Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lola

Mam dość gryzoni mojego chłopaka!

Polecane posty

Gość lola

Sytuacja wygląda tak, że mieszkam z chłopakiem, który ma dwie koszatniczki od roku. Zgodziłam się na nie, ale straszliwie żałuję. Nigdy nie byłam przekonana do tego pomysłu. Kupił im klatkę, która mierzy prawie dwa metry. Rozumiem, że zwierzęta potrzebują przestrzeni, ale nie mamy warunków na taką klatkę w małym mieszkaniu. Poza tym, ja nie ukrywam, że mnie się tak zwyczajnie nie podoba fakt, że w moim salonie stoi kobylasta klatka, a wokół niej są wiecznie porozrzucane kupy i siano. Klatka jest sprzątana, ale i tak śmierdzi od niej. Jestem po prostu nieszczęśliwa z tym. Nigdy nie chciałam gryzoni, nigdy nie chciałam tej ogromnej klatki na pół salonu. 

Koszatniczki są mało kontaktowe, mimo że on ciągle próbuje je oswoić. Nie ma w tych zwierzętach nic, co jakoś by mnie do nich przekonało. Jestem psiarą.  Zostawiają wieczny bałagan, można po nich sprzątać bez końca. On je wypuszcza w naszej sypialni i załatwiają się dosłownie wszędzie. Zawsze wlezą a to do komody przez małą dziurkę, a to na łóżko... On mówi, że nie pozwala im wchodzić na łóżko i pilnuje, ale ja ciągle znajduję mocz na pościeli! Prześcieradło jest calusieńkie zasikane w tej chwili. Nie mam już siły na to, gotuje się we mnie.  Kilka razy mi coś zniszczyły, bo skutecznie przegryzły dyktę i na przykład dostały się do mojej świeżutkiej pościeli i wszystko zasikały, porobiły kupy, pogryzły... Otworzyłam szafę, a tam na dnie mnóstwo kup. Prawie zwymiotowałam. Dodam, że zaraz po przybyciu do nas okazały się być chore i zaraziły mnie pasożytami, co odbiło się na moim zdrowiu - i to też sprawia, że mam ich PO DZIURKI W NOSIE. 

W nocy jedna piszczy i to codziennie. Naprawdę każdej nocy jestem przynajmniej raz budzona piskiem albo gryzieniem prętów. Jak się czegoś przestraszy (hałas z ulicy, cokolwiek), to potrafi piszczeć bez przerwy bardzo głośno przez godzinę. Ja dostaję szału. Na początku tolerowałam to, ale teraz już nie daję rady. Nie chcę tych zwierząt z całego serca. Wierzcie mi lub nie, uwazajcie mnie za złego człowieka, ale ja marzę o tym, żeby ktoś je wziął. Dla niego one są oczkiem w głowie. Codziennie siedzi i szuka, co by tu im kupić, jak o nie zadbać... Ja czuję się zaniedbywana, ale bez przesady, żebym była zazdrosna o gryzonie. Chciałabym im poszukać nowego domu, ale on chyba prędzej wywali mnie niż je. Jest mi przykro. Te zwierzęta mi niszczą życie. Boję się, co będzie, kiedy będziemy kończyli umowę najmu tutaj i właściciel zobaczy, ile rzeczy jest pogryzionych, zniszczonych albo trwale zasikanych (próbowałam myć wszystkim). 😞 Tak strasznie żałuję tej decyzji. Wiem, że zwierzeta nie są niczemu winne, ale ja naprawdę jestem cholernie nieszczęśliwa z ich powodu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×