Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Becia

Powiedziałam mężowi że nieroba utrzymywać nie będę a on wyskoczył do mnie z takim czymś

Polecane posty

Gość Becia

Mąż kiedy się poznaliśmy był dobrze zarabiającym kierownikiem sporej firmie. Dwa lata po ślubie przeszedł na stanowisko specialisty w pewnej państwowej firmie, chwilę później zmieniła się opcja polityczna i wywalili wszystkich którzy byli kimś więcej niż sprzątaczką. Teraz siedzi czwarty rok na bezrobociu i pieprzy głupoty że "jeszcze za nim zatęsknią", że będą dzwonić do niego żeby wrócił a on wtedy im powie żeby spadali na drzewo. Od czterech lat dom, dzieci, spłacanie kredytu jest na mojej głowie. On tylko siedzi i nic nie robi, nie zajmuje się dziećmi, nie sprząta, nie gotuje.

Pracuję w szkole językowej w tygodniu po południu, w weekendy rano dorabiam na korepetycjach, a po południu wykładam na uczelni, dla zaocznych. Do tego uczę na tej uczelni na platformie internetowej, przez co muszę jeszcze jakimś cudem znaleźć te parę godzin tygodniowo na sprawdzenie prac studentów i tak dalej. Rano w tygodniu oczywiście dzieci do przedszkola, do domu ugotować obiad, posprzątać, dzieci odebrać i zawieźć do opiekunki (bo mąż się nimi nie zajmuje bo "nie umie") i tak cały tydzień. W przypadku rozwodu nie należy mi się nic, dom i działka są na niego, bo łatwiej mu było dostać kredyt. Samochód jest na niego, bo wyszły mu niższe składki. 

Dzisiaj zdenerwowałam się no otworzył uczniowi drzwi w samych gaciach, śmierdzący i niewykąpany, wydarłam się że ma zapieprzać do pracy bo ja już nie wyrobię. A on mi wypomniał, że 10 lat temu jak rzuciłam pracę w szkole, to mnie utrzymywał przez pół roku... Gdzie to utrzymywanie polegało na tym że przez 3 miesiące nie płaciłam za czynsz bo kończyły mi się oszczędności, a nie mogłam znaleźć pracy... Zabiję go kiedyś 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dasz radę

Przykro mi, ale tak się właśnie kończy wiązanie przyszłości z mężczyzną. Pozwalanie na to, by wszystko było na niego itd. Miłość jest ślepa i wydaje nam się, że to dobre będzie trwało wiecznie, a życie wszystko weryfikuje. Dlatego ja się przed ślubem zabezpieczam, wlasna działalność, wlasna nieruchomość, własny samochód, a jak coś będzie nie tak, to może mnie facet w nos pocałować.

Nawet biorąc pod uwagę, że nic Ci się nie należy, to przecież chyba nie cały majątek zalicza się do jego majątku osobistego. Coś macie do podziału, no chyba że intercyza. Wydajesz się bardzo mądra kobietą, więc nawet, jeśli zostałabys po rozwodzie z niczym, to przecież szybko się odbudujesz i staniesz na nogi. Jemu duma pewnie nie pozwala iść do gorszej pracy, niż miał kiedyś. Dumą dzieci nie nakarmisz ani nie wychowasz. Rozwiedz się, poradzisz sobie - masz wiedzę, masz pracę, siłę, a życie tylko jedno. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Becia
20 minut temu, Gość Dasz radę napisał:

Przykro mi, ale tak się właśnie kończy wiązanie przyszłości z mężczyzną. Pozwalanie na to, by wszystko było na niego itd. Miłość jest ślepa i wydaje nam się, że to dobre będzie trwało wiecznie, a życie wszystko weryfikuje. Dlatego ja się przed ślubem zabezpieczam, wlasna działalność, wlasna nieruchomość, własny samochód, a jak coś będzie nie tak, to może mnie facet w nos pocałować.

Nawet biorąc pod uwagę, że nic Ci się nie należy, to przecież chyba nie cały majątek zalicza się do jego majątku osobistego. Coś macie do podziału, no chyba że intercyza. Wydajesz się bardzo mądra kobietą, więc nawet, jeśli zostałabys po rozwodzie z niczym, to przecież szybko się odbudujesz i staniesz na nogi. Jemu duma pewnie nie pozwala iść do gorszej pracy, niż miał kiedyś. Dumą dzieci nie nakarmisz ani nie wychowasz. Rozwiedz się, poradzisz sobie - masz wiedzę, masz pracę, siłę, a życie tylko jedno. Trzymam kciuki.

Wszystkie oszczędności które aktualnie mamy to pieniądze zarobione przeze mnie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mąż sie nie zmieni ot tak ale terapia szokowa może pomóc, musisz wyprzedać co sie da i odkładać kasę na konto o którym on nic nie wie, odciąć go od lodówki, chce jeść niech zarobi na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Becia napisał:

Mąż kiedy się poznaliśmy był dobrze zarabiającym kierownikiem sporej firmie. Dwa lata po ślubie przeszedł na stanowisko specialisty w pewnej państwowej firmie, chwilę później zmieniła się opcja polityczna i wywalili wszystkich którzy byli kimś więcej niż sprzątaczką. Teraz siedzi czwarty rok na bezrobociu i pieprzy głupoty że "jeszcze za nim zatęsknią", że będą dzwonić do niego żeby wrócił a on wtedy im powie żeby spadali na drzewo. Od czterech lat dom, dzieci, spłacanie kredytu jest na mojej głowie. On tylko siedzi i nic nie robi, nie zajmuje się dziećmi, nie sprząta, nie gotuje.

Pracuję w szkole językowej w tygodniu po południu, w weekendy rano dorabiam na korepetycjach, a po południu wykładam na uczelni, dla zaocznych. Do tego uczę na tej uczelni na platformie internetowej, przez co muszę jeszcze jakimś cudem znaleźć te parę godzin tygodniowo na sprawdzenie prac studentów i tak dalej. Rano w tygodniu oczywiście dzieci do przedszkola, do domu ugotować obiad, posprzątać, dzieci odebrać i zawieźć do opiekunki (bo mąż się nimi nie zajmuje bo "nie umie") i tak cały tydzień. W przypadku rozwodu nie należy mi się nic, dom i działka są na niego, bo łatwiej mu było dostać kredyt. Samochód jest na niego, bo wyszły mu niższe składki. 

Dzisiaj zdenerwowałam się no otworzył uczniowi drzwi w samych gaciach, śmierdzący i niewykąpany, wydarłam się że ma zapieprzać do pracy bo ja już nie wyrobię. A on mi wypomniał, że 10 lat temu jak rzuciłam pracę w szkole, to mnie utrzymywał przez pół roku... Gdzie to utrzymywanie polegało na tym że przez 3 miesiące nie płaciłam za czynsz bo kończyły mi się oszczędności, a nie mogłam znaleźć pracy... Zabiję go kiedyś 

Nie wierze, ze taka głupia jesteś. To nie może być prawda !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tempa

ja też nie wierzę. w 4 miesiące by znalazł robotę nawet za 2000, a podczas czasu wolnego miedzy szukaniem opiekował się dziemci, sprzątał, gotował, pomagał im w lekcjach zabierał do figloraju. przez te 4 miesiace. i znalazłby na swoje utrzymanie.

a ty 4 lata czekasz chu..j wie na co. głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dasz radę
33 minuty temu, Gość Becia napisał:

Wszystkie oszczędności które aktualnie mamy to pieniądze zarobione przeze mnie 🙂

No to skoro masz oszczędności i jakoś sobie poradzisz to nie ma się co bać. Znam taką kobitkę, która dosłownie uciekła od męża alkoholika z niczym, z dzieckiem pod pachą i jedną torbą w tym, co na sobie miała. W nocy, w ulewę. Nie miała dosłownie nic, dziś ma drugiego męża z drugie dziecko, piękny dom, pracę i jest strasznie szczęśliwa i dziękuje Bogu za ten dzień, kiedy zdecydowała się to zrobić. Ty chyba nie jesteś w aż tak złej sytuacji, więc po co masz marnować życie przy boku totalnie niehonorowego człowieka, którego utrzymuje żona. Walcz o siebie, żeby dzieci miały dobry przykład, bo dla nich teraz to tak samo, jakby jego i tak nie było. Skoro do niczego się nie przydaje, to sprawa jasna. Ja na strychu nie trzymam rzeczy, w których nie chodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dasz radę
38 minut temu, Gość Becia napisał:

Wszystkie oszczędności które aktualnie mamy to pieniądze zarobione przeze mnie 🙂

No to skoro masz oszczędności i jakoś sobie poradzisz to nie ma się co bać. Znam taką kobitkę, która dosłownie uciekła od męża alkoholika z niczym, z dzieckiem pod pachą i jedną torbą w tym, co na sobie miała. W nocy, w ulewę. Nie miała dosłownie nic, dziś ma drugiego męża z drugie dziecko, piękny dom, pracę i jest strasznie szczęśliwa i dziękuje Bogu za ten dzień, kiedy zdecydowała się to zrobić. Ty chyba nie jesteś w aż tak złej sytuacji, więc po co masz marnować życie przy boku totalnie niehonorowego człowieka, którego utrzymuje żona. Walcz o siebie, żeby dzieci miały dobry przykład, bo dla nich teraz to tak samo, jakby jego i tak nie było. Skoro do niczego się nie przydaje, to sprawa jasna. Ja na strychu nie trzymam rzeczy, w których nie chodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Becia napisał:

W przypadku rozwodu nie należy mi się nic, dom i działka są na niego, bo łatwiej mu było dostać kredyt.

Wydaje mi się, że jeśli dom jest kupiony po ślubie, to należy ci się połowa, ale nie wiem, czy jest sens o to walczyć, ewentualnie o zwrot części wpłaconych pieniędzy do banku. Ja bym zrobiła tak. Załatwiłabym rozdzielczość majątkową, wtedy zachowasz swoje oszczędności. To podstawa. Poszłabym do banku i poprosiła o wyliczenie mi zdolności kredytowej. Jeśli zdolność kredytowa byłaby wystarczająca, to rozwiodłabym się i kupiła mieszkanie. I tak płacisz kredyt i tak. Złożyłabym jeszcze wizytę u odpowiedniego radcy prawnego odnośnie kredytu na dom, który jest tylko na męża, jak by to wyglądało w razie rozwodu. Jeśli należało by ci się coś, to przepisać na męża, niech się buja sam z kredytem, a sama ubiegaj się o zwrot włożonych nakładów na dom. I tak jesteś ze wszystkim sama, to co ci zależy. Co innego, gdyby mąż zajmował się dziećmi, posprzątał, ugotował itd, ale on nie robi kompletnie nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
17 minut temu, Gość gość napisał:

Wydaje mi się, że jeśli dom jest kupiony po ślubie, to należy ci się połowa, ale nie wiem, czy jest sens o to walczyć, ewentualnie o zwrot części wpłaconych pieniędzy do banku. Ja bym zrobiła tak. Załatwiłabym rozdzielczość majątkową, wtedy zachowasz swoje oszczędności. To podstawa. Poszłabym do banku i poprosiła o wyliczenie mi zdolności kredytowej. Jeśli zdolność kredytowa byłaby wystarczająca, to rozwiodłabym się i kupiła mieszkanie. I tak płacisz kredyt i tak. Złożyłabym jeszcze wizytę u odpowiedniego radcy prawnego odnośnie kredytu na dom, który jest tylko na męża, jak by to wyglądało w razie rozwodu. Jeśli należało by ci się coś, to przepisać na męża, niech się buja sam z kredytem, a sama ubiegaj się o zwrot włożonych nakładów na dom. I tak jesteś ze wszystkim sama, to co ci zależy. Co innego, gdyby mąż zajmował się dziećmi, posprzątał, ugotował itd, ale on nie robi kompletnie nic.

Trochę się nie znasz na sprawach prawnych z tym związanych, a doradzasz. Takie rady to o kant tyłka potłuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschła

Ale udowodnic ze sie splaca kredyt jest bardzo prosto, tylko, ze ta historia z pewnoscia jest zmyslona:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Trochę się nie znasz na sprawach prawnych z tym związanych, a doradzasz. Takie rady to o kant tyłka potłuc.

Sorry, ale ty nawet czytać nie potrafisz. Napisałam, żeby autorka poszła do radcy prawnego? Napisałam. A po drugie jak taka mądra jesteś i lepiej poinformowana, to dlaczego nie sprostowałaś?

2 minuty temu, Gość Oschła napisał:

Ale udowodnic ze sie splaca kredyt jest bardzo prosto, tylko, ze ta historia z pewnoscia jest zmyslona:) 

Oczywiście, że tak. Druga część zdania, też myślę, że tak. Ale nigdy nie ma pewności, dlatego odpisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dff
32 minuty temu, Leżaczek napisał:

Jeśli nie ma intercyzy to wszystko jest wspólne i nie ważne kto splaca kredyt ani kto pracuje. Połowa oszczędności jest jego. 

Może oszczędności wypłacić i dać np rodzicom, faceci tak robią jak mają kochanki. Cała kasę wypłacaja o chowają po rodzinie i wtedy małżonek nic z tego nie może zabrać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 minut temu, Leżaczek napisał:

No chyba że kupione za pieniądze zgromadzone przed ślubem lub ze spadku.

weź wypieprzaj ze swoimi mundrościami przegrywie wegetujący u mamusi. Co tam dzisiaj na obiadek za 2 zł dla 2 osób? woda po ryżu i obierki po burakach doebane solą i magą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Dff napisał:

Może oszczędności wypłacić i dać np rodzicom, faceci tak robią jak mają kochanki. Cała kasę wypłacaja o chowają po rodzinie i wtedy małżonek nic z tego nie może zabrać. 

A jak on jest zorientowany, że były oszczędności, to nie mozna tego sprawdzić? np. wgląd do konta ma zlecenie sądu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×