Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kara

Choroba, ból, smutek

Polecane posty

Gość Kara

Kilka miesięcy temu dowiedziałam się o chorobie członka najbliższej rodziny. Jest to rzadkie i nieuleczalne schorzenie. Na początku stwierdziłam, że dobrze byłoby odnowić kontakt, chociaż nasze drogi wcześniej się rozeszły. Powiedzmy, że dzięki tej osobie moje dzieciństwo i młodość, delikatnie rzecz ujmując, nie należały do szczęśliwych. Mimo wszystko w tej sytuacji postanowiłam odłożyć to za siebie. Niestety moja inicjatywa raczej nie została doceniona. W trakcie wizyty w szpitalu poczułam się tej osobie do niczego niepotrzebna. Również moje telefony kilkakrotnie zostały kolokwialnie mówiąc olane. Ogólnie szybko się zraziłam i stwierdziłam, że lepiej zająć się swoim życiem, bo tam nie będę mile widziana. A poza tym czytałam o przypadkach osób z tą chorobą, które dzięki lekom mają się całkiem dobrze przez kilka, a nawet kilkanaście lat od momentu postawienia diagnozy. Później przez jakiś czas było lepiej. Minęło parę miesięcy, na ten moment ta osoba jest bliska śmierci. Inny członek rodziny ma do mnie pretensje, że się odcięłam i nie interesowałam (chociaż niedawno wielokrotnie próbowałam skontaktować się właśnie z tą osobą na różne sposoby, jednak bezskutecznie, jak również z chorym, podobnie - bez skutku). A właściwie, że mogłam bardziej się starać odnowić kontakt (zadzwonić więcej niż raz na przykład). Ja jestem odmiennego zdania, chociażby dlatego, że w domu nie byłam mile widziana i moje sporadyczne wizyty na przestrzeni kilku ostatnich lat nigdy nie kończyły się dobrze. Jest mi bardzo ciężko i mimo tego co było jest mi strasznie żal, że osoba z mojej rodziny tak cierpi i nic nie można zrobić, aby ją uratować. Chciałabym jeszcze odwiedzić tą osobę, czy chociaż porozmawiać przez telefon, ale na ten moment nie jest to już raczej możliwe. Ta cała sytuacja nie jest taka łatwa, ponieważ ja praktycznie nie czuję się częścią tej rodziny i w gruncie rzeczy żyło mi się lepiej z dala od osób, które mnie krzywdziły, a jednak ich obecne cierpienie nie jest mi obojętne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Daj spokój. To zapewne ojciec alkoholik(albo matka) nikomu nic nie jesteś winna. Próbowałaś ale odrzucił twoją szlachetną postawę. Nie pozwól by oni znowu niszczyli Cię. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kara

Szkoda. Jestem załamana. W domu co prawda alkoholu nie było, ale przemoc psychiczna i fizyczna również to był chleb powszedni. Dlatego właśnie się odcięłam. Dzięki za dobre słowo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×