Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy gdybyście się dowiedzieli, że macie raka, to wolelibyście się leczyć czy się zabić?

Polecane posty

Gość Gość

Leczyć. Mam dla kogo żyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Leczyć. Mam dla kogo żyć. 

Ja właśnie nie. A ty dla kogo masz żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zależy jakiego. Widać że nie miałeś styczności z nowotworem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Zależy jakiego. Widać że nie miałeś styczności z nowotworem.

ŻYŁABYM  normalnie aż bym umarła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Leczyć. Zbyt młoda jestem by umierać.Poza tym miałam kolegę . Kilka lat temu zachorował w wieku 20 lat na raka.Rokowania były bardzo słabe a mimo to byl święcie przekonany że pokona raka.Był świetnym człowiekiem.Wszedzie było go pełno.Taki do tanca i do różanca.Kochałam jego uśmiech i wszystko, podziwiałam go zawsze bo miał cięzkie zycie a i tak był usmiechniety i życzliwy dla ludzi.Był twardy, nieszczęścia obracał w żart, więc my sami do konca nie wierzylismy w to co się stało,a potem w jego śmierć. Był pierwszą osobą za którą szczerze płakałam i choćby z tego względu wiem,ze nie poddalabym sie bo warto walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

Leczyć. Zbyt młoda jestem by umierać.Poza tym miałam kolegę . Kilka lat temu zachorował w wieku 20 lat na raka.Rokowania były bardzo słabe a mimo to byl święcie przekonany że pokona raka.Był świetnym człowiekiem.Wszedzie było go pełno.Taki do tanca i do różanca.Kochałam jego uśmiech i wszystko, podziwiałam go zawsze bo miał cięzkie zycie a i tak był usmiechniety i życzliwy dla ludzi.Był twardy, nieszczęścia obracał w żart, więc my sami do konca nie wierzylismy w to co się stało,a potem w jego śmierć. Był pierwszą osobą za którą szczerze płakałam i choćby z tego względu wiem,ze nie poddalabym sie bo warto walczyc

ale przecież przykład tego kolegi świadczy, że nie warto walczyć, skoro umarł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19 minut temu, Gość Gość napisał:

Zależy jakiego. Widać że nie miałeś styczności z nowotworem.

No nie miałem ale i bez niego ledwo mam siłę żyć, więc wiadomość o raku już by pewnie przeważyła szalę. a jaka to różnica jaki rak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

No nie miałem ale i bez niego ledwo mam siłę żyć, więc wiadomość o raku już by pewnie przeważyła szalę. a jaka to różnica jaki rak?

Jeśli nie wiesz jaka roznica to o czym chcesz dyskutować? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja zawsze chciałam umrzeć z różnych głupich powodów. A jak zachorowałam, to okazało się, że bardzo nie chcę umierać. I żyję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Gość gość napisał:

Czy gdybyście się dowiedzieli, że macie raka, to wolelibyście się leczyć czy się zabić?

Zależy od wielu wielu czynników. Jeśli chodzi o odpowiedź na dzień dzisiejszy - wolałabym maksymalnie wykorzystać czas, który mam, po czym umrzeć z uśmiechem. Śmierci się obawiam i chcę żyć, mimo wszystko jeszcze bardziej nie widzi mi się strata ostatnich chwil na męczarni nieefektywnego leczenia. Na logikę, nie ma sensu trzymać się usilnie życia, skoro i tak może być odebrane w każdym momencie, a prawdopodobnie można liczyć na 'restart'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

ale przecież przykład tego kolegi świadczy, że nie warto walczyć, skoro umarł

Oj 😁Każdy z nas umrze...czy na raka czy naturalnie czy tragicznie ale przez jego postawę, jak sam lekarz powiedział, nie cierpiał tak bardzo ani fizycznie ani psychicznie, choć powinien już dawno temu byc na tamtym świecie. Więc wiara i chęć zycia czynią cuda.A to, jak ludzie się zjednoczyli, jego rodzina ,przyjaciele to przechodzi pojęcie.Miałam to szczęście być jego dziewczyną przez pewien czas i widziałam jak wielu ludzi zmieniło się,z nieczułych,złych stali się aniołami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zmienili się w anioły tylko na chwilę. Bo człowiek się nie zmienia... Po jego śmierci wrócili do swoich przyzwyczajeń. Dlatego nie warto opowiadać ludziom o swoich chorobach, bo współczują... ale tylko wtedy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zdecydowałbym się leczyć ale na pewno nie słuchałbym Polskich lekarzy zachwalających chemioterapię. Są inne mniej szkodliwe i o wiele bardziej skuteczne metody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jestem po raku, dziękuję za każdy dzień życia, pracuję i mam się dobrze,do puki jesteście zdrowi nie macie pojęcia o czym mowicie.Chorzy ludzie walcza o zycie każdego dnia, ponieważ chcą żyć. Życzę zdrowia i niezakładające tematów o których nie macie pojęcia.😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Słuchałabyś się wszystkich i pobierała każdą z możliwych opcji, która uratuje ci życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Czy wy naprawdę nadal żyjecie w przekonaniu że rak równa się szybka śmierć bez względu na rodzaj i stadium? To polecam aktualizację wiedzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20 minut temu, Gość gość napisał:

Zmienili się w anioły tylko na chwilę. Bo człowiek się nie zmienia... Po jego śmierci wrócili do swoich przyzwyczajeń. Dlatego nie warto opowiadać ludziom o swoich chorobach, bo współczują... ale tylko wtedy. 

To są ludzie których ja znam od ponad 10 lat i wciąż mamy kontakt.Minęło 5 lat od śmierci i to są zupełnie inni ludzie.Nie wrócili do dawnych siebie a nawet powiedzieli wprost, ze brzydzą się każdą krzywdą którą wyrządzili.Babcia tego chłopaka jak i cała rodzina, miała wpływy, uśmierciła człowieka.Jego ojciec tuszował sprawę.Babcia  zdała sobie sprawy z powagi i obrzydlistwa tego co zrobiła własnie w trakcie jego choroby.Bardzo żałują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

I znajomi, młodzi ludzie w większości lekkoduchy porzucili swoje przyzwyczajenia na czas choroby, niektórzy do dziś są wolontariuszami w szpitalach czy hospicjach, oddają krew, niektórzy spoważnieli z jego najblizszych przyjaciół. Ja też byłam taka jak on a dziś jestem bez zycia totalnie i zwracam uwagę na to,żeby komus pomóc czy to słowem czy materialnie, staram się nie krzywdzic a wczesniej czesto mi sie zdarzalo, nawet nieswiadomie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

To zjednoczenie było naprawdę niesamowite.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roma

Zachorowałam na raka w wieku 30 lat kiedy właśnie postanowiłam zmienić swoje życie, zawód, pracę i mieć w niedalekiej przyszłości dziecko. Potem okazało się że są też przerzuty do odległego organu. Miałam zalamke - raz że choroba dwa że tyle miałam planów... Teraz piszę z perspektywy 6 lat które już minęły. Pracuje w innym zawodzie, jestem w 7 miesiącu ciąży i przeprowadzam się do nowego wymarzonego domu. I jestem szczęśliwa że zawalczyłam  - czego każdemu życzę. Nikt nie gwarantuje sukcesu ale nie wygra ten kto podda się na starcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×