Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zła_synowa

nie mam pojęcia, co jeszcze mogę zrobić, potrzebuję rady

Polecane posty

Gość zła_synowa

Wiem, że tematy starć na linii synowa-teściowa to już "klasyka gatunku" na kafe, ale potrzebuję pomocy/rady, albo chociaż się wygadać...

Z teściami nigdy się nie dogadywałam, stosunki raczej poprawne ze względu na męża - nie chcę się rozpisywać, w każdym razie dla mnie dowcipy o teściowych to nie żarty, a seria dokumentalna.

Otrzymałam od teściów, gdy wreszcie raczyli się zainteresować tym, że urodzi się ich kolejny wnuk, 1000 dobrych rad w czasie ciąży, a po porodzie czuję, że jest coraz gorzej, a to dopiero niespełna 3 miesiące. To, co odstawiają oboje ostatnio, to już przechodzi moje pojęcie... W telegraficznym skrócie:

Teść - nagminnie ignoruje, jak zwraca mu się grzecznie przez 5 minut uwagę, żeby nie całował dziecka po rączkach, mył ręce zanim go dotknie, nie darł się (jest półgłuchy, ale udaje, że problemu nie ma), nie pieścił się przy mówieniu do dziecka (żadnego lylania i innych zniekształceń), a potem pretensje, że się na niego drę, bo inna forma komunikatu nie dociera

Teściowa - non stop by tylko dziecko nosiła, wmawia nam, że mały ma kolki, chociaż ich nigdy nie miał; 1000 dobrych rad na minutę się skończyło jak po każdej co głupszej prostowałam, że się tego nie robi (bo teraz inaczej, bo dziecko tak można uszkodzić, itd.). A ostatnio przeszła samą siebie, jak powiedziała, że szkoda, że urodził się nasz synek, bo ona wolałaby mieć wnuczkę (mają już jednego, starszego o kilka lat wnuka od drugiego syna)

Do tego rywalizują między sobą o uwagę dziecka - bo muszą się "zajmować" wnukiem jednocześnie i się przekrzykiwać, żeby dziecko zawiesiło na ułamek sekundy dłużej wzrok na jednym niż na drugim; na spacerze wyrywali sobie dosłownie wózek z rąk, a potem biegli z nim przodem. Mimo, że mieszkają blisko i z dobrym dojazdem, to uważają, że lepiej żebyśmy my jeździli do nich z dzieckiem - nie mają na to warunków, a i pakowanie dziecka na 2h to więcej kramu, niż żeby sami wpadali w odwiedziny...

To tak z grubsza, nie mam siły opisywać całej skali absurdu

Nie mogę zerwać kontaktu ze względu na męża. Co innego mogę zrobić, żeby nie oszaleć?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale p o j e b a n a jesteś 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Przesadzasz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kolejna przewrażliwiona mamusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frek
7 godzin temu, Gość zła_synowa napisał:

wyrywali sobie dosłownie wózek z rąk, a potem biegli z nim przodem.

Może chcą je wykształcić na kierowcę autobusu, aby transport osobowy nie upadł, taki to niewdzięczny i niepłatny zawód pełen kontroli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Myślę, że czepiasz się najmniejszego szczegółu bo przeszkadza ci sama obecność teściów, a nie to co konkretnie robią. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aja

Wspolczuje tesciom 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

 Dla mnieDowcipy o tesciowych to nie żart a seria dokumentalna..... Umarlam

Co do całowanie i nie mycia rąk ok zgadzam się ale w większości przesadzasz. Teście wola żebyście to wy przyjeżdżali? To świetnie dzięki temu to wy decyduje ie o częstotliwości spotkań lepsze to niż wieczne odwiedziny teściów. Jak jedxiecicie to w takich godzinach gdy mały spi jak nie to wizyta krótka bo macie jeszcze cis do załatwienia itp.... Tekst że mogłabyc wnuczka chory znam to że swojej autopsji 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Ciesz sie, masz tesciow ktorzy uwielbiaja Twoje dziecko. To nie oni maja problem tylko Ty. 

Czasem sie zastanawiam jak to jest, ze tesciowie, czy tez rodzice ktorzy wychowali juz swoje dzieci, nagle w oczach synowych a czasem wlasnego potomstwa nic nie wiedza o wychowaniu i wszystko robia zle. No kurcze, oni juz sie sprawdzili. Odwalili kawal dobrej roboty, skoro drogie synowe, wybralyscie ich synow, moze wiec przestaniecie ich wiecznie krytykowac. Wy jeszcze o dzieciach nic nie wiecie, oni przerobili juz wszystko od a do z. Moze warto korzystac z ich doswiadczenia zamiast udawac, ze jajo jest madrzejsze od kury. Obyscie sprawily sie tak dobrze jak Wasi tesciowie i rodzice.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poool

Jasne, jest to troche meczace, ale robia to z dobrej woli, a to  wazne, wiec uwagi nalezaloby zwracac delikatnie i niech to robi mąz, Latwiej przyjma. No i bez przesady. Wiele mam marzyloby o tym, zeby tesciowie brali dziecko na spacer, a ze sobie wyrywaja? przeciez wózka nie przewróca. Noszenie dziecku nie zaszkodzi, z calowaniem gorzej, choc  dzieci , zwlaszcza jesli karmisz piersią sa bardziej odporne na bakterie, niz nam sie wydaje. A co do spieszcania wyrazow- wg ostatnich badan naukowy male dzieci, do ktorych tak sie zwracają, szybciej i chetniej ucza sie mówić, liczy sie głownie intonacja . –" maluchy zdecydowanie chętniej i na dłużej odwracają głowy w kierunku z którego słyszą język rodzicielski niż ten zwykły – dorosły [1]. Na przykładzie 6- i 13-miesięcznych maluchów pokazano także, że aktywność elektryczna mózgu niemowląt jest większa gdy słuchają one języka rodzicielskiego właśnie [2]. Co więcej język rodzicielski działa na dzieci także wtedy gdy słuchają go na… śpiocha. Gdy śpiącym kilkudniowym noworodkom odtwarzano nagrania dorosłych mówiących po dziecięcemu przepływ krwi w pewnych obszarach ich mózgu zwiększał się [3]." itd.

Poza tym tesciom ten zapal pzrejdzie. Korzystaj, póki mozesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Trochę Ci zazdroszczę bo u mnie teściowie ani na ręce nie wezmą ani na spacer nie pójdą. Moi rodzice też sobie wózek wyrywają a ja w tym czasie relaks i kawa, Tobie też polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wrzuć na luz.... Jeszcze będziesz dziękować jak teście chętnie z malym zostana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Wydaje mi że autorka nie opisała wszystkiego co się wydarzyło i takie rzeczy to już mocno denerwują. To są kilka drobiazgi w morzu drobiazgów. 

Wiem autorko o co Ci chodzi. Mam i miałam to samo. Wszystko co tesciowie robią mnie denerwuje. Zaczęło sie właśnie podobnie. I plus tam dużo więcej. Teraz mam do nich uraz. Mały maprawie  3 lata i jedyny sposób na nich to było ograniczenia częstotliwość wizytacji. 

 

I nawet teraz to każda wizytacja ma coś. Ostatnio było że teść krytykował kolor słoneczek mojego syna. Bo jak to niebieskie albo pomarańczowe słońce? Co on nie wie? Albo że jego koło nie było perfekcyjne. Dla takiego dziecka nie wydaje mi się że jest na miejscu krytykować wyobraźnię ani talentów plastycznych. 🙄 A znowu teściowa próbuje się wmuszac na niego. On maluję hipoptama w okularach to pyta czy to jest mama czy babcia. Potem ona stwierdzi że babcia bo babcia ma okulary też. Potem co chwilę próbuje mu wciskać "babcie" do malowania. "no maluj sobie tu babcie". 

Jego ulobiony charakter teraz to kicia kocia. Więc to już nie jest kicia kocia ale ciocia... Czyli ich córka. Muszą na każdym kroku po prostu wciskać się. 

A mały jak reaguje teraz? Nie kontaktuje się z nimi. Nie chce z nimi się przywitać ani zegnac. Nie chce obok nich siedzieć. Nie słucha ich, nie odpowiada na ich pytania. 

Ale tylko pytają dziwne rzeczy: czy śpi w swoim łóżku, czy lubi kąpiel i kto go kąpie, czy on chce iść do przedszkola. 

Albo mówią nadal co mamy robić. Ze zaraz będzie miał 3 lata to mama musi nauczyć literki i numerki. Maz powiedział że on już od dawna zna. Jak wyjeżdżają to aż krzykiem teściowa mówi mojemu mężowi "ale trzymaj go bo jedziemy autem" jak by był niedorozwojem. Na każdym kroku jest krytyka, chcą się zmuszać na dziecko i próbują pouczać. 

A ja też to wszystko robię dla męża ale są granice. Już nie będę tracić zdrowia psychicznego tylko dlatego że ktoś ma taką widzimisię. Teraz ja i moja rodzina są na pierwszym miejscu, nie pasuje to wypad. Co Twój mąż na ich zachowanie? 

Niektóre rzeczy to już nie jest troska ani dobroć dziadków tylko narcyzm, nadgorliwosc i choroba psychiczna. Nie mogą wchodzić w rolę rodziców, muszą znać granice. A granice muszą być. Jeśli coś Ci nie pasuje to stawiać granice. Jeśli tego nie szanują to ograniczać kontaktow i tyle. To nie dla nich urodziłas i Twoje dziecko to nie jest lalka więc nie mogę jej tak traktować 

Przepraszam za błędy które mogą się znaleźć tu, polski to dla mnie nabyty język anie ojczysty 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Syl
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wydaje mi że autorka nie opisała wszystkiego co się wydarzyło i takie rzeczy to już mocno denerwują. To są kilka drobiazgi w morzu drobiazgów. 

Wiem autorko o co Ci chodzi. Mam i miałam to samo. Wszystko co tesciowie robią mnie denerwuje. Zaczęło sie właśnie podobnie. I plus tam dużo więcej. Teraz mam do nich uraz. Mały maprawie  3 lata i jedyny sposób na nich to było ograniczenia częstotliwość wizytacji. 

 

I nawet teraz to każda wizytacja ma coś. Ostatnio było że teść krytykował kolor słoneczek mojego syna. Bo jak to niebieskie albo pomarańczowe słońce? Co on nie wie? Albo że jego koło nie było perfekcyjne. Dla takiego dziecka nie wydaje mi się że jest na miejscu krytykować wyobraźnię ani talentów plastycznych. 🙄 A znowu teściowa próbuje się wmuszac na niego. On maluję hipoptama w okularach to pyta czy to jest mama czy babcia. Potem ona stwierdzi że babcia bo babcia ma okulary też. Potem co chwilę próbuje mu wciskać "babcie" do malowania. "no maluj sobie tu babcie". 

Jego ulobiony charakter teraz to kicia kocia. Więc to już nie jest kicia kocia ale ciocia... Czyli ich córka. Muszą na każdym kroku po prostu wciskać się. 

A mały jak reaguje teraz? Nie kontaktuje się z nimi. Nie chce z nimi się przywitać ani zegnac. Nie chce obok nich siedzieć. Nie słucha ich, nie odpowiada na ich pytania. 

Ale tylko pytają dziwne rzeczy: czy śpi w swoim łóżku, czy lubi kąpiel i kto go kąpie, czy on chce iść do przedszkola. 

Albo mówią nadal co mamy robić. Ze zaraz będzie miał 3 lata to mama musi nauczyć literki i numerki. Maz powiedział że on już od dawna zna. Jak wyjeżdżają to aż krzykiem teściowa mówi mojemu mężowi "ale trzymaj go bo jedziemy autem" jak by był niedorozwojem. Na każdym kroku jest krytyka, chcą się zmuszać na dziecko i próbują pouczać. 

A ja też to wszystko robię dla męża ale są granice. Już nie będę tracić zdrowia psychicznego tylko dlatego że ktoś ma taką widzimisię. Teraz ja i moja rodzina są na pierwszym miejscu, nie pasuje to wypad. Co Twój mąż na ich zachowanie? 

Niektóre rzeczy to już nie jest troska ani dobroć dziadków tylko narcyzm, nadgorliwosc i choroba psychiczna. Nie mogą wchodzić w rolę rodziców, muszą znać granice. A granice muszą być. Jeśli coś Ci nie pasuje to stawiać granice. Jeśli tego nie szanują to ograniczać kontaktow i tyle. To nie dla nich urodziłas i Twoje dziecko to nie jest lalka więc nie mogę jej tak traktować 

Przepraszam za błędy które mogą się znaleźć tu, polski to dla mnie nabyty język anie ojczysty 😁

Ile razy bedziesz o tym pisac????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jest prosty sposób - zmiana miejsca zamieszkania - odległość 100km. W przeciwnym razie będzie coraz większa ingerencja - co doprowadzi do rozwodu - na 80%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Syl napisał:

Ile razy bedziesz o tym pisac????

Jak to ile razy? Pierwszy raz to piszę. 

Chcesz bym pisała więcej? 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Urodzisz drugie dziecko to nie będziesz taka przewrażliwiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Syl
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jak to ile razy? Pierwszy raz to piszę. 

Chcesz bym pisała więcej? 😂

Taaaa, pierwszy... Problem koloru sloneczka jakos w ostatnich dniach popularny sie zrobil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Syl napisał:

Taaaa, pierwszy... Problem koloru sloneczka jakos w ostatnich dniach popularny sie zrobil.

Dziwne nie widziałam tego nigdzie ale nie pisałam o tym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_synowa
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Myślę, że czepiasz się najmniejszego szczegółu bo przeszkadza ci sama obecność teściów, a nie to co konkretnie robią. 

I tutaj się bardzo mylisz...

Nie urodziłam mózgu wraz z dzieckiem. Chętnie zostawiam małego samego z mężem i nie uważam tego za koniec świata. Tak samo na co dzień nie ograniczam mężowi możliwości wykazania się jako tatusiowi i on sobie świetnie radzi. Moi rodzice mieszkają na drugim końcu Polski, więc nie mogę liczyć na ich pomoc. Myślałam, że teściowie, ponieważ mieszkają blisko i mają już jednego wnuka będą w miarę "ogarnięci" i będę mogła ich chociaż samych z dzieckiem na spacer puścić, żeby na spokojnie nawet głupi obiad sobie ugotować. A oni dostają jeszcze bardziej małpiego rozumu i serio, to jest ten typ osób, do których jeśli mówisz grzecznie to zignorują i granice trzeba stawiać nawet nie stanowczo, a chamsko, bo inaczej nie dociera. Nie jest mi z tym dobrze, bycie żandarmem w rodzinie nie jest przyjemne, a wiem, że bez tego zrobiliby mojemu dziecku krzywdę, bo pamiętam co było z tym starszym wnukiem - jak były problemy z wprowadzaniem nowych produktów do diety i on dostawał po czymś alergii, to przy jego rodzicach i tak go tym karmili, bo przecież oni wiedzą lepiej. Guzik ich obchodziło, że potem dziecko męczyło się tydzień z wysypkami i innymi cudami. Chcę tego uniknąć i od początku stawiam granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_synowa
2 godziny temu, Gość Ags napisał:

Czasem sie zastanawiam jak to jest, ze tesciowie, czy tez rodzice ktorzy wychowali juz swoje dzieci, nagle w oczach synowych a czasem wlasnego potomstwa nic nie wiedza o wychowaniu i wszystko robia zle.

Teściowej dzieci z pieluch odchowała jej teściowa. Kobieta nie ma pojęcia o pielęgnacji noworodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_synowa
2 godziny temu, Gość poool napisał:

przeciez wózka nie przewróca

No właśnie ostatnio o mało się tym nie skończyło... To nie była przenośnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka

Nie przesadzasz, jak najbardziej masz dobre podejście jeśli chodzi np. o całowanie (przenosi się na dziecko bakterie powodujące próchnicę) czy mycie rąk. A z teściami - powiedzieć że jeżeli nie potrafią się dostosować do waszych zasad to nie będziecie się tak często widywać. Trochę się stęsknią za wnukiem to będą się bardziej podporządkowywać byleby tylko się z nim zobaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka
2 godziny temu, Gość Ags napisał:

Ciesz sie, masz tesciow ktorzy uwielbiaja Twoje dziecko. To nie oni maja problem tylko Ty. 

Czasem sie zastanawiam jak to jest, ze tesciowie, czy tez rodzice ktorzy wychowali juz swoje dzieci, nagle w oczach synowych a czasem wlasnego potomstwa nic nie wiedza o wychowaniu i wszystko robia zle. No kurcze, oni juz sie sprawdzili. Odwalili kawal dobrej roboty, skoro drogie synowe, wybralyscie ich synow, moze wiec przestaniecie ich wiecznie krytykowac. Wy jeszcze o dzieciach nic nie wiecie, oni przerobili juz wszystko od a do z. Moze warto korzystac z ich doswiadczenia zamiast udawac, ze jajo jest madrzejsze od kury. Obyscie sprawily sie tak dobrze jak Wasi tesciowie i rodzice.

Kiedyś były inne czasy, inne metody i inna wiedza medyczna. Matka mojej teściowej stosowała jeszcze metodę z dawaniem dziecku do ssania szmatki nasączonej wódką lub spirytusem na uspokojenie - pozwalałabyś na coś takiego przy swoim dziecku mając obecną wiedzę, czy ślepo zaufała "babcinym metodom" bo tamta kobieta przecież jakoś dzieci odchowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
18 minut temu, Gość zła_synowa napisał:

Teściowej dzieci z pieluch odchowała jej teściowa. Kobieta nie ma pojęcia o pielęgnacji noworodka.

A ty masz ? Ile dzieci wychowalas ? ;)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
15 minut temu, Gość jolka napisał:

Kiedyś były inne czasy, inne metody i inna wiedza medyczna. Matka mojej teściowej stosowała jeszcze metodę z dawaniem dziecku do ssania szmatki nasączonej wódką lub spirytusem na uspokojenie - pozwalałabyś na coś takiego przy swoim dziecku mając obecną wiedzę, czy ślepo zaufała "babcinym metodom" bo tamta kobieta przecież jakoś dzieci odchowała?

Matka twojej tesciowej..- to przed ktora wojna ?

A tesciowa poila twojego meza wodka czy nie ? Korzystala z rad swojej matki ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła_synowa
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

A ty masz ? Ile dzieci wychowalas ? 😉

 

Wyobraź sobie, że mam, a jak nie mam o czymś pojęcia, to najpierw doczytuję, dopytuję, a dopiero potem "się wymądrzam" 😛 biorąc pod uwagę, że zajmowałam się dziećmi kuzynostwa i trochę własnym rodzeństwem, to doświadczenie jest i to nie najgorsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

A ty masz ? Ile dzieci wychowalas ? ;)

 

Nowe matki nie wracają do niebezpiecznych metod stosowanych przez babć. Mają lekarze, dostęp do wiedzy. Mają matyczna intuicji. Każda matka wychowuje według siebie. Nie musi się zgadzać na babcine metody. Jeśli uznaje że coś może być szkodliwe dla córki to ma prawo się nie zgadzać. 

Babcie nie znają swoje miejsce. Nie znają granic. Nie znają dzieci tak dobrze jak matka. Także Twoje pytania są do niczego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iua
12 minut temu, Gość jolka napisał:

Kiedyś były inne czasy, inne metody i inna wiedza medyczna. Matka mojej teściowej stosowała jeszcze metodę z dawaniem dziecku do ssania szmatki nasączonej wódką lub spirytusem na uspokojenie - pozwalałabyś na coś takiego przy swoim dziecku mając obecną wiedzę, czy ślepo zaufała "babcinym metodom" bo tamta kobieta przecież jakoś dzieci odchowała?

Dokładnie, to że odchował, nie znaczy, ze robili to dobrze! Zarówno ja jak i mąż nie mieliśmy szczęśliwego dzieciństwa, mamy wiele niemiłych wspomnień, ale zarówno moi rodzice, jak i teściowie, jawią się obecnie jako spece od wychowania. 

Rozumiem autorkę tematu, jej frustrację. Mnie również wkurzają zachowania teściów względem mojego dziecka. Przestałam chodzić z dzieckiem na niedzielny obiad, bo teściu co chwila podsuwa mu pod buzię mnóstwo niezdrowych rzeczy, mimo moich próśb by tego nie robił. I jeszcze jest przekonany, że dziecko chętnie by to zjadło! Na wspomnienie przeze mnie, że dziecko kilkumiesięczne nie powinno jeść słodyczy stwierdził "i tak będzie miało cukrzycę, bo ja też mam". Zgroza. W dodatku nie umie się normalnie pobawić z dzieckiem, tylko cały czas papla, robi głupie miny i w kółko powtarza te same 2-3 kwestie, i tak od 9 miesięcy. Po kilku minutach wizyty jestem tym zmęczona, mała też płacze, a dziadek wówczas każe ją dalej sobie pokazywać, nie widzi problemu w takim zachowaniu. Na szczęście umiem już mówić "nie" i wychodzę z małą w takiej sytuacji. Teściowa umie się fajnie pobawić, ale za to dawniej, gdy mała zaczynała płakać, teściowa zaczynała ją za wszelką cenę uspokajać i robiła to tak nachalnie, że dziecko darło się jeszcze głośniej i dopiero wtedy je oddawała. Na szczęście po mojej interwencji już tak nie robi i chwała jej za to. 

Nie wmawiajcie matkom, że są nienormalne, bo nie pozwalają traktować swojego dziecka jak zabawki. Teściowie i rodzice mieli swój czas na wychowanie dzieci, teraz muszą respektować zasady rodziców swoich wnuków. A tekst, że dziadkowie są od rozpieszczania, a rodzice od wychowania jest całkowitą bzdurą - rodzic też może rozpieszczać swoje dziecko, ale w mądry sposób. Dziadkowie rozpieszczają zazwyczaj do momentu, w którym zaczynają się problemy z dzieckiem - wtedy wychodzą z zarzutami do rodziców "jak go/ją wychowaliście", nie widząc zupełnie swojej winy, a rodzic zostaje sam z rozwydrzonym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
11 minut temu, Gość zła_synowa napisał:

Wyobraź sobie, że mam, a jak nie mam o czymś pojęcia, to najpierw doczytuję, dopytuję, a dopiero potem "się wymądrzam" 😛 biorąc pod uwagę, że zajmowałam się dziećmi kuzynostwa i trochę własnym rodzeństwem, to doświadczenie jest i to nie najgorsze

No, a tesciowa zajmowala sie wlasnymi dziecmi 🙂  Moze  i kuzynostem,moze i rodzenstwem.. nie wiesz tego. Coz za roznica ?

Za to najlatwiej jest powiedziec, ze ona sie nie zna, bo to bylo dawno temu, prawda ?

Nic sie nie zmienilo: dziecko jak dawniej potrzebuje jesc, potrzebuje miec cucho i cieplo,potrzebuje kontaktu fizycznego z rodzicami, potrzebuje zaspokojenia potrzeb psychicznych itp.

Nie wszystkie metody sa zle.. niektore zostaly wchloniete,przerobione przez " nowe czasy " np. dawniej kosc czy skorka chleba podawana zabkujacemu dziecku, dzis - specjalny gryzak zelowy..

Zawijanie w chuste i nszenie na plecach dziecka- dzisiejsze chustowanie.. itp.

Po prostu,jak sie kogos nie lubi to chocby ten ktos stawal na rzesach.. zawsze sie znajdzie cos o co mozna sie przyczepic 🙂

A tesciowa na dodatek nie staje 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×