Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Leniwa teściowa.

Polecane posty

Gość Gość

Cześć wszystkim. Mam nadzieje, ze ktoś to przeczyta i mi doradzi. Mam wspaniałego narzeczonego, jakieś 10 miesięcy temu postanowiliśmy, ze w przyszłym roku kupimy nasz własny dom. Zaczęliśmy wspólne oszczędności, mieszkaliśmy osobno, wiec mój narzeczony namówił mnie, żebym zamieszkała z nim i jego rodzicami abyśmy mogli więcej odłożyć. Zgodziłam się i okazało sie to nie zbyt zdrowe dla mnie. Jego rodzice są sporo starsi od nas. Maja swoje przyzwyczajenia. Jego Mama chodzi spać o 9 jego Tata okupuje salon na dole całymi dniami. On jest na emeryturze, wspaniały i bardzo pracowity człowiek. Niestety nie mogę tego powiedzieć o jego Mamie. Doprowadza mnie do gorączki. W domu nie robi dosłownie nic. Wraca z pracy, zostawia swoje brudne pojemniki do umycia, dosłownie nawet łyżki po sobie nie umyje. Obiady gotuje ja. Raz coś ugotowałam  i od tej pory ona przestała w ogóle gotować. Jej gotowanie polega na wrzucenie gotowych półproduktów do piekarnika i po temacie. Oczywiście wszystko zostawi brudne ‚bo ona gotowała’. Jak się tu wprowadziłam to kurz taki, ze myślałam ze zwymiotuje jak to sprzątałam. Zasłony nie czyszczone ponad 5 lat. Wszędzie pudła, ze zapomnieć można, żeby użyć stół w salonie. Jednym słowem syf, kiła i mogiła. Ja sprzątam górę, jej mąż dół. Nie wspomnę, ze on jest niepełnosprawny, a ona jeszcze mu beszczelnie rzuci tekstem ‚pranie wyschło na dworze, na co czekasz?’ Jedyne co robi to dla synusia. Wstaje rano i robi mu śniadanko do pracy i kawkę. I to tyle z zadań w domu. Płacimy im ok 2500 za wspólne mieszkanie. Z tego mamy wliczone niby tez zakupy, ale ja i tak kupuje swoje bo ja nie jem tego co ona kupuje, a ze ja robię obiady to wiem co potrzebuje. Ogólnie rzecz biorąc nic nie oszczędzam, tylko się narobie jak wół koło nich. I już nawet nie chodzi o to, żeby coś zrobić, bo rozumiem, ze są starsi, ale o ich podejście do tematu. Czuje się jak służąca. Czekają aż wszystko zrobię. Wracam z pracy, podczas gdy gotuje oni wracają i sobie wszyscy siedzą w salonie i oglądają filmy. Ja im wszystko nałoże, to zjedzą i nawet po sobie talerza nie umyją tylko czekają aż pozbieram z pokoju. Jest mi przykro bo czuje się jak służąca a nie członek rodziny. Powiedziałam to mojemu narzyczonemu, było mu głupio bo nawet tego nie zauważył. Zdecydowaliśmy, ze się wyprowadzamy i tak nic nie oszczędzamy, ja się mecze, a o prywatności to już nawet nie wspomnę. No i nagle się okazało, ze jego Taty stan się pogorszył, może mieć amputowaną nogę, jego rodzice nawet nas nie zapytali, powiedzieli, ze mamy dwa rozwiązania albo znajdziemy większy dom i oni będą mieszkali na dole my na gorze. Kredyt będzie na nas, a oni dadzą nam depozyt, albo oni kupią działkę i wybudujemy sobie razem dom. Jego Mama potrzebuje pomocy, trzeba będzie podnieść jego Tatę czy cokolwiek. Ja to rozumiem i zgodziliśmy się, ale w środku się wszystko już we mnie gotuje, nie chce z nimi mieszkać. Ona jest tak leniwa, ze ja sobie nie wyobrażam co to będzie jak on będzie w tak złym stanie, bo tak jak jest teraz on i ja jesteśmy jedynymi osobami w domu, które dbają o porządek. Wszystko spadnie na mnie, szczególnie jak będziemy mieli dzieci. Już teraz popadam w depresje. Czuje się jak więzień, ani muzyki sobie posłuchać, ani zaprosić znajomych czy zwyczajnie się i bzykać na spontanie. Nie jestem gotowa, żeby tak żyć. Nie mówiąc, ze ona ma dwa koty i one chodzą po blatach, używają tej samej gąbki do naczyń dla kotów i tej samej dla nich. Kuweta w kuchni. Koty są świętością w tym domu. Nie widzę tego jak będę miała dzieci. Cóż robić? Lubię ich, ale mieszkanie z nimi doprawdza mnie do depresji. Nie mogę tez odmówić pomocy. Jestem priorytetem dla mojego narzyczonego i wiem, ze on zrobi wszystko, żeby mnie uszczęśliwić, ale nie mogę go prosić o zostawienie rodziców w potrzebie.  Blagam, może macie jakieś pomysły? Jak stawiać granice i żyć swoim życiem, żyjąc z teściami? Całymi dniami uciekam z domu bo nie mogę tu wytrzymać. Nie wiem co robić. Boje się bo zatracam siebie w tym domu. Nie chce mi sie żyć w tym syfie, a tez nie mam zamiaru wypruwać sobie żył jak ona spedza czas wolny tylko dla siebie, a wszyscy wokół muszą wszystko robić. Mamy zupełnie inny pogląd na prowadzenie domu, czystość i jakos jedzenia. Nie mogę jej narzucać moich zasad w jej domu, ale bardzo się mecze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ups. Trochę długa mi wyszła ta wiadomość. Chyba musiałam sie wyżalić: 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To ty przyszłaś pod ich dach więc to Ty się musisz dostosować. Taka prawda. Obiadów im gotować nie musisz ale ona ma prawo być syfiarzem bo to jej dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I właśnie w tym problem. Moi rodzice nie żyją, od 19 roku życia, kiedy poszlam na studia zylam sama i przyzwczaialam sie, ze wszystko robie po swojemu. Nie chce sie dostosowywac, robie to z szacunku do nich i do ich domu i byloby ok, gdybysmy zostali tu tylko do czasu kiedy kupimy nasz dom. Niestety ze wzgledu na stan zdrowia jego Taty wyglada na to, ze nigdy sie to nie skonczy. Czuje sie jak w wiezieniu. Ta mysl mi przeraza bo wiem, ze Nie bede potrafila zyc w takim domu. Niby nie musze gotowac, ale jak Nie ugotuje to ona sie nie ruszy. Zadzwoni do mojego chlopaka i zapyta co z obiadem? Jak mam ochotę rano na naleśniki to oni tez zaraz chcą. Odechciewa mi sie cokolwiek robić bo dla 4 dorosłych osób to nie to samo co dla dwóch. Mój chłopak potem na tym cierpi bo mimo, ze chciałabym go rozpieścic to traci cały urok jak zamiast zjeść sobie naleśniki w gaciach z chłopakiem rano, sleczysz godzinę sama w kuchni i im donosisz naleśniki bo oni tylko ciepłe, wiec na końcu jem sama i jeszcze muszę po nich posprzątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To rób zawsze tyle żeby dla dwóch starczyło jedynie. A o reszcie powiedz chłopu. A najlepiej to się wyprowadzcie bo mieszkanie z tesciami traci patologią jednak. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Tu tak nie idzie 😞 dla nich obiad to świętość. Trzeba jeść razem, nawet w dni  pracujące. Czasem czekam po 2h aż wszyscy wrócą do domu, żeby razem zjeść przy nudnym filmie, który oglądają dzień w dzień od 10 miesięcy 😫Ona wie, ze ja i tak ugotuje, zamiast jeść jakieś odgrzewane jedzenie z paczek. A ze obiad trzeba jesc razem to opcja gotowania dla 2 odpada. I tak sobie leci na patencie. Nie wspominajac o tym, ze nawet jej kotami sie juz zajmuje bo ona wraca pozniej niz ja, wiec one glodne juz na mnie czekaja od wejscia. Paranoja. Z niezaleznej kobiety w 10 miesiecy stalam sie Pania domu, dla 4 osob i 2 kotow, w ktorym juz jest Pani domu tylko ma wy*ebne bo ja jestem mlodsza, a ona sie juz narobila w swoim zyciu. Wyglada to tak, ze ja jestem Pania domu, na jej zasadach, a ona sie cieszy zyciem jak ja zapieprzam po pracy w chacie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....@

Dokładasz się na dom przed ślubem? Ja bym tak nie zaufała i nigdy w życiu nie dołożyłabym do domu narzeczonego. Może coś wspólnie kombinują, wzięli ciebie żebyś dokładała się z zarobkami dla synusia pupilka i jeszcze robiła za służącą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

No ale to Ty przyszłaś pod jej dach a nie ona pod twój. Widocznie uważa że to twój obowiązek więc się nie kwapi do roboty. Powiedz że będziesz gotować w soboty dla wszystkich a w inne dni niech sobie radzą sami. Tak ja przyzwyczaiłas to masz. Twój facet to jakaś ... wołowa bo by zwrócił matce uwagę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Płacisz 2,5 tysi. i do tego robisz za służącą?

Wiesz co? Zrobimy dila - zamieszkasz u mnie, zapłacisz 1,5 tysi i będziesz sprzątać i gotować. Kotów nie mam - więc masz luz. To może być dla ciebie biznes życia. Zastanów się.

Lepszych warunków nikt ci nie zaproponuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A i żebyś nie miała krzywdy, to mój synek cie czasem bzyknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko Ty pracujesz zawodowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie, nie kombinuja. Przynajmniej on 🤣 Oboje pracujemy, moj narzeczony mimo mlodego wieku (27) jest menadzerem w duzej firmie. Zarabia wiecej niz ja, ma spore oszczednosci, ktorymi nie ma problemu sie ze mna podzielic w przyszlosci. Sek w tym, ze w drodze do jego kariery, jego rodzice go bardzo wspierali. Jego Tata jest bylym zolniezem, nie moze zniesc mysli, ze Straci noge. Ona bedzie potrzebowala pomocy, bo sama go nie udzwignie. W tej sytuacji nie moglismy odmowic jego Mamie pomocy i zgodzilismy sie zostac. Ona uwaza, ze tyle lat dbala o syna, wiec teraz moja kolej dbac o dom. Ja to rozumiem i doceniam, ze wlozyla tyle wysilku w jego wychowanie i nie mam problemu, zeby pomoc, ale ona ma dopiero 53 lata nie 70 I pracuje w aptece, nie w kamieniolomach, zeby po sobie nawet kubka nie umyc. Jego Tata mimo, ze ma 60 lat i noge niesprawna w pelni, lata z odkurzaczem, a ona sobie siedzi i czyta ksiazke. Serce sie kraje jak na to patrze, to mu zawsze pomoge czy moj narzeczony. I tak leci. Strach pomyslec co bedzie, jak bedziemy mieli dzieci I bede w domu, oszaleje z nia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A pieniadze sa nie tylko na mieszkanie, mamy w to rowniez wliczone zakupy spozywcze i chemie, ale ja i tak kupuje swoje, bo jem zupelnie inaczej. Gdybym jadla to co oni to moze i bym zaoszedzila, bo placimy 2500 za dwie osoby, ja place 1000, moj chlopak 1500 w tym zywnosc i chemia, ale niestety w praktyce to wychodzi zupelnie inaczej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Dziekuje za porade, moze faktycznie wspolne posilki tylko w weekend jest jakims rozwiazaniem, tylko nie wiem jak jej to powiedziec, to jej dom. Nie chce sie szarogesic. Ona najchetniej jakby mogla to by z nami non stop siedzila. Jest dla mnie bardzo mila bo wie, ze inaczej straci syna. Ja znowu nie potrafie sie postwic bo teoretycznie jest mila to nawet nie mam powodu, zeby cos na nia powiedziec do mojego chlopaka. Do swojej corki nawet nie zadzwoni. Tylko syn sie liczy i ona zrobi wszystko, zebysmy z nia zostali do usranej smierci. Dziwnie to dla mnie wszystko wyglada. Czuje sie jak w potrzasku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 godzin temu, Gość Gość napisał:

To ty przyszłaś pod ich dach więc to Ty się musisz dostosować. Taka prawda. Obiadów im gotować nie musisz ale ona ma prawo być syfiarzem bo to jej dom.

Problem dziewczyny jest w tym, że nie ona przyszła do ich domu, tylko oni chcą już do końca życia pasożytować na niej w jej przyszłym domu. A ona za dobra by odmówić. Ja bym się chyba nie zgodziła na taki układ, żadnych spółek, niech zostawią swój dom, wybudowałabym swój i wpuściła pod warunkiem przestrzegania moich zasad, pod rygorem wyprowadzki. Te zasady to wspolne gotowanie i sprzątanie, żadnych nowych zwierząt jak te umrą, nie wtracanie tesciowej do wychowania przyszłych dzieci, a ogolnie byłabym sympatyczna i przyjazna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębina

Kupić rodzicom mieszkanie którego wy będziecie właścicielami. Niech rodzice się przeprowadzą A wy będzie pomagać w razie potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębina

A z drugiej strony nic nie trwa wiecznie. Teraz się pomeczysz A dziedziczycie cały majątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama prawda
41 minut temu, Gość Gosc napisał:

Zarabia wiecej niz ja, ma spore oszczednosci, ktorymi nie ma problemu sie ze mna podzielic w przyszlosci.

Ale na dzień dzisiejszy nie ma zamiaru się nimi dzielić???

Ha ha ha ha!

Zobaczysz tę kasę jak świnia niebo!

Domy chcecie kupować, Ty masz się jego rodzicami zajmować, kasę dokładać - ale jako kto?jako koleżanka syna? Bo o ślubie coś ani słowa nie napisałaś!

I jeszcze jedno ma duże oszczednosci, jego rodzice dają wkład własny na nowy dom, a ty nie zdążyłaś nic oszczędzić bo dokladasz do cudzej rodziny - zgadnij na kogo będzie zapisany dom???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama prawda
5 minut temu, Gość Jarzębina napisał:

A z drugiej strony nic nie trwa wiecznie. Teraz się pomeczysz A dziedziczycie cały majątek.

Mała poprawka - nie "wy dziedziczenie" tylko ON DZIEDZICZY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

 Dziewczyno!

Aleś Ty ślepa, głupia i naiwna!!!

Współczuję bardzo!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123

1. Nie widziałaś jak tam było, zanim się przeprowadziłaś? Nigdy nie odwiedzałaś faceta?

2. Na serio płacicie 2500 (plus Ty dopłacasz za swoje jedzenie osobno)? Przecież za to można normalnie mieszkanie wynająć i żyć po swojemu. Nie wyobrażam sobie takiego zabójstwa dla związku, nie byłabym w stanie się przemóc, żeby uprawiać seks, wiedząc że rodzice są na dole. Zero życia, żeby zaoszczędzić parę groszy. W sumie nawet chyba tego nie przemyśleliście. Wolałabym się cisnąć w kawalerce, ale u siebie przynajmniej. A może taki jest plan od początku, żeby powoli wprowadzić Cię w rolę służącej, a Ty się dajesz jak naiwna gęś.

3. Sama się wpędzasz w rolę służącej. Nie masz obowiązku gotować dla wszystkich, a tym bardziej po nich sprzątać. Płacicie pieniądze za mieszkanie u nich, więc po prostu przestań obsługiwać wszystkich jak głupia. Twój facet to też straszna sierota, skoro nie potrafi zwrócić rodzicom uwagi albo tak mu wygodnie. Jedna baba obsługiwała całe życie, to teraz znalazł kolejną.

4. Wolałabym płacić za kogoś do pomocy, kto przyjdzie pomagać przy tacie niż mieszkać z takimi ludźmi. W żadne interesy z nimi nie wchodzić. Jak się na to zgodzisz, to na własne życzenie zmarnujesz sobie życie i potem nie płacz, że Ci źle, bo nie potrafisz buzi otworzyć.

5. Co to za gadanie, że tyle lat dbała o syna, to teraz TY masz dbać o dom? Niech synek zapieprza ze szmatą i gotuje mamusi obiadki, a nie służącą sobie znalazł i Ty niby masz odpracowywać. A tak poza tym, to posiadanie dzieci nie jest obowiązkowe, więc niech nie robi z siebie męczennicy. Nikomu łaski nie robiła, że się swoim bachorem zajmowała.

 

Ogólnie to Ci powiem: ocknij się, kobieto, bo wylądujesz w domu z ludźmi, których nie możesz znieść, zostaniesz etatową sprzątaczką i pielęgniarką, a narzeczony będzie sobie siedział w pracy.

Założę się, że jak będziecie mieć dzieci, to będziesz musiała ogarniać swój dom, dzieci, teścia, teściową i ich dom. Facet stwierdzi, że po co masz pracować, przecież on dobrze zarabia, umyje ręce i zostaniesz z tym cyrkiem sama. Chcesz tego? Już nie raz widziałam takie rzeczy. Laska sprowadzona do roli służącej, a jaśnie Pan zarabia na dom. Dałoby mi do myślenia, że on tak ochoczo się na to godzi. Gdyby był normalny, to by sam nie chciał z nimi mieszkać. Przestań być taka naiwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropka

Hm... 🙂 W sumie wszystko rozumiem, ale dlaczego Ty chcesz w tym wszystkim zbawiać cały świat? Napisałaś, że tylko Ty i Twój "teść" dbacie o dom. Rozumiem, że "teściowej" z tym wygodnie ale co z Twoim chłopakiem? Ubolewasz, że nie możesz go rozpieszczać... a jemu nie przyjdzie do głowy, żeby w jakikolwiek sposób Cię w tym wszystkim odciążyć? Jemu też jest z tym prawdopodobnie wygodnie (może nawet na tyle, że on tego nie zauważa i może nawet nie robi tego z wyrachowania). Ogarnij sobie sprawę z nim, zaktywizuj go, wprowadź podział obowiązków (jakiś grafik???) Tym bardziej, że wszyscy pracujecie. Nie szczyp się 🙂 Bądź miła i grzeczna, ale uświadom im, że też masz prawo być zmęczona a na bycie sprzątaczką się nie pisałaś.To jego rodzice, fajnie jeśli kiedyś poczujesz, że są też Twoimi, ale to Twój chłopak powinien przede wszystkim stanąć w tym wszystkim na wysokości zadania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"nie ma ofiar, są ochotnicy"

nic dodać, nic ująć.

Twój facet po prostu Cię nie kocha. Nie zauważył że jesteś służącą? Że się męczysz? że uciekasz z domu?? Co to za miłość, kiedy takich rzeczy nie widzi. Rodzice mają darmową służącą, on kogoś z kim sypia. Tylko, że Ty emocjonalnie i fizycznie za to płacisz.

Wiem, że zabrzmi to bardzo nieromantycznie ale po prostu się stamtąd wyprowadź. Jeśli Twój mężczyzna Cię kocha, otrząśnie się prędzej czy później i do Ciebie dołączy. Jeśli nie.... znajdziesz kogoś innego. Jego rodzice perfidnie Cię wykorzystują. Utrata jednej nogi nie oznacza aż takiego kalectwa żeby sobie samemu nie poradzić. Teściowa decydując się na swoje dziecko Ciebie nie pytała czy później będziesz jej się za syna odpłacać. Jej cyrk, jej małpy. Wyobraź sobie taką sytuację.... nadal mieszkacie razem, zajmujesz się w domu dwojgiem swoich (przyszłych) dzieci i wszyscy wracają z pracy z pytaniem co Ty cały dzień robiłaś, przecież byłaś w domu.... dawaj obiad na stół i to szybko.

Podejmując decyzję o wspólnym dalszym mieszkaniu prawdopodobnie zmarnujesz sobie resztę życia. Drugiego nie dostaniesz. Innego faceta możesz pokochać???? Oczywiście

Pomyśl o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....@

Wynajął sobie pielęgniarkę, która jeszcze im płaci a nie oni jej. Ja bym wiała od tej chorej cwaniackiej rodziny. 😬

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....@

Szczególnie kiedy jeszcze nie ma ślubu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 minut temu, Gość kropka napisał:

Twój chłopak powinien przede wszystkim stanąć w tym wszystkim na wysokości zadania.

Przecież on STOI na wysokości zadania.

A gdzie on znajdzie taką dajke, która daje 1000 zł? Poza tym sprząta, zmywa,poleruje,  daje dopy i gotuje?

No nie znajdzie. No...+

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Gość Gość napisał:

No nie znajdzie. No...+

Musiałby obrabiać całe koło gospodyń wiejskich... Za takie usługi 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Polskie dziewczyny jednak są najgłupsze na świecie!

Godzić się na takie poniżenia, wyzysk, stratę własnych pieniędzy, czasu, nerw, byle tylko "być w związku" - żenada!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietom chyba zawsze źle
25 minut temu, Gość Bimba napisał:

Polskie dziewczyny jednak są najgłupsze na świecie!

Godzić się na takie poniżenia, wyzysk, stratę własnych pieniędzy, czasu, nerw, byle tylko "być w związku" - żenada!!!

Do tej pory myślałam, że hinduski są głupsze. Ale u nich chora presja społeczna jest bardzo silna, mają mniejszy wybór + mimo, że obsługują teściów i ciągle narzekają na mężów, to praktycznie zabierają mu całą kasę lub nie płacą nic w zamian. A polki... nie dość, że obsługują, dają się wykorzystywać, to jeszcze za to płacą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Dziekuje za wszystkie odpowiedzi, daliscie mi troche do myslenia. Ze zrzucaniem na dom sama wyszlam bo od wielu lat jestem niezalezna, nie chcialam sytuacji, zeby ktokolwiek mi wypominal, ze mieszkalam za darmo. Wczesniej odwiedzalam mojego narzeczonego w domu, ale nigdy nie uczestniczylam w zyciu domowym, wiec nie mialam pojecia jak to wyglada w praktyce. Glownie spedzalismy czas u mnie albo poza domem. Zgodzilam sie, bo i tak placilam takie pieniadze za wynajem mieszkania, tu mam blizej do pracy, wiec dojazdy odchodza, plus mialam w to wliczona chemie i zakupy spozywcze. Dom jest duzy, z ogrodem, pomyslalam, ze moze nie bedzie tak zle, szczegolnie, ze jego rodzice byli zawsze dla mnie mili. Nie przemyslalam tematu z  gotowaniem, bo jestem przyzwyczajona do ‘studenckiego zycia’ gdzie kazdy mial swoja polke i sam sie obslugiwal. Wiosna sie bardzo rozchorowalam z tego Wszystkiego, oczywiscie ona mimo, ze pracuje w aptece nawet mi nie przyniosla zadnego leku, skonczylo sie na tym, ze moj narzeczony musial mnie wiezc do szpitala z zapaleniem nerek bo nie odlezalam choroby. Wtedy tez on bardzo sie zmartwil i postanowilsmy, ze nie zostaniemy tu dluzej. Jego Mama prawie zemdlala jak jej powiedzial, ze sie wyprowadzamy. Zaraz na 2 tygodnie pozniej oznajmila nam, ze jej maz nic nie mowi, ale jest w bardzo zlym stanie I ze jesli nie chcemy tu mieszkac to ona rozumie, ze chcemy miec po swojemu, ale w takim razie albo kupimy wiekszy dom razem, albo dzialke I sie razem wybudujemy. Plakala, ze sobie sama nie poradzi, wiec sie zgodzilismy. Dom bedzie na nas od samego poczatku. Oni nam dadza tylko 100tys  i zaplaca za przystosowanie domu dla osoby niepelnosprawnej. Reszta pojdzie z naszych oszczednosci i kredyt bedzie na nas. Decyzja nalezy do mnie, moj chlopak tez Nie chce z nimi mieszkac, ale uwaza, ze tak powinno byc, ze dzieci pomoga rodzicom. Powiedzial, ze zostawi to mnie, jesli nie dam rady psychicznie to nie musimy tego robic. Moje szczescie jest dla niego najwazniejsze, zawsze to powtarza, ale ja nie chce tego wykorzystywac i odsuwac go od rodziny. Nie potrafie mu tego  powiedziec, to jego rodzice, a dla mnie obcy ludzie jakby nie patrzec. Wydaje mi sie, ze nie mam za duzego wyboru. Moze po prostu powinnam wiecej mu mowic o tym jak sie czuje w tej sytuacji. Dziekuje za pomysly, mysle ze po prostu rozwiazemy to tak, ze w nowym miejscu zrobimy osobne kuchnie, oni beda mieli dol, my gore i tyle. I co ona sobie bedzie robila na dole to juz jej sprawa, pomoge na tyle ile bede mogla, a jak bedzie im malo to juz moj chlopak bedzie musial brac na klate, bo wtedy to bedzie nasz dom, wiec nie bede zyla na jej ‘zasadach’.  Dziekuje Kochani za inspiracje!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×