, skoro nawet ze swoim poważnym problemem dot. niepłodności nie potrafi sobie załatwić wizyty.

może jej mąż jak to facet ma postawę będzie dziecko to będzie, nie będzie to nie będzie i nie rozczula się namiętnie nad tematem biorąc na klatę to co mu życie przynosi - doceniajac, że ma np. wartościowe życie osobiste, zawodowe i czas na nietuzinkowe pasje nie czując potrzeby poddawać się całemu przemysłowi związanymi z klinikami - a ją to jeszcze bardziej irytuje, bo w jej odczuciu powinien czuć ból istnienia, rwać szaty z rozpaczy i łkać w poduszkę z tytułu tego dramatu. Strategie co do potomstwa są różne i niejedna osoba może uznać, że to gra nie warta świeczki pod względem kosztów, stresu, poświęconego czasu te całe badania. A Twojej siostrze musicie po prostu wyjaśnić, że przede wszystkim jest kobietą a opcjonalnie matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

skaranie boskie z kimś takim... pewnie jakby miała już to dziecko to dalej byłaby niezadowolona i rozczulała nad sobą. niektórzy tak mają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wsparcie#milosc#zrozumieni

Brak dziecka, trudności z zajściem w ciążę to bardzo trudny temat zwłaszcza dla kobiet. Wiem bo przeżywam to samo. Od 8 lat staramy się z mężem o dziecko. Każda wizyta u lekarza, każdy negatywny test przeradza się w przepłakane noce, niechęć wstania z łóżka, wyladowywanie złości na najbliższych... Nie chodzi o to, że siostra ma coś nie tak z głową... To jest cholernie przykre i ciężkie. Taka kobieta która nie może zajść w ciążę boi się, że usłyszy od lekarza "Przykro mi ale jest mała szansa, że zajdzie Pani w ciążę". Taka kobieta po pewnym czasie będzie bała się i będzie zmęczona patrzeć na kolejny negatywny test. Nie zmuszajcie jej do pójścia na wizytę. Wystarczy rozmowa, wysłuchanie żalu i zrozumienie. Zmuszanie do wizyty to tak jakby zmuszać niepalacego do zapalenia papierosa. Dajcie jej czas. Rozmowa, rozmowa, rozmowa, wsparcie i zrozumienie. Zaproponowanie pomocy w znalezieniu lekarza ale nie stawiania przed faktem kiedy kobieta nie jest na to gotowa. I najważniejsze to wsparcie w partnerze. Otarcie łez, przytulnie i zbadanie się samemu jeśli kobieta nie chce narazie iść. Wiem co pisze... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
39 minut temu, Gość gość8 napisał:

Mimo wszystko nie jestem w stanie pojąć dlaczego umówienie się u specjalisty, czy tam zadzwonienie do kliniki niepłodności stanowi tak dużą barierę. Nie potrafię zrozumieć co ona ma w głowie. Cały czas zadręcza się tym tematem dziecka, ale nie potrafi podjąć konkretnych działań. Wiem, że to może głupie, ale zastanawiałam się nawet czy problemem nie jest tu jakaś fobia społeczna, bo skąd ta trudność w załatwianiu takich spraw. Jeśli nie to, to chyba coś w relacjach z jej mężem jest nie tak i może to przez niego wszystko się opóźnia, bo on nie chce iść.

bo i nie musi iść, więc nie ma co rozpatrywać tego w kategoriach problemu jako ubezwłasnowolnionego człowieka, no prawie, że dziecka, które po złości akurat nie chce iść na zakupy z mamusią i tupta nóżką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 minutę temu, Gość Wsparcie#milosc#zrozumieni napisał:

Brak dziecka, trudności z zajściem w ciążę to bardzo trudny temat zwłaszcza dla kobiet. Wiem bo przeżywam to samo. Od 8 lat staramy się z mężem o dziecko. Każda wizyta u lekarza, każdy negatywny test przeradza się w przepłakane noce, niechęć wstania z łóżka, wyladowywanie złości na najbliższych... Nie chodzi o to, że siostra ma coś nie tak z głową... To jest cholernie przykre i ciężkie. Taka kobieta która nie może zajść w ciążę boi się, że usłyszy od lekarza "Przykro mi ale jest mała szansa, że zajdzie Pani w ciążę". Taka kobieta po pewnym czasie będzie bała się i będzie zmęczona patrzeć na kolejny negatywny test. Nie zmuszajcie jej do pójścia na wizytę. Wystarczy rozmowa, wysłuchanie żalu i zrozumienie. Zmuszanie do wizyty to tak jakby zmuszać niepalacego do zapalenia papierosa. Dajcie jej czas. Rozmowa, rozmowa, rozmowa, wsparcie i zrozumienie. Zaproponowanie pomocy w znalezieniu lekarza ale nie stawiania przed faktem kiedy kobieta nie jest na to gotowa. I najważniejsze to wsparcie w partnerze. Otarcie łez, przytulnie i zbadanie się samemu jeśli kobieta nie chce narazie iść. Wiem co pisze... 

 

Ty przeczytałaś, co autorka napisała? Przecież oferowali  jej pomóc na różne sposoby, a ona woli histeryzowac i pastwic się nad całą rodziną. Zamiast działać, nie robi nic poza terrorem. I doskonale wiem, co znaczy latami patrzeć na negatywne testy, ale ja nie obarczalam wszystkich moimi problemami tylko wspolparaowalam z lekarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trudna sytuacja , życie jest przewrotne , niektórzy mają dzieci , a Kompletnie ich nie kochają , nie dbają o nie , czasami nawet oddają ... Nie wiem , co tutaj doradzić . siostra na pewno jest tym wszystkim bardzo mocno sfrustrowana no i trudno jej się dziwić , aczkolwiek nie może być tak , że ten problem zdominuje całą rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przy kolejnej sytuacji gdzie siostra robi cyrk, spokojnie ale stanowczo powiedz, że oferujecie pomoc z której nie korzystają, że zachowuje się w sposób problematyczny dla całej rodziny i niech się sama określi czego od was oczekuje, bo sieje chaos i ferment. Nie poblazac , bo to do niczego nie prowadzi, nie obchodzić się jak z jajkiem bo to nic nie da. Osobiście bym to olala, nie chcą się leczyc, przebadac ok, jeczenia też bym nie słuchała. Niech się siostra zastanowi nad soba, Wy nie jesteście jej workiem treningowym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooop

Nie dajcie sie sterroryzowac. bardzo wielu ludzi ma jakies problemy, a nie obarcza nimi calego swiata. Kobieta ma dzilac a nie histeryzowac.Mnie udalo sie urodzic dopiero 9 lat po slubie, nikogo nie zadreczalismy , badalismy sie, ja sie pzreleczyłam. Ale nawet gdyby sie nie udalo, to tez mielibysmy swoje zycie, jest wiele osob bezdzietnych dobrze funkcjonujacych i cieszacych sie zyciem.  Moja siostra nie ma dzieci z powodow zdrowotnych, bo wlasnie ze zdrowiem ma bardzo powazny problem, przy tym bark dzieci to pikus,  mimo tego jest pogodna i  jest swietną ciotką dla moich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Terrorystom wszelkiej maści mówi się stanowcze nie. To oni mają problem, nie wy, to oni sobie z tym nie radzą, nie wy, to oni mają działać, nie wy. Każdy jest kowalem swojego losu i nikt nie ma prawa zatruwac życia innym. Wspierać, pomagać, owszem, ale nie dać się terroryzowac. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Pewnie mąż nie daje sobie wejść na łeb i sterroryzować to Wam truje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Innaaa

Takie są najgorsze. Szał macicy!! Nam nie udaje sie od 6 lat i nikogo nie obarczamy swoimi problemami. Pierwsze 2 lata były najgorsze dla mnie, ale z czasem mi minęło, zaakceptowałam fakt że może Nam sie nigdy nie udać. Dzieci to nie jedyny sens życia, przykre, że nie które kobiety pragną dziecka ponad wszystko a jak już urodzą to mają problem do calego świata bo nie radza sobie. My szukamy innych pozytywów. Nie mamy obowiązków. Robimy co chcemy, jeździmy kiedy chcemy. Bezdzietne życie też może być szczęśliwe pod wieloma względami, choć na starość będzie smutniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×