Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

O co chodzi z tą tradycją? Dlaczego ludzie nie chcą się rozwijać?

Polecane posty

Gość Gość

Ostatnio zauważyłam, że jak ludziom brakuje argumentów, to powołują się na jakieś tradycyjne wartości, na przeszłość. Choć czasem nie potrafią nawet wytłumaczyć czym są te tradycyjne wartości i jak są u nich praktykowane. Zaczęło się od mojej pracy, po studiach od razu szukałam posady w zawodzie, aby zrobić karierę. Ciotki i babcie w rodzinie jazgotały, że teraz czasy takie złe, bo kobiety nie chcą rodzić, tylko kariery robić. Dla mnie to było oczywiste, że chcę rozwijać siebie, spełniać marzenia, a także zdobyć solidną pozycję w branży, aby zapewnić dziecku godne życie. Wiedziałam też, że dziecko szybko dorośnie, pójdzie w świat, więc nie mogę zatracić siebie. Choćby dla dobra tego dziecka. Minęło 7 lat od skończenia studiów i zaszłam w ciążę. Znowu w rodzinie podniósł się lament, że panna pojedzie dziecko rodzić. Wszyscy szykowali się na szybki ślub, a my jedynie daliśmy dziecku dwuczłonowe nazwisko. Często słyszę rozpaczanie starszych osób z naszych rodzin, że dzisiaj to wszystko jest takie złe, z zachodu, że nie szanujemy tradycji, że kiedyś to było nie do pomyślenia, aby panna rodziła, że świat się kończy, degeneracja, itp... Ale nasze życie jest zwyczajne. Skończyliśmy studia, mamy prace, które kochamy. Jesteśmy ze sobą od ponad 11 lat, szanujemy się, wspieramy, kochamy. Jesteśmy wobec siebie lojalni. Staramy się jak najlepiej wychować dziecko. Żyjemy szczęśliwie. I co miałby zmienić fakt, że przed porodem pojechalibyśmy szybko po ślub? Jak tak przeanalizowałam życiorysy moich ciotek, babć to wcale nie było kolorowe. Co z tego, że tradycyjne? 18-19 lat - ciąża, koniec edukacji, szybki ślub, chustka na głowę, a potem gorzkie życie. Młodzi najczęściej wpadali (brak edukacji seksualnej), musieli więc na siłę wziąć ślub, często się nie dogadywali, ale rozwód był zakazany. Więc tak się męczyli. Mężczyźni popadali w alkoholizm, kobiety we frustrację. I co niby takiego fajnego w tej tradycji? Cieszę się, że moja matka po podobnych przeżyciach walczyła o to, żebym była wyedukowana i żebym nie zniszczyła sobie życia. Nie twierdzę, że małżeństwo to, coś złego. Wręcz przeciwnie. Ale nie rozumiem tego kurczowego trzymania się tradycji jako jedynego prawidłowego sposobu życia, bo inaczej to nastanie armagedon i upadek. A już w ogóle nie rozumiem cofania się lata wstecz. Ostatnio moja znajoma zafascynowała się Ojcem Pio i ubolewa jaki to świat stał się straszny, bo on kiedyś nie pozwalał kobietom spowiadać się w spodniach, a dziś wszystkie noszą spodnie. Nawet nie potrafi mi tak logicznie wytłumaczyć dlaczego to jest złe, że kobiety mogą nosić spodnie. Jedynie ten argument, że nie powinny chcieć być na równi z mężczyznami. Przecież te wszystkie ich tradycji też kiedyś były nowe. Nie rozumiem tej postawy, że szczęśliwy człowiek, który nikogo nie krzywdzi, jest wolny i nawet robi dużo dobrego, to zły, zdemoralizowany człowiek. Bo nie daje wcisnąć się w ramy jakiejś tradycji, w której trzeba być cierpiętnikiem. Myślicie, że to przez to, że Ci ludzie w pewien sposób zmarnowali swoje życia i teraz nie mogą pogodzić się z tym, że kolejne pokolenia żyją w szczęściu i wolności, a im zabrano marzenia i narzucono pewien schemat? Moja perspektywa bardzo się zmieniła, kiedy zaczęłam podróżować, ale nie tak po drogich hotelach i ekskluzywnych kurortach. Tylko tak od kuchni poznając inne kultury, ich życie, ich codzienność. Zauważyłam, że im dalej od Europy i USA, tym ludzie bardziej wyluzowani, otwarci, tym mocniej kochają siebie, są szczęśliwsi, bardziej związani z naturą. Mniej z tymi nakazami i zakazami. A u nas panuje jakaś kultura wiecznych męczenników, którzy mają być tylko nieszczęśliwi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga

Tradycja (łac. traditio) – przekazywane z pokolenia na pokolenie treści kultury (takie jak: obyczaje, poglądy, wierzenia, sposoby myślenia i zachowania, normy społeczne), uznane przez zbiorowość za społecznie doniosłe dla jej współczesności i przyszłości.

jak dla mnie to ty nie zabardzo piszesz o tradycji bo zrzedzenie ze kobiety dzisiaj ida do szkol zamiast rodzic dzieci ( to nie ma nic wspolnego z doniosloscia dla wspolczesnosci i przyszlosci ) jest zwyklym zrzedzeniem babc . Ja np marudze ze dzisiaj dzieci za duzo w domu przed komputerem siedza a kiedys to my na trzepaku calymi dniami wisielismy .

tradycja to np puszczanie wiankow w noc swietojanska , albo karp na wigilijnym stole , tradycja jest tez slub ,w kazdym kraju inaczej fetowany . tradycja nie koliduje ze wspolczesnoscia .

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Ja myślę, że tradycja i zasady są potrzebne by zbudować fundament tożsamości (jako jedne z wielu czynników). Tak jak małe dziecko potrzebuje granic by czuło się bezpieczne, młody człowiek potem potrzebuje pewnych ram. 

Sztuką jest jednak przekroczenie tych granic w dojrzałym wieku, poszerzenie swojej świadomości. Niestety wielu z nas, choć metryką są w tzw. drugiej połowie życia, mentalnie i emocjonalnie pozostaje w ograniczeniach pierwszej połowy życia. 

Dalajlama powiedział: "Naucz się dobrze zasad i przestrzegaj ich, a będziesz wiedział, jak je łamać we właściwy sposób".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zgadzam się z tym o czym piszesz. Odnoszę wrażenie, że dopiero rocznik 90' + zdołał sie wyrwać spod wpływu rodziny i zasciankowego myślenia. To o czym piszesz to nie tradycja, tylko zacofanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Jak tak przeanalizowałam życiorysy moich ciotek, babć to wcale nie było kolorowe. Co z tego, że tradycyjne? 18-19 lat - ciąża, koniec edukacji, szybki ślub, chustka na głowę, a potem gorzkie życie. Młodzi najczęściej wpadali (brak edukacji seksualnej), musieli więc na siłę wziąć ślub, często się nie dogadywali, ale rozwód był zakazany. Więc tak się męczyli. Mężczyźni popadali w alkoholizm, kobiety we frustrację. I co niby takiego fajnego w tej tradycji?

Nic, ale one nie mogą znieść ze Ty się chcesz z tego wyrwać i Ci się udaje!

Chcą żebyś też cierpiała jak one, żebyś nic nie miała, niczego fajnego nie doświadczyła, nic nie zobaczyła, bo będą czuły się lepiej, będzie im "raźniej" jak też będziesz nieszczęśliwa!

Typowe wredne polskie baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123

Ja mam wrażenie że żyjąc tradycyjnym sposobem życia większości/ogółowi (nie wszyskim!) prościej przestrzegać zasad i być moralnym dla innych.

przykład: nacisk na ślub. oczywiście że jest dużo osób którym ślub do niczego nie jest potrzebny ALE jest trochę ludzi co będąc w związku bez dzieci pomyśli o zdradzie. Poza tym kobieta rodząc dzieci poświęca się (np. do 3rż z dzieckiem w domu)- czasami wypada z obiegu w swoim zawodzie. Wartości tego poświęcenia nie da się obiektywnie wykalkulować i dlatego w razie rozwodu kobieta może dochodzić swoich praw- po to jest wspólnota majątkowa. Nie chodzi o alimenty na dziecko ale np. w wypadku nowo kupionego mieszkania.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkali
24 minuty temu, Gość Gość napisał:

Zgadzam się z tym o czym piszesz. Odnoszę wrażenie, że dopiero rocznik 90' + zdołał sie wyrwać spod wpływu rodziny i zasciankowego myślenia. To o czym piszesz to nie tradycja, tylko zacofanie.

oj mylisz się. jest wielu starszych którzy już nie idą tą drogą. Ja jestem rocznik 85 i z klasy, z liceum mamy już 5 rozwodnikow, kilka panien, kilku kawalerów, osoby żyjące w związkach bez ślubu, osoby z samym cywilnym ślubem - w tym ja. 

Mój mąż jest rocznik 78, w ogóle nie jest ochrzczony i nigdy nie chciał być jak inni. Jego rówieśnicy znajomi to już też sporo rozwodników i ludzi na bakier z kościołem łącznie ze  świadomymi i oficjalnymi apostazjami, wbrew temu co powiedzą mamy i babcie. Jakoś u roczników 1990 wzwyż, aż tak radykalnych kroków nie zaobserwowałam. Wręcz przeciwnie. Właśnie bardzo dużo ślubów kościelnych jest w tych rocznikach młodych. To raczej panny i kawalerowie 30+ decydują się częściej na odejście od ślubow kościelnych i w ogóle też od typowych wesel. Rzadziej chrzczą dzieci. Młodzi właśnie jeszcze patrzą na to co powiedzą ludzie i rodzina. My wzięliśmy ślub już po 30stce, czyli znów wbrew temu co  się utarło, a dzieci nie chrzcimy wcale. Podobnie jak większość naszych znajomych i nasze rodzeństwo i wszyscy jesteśmy już grubo po 30stce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
42 minuty temu, Gość Gość napisał:

Zgadzam się z tym o czym piszesz. Odnoszę wrażenie, że dopiero rocznik 90' + zdołał sie wyrwać spod wpływu rodziny i zasciankowego myślenia. To o czym piszesz to nie tradycja, tylko zacofanie.

Ha ha ha ha dopiero 90+? Kobietko z rocznika 95, cofnij się o 20 lat wstecz od swojego roku urodzenia i pozbądź się wrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Zgadzam się z tym o czym piszesz. Odnoszę wrażenie, że dopiero rocznik 90' + zdołał sie wyrwać spod wpływu rodziny i zasciankowego myślenia. To o czym piszesz to nie tradycja, tylko zacofanie.

Ja jestem rocznik 82 i zdolalam wyrwać się spod wpływu rodziny, moj brat, kuzynki, kuzyni: urodzeni między 88 a 95 żyją pod dyktando rodziny. Tyle że cześć z nich miało odwagę już się rozwiesc ale wcześniej biegli galopem do ołtarza, ledwie 20 parę lat skończyli bo była presja rodziny 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tylko co ma ślub z rozwojem związanego? Znam masę ludzi którzy pracują, studiują, rozwijają się i śluby wzięli, potem dzieci rodzili. Normalna kolej rzeczy. A już rozwodami się chwalić, że to takie nowoczesne? Nie wiem o co ci chodzi autorko. Tak mówisz jak młoda buntowniczka która koniecznie chce zrobić inaczej niż matka i babka bo taka nowoczesna. Ślub przed dzieckiem ma względy praktycznie w dużej mierze. A dwuczlonowe nazwisko dla dziecka jest kłopotliwe i tak pewnie będzie używać jednego. 

 

Z drugiej strony ciągły rozwój prowadzi ostatecznie do niespelnienia bo człowiek ciągle do czegoś dąży zamiast się cieszyć tym co osiągnął. Teraz jest wielka presją na rozwój, na robienie czegoś bo inaczej jesteś leniem bez ambicji. Najlepiej jednocześnie pracować studiować skakać na bungee podróżować i uczyć się trzeciego języka. 

 

Mnie nie obchodzi życie innych, znam dziewczyny samotne matki i rozwodnikow i ludzi bez ślubów, teraz jest różnie. Nie jestes wyjątkiem żadnym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
55 minut temu, Gość Gość napisał:

Tylko co ma ślub z rozwojem związanego? Znam masę ludzi którzy pracują, studiują, rozwijają się i śluby wzięli, potem dzieci rodzili. Normalna kolej rzeczy. A już rozwodami się chwalić, że to takie nowoczesne? Nie wiem o co ci chodzi autorko. Tak mówisz jak młoda buntowniczka która koniecznie chce zrobić inaczej niż matka i babka bo taka nowoczesna. Ślub przed dzieckiem ma względy praktycznie w dużej mierze. A dwuczlonowe nazwisko dla dziecka jest kłopotliwe i tak pewnie będzie używać jednego. 

 

Z drugiej strony ciągły rozwój prowadzi ostatecznie do niespelnienia bo człowiek ciągle do czegoś dąży zamiast się cieszyć tym co osiągnął. Teraz jest wielka presją na rozwój, na robienie czegoś bo inaczej jesteś leniem bez ambicji. Najlepiej jednocześnie pracować studiować skakać na bungee podróżować i uczyć się trzeciego języka. 

 

Mnie nie obchodzi życie innych, znam dziewczyny samotne matki i rozwodnikow i ludzi bez ślubów, teraz jest różnie. Nie jestes wyjątkiem żadnym. 

ale bredzisz kobieto. nie zrozumiałaś ani zdania z tego co napisała autorka. Nikt nie mówi o chwaleniu się rozwodem czy o ttm, że ślub to przeżytek tylko o tym, że młodsi ludzie nie lecą już do ołtarza z pierwszą lepszą osobą żeby wreszcie uorawiac seks ani juz nie siedzą ze sobą na siłę jak pokolenie naszych dziadków tylko dlatego że "ślub" ich łączył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Autorko a ty wiesz co znaczy słowo TRADYCJA?  Wypisalalas stek.głupot które nie mają nic wspólnego z tradycją.  Tak przy okazji taka jesteś "nowuczesna" a dałaś się zapłodnic  jak twoja matka ,babcia , wiec niczym się nie roznisz.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Autorce nie chodzi o rozkminianie czy ślub jest potrzebny czy nie tylko o to że rodzina, a przede wszystkim kobiety w rodzinie starają się dołować te młodsze i ambitniejsze!

Jak młode chcą się uczyć to zaraz są pretensje że bardziej im zależy na karierach niż rodzinie i dzieciach, to samo jak chcą pracować, a już słów o tym że kobieta nie jest równa mężczyźnie to po prostu nie skomentuję!

Wstrząsające jest to że kobiety że dalszym ciagu na siłę starają się uzależniać od mężczyzn i zmuszają do tego inne nazywając to tradycją.

Ciemnogród, zazdrość, podłość i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość gość napisał:

ale bredzisz kobieto. nie zrozumiałaś ani zdania z tego co napisała autorka. Nikt nie mówi o chwaleniu się rozwodem czy o ttm, że ślub to przeżytek tylko o tym, że młodsi ludzie nie lecą już do ołtarza z pierwszą lepszą osobą żeby wreszcie uorawiac seks ani juz nie siedzą ze sobą na siłę jak pokolenie naszych dziadków tylko dlatego że "ślub" ich łączył.

To z pierwszym lepszym w ciążę  zaszła i jest w związku 11 lat? Już wy sami nie wiecie o co wam chodzi, tak się przyjęło że jak jest rodzina to jest i ślub to co nienormalnego że starsze pokolenie się dziwi? 

 

Poza tym, każde pokolenie się czemuś dziwi, wy też takie będziecie za x lat, wasze dzieci będą żyć jeszcze inaczej, zobaczycie same jak to z wiekiem jest 😉 zazwyczaj jeśli dzieci mają słaby kontakt z rodzicami, chcą robić inaczej niż oni, wszystko jedno jak byle inaczej 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allium

teraz jest taka  " tradycja " żeby kwestionować i  przeciwstawiać się wszystkiemu  co już  było ,

Ale czy to jest taki nowoczesny trend?

Za pokolenie jedno  czy  drugie znowu wszystko zacznie się zmieniać bo zmiana jest kwintesencją życia.A uznawanie wszystkiego  tradycyjnego  za złe i  szkodliwe jest  niedojrzałością.   

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Bo autorka jest kolejna pusta lala która żyje bez ślubu i uważa, ze jest super nowoczesna . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Pusta lala???

Kobieta po studiach, z dobrą praca, matka, rozsądnie myśląca jest dla ciebie pustą lalą bo nie wzięła ślubu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tak PUSTA LALA  bo klepie bez sensu . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Myślę, że takie tematy nie mają sensu na kafe bo tu właśnie 90% użytkowniczek to takie ograniczone babiny, które właśnie biorą śluby z byle kim, byle szybko, bo mama, bo babcia, bo wesele i suknia i welon, bo nie chcą się wyłamywać. W ogóle są niewierzące ale praktykujący, bo wypada. większość z nich nad niczym się w ogóle nie zastanawia. Latają do kościoła bo mama i babcia latają i każdego kto żyje inaczej wyzywają, wyśmiewają, krytykują, że jest pseudo nowoczesny, że jest jak nastolatek buntownik i zaczyna się wyśmiewane, a tak na prawdę jest to zazdrość, że ktoś żyje w zgodzie ze sobą, a nie jak bezmózgi baran w stadzie, zazdroszczą, że ktoś ma odwagę. Są ludzie żyjący w zgodzie np. z religią czy starymi tradycjami  ale jest to ich wybór i tacy ludzie nikogo nie wyzywają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorka taka nowoczesna a pierwszym lepszym  facetem zrobiła  sobie dziecko hehehe  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Co ty pieprzysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1

Jeżeli "tradycyjne wartości" to "za rączkę do kościółka z żoną ,której chwilę wcześniej spuściło się łomot za źle wyprasowaną do tego kościoła koszulę" to ja dziękuję, postoję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×