Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Arleta

Presja w szukaniu pracy

Polecane posty

Gość Arleta

Córka poszla od września do przedszkola, szukam pracy i nie mamy w tym celu cisnienia. Szukam pracy jednozmianowej, zeby popoludniami byc w domu. Predzej czy pozniej taka się trafi, ciągle aplikuję i czekam na odzew. Tylko denerwuje mnie tesciowa i jej corka, bo dogadują mi, ze jestem ksiezniczka i szukam nie widomo czego. Odpowiadam, ze szukam takiej, w ktorej nie będę sie meczyc. Daje sobie miesiac i jesli nie znajdę takiej, ti pójdę do pierwszego lepszego sklepu, ale szukac bede dalej. Przewracaja oczami na mnie i dogaduja.. Maz zwrocil im uwage, ze jak nam pasuje, to bede siedziala w domu jeszcze 10 lat i nic im do tego. One to chyba zrozumiały tak, ze wcale nie pojde. Boze..trzymajcie mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarna

Nie rozumiem czemu się nimi przejmujesz. Zbywaj, nie reaguj na takie zaczepki, ale jak będzie Cię to już mocno drażnić to wprost powiedz czy nie mają nic innego do roboty tylko głupio dogadywać. Nie zniżaj się do ich poziomu i nie rób awantury tylko rzucać celne riposty, żeby nie miały argumentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renia

Żyj dobrze z teściową,  bo jak znajdziesz pracę i dziecko będzie chorować,  to przynajmniej będzie się miał kto nim zaopiekować.  Ja takiego luksusu nie mam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

O takich sprawach najlepiej nie odpowiadać, bo właśnie takie wnioski wyciągną. Moja mama podobnie myśli. Pracy nie szukał a nigdy, bo jak zatrudniła sie w szpitalu po studiach tak do emerytury tam będzie pracować. Dla niej cv, rozmowy kwalifikacyjne z turami to wymyśl, bo kto chce pracować, ten z ulicy zacznie prace. Raz , o Głupi a ja , powiedziałam że szukam pracy to życia nie miałam. 

- napisałaś to cv? Rozeslalas? Odzywali sie? Dzwonili? Ty zadzwoń... i to od razu następnego dnia! Codziennie suszyla mi włosy o to czy już mam pracę, czy dzwonili. 

Teraz jestem już madrzejsza i o wszystkim mówię po fakcie. Strach wspomnieć o planach, bo jak powiem cos w stylu,że zastanawiam sie czy nie przenieść się do innego oddziału do pracy, to ona traktuje to jak moja decyzję i ponagla czy już o to aplikowalam. 

Tesciowa zaś w drugą stronę - nic nie rób, nie zmieniaj pracy, masz dobrze i nie psuj,bo innej  nie znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarna

Renia, ale co jeśli teścowa jest zołzowata i wredna to też ma zacisnąć pięści i dobrze z nią żyć,b o inaczej nie będzie gdzie dziecka miała dać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja mam podobnie. Maz do pracy mnie nie goni ale boli go ze szukam takiej pracy zeby sie nie narobic. Mam dwojke malych dzieci do ktorych musze wstawac w nocy kilka razy i zwyczajnie nie dam rady ciezko fizycznie pracowac. Jak nic nie znajde to moge isc na kase ale na maksymalnie pol etatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarna
3 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ja mam podobnie. Maz do pracy mnie nie goni ale boli go ze szukam takiej pracy zeby sie nie narobic. Mam dwojke malych dzieci do ktorych musze wstawac w nocy kilka razy i zwyczajnie nie dam rady ciezko fizycznie pracowac. Jak nic nie znajde to moge isc na kase ale na maksymalnie pol etatu.

Nie rozumiem jak go to boli? Masz prawo iść do takiej pracy jaka Tobie odpowiada. Jasne, że nie popieram siedzenia w domu z lenistwa i wygodnictwa, bo nie uwierzę, że nawet największym mamuśkom się nie przykszy siedzenie z dzieckiem i słuchanie jego paplaniny, chciały by napewno wyjść między ludzi na te kilka godzin, ale też nie czaję jak mąż może mieć coś przeciwko jeśli to Ty wybierasz sobie jaka ta praca ma być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
14 minut temu, Gość sarna napisał:

Nie rozumiem jak go to boli? Masz prawo iść do takiej pracy jaka Tobie odpowiada. Jasne, że nie popieram siedzenia w domu z lenistwa i wygodnictwa, bo nie uwierzę, że nawet największym mamuśkom się nie przykszy siedzenie z dzieckiem i słuchanie jego paplaniny, chciały by napewno wyjść między ludzi na te kilka godzin, ale też nie czaję jak mąż może mieć coś przeciwko jeśli to Ty wybierasz sobie jaka ta praca ma być.

Maz nie chce zebym pracowała.  Moze liczyl na to ze jak pojde do ciezkiej pracy to nie dam rady i dam sobie spokoj i bede siedziec w domu. Kiedy sie dowiedzial co konkretnie szukam to zły bo wie ze w pracy bedzie mi lzej niz w domu z nim i dwojka malych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarna

Sorry, ale co to oznacza, że ON nie chce żebyś pracowała? Niby czemu Ty masz siedzieć w domu skoro chcesz iśc pracować? Chyba lepiej kiedy kobieta pracuje,kasy jest więcej, jest spełniona, zadowolona, a nie siedzi całymi dniami przy dzieciach, bo owszem to fajne, ale nie na lata i kiedy dziecko jest w wieku kiedy przyjmują do przedszkola to jak najbardziej trzeba z tego skorzystac dla dobra siebie i dziecka. Wnioskuję, że on Ci w ogóle w domu nie pomaga tylko jesteś jego służącą i niańką zarazem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

a macie kredyty autorko? jeśli tak to jednak warto jak najszybciej wrócić do pracy żeby je szybciej spłacić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 minut temu, Gość Gosc napisał:

Maz nie chce zebym pracowała.  Moze liczyl na to ze jak pojde do ciezkiej pracy to nie dam rady i dam sobie spokoj i bede siedziec w domu. Kiedy sie dowiedzial co konkretnie szukam to zły bo wie ze w pracy bedzie mi lzej niz w domu z nim i dwojka malych dzieci.

Mąż marzenie normalnie. Gdzie takich buraków znajdujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arleta
17 minut temu, Gość gość napisał:

a macie kredyty autorko? jeśli tak to jednak warto jak najszybciej wrócić do pracy żeby je szybciej spłacić

Nie mamy kredytu hipotecznego, mamy male raty za telewizor plus normalne oplaty i jedzenie. Nie biedujemy, Maz ma dosc wysokie zarobki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość sarna napisał:

Sorry, ale co to oznacza, że ON nie chce żebyś pracowała? Niby czemu Ty masz siedzieć w domu skoro chcesz iśc pracować? Chyba lepiej kiedy kobieta pracuje,kasy jest więcej, jest spełniona, zadowolona, a nie siedzi całymi dniami przy dzieciach, bo owszem to fajne, ale nie na lata i kiedy dziecko jest w wieku kiedy przyjmują do przedszkola to jak najbardziej trzeba z tego skorzystac dla dobra siebie i dziecka. Wnioskuję, że on Ci w ogóle w domu nie pomaga tylko jesteś jego służącą i niańką zarazem.

Domem zajmuje sie tylko ja, maz pomaga jedynie przy dzieciach ale nie w nocy bo przeciez wstaje rano do pracy. Jesli ja nie pracuje to nie przeszkadza mi to ze maz nie pomaga mi sprzatac bo taki jest uklad ze on pracuje a ja zajmuje sie domem. Zrobi czasem zakupy. Przy pierwszym dziecku odliczal dni mojego urlopu macierzynskiego, wganial mnie do pracy bo on paradzi sobie nawet lepiej ode mnie z dzieckiem i obowiazkami domowymi po pracy. Zycie go zweryfikowało i absolutnie nie dał sobie rady, zdarzalo sie ze prace zawalał. Dlatego tez jest drugie dziecko z mojej strony nie planowane a dla meza jak najbardziej (nie powiedzial wprost ale chcial zebym siedziala w domu). Siedze juz 3 lata w domu bo on dwojki dzieci nie ogarnie i absolutnie nie zgodzil sie wczezniej zebym wrocila do pracy. Teraz wyslalam dzieci do przedszkola i moge pracowac ale w godzinach porannych albo wcale bo on mi pracowac nie karze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarna

Wasz układ, Wasza sprawa. Ja bym tak nie mogła. Też mam 2 dzieci. Ja robię specjalizację i jeszcze sie doszkalam, mąż pracuje, ale zawsze mi z dziećmi pomagał, wstawał też w nocy, a młodszy syn naprawdę dawał popalić. Dzielimy sie obowiązkami, choć gotuję głownie ja chocby dlatego, że robię to zdecydowanie lepiej. Nigdy mi nie powiedział, że mam iść czy nie mam iść do pracy.to była moja decyzja,a  on tyl wspomniał, że mam robić to co mi będzie sprawiało przyjemność, a on mnie będzie wspierał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie w rodzinie też zawsze był nacisk na pracę, ale to ok, jest nacisk na wysokie stanowiska i zarobki. Przy odwiedzinach każdy pyta zawsze gdzie pracujesz i ile zarabiasz. Jak ja parę lat temu w kryzysie zarabiałam 1500 zł netto, to ciotka mi powiedziała" z takimi zarobkami to Ty nic nie osiągniesz, ja to dom kupiłam z pracy własnych rąk". Mało tego ciotka kiedyś pracowała w skarbowym i ona wie kto ile zarabia bo tam pracują jej psiapsiułki i jej mówią, ona zna dochody całej rodziny, taka inwigilacja. Pyta o zarobki, ale już dobrze wie jakie są, wiadomo skąd wie, ale to nie do udowodnienia. Reszta rodziny też robi presję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarna

Robią presję, żeby się dowartościować, że oni mają więcej czy jak? Ja bym w ogóle nie dyskutowała na temat moich zarobków,a  każde głupie pytanie bym zbywała, że to nie ich sprawa i ja ich o wyciąg stanu konta też nie pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
50 minut temu, Gość gość napisał:

a macie kredyty autorko? jeśli tak to jednak warto jak najszybciej wrócić do pracy żeby je szybciej spłacić

Ale ty dziwna jesteś 😒 owszem, warto wrócić do pracy, ale bez sensu żeby szła na jakąś szychte do ciężkiej pracy za marne pieniądze, bo wszyscy cisną. Komu to zycie uratuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
28 minut temu, Gość Gość napisał:

U mnie w rodzinie też zawsze był nacisk na pracę, ale to ok, jest nacisk na wysokie stanowiska i zarobki. Przy odwiedzinach każdy pyta zawsze gdzie pracujesz i ile zarabiasz. Jak ja parę lat temu w kryzysie zarabiałam 1500 zł netto, to ciotka mi powiedziała" z takimi zarobkami to Ty nic nie osiągniesz, ja to dom kupiłam z pracy własnych rąk". Mało tego ciotka kiedyś pracowała w skarbowym i ona wie kto ile zarabia bo tam pracują jej psiapsiułki i jej mówią, ona zna dochody całej rodziny, taka inwigilacja. Pyta o zarobki, ale już dobrze wie jakie są, wiadomo skąd wie, ale to nie do udowodnienia. Reszta rodziny też robi presję. 

Jezu co za ludzie....brak slow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Ja bym odpowiadała pytaniem na pytanie. Np. Co masz na myśli mówiąc, że jestem księżniczką? Dlaczego ci tak zależy bym szybko wróciła do pracy? Co masz na myśli mówiąc, że szukam nie wiadomo czego?

Niech kombinuje z odpowiedzią, Ty nie musisz się tłumaczyć że swoich wyborów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeleń
3 godziny temu, Gość sarna napisał:

Sorry, ale co to oznacza, że ON nie chce żebyś pracowała? Niby czemu Ty masz siedzieć w domu skoro chcesz iśc pracować? Chyba lepiej kiedy kobieta pracuje,kasy jest więcej, jest spełniona, zadowolona, a nie siedzi całymi dniami przy dzieciach, bo owszem to fajne, ale nie na lata i kiedy dziecko jest w wieku kiedy przyjmują do przedszkola to jak najbardziej trzeba z tego skorzystac dla dobra siebie i dziecka. Wnioskuję, że on Ci w ogóle w domu nie pomaga tylko jesteś jego służącą i niańką zarazem.

Szczególnie jest spełniona zawodowo jak siedzi na kasie albo gdzieś fizycznie ciężko pracuje😂To dopiero spełnienie godne pozazdroszczenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

U mnie w rodzinie też zawsze był nacisk na pracę, ale to ok, jest nacisk na wysokie stanowiska i zarobki. Przy odwiedzinach każdy pyta zawsze gdzie pracujesz i ile zarabiasz. Jak ja parę lat temu w kryzysie zarabiałam 1500 zł netto, to ciotka mi powiedziała" z takimi zarobkami to Ty nic nie osiągniesz, ja to dom kupiłam z pracy własnych rąk". Mało tego ciotka kiedyś pracowała w skarbowym i ona wie kto ile zarabia bo tam pracują jej psiapsiułki i jej mówią, ona zna dochody całej rodziny, taka inwigilacja. Pyta o zarobki, ale już dobrze wie jakie są, wiadomo skąd wie, ale to nie do udowodnienia. Reszta rodziny też robi presję. 

taaa,nam tez kiedys dosrywali,ze my nigdy mieszkania nie kupimy,bo niezaradni jestesmy. W koncu sie wkurzylam i pytam

- gdzie mieszkaliscie jak nie mieliscie domu? u tesciow (my wynajmujemy)

- ile kosztowala was ciezarowka cegieł ? 2 litry wodki. ( my musimy kupic)

- skąd mieliscie dzialke? od rodzicow ( my musimy kupic)

- kto budował wam dom? szwagier, tesc i znajomi po fachu (my musimy liczyc koszt ekipy budowlanej)

- za ile sprzedaliscie dom? 300 tys

- komu sprzedaliscie? młodym  ludziom ktorzy wzieli kredyt na 30 lat

I tak to wygląda mniej wiecej,ze nasi rodzice ,dziadkowie mieli o niebo latwiej,budowali sie za bezcen z pomoca rodziny, mieszkali kątem u tesciow, lub w przypadku mojej tesciowej dostali mieszkania spoldzielcze,a teraz odsprzedają to młodym biadoląc o tym,ze mlodzi niezaradni,bo sie nie dorobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość sarna napisał:

Wasz układ, Wasza sprawa. Ja bym tak nie mogła. Też mam 2 dzieci. Ja robię specjalizację i jeszcze sie doszkalam, mąż pracuje, ale zawsze mi z dziećmi pomagał, wstawał też w nocy, a młodszy syn naprawdę dawał popalić. Dzielimy sie obowiązkami, choć gotuję głownie ja chocby dlatego, że robię to zdecydowanie lepiej. Nigdy mi nie powiedział, że mam iść czy nie mam iść do pracy.to była moja decyzja,a  on tyl wspomniał, że mam robić to co mi będzie sprawiało przyjemność, a on mnie będzie wspierał.

Och sarna to masz fajnego jelenia. Nie wszyscy mają tyle szczęścia co ty. Potrafiłaś  dobrze wybrać partnera życiowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 godzin temu, Gość Gość napisał:

Och sarna to masz fajnego jelenia. Nie wszyscy mają tyle szczęścia co ty. Potrafiłaś  dobrze wybrać partnera życiowego.

jelenia? szczescie nie ma nic do tego,kazdy sam sobie wybiera partnera zyciowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapomniał wól
28 minut temu, Gość gosc napisał:

taaa,nam tez kiedys dosrywali,ze my nigdy mieszkania nie kupimy,bo niezaradni jestesmy. W koncu sie wkurzylam i pytam

- gdzie mieszkaliscie jak nie mieliscie domu? u tesciow (my wynajmujemy)

- ile kosztowala was ciezarowka cegieł ? 2 litry wodki. ( my musimy kupic)

- skąd mieliscie dzialke? od rodzicow ( my musimy kupic)

- kto budował wam dom? szwagier, tesc i znajomi po fachu (my musimy liczyc koszt ekipy budowlanej)

- za ile sprzedaliscie dom? 300 tys

- komu sprzedaliscie? młodym  ludziom ktorzy wzieli kredyt na 30 lat

I tak to wygląda mniej wiecej,ze nasi rodzice ,dziadkowie mieli o niebo latwiej,budowali sie za bezcen z pomoca rodziny, mieszkali kątem u tesciow, lub w przypadku mojej tesciowej dostali mieszkania spoldzielcze,a teraz odsprzedają to młodym biadoląc o tym,ze mlodzi niezaradni,bo sie nie dorobili.

dokładnie tak, a najlepsi są tacy rodzice/teściowie, co pomimo sprzyjających warunków (działka, tania budowa etc.) sami do niczego nie doszli, tzn. nadal mieszkali kątem u swoich rodziców czy tesciów aż do ich smierci, przejęli dom w wyniku spadkobrania a teraz zgrywają wielkie paniska i księzne na posesji, podczas gdy ich dzieci muszą brać kredyty chyba że... idąc wzorem swoich rodziców zostaliby w domu rodzinnym i czekali na ich śmierć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 godzin temu, Gość zapomniał wól napisał:

dokładnie tak, a najlepsi są tacy rodzice/teściowie, co pomimo sprzyjających warunków (działka, tania budowa etc.) sami do niczego nie doszli, tzn. nadal mieszkali kątem u swoich rodziców czy tesciów aż do ich smierci, przejęli dom w wyniku spadkobrania a teraz zgrywają wielkie paniska i księzne na posesji, podczas gdy ich dzieci muszą brać kredyty chyba że... idąc wzorem swoich rodziców zostaliby w domu rodzinnym i czekali na ich śmierć ...

moi rodzice mieszkali i mieszkaja w domu dziadkow.Mama jest jedynaczką, wiec została w rodzinnym domu. Co słysze? Dlaczego domu nie kupicie? 😄  kiedys sie denerwowalam, bo tłumaczenia,ze kredyty,wklad wlasny nie docieraly.Rodzice są w ogole przeciwni kredytom,bo sami nigdy nie musieli brac.Nie rozumieją jak mozna nie odłozyc pieniedzy na dom?! przeciez wg nich bez sensu rozwalamy dwie wyplaty w ciagu miesiąca ( co z tego,ze wynajem pochlania 2 tys?) Ostatnio odparowalam,ze czekam na spadek,bo po co bede brać kredyt? Na co uslyszalam "juz czekasz az umre?" 😄 i wez dogodz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire
47 minut temu, Gość gosc napisał:

jelenia? szczescie nie ma nic do tego,kazdy sam sobie wybiera partnera zyciowego

No jelenia, bo Ty sarna 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×