Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ola

Czy wasi rodzice to też takie skąpiradła?

Polecane posty

Gość Ola

Mam 27 lat i czteroletnią córkę. Moi rodzice oraz rodzice mojego męża sprawiają że witki mi opadają. 

Zanim jeszcze podstawówkę skończyłam, to już usłyszałam tysiąc że razy że po osiemnastce grosza od nich nie dostanę i już. W gimnazjum i liceum dorabiałam sobie rysując portrety na zamówienie, robiąc biżuterię a potem makijaże i paznokcie koleżankom. Potem weekendowo kelnerowałam. Nie dostawałam kieszonkowego, ubrania i potrzebne rzeczy kupowała mi mama, oczywiście nigdy nie pytając mnie co mi się podoba. Nie było sensu pytać ich czy mogę loda kiedy byliśmy na obiedzie w restauracji, albo czy kupią mi chociażby nowy plecak bo z Winx już raczej trochę wyrosłam. Jeśli oni nie uznali że czegoś potrzebuję, to nie było szans bym to dostała. Kiedy więc oni jedli lody, ja słyszałam że lody nie są niezbędne do życia a jak chcę, to muszę sobie zarobić. Nigdy nie dostałam prezentu na urodziny albo święta, mimo że zawsze sama im coś kupowałam albo robiłam. Nigdy się z tego nie ucieszył, a mimo to robiłam to rok w rok. Nigdy nie zabrali mnie ze sobą na wakacje. 

Rodzicom nie powodziło się najgorzej, mama wykładała niemiecki na uniwersytecie a tata pracował w telewizji jako operator kamery. Nigdy nie musieli sobie niczego odmawiać. 

Oczywiście na 18 urodziny dostałam rozpiskę ile kosztuje mój pobyt w domu i ile mam się miesięcznie dokładać albo wyp... Na studiach nie pomogli mi ani złotówką, a stypendium nie należało mi się najpierw z powodu ich zbyt wysokich dochodów do których nadal byłam wliczana, a później sama za dużo zarabiałam.

Kiedy moi rodzice brali do siebie na wakacje czy kilka dni w roku wnuczke /z własnej nieprzymuszonej woli/ po wszystkim dostawałam rozpiskę z "czynszem" za te parę dni wyliczonym na podstawowe rachunków i rachunki za jedzenie które jej kupowali. 

Na studiach poznałam mojego męża, którego rodzice byli obrzydliwie bogaci, a skąpi bardziej od moich. Połączyło nas narzekanie na rodziców po pijaku na jakiejś imprezie. Od dnia wyprowadzki na studia nie utrzymuje z nimi kontaktu. 

Nie wyobrażam sobie zachować się w ten sam sposób w stosunku do swojego dziecka. Do rodziców mam tylko i wyłącznie żal. A oni dziwią się że nie dzwonię i robią mi wyrzuty że mam ich gdzieś... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Na studiach poznałam mojego męża, którego rodzice byli obrzydliwie bogaci, a skąpi bardziej od moich. Połączyło nas narzekanie na rodziców po pijaku na jakiejś imprezie. Od dnia wyprowadzki na studia nie utrzymuje z nimi kontaktu"

hahahaha, popłakałam się :D

zacne prowo

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

tak, masz ich gdzieś, ale podrzucać dziecko im do pilnowania to pewnie wyświadczałaś im przysługę, bo to taka radość dla nich?

idż precz interesowna małpo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilimango

Masakra - powiedziałabym im to wszystko, co napisałaś tutaj - tak na dowidzenia. Sorry ale dla nich byłaś ewidentnie jedynie kosztem i ciężarem, miałabym ich w nosie, zrzekłabym się i spadku po nich i kontaktu. Dla mnie tacy rodzice, to nie rodzice, to ludzie zmuszeni do utrzymywania cię - poza tym oni mieli obowiązek utrzymywać cię do 26 roku życia jeżeli studiowałaś - prawny obowiązek. Współczuje. Moi rodzice byli biedni, w pewnym momencie było bardzo ciężko, bo tato się pochorował i nie mógł pracować, a mama musiała wyjechać do Niemiec i ciągać się ze staruszkami tam, żebyśmy mieli co jeść. Ale nigdy nie pozwoliła, żebym czuła się gorsza, zawsze starała się kupić nam ładne ubrania, takie jakie chcemy, nie żałowała na owoce, słodycze, zawsze dostaliśmy choćby coś drobnego pod choinkę czy na urodziny. Dosłownie odejmowała sobie od ust i ostatnie pieniądze przeznaczała na mnie i brata. Jestem im bardzo za to wdzięczna i dziś, kiedy już sama zarabiam dobrze, pomagam mamie jak mogę (tata niestety już nie żyje). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość kilimango napisał:

Masakra - powiedziałabym im to wszystko, co napisałaś tutaj - tak na dowidzenia. Sorry ale dla nich byłaś ewidentnie jedynie kosztem i ciężarem, miałabym ich w nosie, zrzekłabym się i spadku po nich i kontaktu. Dla mnie tacy rodzice, to nie rodzice, to ludzie zmuszeni do utrzymywania cię - poza tym oni mieli obowiązek utrzymywać cię do 26 roku życia jeżeli studiowałaś - prawny obowiązek. Współczuje. Moi rodzice byli biedni, w pewnym momencie było bardzo ciężko, bo tato się pochorował i nie mógł pracować, a mama musiała wyjechać do Niemiec i ciągać się ze staruszkami tam, żebyśmy mieli co jeść. Ale nigdy nie pozwoliła, żebym czuła się gorsza, zawsze starała się kupić nam ładne ubrania, takie jakie chcemy, nie żałowała na owoce, słodycze, zawsze dostaliśmy choćby coś drobnego pod choinkę czy na urodziny. Dosłownie odejmowała sobie od ust i ostatnie pieniądze przeznaczała na mnie i brata. Jestem im bardzo za to wdzięczna i dziś, kiedy już sama zarabiam dobrze, pomagam mamie jak mogę (tata niestety już nie żyje). 

nie może im powiedzieć tego na do widzenia, bo jednak gdzieś są potrzebni w jej życiu, tak na zapleczu chociażby po to aby popilnować wnuczki i tak taniej niż wynosi stawka rynkowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola
26 minut temu, Gość gość napisał:

nie może im powiedzieć tego na do widzenia, bo jednak gdzieś są potrzebni w jej życiu, tak na zapleczu chociażby po to aby popilnować wnuczki i tak taniej niż wynosi stawka rynkowa 🙂

Przykre że tak uważasz, twoja kultura osobista musi być nieziemsko 🙂

Sorry, dla mnie sprawa jest prosta. Jeśli kogoś do siebie zapraszam, to nie wystawiam mu potem rachunku za nocleg ani nie dzielę na trzy rachunku z Tesco żeby spłacił swoją część obiadu. I nie ma dla mnie żadnego znaczenia czy to ktoś z mojej rodziny czy koleżanka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupabiskupa

Twoi 'rodzice' to nie tyle skąpiradła, co chore psychiczne barachło. Zerwij kontakt z tą skrajną patologią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola
54 minuty temu, Gość gość napisał:

"Na studiach poznałam mojego męża, którego rodzice byli obrzydliwie bogaci, a skąpi bardziej od moich. Połączyło nas narzekanie na rodziców po pijaku na jakiejś imprezie. Od dnia wyprowadzki na studia nie utrzymuje z nimi kontaktu"

hahahaha, popłakałam się 😄

zacne prowo

 

Może dla ciebie czymś niemożliwym jest nieutrzymywanie kontaktu z rodzicami, ale tak, ludzie naprawdę tak robią. Mieli swoją szansę - ale nie pojawili się na ślubie. Szansa stracona. Nie zdziwiłabym się usłyszawszy że nie przyszli bo szkoda im było pieniędzy na paliwo. 

Mąż nie odzywa się do nich, nie odbiera telefonu, nie otwiera im drzwi. Przypomniał się rodzicom nagle jak dowiedzieli się że mają wnuka i próbują wywalczyć w sądzie kontakty z nim. 

Jego rodzice to chorzy ludzie i przydałaby się im terapia. Mają pieniędzy w bród i maniakalnie je chomikują. Kiedy mąż był dzieckiem byli w stanie kąpać się w wannie w wodzie po nim żeby jej nie marnować. Zgłaszali się jako potrzebujący podczas zbiórek obuwia, odzieży. Mąż przez całe życie nie był na ani jednej wycieczce szkolnej, dopóki pozostali rodzice uczniów nie postanowili mu jej zafundować w liceum. Ci ludzie parę lat temu mając oboje zarobki rzędu 10 tysięcy przenieśli się do mieszkania mniejszego o 13 metrów żeby mniej płacić za ogrzewanie. To się leczy. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaMamamiMama

Nie ma znaczenia autorko czy dziadkowie zapraszaja dziecko czy sama im je wciskasz. Kwestią kultury jest przywiezienie swojego jedzenia i tyle. Może nie powiedzą ci tego głośno ale na pewno doceniliby gdyby wystarczyło przygrzać szybko np zupkę zamiast robić dla twojej panny cały obiad.

Zresztą ja nie dopuściłam do sytuacji gdyby moje dziecko miało spać u kogokolwiek. Dziadkowie to dziadkowie, a nie hotel. Mnie jest głupio jak u rodziców moje dziecko zaśnie w wózku, a co dopiero jakbym miała je tam na noc zostawić. Dziadkowie nie są od opiekowania się twoim dzieckiem. To twoim obowiązkiem jest tak zaplanować wizytę dziecka żebyś jak najmniej musiała przy nim robić a twoi rodzice jak najwięcej skorzystali. Dziadkowie nie są od karmienia, przewijania czy pilnowania wnucząt, NAUCZCIE SIĘ W KOŃCU TEGO LUDZIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123
7 minut temu, Gość ZałamanaMamamiMama napisał:

Nie ma znaczenia autorko czy dziadkowie zapraszaja dziecko czy sama im je wciskasz. Kwestią kultury jest przywiezienie swojego jedzenia i tyle. Może nie powiedzą ci tego głośno ale na pewno doceniliby gdyby wystarczyło przygrzać szybko np zupkę zamiast robić dla twojej panny cały obiad.

Zresztą ja nie dopuściłam do sytuacji gdyby moje dziecko miało spać u kogokolwiek. Dziadkowie to dziadkowie, a nie hotel. Mnie jest głupio jak u rodziców moje dziecko zaśnie w wózku, a co dopiero jakbym miała je tam na noc zostawić. Dziadkowie nie są od opiekowania się twoim dzieckiem. To twoim obowiązkiem jest tak zaplanować wizytę dziecka żebyś jak najmniej musiała przy nim robić a twoi rodzice jak najwięcej skorzystali. Dziadkowie nie są od karmienia, przewijania czy pilnowania wnucząt, NAUCZCIE SIĘ W KOŃCU TEGO LUDZIE.

Ty to masz jakiś zaburzony obraz serio. XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
8 minut temu, Gość ZałamanaMamamiMama napisał:

Nie ma znaczenia autorko czy dziadkowie zapraszaja dziecko czy sama im je wciskasz. Kwestią kultury jest przywiezienie swojego jedzenia i tyle. Może nie powiedzą ci tego głośno ale na pewno doceniliby gdyby wystarczyło przygrzać szybko np zupkę zamiast robić dla twojej panny cały obiad.

Zresztą ja nie dopuściłam do sytuacji gdyby moje dziecko miało spać u kogokolwiek. Dziadkowie to dziadkowie, a nie hotel. Mnie jest głupio jak u rodziców moje dziecko zaśnie w wózku, a co dopiero jakbym miała je tam na noc zostawić. Dziadkowie nie są od opiekowania się twoim dzieckiem. To twoim obowiązkiem jest tak zaplanować wizytę dziecka żebyś jak najmniej musiała przy nim robić a twoi rodzice jak najwięcej skorzystali. Dziadkowie nie są od karmienia, przewijania czy pilnowania wnucząt, NAUCZCIE SIĘ W KOŃCU TEGO LUDZIE.

Poszukaj dobrego psychiatry i to szybko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc

Cyt:

"(...) Mnie jest głupio jak u rodziców moje dziecko zaśnie w wózku, (...)"

 

Serio????!!!

To się leczy, u psychologa. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klupa
17 minut temu, Gość Gossc napisał:

Cyt:

"(...) Mnie jest głupio jak u rodziców moje dziecko zaśnie w wózku, (...)"

 

Serio????!!!

To się leczy, u psychologa. 

 

Eeee... no ale jeśli dziadkowie z dzieckiem sami to jak zaśnie to mają chwilę wytchnienia a jak jesteś z dzieckiem to ty masz luz i możesz sobie z nimi pogadać. Win-win. Kto tu traci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanaMamamiMama
21 minut temu, Gość Klupa napisał:

Eeee... no ale jeśli dziadkowie z dzieckiem sami to jak zaśnie to mają chwilę wytchnienia a jak jesteś z dzieckiem to ty masz luz i możesz sobie z nimi pogadać. Win-win. Kto tu traci?

Czytać nie umiesz? To nie ja tam jestem dla nich, tylko dziecko. To ja mam zadbać o stały kontakt dziecka z dziadkami, nie oni. Jak dziecko zaśnie to nie uważasz że troche to trudno o kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
44 minuty temu, Gość ZałamanaMamamiMama napisał:

Czytać nie umiesz? To nie ja tam jestem dla nich, tylko dziecko. To ja mam zadbać o stały kontakt dziecka z dziadkami, nie oni. Jak dziecko zaśnie to nie uważasz że troche to trudno o kontakt?

O ja pier/dole jaki zryty beret masz, kto ci  to zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×