Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosia

Facet i jego psy

Polecane posty

Gość Gosia

Spotykamy się od kilku miesięcy. Ostatnio wyszedł z propozycją, żebym z nim zamieszkała. Nie odbierzcie mnie źle, bo pewnie zaraz pojawią się komentarze, że jestem złym człowiekiem, bo nie lubię zwierząt, a to nie prawda, jednak fatalnie czuję się przebywając u niego w mieszkaniu. Mieszkanie jest małe, dwa pokoje. Oba psy to amstaffy, naprawdę są ogromne. Czasami wręcz się ich boję. Oczywiście śpią z nim w łóżku. A spróbuj tylko takiego przesunąć, to od razu warczenie. Moją prośbę, żeby psy może nie spały z nami, kompletnie  zbagatelizował. Nie znoszę tam nocować, bo pościel jest wiecznie śmierdząca i obśliniona. W całym mieszkaniu czuć, że są tam psy. Nie potrafię żyć w takim brudzie.Wiem, że naprawdę bardzo je kocha, ale ja nie wyobrażam sobie funkcjonować w takich warunkach. Wiem, że przecież się tych psów nie pozbędzie, ale już nie wiem co odpowiadać, kiedy zaczyna temat wspólnego mieszkania. Z jednej strony boję się, że się na mnie obrazi, kiedy mu to powiem, a z drugiej nie chce się na siłę do niczego zmuszać. Nie zaakceptuje tych psów. Nasza znajomość chyba jest skazana na porażkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Gosia napisał:

Czasami wręcz się ich boję. Oczywiście śpią z nim w łóżku. A spróbuj tylko takiego przesunąć, to od razu warczenie. 

Uwielbiam psy, wiele jestem w stanie zrozumiem, ale napewno nie to. Musi jakoś ogarnąć te psy, może behawiorysta? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Powiedz że lubisz zwoerzeta ale  sa pewne granice i w łóżku ich nie tolerujesz.

Z drugiej strony współczuję jak w tak małym mieszkaniu trzyma 2 duże psy... musi strasznie smierdziec...

A on nie może częściej bywać u Ciebie? A kiedyś możecie pomyśleć o wspólnym większym mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia
31 minut temu, Gość Gość napisał:

Powiedz że lubisz zwoerzeta ale  sa pewne granice i w łóżku ich nie tolerujesz.

Z drugiej strony współczuję jak w tak małym mieszkaniu trzyma 2 duże psy... musi strasznie smierdziec...

A on nie może częściej bywać u Ciebie? A kiedyś możecie pomyśleć o wspólnym większym mieszkaniu.

Robię wszystko, żebyśmy spotykali się jak najwięcej u mnie, albo wyciągam go na miasto byle tylko nie siedzieć u niego w mieszkaniu. Dla niego te psy są święte, oczka w głowie, bo z nimi jest dłużej niż ze mną. Podejrzewam, że gdybym kazała mu wybierać między mną a psami, to wybrałby psy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc

Byłam w podobnej sytuacji, narzeczony mieszkal w kawalerce i miał 2 kotki niesterylizowane które robiły co chciały... Sosly z nimi co mnie obrzydzalo tzn nie kotki się ta sierść wszędzie. One skakaly wszędzie, nie można było na chwilę odejść od talerza bo zaraz kot na stole i jadł wszystko.... Ja nigdy zwierząt nie miałam. Na szczęście przeprowadziliśmy się do mnie, ja mam spore mieszkanie, kotki zachowywały się okropnie, żadna noc nie przesłana, nie wspomnę co się działo jak miały ruje, osikane wszystko było łącznie ze stołem... Okazało się że to ja muszę dostosować się do kotów itd, w końcu powiedziałam dość i albo narzeczony wraca do siebie z kotami albo mieszka u mnie bez kotów. Oddaliśmy kotki w dobre ręce. Uważam że narzeczony rozpuscil kotki i zrobił im tym krzywdę. One robiły co chciały, rządziły całym domem, wszystko podporządkowane pod koty które tylko wszystko niszczyly. Kolejny właściciel pierwsze co zrobił to sterylizacja. Było mi przykro, narzeczonej także ale po czasie odpoczelismy w końcu od tego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc

I w sumie to nie jest tak że kotki mi przeszkadzały jak to że narzeczony nagle wymagał ode mnie przemeblowania mieszkania bo nic nie mogło stać na szafce bo kot zrzuca, ściągnąć firany bo kot będzie drapal, chodzić wszędzie z jedzeniem bo kot zje ze stołu, mimo że miały drapaki, to wszyscko w strzepach było. W nocy skakaly po głowach, biły się między sobą, miałam się przyzwyczaić, w rui darly się dzień i noc... To nie dla mnie. Współczuję autorko, chociaż myślę że psy są bardziej ułożone i usluchane. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Sa ludzie dla ktorych taka koabitacja ze zwierzetami jest normalna a sa tacy dla ktorych jest to nie do przyjecia.

Te dwa typy ludzi nigdy nie beda mogli, na dluzsza mete, mieszkac razem. I taki zwiazek, pomimo milosci i wszystkich innych okolicznosci towarzyszacych, nie ma za duzych szans. Im szybciej sie z tym pogodzisz, autorko, tym lepiej... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia
39 minut temu, Gość Gosc napisał:

Sa ludzie dla ktorych taka koabitacja ze zwierzetami jest normalna a sa tacy dla ktorych jest to nie do przyjecia.

Te dwa typy ludzi nigdy nie beda mogli, na dluzsza mete, mieszkac razem. I taki zwiazek, pomimo milosci i wszystkich innych okolicznosci towarzyszacych, nie ma za duzych szans. Im szybciej sie z tym pogodzisz, autorko, tym lepiej... 

Pewnie masz rację. Sama już to dostrzegam. Dla innych może się to wydawać drobnostką, a to naprawdę jest problem 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Gosia napisał:

to naprawdę jest problem 

No jest problem, bo cokolwiek nie postanowicie to jedno z was bedzie nieszczesliwe/niezadowlone. 

Mozna zaciskac zeby, mozna isc na kompromisy ale na dluzsza mete tak sie nie da. Ja osobiscie nie dalabym rady. Zwierzeta lubie, ale uwazam ze musz wiedziec gdzie jest ich miejsce ; napewno nie w lozku i napewno nie na stole. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gosia napisał:

Podejrzewam, że gdybym kazała mu wybierać między mną a psami, to wybrałby psy. 

Z tego co napisałaś, to możesz być pewna, że wybrałby psy. Sama mam dwa (mądre, małej rasy), ale nie ma z nimi żadnych problemów i nigdzie nie śmierdzi. Mój partner je od razu zaakceptował (nieraz spały w naszym łóżku, ale bardzo dbam o ich higienę i odrobaczanie). One też bardzo go kochają. Tylko my mieszkamy w miarę dużym mieszkaniu.

Jeśli nie możesz się przemóc - nic z tego nie będzie, bo psów nie odda. Mimo wszystko, doskonale Cię rozumiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc Gosia

I narzeczony ma jeszcze jeden minus. Strasznie duzo pali. Normalnie jak smok. Wszedzie popoelniczki z petami. Nie chce mieszkac z tymi psami i dymem papierosowym. U mnie nie zapali. Ale u siebie sobie pozwala. Jeden od drugiego odpala. A mnie potem oczy az lazawia. Ksztusze sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×